23 lutego 2005, środa
Dzisiaj na przerwie podszedł do mnie Adrian Czech.
–Adusia – zaczął. –Ja wiem, że Marta ci o wszystkim mówi.
Myślałam, że szlag mnie trafi. Następny!
Czy wszyscy myślą, że ja i ona stanowimy JEDNĄ OSOBĘ?!
–O co ci chodzi? – zapytałam podirytowana.
Czech uniósł ręce do góry w obronnym geście.
–Adusia, spokojnie – powiedział. –Nie denerwuj się. Pomyślałem tylko, że ty na pewno już wiesz, że mi się podoba Sonia. Więc może też mogłabyś mi pomóc.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
–Ja? – wykrztusiłam.
–No tak – pokiwał głową Czech. –No bo mówiła ci o tym Martusia, prawda?
Byłam totalnie zdezorientowana.
–Mówiła – przyznałam niepewnie.
–To dobrze – ucieszył się Czech. –Nie będę musiał powtarzać wszystkiego drugi raz.
Pomyślałam, że nigdy, nigdy nie zrozumiem ludzi.
A już na pewno nie chłopaków.
–Powiedz mi – kontynuował. –Mówiła coś o mnie ostatnio? Próbowałem do niej zagadać w zeszłym tygodniu, ale zauważyłem, że mnie coś od tamtego czasu unika. Powiedziałem coś nie tak?
–Hmm... – czułam, że zostałam postawiona w dość niezręcznej sytuacji. –Jeśli mogę ci coś poradzić, to może lepiej nie żartować sobie więcej z jej nazwiska.
–Och. Nie chciałem jej urazić. Ja wiesz Adusia, lubię sobie pożartować, tego nie można brać do serca, Martusia to wie na pewno, ty pewnie już też zauważyłaś. Soni się to nie podoba? Woli jak chłopak jest poważniejszy? O czym lubi rozmawiać?
–Nie wiem, Adrian, co mam ci powiedzieć. Te żarty akurat jej nie przypasowały. Może lepsze byłyby jakieś bardziej, no nie wiem... bardziej "ogólne"? Niekoniecznie na jej temat. Nie żartuj sobie z niej, skoro w ogóle jej nie znasz, myślę, że najpierw powinieneś ją poznać, zanim będziesz mógł sobie pozwolić na droczenie się z nią... To trochę... – starałam się znaleźć właściwe słowa. –To trochę niewłaściwa kolejność. Tak mi się wydaje.
–Ale z ciebie sobie żartowałem i się nie obraziłaś.
–Nie każdy zareaguje tak samo...
–To o czym mam z nią rozmawiać? – pytał.
Powoli zaczynał mnie męczyć.
–Nie mam pojęcia, może o muzyce? Ona lubi śpiewać. Na pewno coś wymyślisz. Ale nie staraj się udawać kogoś, kim nie jesteś, tylko po to, żeby cię polubiła, bo to bez sensu.
–Dzięki Adusia, jesteś bardzo mądra – powiedział Czech, ale paradoksalnie zabrzmiało to tak, jakby mi dogryzał. –Fajnie mieć takie inteligentne osoby dookoła siebie. Problem w tym, że ja już pokazałem jej jaki jestem naprawdę i to jej się nie spodobało. Czas wypróbować inną metodę.
–Ona nie zna cię nawet jeszcze na tyle, żeby wiedzieć jaki jesteś. Zamieniliście ze sobą dwa zdania. To jeszcze nie czas na zmianę osobowości. Ja już nie mam teraz czasu, Adrian – próbowałam się wykręcić, bo nie chciałam marnować na niego całej cennej przerwy. –Na pewno coś wymyślisz. Powodzenia.
Nie miałam serca wspomnieć mu o najistotniejszym szczególe – że Sonia ma chłopaka.
Poza tym nie wiem, czy Sonia chciałaby, żeby powtarzać to dalej.
Kto wie, może jej związek jest również ściśle tajny?!
Lepiej uważać. Mam już dosyć kłopotów.
Jak będzie chciała, sama mu to powie.
***
Rozmawiałam z Marcelą o całej tej sytuacji z Michałem. Tak samo jak Marta, śmiała się z mojego zachowania i była trochę zszokowana.
–Trochę mu się nie dziwię, że się wkurzył – przyznała. –Jakby mi ktoś grzebał w biurku i czytał jakieś prywatne rzeczy, to bym go chyba zabiła.
Jednocześnie przyznała, że ukrywanie za wszelką cenę, że Jaśmina jest jego dziewczyną jest dziwaczne, niezrozumiałe, a przede wszystkim strasznie dziecinne.
–Ja myślę, że to wynika z niedojrzałości – powiedziała. –Może się wstydzi, boi się, co koledzy powiedzą, że wszyscy w klasie będą o nich gadać. Za dużo stresu. Tak naprawdę nie wiadomo, co mu w głowie siedzi. Ogólnie Ada, ja słyszałam, że chłopcy rozwijają się dużo później, niż dziewczyny. Dlatego nie warto sobie zawracać głowy rówieśnikami. Widzisz sama, jak oni się zachowują. Ja już wolę nie mieć chłopaka, niż mieć takiego, który będzie mnie chował po kątach jak jakąś miotłę.
Roześmiałam się, słysząc to porównanie.
Ma zupełną rację.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro