19 maja 2005, czwartek
Dzisiejszy dzień był absolutnie wyjątkowy.
Co się takiego działo?
Wracaliśmy z angielskiego z Michałem. Tym razem tylko we dwójkę.
Prosił mnie, żeby nie opisywać tej rozmowy w pamiętniku... Ale ja tak nie potrafię.
Znowu rozmawialiśmy o Jolce. Nie wiem jak to się stało, że moje życie zaczęło się kręcić wokół niej.
–Musisz zacisnąć zęby – poradził mi. –Czasami w życiu musimy się użerać z ludźmi, których nie lubimy, bo po prostu są w naszym otoczeniu i ich nie unikniemy. Ja też nie lubię wszystkich osób w mojej klasie.
–Może i masz rację – powiedziałam. –Ale ciężko mi ignorować jej zachowanie, kiedy ona codziennie psuje mi humor.
–Olej ją.
Szliśmy tak chwilę w milczeniu, kiedy zapytałam:
–A kogo w klasie nie lubisz?
Michał trochę się zmieszał.
–Jak nie chcesz, to nie musisz mówić – dodałam szybko.
–To chyba oczywiste – odpowiedział w końcu.
Chwilę musiałam się zastanowić.
–Pająka? – zapytałam.
Tak mówią na Jacka Pająkowskiego, który dokucza wszystkim tak, jak nam Jolka. Raz staliśmy sobie z Michałem i gadaliśmy, kiedy on zabrał mi książkę i biegał z nią po korytarzu.
–Zaraz wróci, prawda? – zapytałam wtedy Michała.
–Taaa... Ale z niego debil.
Teraz, gdy go wspomniałam, Michał powiedział:
–Jego też nie lubię, ale jest ktoś gorszy.
Znowu chwilę milczeliśmy, po czym niepewnie zapytałam:
–...Jaśmina?
Było mi dziwnie wymawiać jej imię w jego obecności.
–Yhm – pokiwał głową, patrząc w ziemię.
Nie wiedziałam, jak zareagować.
–To musi być dziwne, chodzić z kimś, zerwać, a później dalej być w tej samej klasie – powiedziałam.
–Dziwne – przyznał. –Zwłaszcza po tym, jak ta osoba cię potraktowała.
–A jak cię potraktowała? Myślałam, że to ty z nią zerwałeś.
–Ja z nią zerwałem, ale miałem swój powód.
–Jaki? – zaczęłam strasznie się denerwować i serce biło mi coraz szybciej. Starałam się jednak nie okazywać tego po sobie i zachować opanowanie.
–Jest strasznie dwulicowa – wyjaśnił Michał. –Obgadywała mnie ze wszystkimi koleżankami. Mówiła im, że jestem głupi i takie tam.
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
–Wiesz – zaczęłam. –Nie chcę nic mówić, ale ty też nie mówiłeś o niej samych dobrych rzeczy.
–No niby tak – powiedział tonem, jakby było to zupełnie nieistotne. –Ale miałem wrażenie, że ona zarywa też do innych chłopaków z klasy. Dziwnie się z tym czułem.
A ja mega dziwnie się czułam słuchając zwierzeń Michała o jego byłej dziewczynie.
Zatrzymaliśmy się na rozstaju dróg.
–Nie przejmuj się tym – pocieszałam go. –Wcale nie jesteś głupi, tylko bardzo fajny.
–Dzięki, Ada – uśmiechnął się słodko, ale wyglądał na trochę przybitego. –Ty też.
Staliśmy bardzo blisko siebie. Podeszłam do niego i pogłaskałam go po głowie.
–Nie martw się – powiedziałam cicho. –Naprawdę.
Przez chwilę staliśmy znowu w milczeniu i patrzyliśmy na siebie.
–Nie martwię – powiedział. –Niedługo będę mógł o tym wszystkim zapomnieć, bo i tak się wyprowadzam.
Staliśmy tak jeszcze jakiś czas patrząc sobie w oczy i to była chyba najbardziej słodko–gorzka chwila w moim życiu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro