Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16 lutego 2005, środa

16 lutego 2005, środa

Marta opowiedziała dzisiaj Soni o swojej rozmowie z Adrianem Czechem. Ta wytrzeszczyła oczy i zaczęła się strasznie śmiać.

Powiedziała, że nie ma pojęcia, który to chłopak, i że dla niej to strasznie dziwne, żeby wysyłać walentynkę obcej dziewczynie, a później wypytywać o nią jej koleżankę, zamiast pogadać bezpośrednio z nią.

Marta przekazała tę informację Czechowi.

–Ma to sens – przyznał tamten. –Muszę do niej zagadać. A tak w ogóle, jaka ona jest? Co lubi? Można z nią normalnie pogadać, czy wydrze na mnie mordę?

No tak, bo przecież on nie wie o Soni nic, poza tym, że jest ładna.

Bo jest. Ma śliczne długie blond włosy i niebieskie oczy i ma idealną figurę.

Pytałam Martę, jaki interes ma w tym, żeby być informatorką Czecha.

Powiedziała, że to może być jej szansa, żeby się zbliżyć do Wojtka, bo oni są razem w klasie i się kolegują.

Godne podziwu, że Marta podejmuje jakieś kroki, może w końcu uda jej się pogadać ze swoją sympatią zanim ta skończy szkołę.

Chociaż. Co ja tam wiem. Ja tam gadałam ze swoją sympatią cały czas i i tak nic z tego nie wyszło.

No. Nie tak zupełnie nic. Nadal się kolegujemy. Już w sobotę mam być u niego w domu!!! Zaraz... Czym ja się tak ekscytuję? A... tym, że ma nam pokazać swojego nowego psa! Bo przecież ja kocham zwierzęta. Uwielbiam je!

Strasznie się denerwuję...

Czy to znaczy, że Michał mimo wszystko nadal mi się jeszcze podoba?

Ratunku!


17 lutego 2005, czwartek

Dzisiaj nie było lekcji – pojechaliśmy całym rocznikiem do teatru w Irysowie na "Dzieła wszystkie Szekspira (w nieco tylko skróconej wersji)".

Może nie powinnam zwracać na to uwagi, ale to samo rzuciło mi się w oczy – Jaśmina i Michał nie siedzieli razem w autokarze. W ogóle mało ze sobą gadali. Jaśmina trzymała się z dziewczynami ze swojej klasy, a Michał z chłopakami.

To mnie zastanowiło.

A jeszcze bardziej zastanowiło mnie zachowanie Jaśminy, gdy gadałyśmy razem z nią i kilkoma innymi dziewczynami na przerwie w czasie spektaklu.

–Widziałyście tego chłopaka? – zapytała nas cicho, patrząc ukradkiem na grupkę ludzi z innej szkoły stojącą obok.

–Którego? – zapytała Anka Wilczyńska, chichocząc.

–Tego w pomarańczowej bluzie z czarnymi włosami – szepnęła Jaśmina, zakrywając lekko twarz dłonią. –Na mojej godzinie trzeciej.

Dyskretnie odwróciłyśmy się, by obejrzeć obiekt zainteresowania.

Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć i komentować, jaki on jest piękny.

Faktycznie muszę przyznać, że był cudny.

Miał śliczną fryzurkę, powalające oczy, a jego uśmiech był jednym z najpiękniejszych, jakie widziałam w życiu.

Chociaż szczerze mówiąc, uśmiech Michała jest ładniejszy.

...Czy Jaśmina tak nie uważa?!

To było dziwne.

My obserwowałyśmy ludzi z innej szkoły, a w naszym kierunku cały czas patrzyli się Adrian Czech i jego koledzy. W końcu ja, Marta i Sonia opuściłyśmy grupkę i odeszłyśmy na bok, żeby pogadać w trójkę.

Sonia wyznała nam, że wczoraj po lekcjach Czech ją zagadywał.

–To było trochę żenujące – powiedziała.

–Co mówił? – zapytałam.

–To był najdziwniejszy podryw, jaki słyszałam. Robił sobie jaja z mojego nazwiska.

Cóż. Czemu mnie to nie zaskoczyło?

Sonia ma na nazwisko Hulaj. Byłam ciekawa, co takiego wymyślił.

–Najpierw walnął "hulaj dusza piekła nie ma".

O Boże.

–A później zapytał, czy wracam do domu hulajnogą, czy może mnie podwieźć skuterkiem.

...

Jezu.

–Chyba żartujesz? – zawołała Marta, skręcając się ze śmiechu.

Muszę przyznać, że również dostałam głupawki.

–Rozmawialiście o czymś jeszcze? – zapytałam.

–Taa, o sensie życia – rzuciła Sonia ironicznie. –Na pierwszy rzut oka nie wydaje mi się, żeby normalna rozmowa była z nim możliwa.

Pytałyśmy, czy gdyby Czech nie pajacował, to miałby u Soni jakieś szanse.

–Nieważne, co by powiedział – stwierdziła. –Żadnych szans i tak nie ma, bo po pierwsze mi się nie podoba, a po drugie ja mam chłopaka.

No i pozamiatane.

***

Gdy szłyśmy na angielski, dzieliłam się z Martą moimi refleksjami na temat zachowania Jaśminy.

–Może oni już razem nie chodzą, skoro ona tak jawnie interesuje się innymi chłopakami? – zastanawiałam się na głos.

Marta na to:

–Może chodzą, może nie. Ten komentarz w teatrze na temat tego chłopaka niczego nie dowodzi. Może być z Michałem, a z wyglądu inni i tak mogą jej się podobać.

Pomyślałam, że to dla mnie niepojęte. Gdy Michał był moją sympatią, wydawał mi się najpiękniejszą osobą na ziemi. Nawet nie widziałam żadnych chłopaków poza nim. Po prostu byli dla mnie niewidzialni. Nie wiem jak można chodzić z kimś i jednocześnie rozglądać się za innymi.

Powiedziałam to Marcie, a ona westchnęła:

–Ty jesteś specyficzna. Nie wszystkim jeden chłopak przesłania cały świat.

Może i ma rację.

Ale po prostu wydaje mi się, że Jaśmina nie docenia tego, co ma. Gdybym ja...

A zresztą. Nieważne. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro