Rozdział 41
Nie bój się komentować ciekawych fragmentów. Ja nie gryzę!
@barcelonowa07 To Twój urodzinowy (spóźniony) prezent ode mnie. Jeszcze raz życzę Ci przede wszystkim spełnienia marzeń i niekończącej się energii do realizacji celów! Niech każdy Twój dzień pełen będzie nowych pomysłów i uśmiechu, a ludzie wokół prawdziwie wartościowi. Dziękuję Ci za każdą wspólną rozmowę i za to, że zawsze potrafisz poprawić mi humor.
Sevgi była naprawdę szczęśliwa. Świadomość, że po latach znów mogła zjednoczyć się ze swoją pierwszą miłością, napawała ją radością. Każde spojrzenie, każdy gest przypominały jej o namiętności, która połączyła ich jeszcze w młodości. Było to uczucie, którego nigdy nie zapomniała, choć życie zmusiło ich do pójścia różnymi drogami.
Wspominała przeszłość z mieszanką nostalgii i ulgi. Gdy skończyła osiemnaście lat, zaczęła pracę jako służąca u państwa Kunt. To właśnie tam poznała Aziza, który był młodym ogrodnikiem w tej rezydencji. Jego ciepły uśmiech i szczere spojrzenie szybko zdobyły jej serce. Jednak ich relacje musiały pozostać tajemnicą. Nawet najmniejsza sugestia o ich związku mogła oznaczać utratę pracy.
Spotykali się potajemnie w zakątkach posiadłości. Niestety, ich szczęście nie mogło trwać wiecznie. Los ich rozdzielił.
Urodziła swoje pierwsze dziecko, poślubiła Çağatay'a, któremu później dała syna. Po śmierci męża została samotną matką. Choć ich małżeństwo przez lata było pełne szacunku i oddania, jego rodzice nigdy nie zaakceptowali jej jako synowej. Była dla nich kimś spoza ich świata, prostą dziewczyną bez pozycji społecznej, co stale przypominali, często w subtelnych, lecz bolesnych słowach. Ona jednak z godnością znosiła ich chłodne podejście, skupiając się na swojej rodzinie.
Firma, którą Çağatay przejął po ojcu, na krótko przed jego śmiercią, zaczęła doświadczać problemów finansowych. Zmieniający się rynek i błędne decyzje strategiczne osłabiły jej pozycję. Mężczyzna walczył, by odbudować jej stabilność. Nie zdążył w pełni zaradzić trudnościom przed swoim nagłym odejściem. Jednak, jako odpowiedzialny mąż, odpowiednio wcześnie, zadbał o przyszłość rodziny. Sevgi oraz dzieci otrzymały solidne zabezpieczenie finansowe – udziały w firmie i nieruchomości.
Niestety, budynki były częścią hipoteki. Zostały przejęte przez bank jako fragment spłaty rosnących długów związanych z upadającym biznesem. Naz, choć miała dziedzictwo w firmie, postanowiła je sprzedać. Wiedziała, że rodzina jej przybranego ojca nigdy nie pogodziła się z tym, że ją adoptował i kochał jak własne dziecko. Genco natomiast również nie chciał swojej doli – jego marzeniem było zostać chemikiem, co nijak miało się do biznesu ojca. Poza tym był rozbrykanym chłopcem, nie rokował na osobę, mogącą w przyszłości zająć się rodzinną firmą. Tak więc kapitał trafił w ręce jego babci, która z czasem stała się jego jedyną właścicielką. One już nigdy do nich nie wróciły. W zamian za to kobieta dała im pieniądze na obecne mieszkanie. Wszystko ze względu na geny, płynące w żyłach Genco. Nie chciała, aby jedyne dziecko zmarłego syna mieszkało w spelunie. To był też pretekst do pozbycia się nielubianej synowej.
Gdy pociechy dorosły i zaczęły iść własnymi ścieżkami, Sevgi postanowiła zainwestować w siebie. Z niewielkimi oszczędnościami, które udało jej się później zgromadzić oraz doświadczeniem życiowym i determinacją, założyła własny biznes.
Po tym wszystkim, co przeszła, nie spodziewała się, że jej drogi z Azizem jeszcze się skrzyżują. Ekinci stał się częścią ich życia. Okazywał nie tylko troskę wobec niej, ale także wobec Naz i Genco. Ona długo zbierała się na odwagę, by wyznać mu prawdę, która od lat ciążyła na jej sercu. Po ostatnich wydarzeniach, gdy prawnik bez zająknięcia rzucił wszystko i ruszył na pomoc Naz i Serkanowi, zrozumiała, że nie może dłużej milczeć. Jego troska, zaangażowanie, a także naturalna zdolność do ochrony jej dzieci przypominały jej o tym, kim był w przeszłości — mężczyzną, którego kochała i którego nigdy tak naprawdę nie zapomniała.
Nie chciała dłużej zwlekać dlatego zaprosiła go do swojego mieszkania. Naz i Genco byli poza domem, więc mieli chwilę na rozmowę w cztery oczy. Przygotowała herbatę, starając się opanować drżenie rąk.
— Wszystko w porządku? — zapytał, patrząc na nią z troską. — Wyglądasz na zatroskaną.
Sevgi usiadła naprzeciwko niego i wzięła głęboki oddech.
— Aziz... — Jej głos drżał, ale spojrzała mu prosto w oczy. — Jest coś, czego nigdy ci nie powiedziałam.
— O co chodzi, kochanie? Przecież możesz mi mówić o wszystkim. Nie jesteś już sama.
Sevgi poczuła, jak serce bije jej coraz szybciej. On patrzył na nią z ogromnym napięciem, wyczuwając, że to, co miała mu powiedzieć, zmieni wszystko.
— To ty jesteś ojcem Naz. — Słowa te spadły jak grom z jasnego nieba. — Przepraszam, że nigdy ci tego nie wyznałam.
Aziz patrzył na nią przez chwilę w milczeniu, jakby próbował zrozumieć, czy dobrze usłyszał.
— Co? — zapytał w końcu, jego głos pełen był niedowierzania. — To jednak ja... jestem ojcem Naz?
Sevgi skinęła głową, czując, jak ciężar przez lata zalegający na jej sercu, powoli zaczyna z niego schodzić.
— Evet, sensin. Naz senin kızın. Birlikte çocuğumuz. (Tak, to ty. Naz jest twoją córką. Naszym wspólnym dzieckiem.)
— Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś od razu? Pytałem cię o to od jakiegoś czasu. Zresztą... Dlaczego czekałaś tyle lat?
— Wiedziałam, że to zmieni wszystko — odpowiedziała, jej głos stawał się coraz cichszy. — Byłam młoda... — zaczęła, a jej głos był pełen emocji. — A poza tym... nie mogłam cię zatrzymywać. Ty dostałeś szansę studiowania, w dodatku za granicą, której ja nigdy nie otrzymałam. Chciałam, żebyś miał lepsze życie. Zdobył wykształcenie.
— Myślałaś, że tego nie chciałbym wiedzieć? Że to nie była też moja odpowiedzialność?
Sevgi spuściła wzrok, czując, jak ciężko jest jej wyjawić wszystko, co nosiła w sercu przez te wszystkie lata.
— Podjęłam tę decyzję za nas dwoje. Przecież pragnąłeś tego wyjazdu, bardzo marzyłeś o studiach prawniczych. Nie potrafiłam zniszczyć ci tej szansy.
— Chciałbym, żebyś była wtedy przy mnie. Chciałbym, żebyśmy mogli to przejść razem. Przez te wszystkie lata nie pojmowałem, dlaczego mnie opuściłaś... ale teraz już rozumiem — powiedział, patrząc jej w oczy. — Wiem, że było to dla mnie najtrudniejsze, ale i najpiękniejsze, co mogłaś zrobić.
Sevgi spojrzała na niego z wdzięcznością, czując, że w końcu udało się odkryć to, co przez lata tkwiło w jej sercu. Choć miała poczucie straty, to jednocześnie poczuła ogromną ulgę. Nikt inny nie mógłby zrozumieć jej tak, jak on.
— Zawsze cię kochałam, Aziz. Nie sądziłam, że nasze drogi jeszcze kiedyś się splotą. Obserwując was razem, dotarło do mnie, że masz prawo wiedzieć, znać prawdę.
Prawnik przyciągnął ją do siebie i obejmował mocno. Choć nie miał pojęcia, jak wszystko poukładać, wiedział jedno — już nigdy nie zamierzał opuścić kobiety, którą od zawsze miał w swoim sercu.
*
To był dzień, gdy audyt w holdingu wreszcie dobiegł końca, a wszyscy pracownicy odetchnęli z ulgą. Raport z niego miał pojawić się w ciągu kilka dni, więc nadszedł czas, by zająć się innymi sprawami.
Serkan jednak nie mógł nie zauważyć, że z Azizem coś jest nie tak. Prawnik, który zazwyczaj emanował energią i pewnością siebie, wydawał się przygaszony i zamyślony. Nawet podczas spotkań jego uwaga zdawała się uciekać gdzieś daleko, a odpowiedzi na pytania były krótkie i zdawkowe. Zdecydował, że spróbuje dowiedzieć się w czym rzecz. Chciał mu pomóc.
— Aziz, wszystko u ciebie dobrze?
Ekinci podniósł wzrok znad dokumentów, które bezmyślnie przeglądał. Na chwilę zamarł, zastanawiając się, czy powinien mówić. Przez moment walczył z myślami. To była osobista sprawa, która nie miała nic wspólnego z firmą, ale jednocześnie wiedział, że Serkan jest najbliższą osobą jego córki. Zna ją dłużej i lepiej niż on.
— Wiesz, że Sevgi i ja... jesteśmy razem.
— No tak, sam was nakryłem. A potem Naz coś o tym wspominała. Cieszy się, że jej mama jest znów szczęśliwa. Ona sama też jest z tego zadowolona.
Ekinci na moment zaniemówił. Serce zabiło mu mocniej na myśl, że jego córka tak dobrze przyjęła tę relację.
— Bunu gerçekten söyledi mi? (Naprawdę tak powiedziała?)
— Tak, dokładnie tak — potwierdził Aslan. — Była przy tym taka uśmiechnięta. Zresztą od zawsze mówiła o tobie z uznaniem.
— Zanim powiem coś więcej, muszę mieć pewność, że to zostanie między nami. Mogę liczyć na twoją dyskrecję?
— Oczywiście, Aziz. — Serkan zmarszczył brwi, ale jego spojrzenie było pełne zrozumienia. — Możesz na mnie polegać.
Prawnik skinął głową i spojrzał w bok, jakby szukał odpowiednich słów.
— Wiesz, Sevgi i ja... mieliśmy wspólną przeszłość. To nie jest tak, że dopiero się poznaliśmy. Wiele lat temu byliśmy razem, ale życie nas rozdzieliło.
Mężczyzna słuchał w milczeniu, wyczuwając, że prawnikowi trudno o tym mówić.
— To było dawno temu, ale... jest coś jeszcze, o czym musisz wiedzieć. Niedawno dowiedziałem się, że Naz jest moją córką.
Serkan otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, ale szybko się opanował.
— Naz jest twoim dzieckiem?
— Wiem — odparł z ciężkim westchnieniem. — W moim wieku to raczej powinienem dostawać wiadomości, że wnuki są w drodze, a nie że mam dorosłą córkę.
Aslan uśmiechnął się lekko, próbując rozluźnić atmosferę.
— Cóż, przynajmniej nie musisz się martwić o zmianę pieluch i nocne pobudki — powiedział, próbując go rozbawić. — Dorosła córka to już inny poziom wyzwań, ale przynajmniej możesz się z nią napić kawy bez stresu, że rozleje wszystko na podłogę.
— Naprawdę, coś w tym jest. Podejrzewałem, że mogę być ojcem, ale Sevgi uparcie milczała na ten temat. Dopiero teraz się przyznała. Chciała w ten sposób chronić swoje dziecko.
— Naz o niczym nie wie, tak? — zapytał Serkan ostrożnie.
— Jeszcze nie — przyznał Aziz, a w jego głosie słychać było ból. — To nie jest takie proste. Moja córka myśli, że biologiczny ojciec ją porzucił. Skazał jej mamę na samotne macierzyństwo. Dlatego nigdy nie pytała, kim jest, czym się zajmuje i gdzie się podziewa. Sevgi obiecała, że to odkręci, ale potrzebuje do tego trochę czasu. Niedawno pojawiłem się w ich życiu. Co prawda, Naz i Genco niemal od razu mnie zaakceptowali, a to działa na moją korzyść. Chcę jej wszystko wyznać i to najlepiej od razu, ale boję się, jak zareaguje.
Aziz wziął głęboki oddech, jakby chciał pozbyć się napięcia, które gromadziło się w jego piersi.
— Mam obawy, że pomyśli, że wkroczyłem w ich życie tylko po to, żeby ułatwić sobie sytuację — powiedział cicho. — Uzna, że celowo pomagałem odzyskać kawiarnię. A to nie tak.
Serkan spojrzał na prawnika z pełnym zrozumieniem.
— Rozumiem twoje obawy. Gdybym był na twoim miejscu pewnie też bym się bał. Jeśli pokażesz jej, że zależy ci na niej, że chcesz być częścią jej życia, to prędzej czy później zrozumie.
— Przez trzydzieści lat mnie w jej życiu nie było. Ominęło mnie tak wiele ważnych momentów z jej życia. Straciłem tyle czasu i więcej już nie chcę. — Proszę cię, żebyś zatrzymał to dla siebie i o niczym jej nie mówił.
— Obiecuję, że będę trzymał to w tajemnicy — odpowiedział spokojnie, klepiąc go po ramieniu. — Zaufanie to coś, co się buduje, i jeśli chcesz, żeby to pozostało między nami, nie będę tego zdradzał.
— Nie zamierzam odkładać tego w nieskończoność. Dałem Sevgi możliwość odkręcenia wszystkiego. Gdy ze sobą porozmawiają, usiądziemy wszyscy razem i naprawimy naszą przyszłość.
Ekinci przez chwilę milczał, wpatrując się w Serkana, jakby szukał w jego oczach pewności, że to, co powiedział, zostanie zrozumiane i uszanowane. Czuł, że musi zrobić krok naprzód, choć nie było to łatwe.
— Dziękuję, Serkan. Mam nadzieję, że Naz mnie zaakceptuje. I że w końcu będę mógł być częścią jej życia, a nie tylko tą osobą, o której nigdy nie miała pojęcia.
Aslan uśmiechnął się lekko, ale z pełnym szacunkiem.
— Jesteś ojcem. A on zawsze znajdzie sposób, by być tam, gdzie powinien. Czasami trzeba po prostu dać sobie czas i przestrzeń na to, by zbudować tę więź. Wszystko przyjdzie we właściwym momencie.
Aziz uśmiechnął się nieśmiało, wyraźnie lżejszy na sercu, choć wciąż pełen obaw o przyszłość. Opuścił biuro, a Serkan patrzył za nim, czując, że rozmowa, choć trudna, była krokiem w dobrą stronę. W końcu, czasem najtrudniejsze decyzje wymagają najwięcej odwagi.
Czekając na odpowiedni moment, Ekinci miał nadzieję, że to, co się zaczęło, prędzej czy później przyniesie mu spokój i poczucie spełnienia w życiu, które nie zostało mu w pełni dane.
*
Naz zauważyła, że choć audytorzy już opuścili firmę, Mercan wciąż chodziła zmartwiona. Na jej twarzy malowało się napięcie, a cienie pod oczami zdradzały, że nocami rozmyśla o problemach w dziale Engina. Chociaż raport końcowy miał pojawić się dopiero za kilka dni, dziewczyna wyraźnie nie potrafiła odetchnąć i z niepokojem wyczekiwała na ostateczne wyniki.
Ona doskonale pamiętała, jak w trudniejszych chwilach to właśnie Sezgin była jej największym wsparciem. Teraz nadszedł czas, by się odwdzięczyć. Zaproponowała wspólny wypad na miasto, by choć na chwilę oderwać przyjaciółkę od jej trosk.
Wspólny czas zaczęły od obiadu. Usiadły w przytulnej restauracji, której wnętrze urzekało ciepłymi, ziemistymi barwami i minimalistycznym wystrojem. Na stoliku stał mały wazon z pojedynczym kwiatem, a zza okna sączyło się naturalne światło późnego popołudnia. Kelner podał ich zamówienia: aromatyczną zupę z soczewicy, a potem grillowaną rybę.
Naz obserwowała przyjaciółkę, która wciąż uśmiechała się wymuszenie, a jej spojrzenie co chwila uciekało na widok za oknem.
— Mercan, co się dzieje? Wyglądasz, jakbyś nosiła na barkach cały świat.
Ona westchnęła i odłożyła łyżkę na talerz. Zawahała się, ale w końcu podniosła wzrok na Naz.
— Masz rację, coś mnie trapi — zaczęła, zamyślając się na chwilę. — Nie miałam okazji ci tego powiedzieć, głównie przez to, co dzieje się w holdingu. Zakochałam się!
— Zakochałaś się? — powtórzyła, chcąc się upewnić, że dobrze usłyszała. — To nie jest powód do zmartwień! To wspaniała wiadomość! Znam go?
— Oczywiście, że znasz. To drugi z naszych szefów. Engin.
Naz spojrzała na Mercan z wyrazem zdziwienia, a potem zaśmiała się cicho, choć w jej śmiechu było coś zaskoczenia i lekkiego niedowierzania.
— To zabawne, naprawdę! Pamiętam, jak kilka miesięcy temu obie obserwowałyśmy dwóch przystojnych braci Aslan na imprezie firmowej. A teraz... obie się zakochałyśmy w jednym z nich! Trochę jak w jakiejś komedii romantycznej.
Sezgin uśmiechnęła się lekko, ale jej oczy nie zdradzały radości. Wciąż nie mogła ukryć pewnego niepokoju, który malował się na jej twarzy.
— Wiesz, to nie jest tak, że nie jestem szczęśliwa z tego powodu. To wszystko jest... trudniejsze, niż się wydaje.
— Co masz na myśli? — zapytała, odkładając widelec i wpatrując się uważnie w przyjaciółkę, — Nie widzę u ciebie tej radości, którą powinnaś okazywać, opowiadając o kimś, w kim się zauroczyłaś.
W głowie natychmiast pojawiła się myśl, że chodzi o różnicę wieku. W końcu mężczyzna był młodszy od niej o dwa lata.
— Zdaję sobie sprawę, ile jest różnic między nami. — Przyjaciółka spuściła wzrok, wiedząc, że prawdziwe powody jej zmartwień były znacznie bardziej skomplikowane. — On pochodzi z zupełnie innego świata — stwierdziła, bawiąc się bransoletką na nadgarstku. — Poszłam za głosem serca. Pewnie nie będzie z tego nic trwałego, chwilowa przygoda, ale po prostu nie mogłam się temu oprzeć. I wiesz co? Mimo tego, co nas dzieli, nie potrafię sobie wyobrazić, żeby tego nie przeżyć. Czuję się, jakby to było coś, czego potrzebowałam.
W głębi duszy była zła, że nie może odpowiedzieć szczerze. Nie miała odwagi powiedzieć Naz o prawdziwych powodach swojego zmartwienia. Nie mogła wyjawić, że Engin od miesięcy robił przekręty finansowe, a ona mu w tym pomagała. Nie potrafiła też wyjawić prawdy o Genco, który nie ma pojęcia dla kogo tak naprawdę pracuje. A teraz zbliżał się finał akcji, zaplanowanej przez mafię, w której Kunt miał odegrać kluczową rolę. Bała się o tego chłopaka coraz bardziej.
— Pamiętaj, że zawsze masz mnie — oznajmiła Naz, decydując się przenieść rozmowę na lżejsze tory. — Co powiesz na mały shopping? Chociaż przez chwilę będziemy się bawić!
— Harika fikir! (Wspaniały pomysł!)
Po obiedzie zapłaciły rachunek i wyszły z restauracji. Ulice Stambułu tętniły życiem.
Naz, przeglądała w sklepach wieszaki pełne ubrań, co chwilę coś pokazując przyjaciółce.
— Zobacz, ten płaszcz idealnie pasowałaby do twojego koloru włosów!
Mercan próbowała zaangażować się w zakupy, przymierzając wybrane rzeczy, z trudem powstrzymując uśmiech.
Spacerowały między sklepami, przekomarzając się przy wyborze dodatków i śmiejąc z niektórych odważnych stylizacji, które przymierzały.
Weszły do eleganckiego butiku, którego przestronne wnętrze wypełniała spokojna muzyka, a półki uginały się pod ciężarem ubrań w jesiennych odcieniach.
— O, spójrz na tę sukienkę! — zawołała Kunt, wskazując na prostą, ale elegancką kreację w kolorze butelkowej zieleni. — Musisz ją przymierzyć.
Sezgin zaśmiała się cicho, kręcąc głową. Za namową koleżanki, zdecydowała się zobaczyć jak będzie w niej wyglądać.
— Wyglądasz jak milion dolarów. Engin zemdleje, jak cię w tym zobaczy — rzuciła, puszczając jej oczko, kiedy wyszła z przymierzalni.
Zanim się zorientowały, spędziły w butiku ponad godzinę, przeglądając ubrania.
Naz i Mercan, obładowane torbami, przechadzały się brukowanymi chodnikami, rozmawiając o wszystkim i o niczym.
— To był świetny pomysł. Potrzebowałam tego — przyznała Mercan, spoglądając na przyjaciółkę z wdzięcznością. — Nawet jeśli trochę przesadziłyśmy z zakupami.
— Przesadziłyśmy? — zaśmiała się Kunt, zerkając na swoje torby. — To inwestycja w lepsze samopoczucie. Co powiesz na kawę i dobry deser?
Zanim zdążyły wejść do jednej z kawiarni, ktoś zawołał Naz. Obie obróciły się i zobaczyły Filiz, która machała do nich z drugiej strony ulicy.
— Naz! Cześć! — Ece szybko przeszła na drugą stronę i przywitała się serdecznie z nimi. — Ale się cieszę, że na was wpadłam! Co robicie?
— Właśnie wybieramy się na kawę. Dołączysz? — zapytała Naz z uśmiechem.
— Pewnie! Akurat donikąd się już nie spieszę.
Filiz zabrała je do dobrze jej znanej miejscówki. Była to przytulna kawiarnia, która przyciągała wzrok dużymi oknami z widokiem na brukowaną uliczkę i ciepłym światłem żarówek wewnątrz. Gdy weszły do środka, powitał je zapach świeżo mielonej kawy i waniliowych wypieków.
— Mają tu najlepsze desery w całym mieście — rzuciła, prowadząc je do ustronnego stolika w kącie sali. Usiadły na miękkich fotelach, a przed nimi pojawiły się karty z menu.
Każda z nich zamówiła coś innego: Naz zdecydowała się na latte i sernik z karmelem, Mercan wybrała tradycyjną kawę i tartę malinową, a Ece, po krótkim wahaniu, zamówiła zieloną herbatę i babeczkę cytrynową.
— Herbata? — Naz uniosła brew, udając zdziwienie. — Pamiętam, że masz w zwyczaju pić podwójne espresso, żeby nie zasnąć!
— Cóż, ostatnio staram się pić mniej kawy. Co u was słychać?
Naz opowiadała meczu, na który wybrała się z Serkanem. Wspomniała, że utknęli w niebezpiecznej sytuacji i uratował ich Aziz.
Po chwili rozmowa skupiła się na Mercan, która z wyczuwalnym wahaniem wyznała, że w jej życiu pojawiła się nowa miłość. Powiedziała to cicho, niemal mimochodem, jakby nie chciała robić z tego wielkiego wydarzenia. Na jej twarzy malował się delikatny uśmiech, ale widać było, że nie zamierza zdradzać szczegółów.
— A co u ciebie, Filiz? — spytała Sezgin, gdy Ece próbowała wyciągnąć z niej więcej informacji.
— Och, u mnie? — Filiz westchnęła teatralnie, choć w jej oczach błysnęło rozbawienie. — Cóż, z nową pracą Genco bywa jak na rollercoasterze. Niby ma zaplanowane wyjazdy, ale niektóre są odwoływane w ostatniej chwili. Albo, co gorsza, ma mieć wolne, a tu nagle okazuje się, że musi gdzieś jechać. Nigdy nie wiem, kiedy go zobaczę albo czy nasze plany nie zostaną nagle zmienione.
— W holdingu przechodzimy przez trudniejszy okres.
— Wiem, ale to frustrujące — przyznała, bawiąc się łyżeczką do herbaty. — Gdyby ktoś mi powiedział, że nasz związek będzie trwał tak długo, to chyba bym nie uwierzyła. Zaczęło się jak coś lekkiego, niezobowiązującego, a teraz... każdego dnia kocham go coraz mocniej. On mnie zaskakuje, rozśmiesza, wspiera. Nawet jeśli czasami mam ochotę go udusić, nie wyobrażam już sobie życia bez niego.
— A co z twoim ojcem? — zapytała delikatnie Mercan, odstawiając filiżankę z kawą. — Zaakceptował twój własny wybór?
— Stara się go zaakceptować. Tata zawsze miał swoje wyobrażenia o tym, kim powinien być mój chłopak. Nie stoi na przeszkodzie naszym spotkaniom.
— To piękne, co mówisz. Miłość to nie zawsze łatwa droga, ale ważne, że jesteś szczęśliwa.
— Jestem bardzo szczęśliwa — potwierdziła, a jej twarz rozpromieniła się, jakby myśl o Genco wystarczyła, by rozgonić wszystkie chmury. — Nawet jeśli czasem chciałabym mu wywrócić ten jego telefon, żeby przestał odbierać te wszystkie nagłe wezwania.
Mercan była już prawie w pełni odprężona, gdy jej smartfon zawibrował. Zaskoczona spojrzała na ekran, na którym pojawiła się wiadomość od ukochanego.
Engin: Moja Merco, wiem, że zawiodłem cię na wielu poziomach. Przepraszam za wszystko, za to, co zrobiłem, do czego cię zmusiłem. Wiele bym dał, żeby nasza historia była inna. Dziękuję za wszystkie chwile, ale muszę się pożegnać. To nie jest łatwe, ale wierzę, że tak będzie lepiej dla nas obojga. Dbaj o siebie.
Mercan poczuła, jak jej serce zaczyna bić szybciej, a dłonie stają się zimne. Treść wiadomości była niczym cios, który rozdzierał ją na kawałki. Z trudem odłożyła telefon na stół, próbując zebrać myśli. Czuła, jak w niej narasta panika.
— Przepraszam, muszę na chwilę... — powiedziała, wstając od stolika.
Zamknęła za sobą drzwi od toalety, opierając się o nie, czując, jak serce wciąż bije jak młot. Wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić, ale to było niemożliwe. Z drżącymi rękoma wybrała numer chłopaka, niemal błagając w myślach, by odebrał, by odpowiedział. Czekała przez chwilę, licząc na to, że to wszystko to tylko jakieś nieporozumienie, że może to była tylko chwila słabości, którą zaraz wyjaśni.
W tym samym czasie Engin stał na moście, gdzie przed laty podjął decyzję w sprawie przeszczepu Serkana. Wpatrywał się w horyzont, gdzie woda gładko muskała brzegi, odbijając złote promienie zachodzącego słońca. W ręku trzymał pistolet.
______________
Mieliście rację, że Aziz Ekinci okaże się ojcem Naz. Gratuluję tym, którzy rozwiązali tą zagadkę już jakiś czas temu.
Co sądzicie o postawie Serkana względem sekretu rodziców Naz? Powinien milczeć i dać im możliwość załatwienia sprawy po swojemu, czy należy się wtrącić?
Co ten Engin wyprawia???
Hasztag na X: #PamięćCiałaPL
Instagram: autorkazwattpada
Dziękuję za gwiazdki i komentarze oraz wszelkie inne ciepłe słowa! ❤️
All the love!❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro