24.11.2020
Dzisiaj udało nam się dotrzeć do naszego celu, ale niestety wszystko zostało splądrowane. Nie zostało prawie nic. Korytarze wyglądają trochę jak w Czarnobylu, jednakże nie są jeszcze aż tak nadgryzione przez ząb czasu. Przyznam, że widok jaki zastaliśmy trochę nas podłamał, ale będziemy dalej walczyć. Nie poddamy się tak łatwo. Jeszcze dziś ruszamy dalej. To miejsce nie nadaje się nawet na nocleg. Musimy szukać innego. Może uda nam się znaleźć kogoś żywego do naszej grupy.
Cały czas martwię się o brata i rodziców. Może znaleźli kogoś, kto im pomaga? Trzeba być dobrej myśli...
Musimy znaleźć coś, dzięki czemu będziemy mogli jakoś nadać ten sygnał. Bez niego może być ciężko, zwłaszcza jeśli wojsko chce jakoś nam pomóc.
Ciągle mnie zastanawia dlaczego prawie nikogo ani niczego nie spotykamy. To trochę dziwne, biorąc pod uwagę zaludnienie w tych okolicach. Powinniśmy co chwilę kogoś spotykać. Jeszcze najdziwniejsze było to jak ten Old Hunter, z którym walczyliśmy po drodze na cmentarz we Wszystkich Świętych, bał się mnie. Zupełnie tak jakby mój dotyk go pażył. Nie wiem co to oznacza, ale może tylko dzięki temu jesteśmy bezpieczni... jak narazie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro