Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 maja 2005, czwartek

12 maja 2005, czwartek

Niech to się wreszcie skończy.

Dzisiaj na przerwie stałam sobie z Martą i Michałem, gdy podeszły do nas Jola i Pamela i zaczęły się głupio śmiać.

–O co wam chodzi? – zapytał Michał. –Piłyście coś?

–Nie piłyśmy – zawołała Jola. –Ja jestem sportowcem, jakbyś nie wiedział, nie robię takich rzeczy.

–Acha, to fajnie.

–Modrzew, a czy ty wiesz, że...

–Kto chce gumę?! – zawołałam.

Okazało się, że wszyscy chcą.

–Niestety mam tylko dwie – oświadczyłam. –Jedna dla Marty, bo jest moją przyjaciółką. O drugą zarządzam zawody.

Po czym rzuciłam listek gumy na podłogę.

Michał i Pamela prawie się o nią pozabijali.

Zwyciężyła Pamela, po czym Jolka wyrwała jej zdobycz z rąk i odpakowała, a następnie włożyła do ust.

–Dzięki, Pamela – powiedziała.

–Jolka!!!

–Też cię lubię, Ada – uśmiechnął się Michał, klepiąc mnie to ramieniu i oddalając się.

A my stałyśmy tak jeszcze przez chwilę i patrzyłyśmy po sobie, nie odzywając się do siebie.


13 maja 2005, piątek

Jolka JEST POWALONA!!!

Marta powiedziała mi, że stały razem na przerwie i ta zaczęła nagle wołać do Wojtka Stolarczyka, który przechodził obok:

–Eeeeej!!! Ada cię kocha! Ada Makowska! Mówiła mi! Ada Makowska cię kocha!

Ten zaś spojrzał na nią spode łba i mruknął:

–Taaa, jasne...

Poszłam do niej i krzyknęłam:

–Czy ty jesteś NIENORMALNA??? Kiedy dasz mi wreszcie spokój?

Zaczęła się ze mnie śmiać.

–Na pewno nieprędko, bo mam niezły ubaw.

Gdy na kolejnej przerwie mijałam Wojtka na korytarzu, myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Jakoś tak dziwnie na mnie patrzył.

Później przyszedł do mnie Adrian Czech:

–Adusia, naprawdę podoba ci się mój kolega, Wojtuś?

Myślałam, że szlag mnie trafi.

–NIE!!! Jolka to wymyśliła.

–Serio? Bo wiesz, jeśli on ci się podoba, to mogę być waszą swatką.

–Adrian... Nie żartuj sobie, bo nie mam humoru...

–Kto wie, może by coś z tego było...

Ukryłam twarz w dłoniach. Chciałam, żeby ktoś mnie stamtąd zabrał.

–Adrian...

–Wiesz, możemy sobie pomóc. Ty mnie będziesz informować o Soni, a ja ciebie o Wojtku.

–Adrian – powiedziałam z naciskiem. –Proszę. Cię. Daj. Mi. Święty. Spokój.

I poszłam sobie, czując, że głowa zaraz mi eksploduje.

Jak dobrze, że już jest weekend. Potrzebuję chwili oddechu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro