Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Moja walka z zombie


Drugi sen z dzisiaj był taki, że po prostu miała miejsce apokalipsa zombie, ale ludzie z tym normalnie żyli na co dzień. Wykończyłam kilka zombiaków, wbijając w nie jakąś metalową rurkę w pierś, i to o dziwo działało (albo wbijałam ją w głowę, nie pamiętam już). Potem spakowałam się w domu, żeby wrócić do akademika. Dostałam do plecaka jakieś rzeczy, przekąski, drewnianą pałkę do obrony, jakąś rurkę, śmieci, żeby się chronić przed zombiakami. Przyjechałam normalnie pociągiem do Bydgoszczy i elo idę sobie do siebie (zamiast o dziwo pojechać jak zawsze tramwajem). Miałam na plecach swój plecak z rzeczami, a w rękach worek ze śmieciami.

Po drodze było większość czasu pusto, ale w końcu pojawiły się dwa zombiaki, mężczyzna i kobieta. I zaczęłam się bronić, ale głupia ja nie sięgnęłam sobie zawczasu broni. Zaczęłam się cofać, potknęłam się jakoś i się dalej cofałam do przodu (bardziej czołgałam się, bo po tym potknięciu się nie wstałam i tak się cofałam po dupie na chodniku). Te zombiaki jakoś tam upadły, i jakoś tam też się do mnie czołgały. Wcześniej, jeszcze jak wszyscy staliśmy, rzuciłam w nich workiem ze śmieciami i trafiłam idealnie w pierś kobiety (ona chyba szła przodem), no ale wiadomo, to na niej za dużego wrażenia nie zrobiło. Potem już byliśmy na ziemi, ja, o dziwo, ze spokojem, na wyjebaniu, zdjęłam sobie już wcześniej ten plecak i szukałam w nim różnych rzeczy, zwłaszcza tej broni, wyrzucałam różne rzeczy, ale nie mogłam dostać się ani do tej drewnianej pałki, ani w ogóle do niczego, pałka się w ogóle zaklinowała (chociaż ogólnie ja ją nazywam pałką, ale to przypominało bardziej drewnianą łyżkę z kuchni).

Ja w ogóle totalny spokój, zero paniki że mnie właśnie zombie atakują (a ogólnie się ich boję). One się już doczołgały do moich nóg, i pomyślałam, że wyczują to i zaczną mnie gryźć po nogach i po mnie, ale nic takiego się nie stało, one jakby czołgały się dalej, prosto do mnie. Jednak ja już wiedziałam, że nie zdążę nic do obrony wyjąć, a muszę się ich już pozbyć, to ostatnia chwila, więc kopnęłam tak mocno w głowę tej pierwszej, i wykopałam jej głowę. Po prostu kopnęłam tak mocno, że odpadła jej głowa, potem z nim zrobiłam tak samo. Nie rozwaliłam im głów, więc ich głowy, odkopnięte przeze mnie na ulicę, nadal się ruszały lekko (w sensie ustami, oczami itd.), ale jak już urwałam im głowy to nie mogły się ruszać i byłam bezpieczna.

Pozbierałam się i wróciłam do mojego akademika, tam jednak czekała na mnie rodzina, która, okazało się, że tam mieszka. Opowiedziałam im wszystko i oni dali mi taką grubą, metalową rurę, żebym się potem miała czym lepiej bronić.

Potem chyba było coś, że znowu gdzieś się zjawiłam, poszłam, może pojechałam z rodziną samochodem, może normalnie z rodziną poszłam, może sama, nie pamiętam. Było też coś, że miałam tą metalową rurę ze sobą, ale w sumie to tak jak ostatnio znowu ją głupio schowałam i nie mogłam jej używać bo była schowana, ale w sumie zabijałam nią jakoś zombiaki, w ogóle chyba się zjawiliśmy tam w kilka osób (chyba z rodziną) na zabijanie zombiaków.

XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro