Rozdział 26
Nie bój się komentować ciekawych fragmentów. Ja nie gryzę!
Naz od samego rana próbowała skupić się na swoich obowiązkach w holdingu, ale wszystko zdawało się ją przerastać. Każdy telefon, każde zadanie wydawały się nie do wykonania. W kółko wracała myślami do ciastkarni, zastanawiała się, jak wypadnie zaplanowana na dziś kontrola.
Kiedy po raz kolejny wprowadziła złe dane do raportu, jej palce zadrżały na klawiaturze. Próbowała poprawić błąd, ale zamiast tego tylko pogorszyła sytuację, zapisując plik w niewłaściwym formacie. Westchnęła ciężko, czując, że powoli traci kontrolę.
Mercan, która zauważyła jej rozkojarzenie, podeszła do niej.
— Naz, chodź ze mną. Musisz się uspokoić — powiedziała, kładąc dłoń na jej ramieniu.
Nie protestowała. Posłusznie wstała, czując, że dalsza praca nie ma sensu. Mercan poprowadziła ją pokoju relaksu.
— Otur. (Usiądź.) —Wskazała wygodny fotel w rogu pokoju.
Naz wykonała polecenie, opierając się o oparcie, podczas gdy Mercan przygotowywała filiżankę gorącej melisy. Po chwili podała ją przyjaciółce, siadając naprzeciwko.
— Wypij to, pomoże ci się uspokoić — zachęciła ją.
Kunt spojrzała na filiżankę, a potem na przyjaciółkę.
— Nie mogę się skupić — zaczęła cicho. — Cały czas myślę o tej skardze i kontroli. Moja mama wiele razy w swoim życiu musiała zaczynać wszystko od początku. Poświęciła się, aby otworzyć ciastkarnię, a teraz wszystko tkwi w zawieszeniu przez przypadkowego klienta, który prawdopodobnie został podstawiony. Dobrze, że Genco jest przy niej. Akurat tak się złożyło, że wczoraj wrócił z trasy. W tym całym nieszczęściu to jedyna dobra rzecz.
— A Filiz?
— Jest też Filiz, ale... — zawahała się, bawiąc się filiżanką. — To brat zna naszą mamę lepiej niż ona. Wie, jak do niej dotrzeć, jak ją uspokoić. Zawsze potrafił znaleźć właściwe słowa w takich podbramkowych sytuacjach.
— To dobrze, że Genco jej towarzyszy.
— Chciałabym tylko, żeby to już się skończyło — westchnęła, sprawdzając na telefonie, czy brat czasem nie dzwonił. — Żeby mama znów uśmiechała się jak dawniej. Należy jej się to po tym wszystkim, co w życiu przeszła.
— Każda burza kiedyś się kończy. Ta też minie.
Po rozmowie z Mercan Naz nadal próbowała skupić się na swoich zadaniach, ale z marnym skutkiem. Nie powinno jej tu być. Nie w takim dniu, ale przyszła do firmy z myślą, że praca pomoże jej przetrwać. Gdy jakiś czas później wstąpiła do gabinetu Serkana, mężczyzna od razu zauważył jej niepokój. Doskonale wiedział, jaki jest tego powód.
— Może powinnaś się na chwilę oderwać i zrobić sobie przerwę? Przechodząc korytarzem, widziałem, jak męczysz się z tymi raportami.
Spojrzała na niego, czując, jak budzi się w niej opór.
— Nie, nie potrzebuję wolnego — odpowiedziała szybko, wyraźnie zdenerwowana. — Nie mogę ciągle brać wolnego, szczególnie w tych trudniejszych momentach. Wiem, że to nie jest mój idealny dzień, ale nie chcę wykorzystywać mojej pozycji. Teraz jesteśmy w pracy, jesteś moim szefem, a nie chłopakiem. Do wszystkiego brakuje mi tylko tego, żeby inni pracownicy zaczęli mówić, że traktujesz mnie wyjątkowo. Ukrywamy się i niech tak zostanie, proszę?
— Rozumiem, ale wiesz, że nikt nie oczekuje od ciebie perfekcji, zwłaszcza teraz — powiedział, całując jej dłonie. — Czasami warto zrobić krok w tył, by móc potem ruszyć do przodu. Rzucanie się w wir pracy nie zawsze pomaga.
Naz stęknęła, czując, że emocje znów zaczynają ją przytłaczać.
— Przepraszam, że tak się zachowuję. Po prostu... to wszystko zaczyna mnie przerastać. Trudno mi się skoncentrować.
Serkan przytulił ją, składając jej pocałunek w głowę.
— To zupełnie zrozumiałe. Każdy z nas ma trudniejsze dni.
Podczas pobytu w gabinecie Aslana telefon dziewczyny zaczął wibrować. Zobaczyła, że to Genco razem z Sevgi dzwoni na wideo. Poinformowała Serkana, na co on się uśmiechnął i dał jej znak, że może swobodnie porozmawiać, niczym się nie przejmując.
Odeszła od biurka, siadając na kanapie po drugiej stronie pokoju. Nie chciała pokazywać na niej swojego szefa. Szybko włączyła kamerę, starając się ukryć zmartwiony wyraz twarzy.
— Cześć, siostra! — przywitał się Genco, a jego głos brzmiał radośnie. — Mam dla ciebie dobre wieści!
Puls dziewczyny przyspieszył.
— Kontrola wypadła pozytywnie! — oznajmił Genco, a uśmiech na jego twarzy był zaraźliwy. — Wszystkie alergeny są odpowiednio oznaczone, a nasze procedury sanitarno-epidemiologiczne były na najwyższym poziomie.
Odetchnęła z ulgą, nie kryjąc radości. Kamień spadł jej z serca.
— To świetna wiadomość! Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło!
— Niestety, poniosę karę za to, że Filiz obsługiwała tego mężczyznę. — Sevgi, która stała obok syna, spojrzała w kamerę. — Nie jest ona naszym pracownikiem. Nie ma też wymaganych badań lekarskich.
Kunt słuchała mamy, a w jej wnętrzu zaczęła się rodzić frustracja. Zamiast ulgi, która powinna jej towarzyszyć po radosnej nowinie, narastała w niej złość. Filiz była źródłem tych wszystkich problemów, a Sevgi poniesie ich konsekwencje. Zamiast się cieszyć z pozytywnego wyniku kontroli, znów musiała się martwić.
— Nie powinnam prosić Filiz o pomoc, wiedząc, że nie jest w pełni przeszkolona. Jednak każda para rąk była wtedy nieoceniona, ale nie wiem, czy to będzie wystarczające usprawiedliwienie.
Rozmowa wideo z Genco i Sevgi wkrótce dobiegła końca. Gdy ekran telefonu zgasł, a dźwięki rozmowy ucichły, Naz spojrzała na Aslana.
— Mama będzie miała problemy przez to, że Filiz była tamtego dnia w ciastkarni.
— Słyszałem, co się stało — powiedział, podchodząc do niej. — Uważam, że powinniśmy rozważyć zaangażowanie prawnika. Ta sytuacja może mieć różne inne poważne konsekwencje.
— Prawnik? Uważasz, że to konieczne?
— Tak, myślę, że to dobra opcja. Nie dość, że pomoże twojej mamie uporać się z karą, jaka została jej wymierzona w wyniku przeprowadzonej kontroli, to jeszcze rozwiąże problemy z tym facetem. Dowiemy się, czy był przypadkowy, czy działał na czyjeś zlecenie. Prawnik pomoże nam ustalić, jakie kroki powinniśmy podjąć.
Na myśl o konsekwencjach związanych z obecnością Filiz w kawiarni wzbierał w niej gniew. Serkan, dostrzegając jej zmartwienie, przyciągnął ją do siebie, tuląc mocno.
— Spokojnie, kochanie — powiedział, głaszcząc ją po plecach. — Postaramy się znaleźć najlepsze rozwiązanie. Skontaktuję się z naszym firmowym prawnikiem. Jestem pewien, że i w tej sprawie nam doradzi.
— Dzięki, że jesteś — szepnęła, wtulając się w jego ramiona. Po chwili oderwała się od niego, zerkając w jego oczy, które były pełne troski.
— Zawsze będę przy tobie — obiecał, składając pocałunek w jej włosach. — Wszystko się ułoży. Zadbam o to, żeby twoja mama szybko odzyskała spokój.
Przymknęła powieki, ciesząc się chwilą bliskości, starając się nie skupiać na problemach, które czekały na rozwiązanie. Liczyło się dla niej to, że ma wsparcie ukochanej osoby.
*
Naz postanowiła przegadać z bratem sugestię Serkana. Na spokojnie, w rozmowie w cztery oczy, wyjaśniła mu, że prawnik mógłby im pomóc. Bezdyskusyjnie ich mama popełniła błąd, pozwalając Filiz obsługiwać klientów bez wymaganych badań. Genco przyznał jej rację, zgadzając się, że konsultacja z prawnikiem to rozsądne rozwiązanie.
Rodzeństwo postanowiło najpierw upewnić się, czy osoba, która zna prawo lepiej niż oni, rzeczywiście będzie w stanie coś na to poradzić. Choć sprawa wydawała się przesądzona, była nadzieja, że uda się złagodzić skutki tego jednorazowego błędu. Genco zauważył, że warto spróbować, skoro istnieje szansa na złagodzenie kary.
Już następnego dnia Naz, razem z Serkanem, udała się na umówione spotkanie z prawnikiem. Mimo że czuła lekki niepokój, wiedziała, że może być ono kluczowe dla przyszłości ich rodzinnego biznesu. Pod pretekstem spotkania z klientem razem opuścili biuro i dotarli do eleganckiego budynku w ścisłym centrum Stambułu, gdzie znajdowało się biuro prawnicze Aziza Ekinci.
Kiedy weszli do środka, przywitała ich schludnie ubrana recepcjonistka, a następnie zaprowadziła nowych klientów do przestronnego gabinetu. Na ścianach wisiały dyplomy i nagrody prawnicze, a na biurku leżały uporządkowane dokumenty.
Za nim siedział mężczyzna o nienagannej prezencji, którego obecność wzbudzała zaufanie od pierwszej chwili. Aziz był dobrze zbudowany, średniego wzrostu, z gęstymi, ciemnobrązowymi włosami starannie zaczesanymi do tyłu. Jego ciemne oczy emanujące spokojem i pewnością siebie skupiały się uważnie na nowych klientach. Na twarzy miał delikatny zarost, dodający mu powagi, a jego rysy były wyraźnie zaznaczone, co sprawiało, że wyglądał elegancko.
Mężczyzna był ubrany w perfekcyjnie skrojony granatowy garnitur z dyskretnym krawatem, który podkreślał jego profesjonalizm. Na lewym nadgarstku nosił zegarek, a w dłoni trzymał pióro, z którego korzystał, robiąc notatki. Gdy wstał, aby ich przywitać, jego postawa była pewna i opanowana, a jego głos spokojny, co od razu uspokoiło Naz.
— Jeśli wolisz, mogę zaczekać na korytarzu — oznajmił Serkan.
Naz zerknęła na niego, widząc, jak dyskretnie odsuwa się w stronę drzwi, gotów ich zostawić samych. Jednak poczuła, że jego obecność daje jej wsparcie, którego potrzebowała w tej chwili. Przecież to on zasugerował to spotkanie.
— Hayır, kal (Nie, zostań,) — powiedziała stanowczo. — Zawdzięczam ci to, że tu jesteśmy. I... nie denerwuję się tak mocno, gdy jesteś obok.
Aslan zawahał się na moment, patrząc na nią, a potem skinął głową i usiadł wygodnie obok niej.
Aziz, zauważył tę krótką wymianę słów, więc uśmiechnął się lekko. Z doświadczenia wiedział, jak ważna jest czyjaś obecność w trudnych chwilach.
— Zanim przejdziemy do konkretów, chciałbym usłyszeć pełną wersję wydarzeń — zwrócił się do nich. — Oczywiście jestem zaznajomiony z problemem, ale im więcej szczegółów zostanie mi przedstawionych, tym lepiej dla całej sprawy.
Kunt wzięła głęboki oddech, próbując zebrać myśli. Opowiedziała o wszystkim, zaczynając od tego, kim właściwie jest Filiz i jak to się stało, że tamtego dnia, gdy wystąpiła u klienta ich kawiarni reakcja alergiczna, obsługiwała go akurat ona. Wspomniała, że był uczulony na orzechy, z czego doskonale zdawał sobie sprawę, ale nie poinformował jej o tym, jak twierdzi dziewczyna. Oczywiście on uważa inaczej, dlatego złożył skargę, która spowodowała zamknięcie ciastkarni do momentu przeprowadzenia kontroli.
Ekinci słuchał jej uważnie, notując co jakiś czas istotne szczegóły. Jego twarz pozostała spokojna, ale dało się zauważyć, że przetwarza każdą informację z wielką precyzją.
Naz spuściła wzrok, a jej głos lekko zadrżał, gdy zaczęła mówić o swojej matce:
— Moja mama, Sevgi, doskonale rozumie swój błąd. Wie, że popełniła poważne niedopatrzenie, pozwalając dziewczynie mojego brata obsługiwać klientów bez odpowiednich badań. Jest gotowa ponieść karę finansową. Nie ucieka od odpowiedzialności.
Aziz spojrzał na nią, ale nie przerywał, dając jej przestrzeń do kontynuowania.
— Jednak to nie wszystko — mówiła dalej, a jej głos był drżący, ale zdeterminowany. — Filiz ma pewne podejrzenia dotyczące swego ojca. Jak już mówiłam, Genco, jest z nią w związku, a pan Ece, nigdy nie zaakceptował tej relacji.
Naz spojrzała na Aziza, widząc, jak ten w skupieniu notuje każde słowo. Zatrzymała się na chwilę, aby zebrać myśli, czując, że w tym momencie musi być jak najbardziej skoncentrowana.
— Filiz jest przekonana, że jej ojciec nigdy spojrzy przychylnie na Genco. Ich relacja jest dla niego trudna do przełknięcia — kontynuowała, nie mogąc powstrzymać emocji, które zaczynały narastać. — Wierzy, że jego złość i brak akceptacji mogły skłonić go do działania, które miało na celu rozdzielenie ich.
Prawnik uniósł wzrok, przyglądając się jej uważnie.
— Mówi pani, że uważa, że to mogło być zaplanowane. Czy ma pani na myśli, że pan Ece mógł w jakiś sposób wpłynąć na sytuację z alergią?
Naz skinęła głową, a jej serce przyspieszyło.
— Tak. Myślimy, że mógł wiedzieć o uczuleniu klienta i celowo go do nas przysłał.
— Zarówno Filiz jak i pani Sevgi twierdzą, że ten mężczyzna dziwnie się zachowywał. — Serkan, który dotąd milczał, teraz włączył się do rozmowy.
— Macie jakieś dowody, które mogłyby to potwierdzić?
— Nie, nie mamy dowodów. To tylko intuicja Filiz, ale... znajomy policjant, który zajął się tą sprawą po przeanalizowaniu tej sytuacji, pozwala nam sądzić, że to może być prawda. Facet miotał się w zeznaniach i był agresywny.
— Natomiast ja mogę dodać od siebie, że pan Ece, odkąd pamiętam, był kontrolujący — powiedział Serkan. — Nie akceptował wielu wyborów córki.
Aziz spojrzał na nich z powagą. Jego doświadczenie prawnicze i umiejętność analizowania sytuacji sprawiły, że widział w tej sprawie potencjalne możliwości i zagrożenia.
— Po pierwsze, chciałbym zapoznać się z raportem policyjnym.
— Oczywiście, mamy kontakt z policjantem, który zajmował się tą sprawą. Możemy poprosić go o kopię raportu — powiedziała Naz, gotowa skontaktować się z Burakiem, by ten dał znać swojemu znajomemu.
— Świetnie. Po drugie, chciałbym porozmawiać z panią Filiz oraz panią Sevgi. Rozmowa z nimi może ujawnić dodatkowe informacje. Pytanie, kiedy mogłoby to być?
— Jeśli ma pan czas, możecie porozmawiać nawet dzisiaj — odpowiedziała, patrząc na Serkana, który potwierdził jej zdanie kiwnięciem głowy.
— W takim razie jedźmy.
Naz spojrzała na Aziza z mieszanką niepokoju i nadziei, gdy całą trójką opuścili biuro prawnicze. Kunt wsiadła do eleganckiego auta prawnika. Natomiast Serkan, zdecydował się wrócić do firmy, dając im trochę przestrzeni.
W trakcie jazdy przez Stambuł mężczyzna wykorzystał postój, spowodowany korkiem i spojrzał uważnie na swoją towarzyszkę. Ona zauważyła to, że jej się przygląda.
— Przepraszam, że tak na panią spoglądam, ale przypomina mi pani kogoś.
— Naprawdę? — Naz zwróciła na niego uwagę, zaskoczona tą nagłą szczerością.
Aziz spojrzał na nią, a w jego oczach dało się dostrzec cień wspomnienia.
— To była osoba, która musiała zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu. Niezależnie od okoliczności nie poddała się i walczyła o to, co dla niej ważne.
Kunt uśmiechnęła się, bo jego słowa w jakimś sensie dodawały jej otuchy.
Reszta droga do ciastkarni minęła im w milczeniu. Dziewczyna co jakiś czas wskazywała prawnikowi, jak powinien jechać.
W końcu dotarli do jej dzielnicy. Ekinci zaparkował auto tuż przed ciastkarnią, jego uwaga natychmiast skupiła się na okolicy. Rozglądał się, szukając kamer monitoringu.
Naz była coraz bardziej zdenerwowana, odwróciła wzrok od prawnika i spojrzała na lokal. Wtedy dostrzegła Genco, który był w ogródku lokalu. Jego twarz była zmartwiona, a kiedy tylko zauważył siostrę, jego spojrzenie się rozjaśniło.
— Genco! — zawołała. — Chcę ci kogoś przedstawić.
Mężczyzna, widząc Aziza, wyciągnął do niego rękę.
— Dzień dobry, jestem Genco Kunt — powiedział, uścisnąwszy dłoń prawnika.
— Aziz Ekinci — odpowiedział mężczyzna, przyjmując uścisk z pewnością siebie.
W tym momencie pojawiła się Filiz, która również wyglądała na zestresowaną.
— To jest Filiz Ece — dodał, wskazując na nią.
Prawnik skinął głową w stronę Ece, a ona z kolei, czując presję sytuacji, przywitała się, starając się ukryć swoje zaniepokojenie.
Nagle, w drzwiach pojawiła się Sevgi. Gdy spostrzegła, adwokata jej twarz zamarła. W jednej chwili kobieta zbladła, a następnie osunęła się na ziemię, tracąc przytomność.
*
Mahir spędził kilka kolejnych dni, próbując zdobyć zaufanie Ebru Bozkurt, choć w jego umyśle wszystko było precyzyjnie zaplanowaną grą. Zdawał sobie sprawę, że ma do czynienia z inteligentną i sprytną kobietą dlatego zachowywał się ostrożnie w swoich działaniach, udając zainteresowanie współpracą, choć w rzeczywistości myślał o tym, jak uśpić jej czujność i przejąć klub.
Wiedział, że musi zbliżyć się do niej, ale na jej warunkach. Zamiast narzucać swoje pomysły, zaczął sugerować drobne zmiany w zarządzaniu knajpy, które mogłyby zwiększyć zyski. Ona wysłuchała jego pomysłów, ale z rezerwą podchodziła do tego, aby wdrożyć jego rozwiązania.
Chciał zaszczepić w niej pewne poczucie wspólnoty interesów. Dużo mówił o potencjalnych wspólnych wrogach, którzy mogliby wzbudzić w niej chęć sprzymierzenia się przeciwko innym przeciwnikom z ich otoczenia. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że tym sposobem nie uda mu się zyskać w jej oczach. Ebru nie potrzebowała łączyć sił, aby kogoś wyeliminować.
Denzi po kilku dniach prób i błędów w końcu zdał sobie sprawę, że przekonywanie jej do zawarcia partnerstwa w sposób, w jaki próbował do tej pory, nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Zrozumiał, że Bozkurt nie interesuje się ani wspólnymi wrogami, ani drobnymi sugestiami dotyczącymi zarządzania nowym biznesem. Była niezależna i zbyt pewna siebie, by dać się złapać na takie subtelności. Dlatego postanowił obrać inną strategię – wykorzystać swoją firmę transportową, prowadzoną wspólnie z Enginem Aslanem, jako narzędzie do zawiązania współpracy.
Podczas kolejnego spotkania z kobietą sprowadził rozmowę na bardziej konkretny tor. Spotkali się w miejscu sporu, a dokładniej, w gabinecie na zapleczu. Ebru, ubrana w elegancki garnitur, zasiadła za biurkiem, podczas gdy on usadowił się naprzeciwko niej.
— Wiem, że nasze dotychczasowe rozmowy nie do końca poszły w kierunku, jaki oboje byśmy sobie życzyli — zaczął, zachowując spokojny ton. — Zrozumiałem, że nie potrzebujesz dodatkowych partnerów w walce z konkurencją.
Bozkurt uniosła brew, słuchając go uważnie, ale w jej oczach wciąż była niepewność. Nie przerywała mu jednak, pozwalając kontynuować.
— Prowadzę firmę transportową razem z zaufanym wspólnikiem — zaczął. — Znamy ten rynek jak własną kieszeń. Zajmujemy się przewozem dyskretnych ładunków, których nie chciałabyś zgłaszać w papierach. Myślę, że to mogłoby być coś, czym byłabyś zainteresowana, skoro wspomniałaś, że mamy podobne plany związane z tym miejscem
Kobieta zamrugała, po czym złożyła ręce na piersi, mierząc go chłodnym, ale jednocześnie zainteresowanym spojrzeniem. Mafioza wiedział, że to był moment, w którym musiał ją przekonać. Widział, że to, co oferuje, mogło mieć dla niej prawdziwą wartość.
— Jak bardzo dyskretny transport? — zapytała, jej głos brzmiał obojętnie, ale widać było, że zaczyna rozważać jego propozycję.
— Na tyle dyskretny, że nikt, kto by się nim zainteresował, nie dowie się, co naprawdę przewozimy — odpowiedział z pewnością siebie. — Mamy już stałych klientów, zaufane trasy i doświadczonych ludzi. Możemy przewozić wszystko od drobnych towarów po większe partie, które mogą być kluczowe w twoim planie rozwoju klubu jako przykrywki do czegoś większego.
— Mów dalej — rzuciła w końcu, a on uśmiechnął się, złapał ją na haczyk.
Denzi kontynuował, przedstawiając konkretne szczegóły dotyczące tego, jak firma transportowa mogłaby zostać zaangażowana w działalność knajpy. Zasugerował, że mogliby zacząć od niewielkiego transportu jednej partii towaru, którą ona uznałaby za najbardziej ryzykowną. Tym samym mógłby zyskać jej zaufanie bez potrzeby podejmowania dużego ryzyka.
— Możemy zacząć od małego zlecenia — zaproponował Mahir. — Sprawdź, jak pracujemy.
Ebru przyglądała mu się przez chwilę, po czym skinęła głową. Wydawało się, że rozważała każdą możliwość. Wiedziała, że Mahir nie proponował czegoś, co nie miałoby dla niego korzyści, ale w tej chwili była bardziej zainteresowana tym, co mogła zyskać.
— Dobrze — powiedziała w końcu. — Sprawdzimy, jak to działa. Natomiast... — zatrzymała się, patrząc mu prosto w oczy. — Jeśli choć raz mnie oszukasz, to będzie ostatnia rzecz, jaką zrobisz. A ja osobiście się z tobą rozprawię.
Mahir uśmiechnął się lekko, udając, że jej słowa nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.
— Seni hayal kırıklığına uğratmayacağım. (Nie zawiodę cię.) — odpowiedział spokojnie.
Zaplanowana przez niego operacja na granicy przebiegła bez zakłóceń, a Ebru Bozkurt była zadowolona. Wiedział, że to był pierwszy krok do zbudowania między nimi mostu, który ostatecznie miał go zaprowadzić do przejęcia klubu.
Nie spodziewał się jednak, że to ona zrobi pierwszy krok. Kobieta zaprosiła go do klubu na specjalną kolację, poczuł, jak w jego wnętrzu rośnie satysfakcja. Wiedział, że udany transport zdobył jej przychylność, a teraz nadarzała się okazja, aby umocnić tę relację. Ubrał się starannie w swój najlepszy garnitur.
Kiedy pojawił się w klubie, zdawał się on tętnić życiem. Jeden z ochroniarzy skierował go do oddzielonej wysokim parawanem części pomieszczenia. Na środku elegancko nakrytego stołu stały świece, a na talerzach znajdowały się wykwintne przystawki.
Ebru już na niego czekała. Była ubrana w dopasowaną, seksowną suknię, która podkreślała jej figurę, a jednocześnie emanowała elegancją. Jej włosy były rozpuszczone, a makijaż delikatny, lecz zmysłowy. Wyglądała inaczej niż zazwyczaj: mniej formalnie, bardziej kobieco. Mahir, choć przywykł do trzymania emocji na wodzy, nie mógł nie zauważyć, jak bardzo ta zmiana w jej wyglądzie wpłynęła na niego.
— Widzę, że operacja poszła zgodnie z planem — powiedziała z uśmiechem, kiedy Mahir usiadł naprzeciwko niej.
— Bez żadnych problemów — odpowiedział, również rozjaśniając twarz dumą. — Wszystko dotarło na czas, nikt nie zadawał pytań. Tak jak obiecałem.
Ebru podniosła kieliszek wina i skinęła głową w geście uznania.
— Za sukces — powiedziała, wznosząc toast. — Nie powiem, zrobiłeś na mnie wrażenie. Twój profesjonalizm jest godny podziwu.
Mafioza podniósł kieliszek i stuknął nim lekko o jej, czując, że właśnie zyskał jeszcze więcej wpływu. Oboje upili wina, a on spojrzał na nią badawczo, próbując ocenić, na ile udało mu się zdobyć jej zaufanie.
Podczas kolacji Ebru była swobodna, rozluźniona, choć w jej oczach Mahir wciąż widział cień czujności. Zdawała się jednak bardziej otwarta na współpracę, co mogło sugerować, że jego plan działał.
— Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że tak szybko spełnisz moje oczekiwania — zaczęła, spoglądając na niego z lekkim uśmiechem. — Twój transport mógłby okazać się kluczowy w projektach, nad którymi pracuję.
Jej słowa były dla niego jak muzyka. Zrozumiał, że nie tylko zdobył jej zaufanie, ale również otworzył przed sobą drzwi do większych operacji, które mogły przynieść jeszcze większe korzyści. Oczywiście był ostrożny, bo wiedział, że Bozkurt nie jest kimś, kto ufa bezgranicznie. Każdy jego krok musiał być dokładnie przemyślany.
— Jestem otwarty na wszelkie propozycje.
Bozkurt była świadoma, że Denzi ma swoje cele, ale na razie jego metody i działania działały na jej korzyść.
Po kolacji atmosfera między nimi się zmieniła. Rozmowy stały się bardziej osobiste, a Ebru pozwoliła sobie na kilka bardziej intymnych uwag.
— Mahir — zaczęła, przysuwając się nieco bliżej — jesteś kimś, kogo trudno rozgryźć.
— Cieszę się, że to mówisz — odparł spokojnie. — Zaufanie buduje się powoli, ale kiedy już uda się je zdobyć, można osiągnąć naprawdę wiele.
Ebru uśmiechnęła się tajemniczo i upiła ostatni łyk wina, zanim spojrzała na zegarek.
— Cóż, na dzisiaj to chyba wszystko — rzuciła, wstając od stołu. — Myślę, że będziemy mieć jeszcze wiele okazji, by porozmawiać
Mahir wstał wraz z nią. Wiedział, że to nie była ostatnia ich rozmowa. Wręcz przeciwnie, czuł, że zdobył miejsce w jej świecie. Pytanie tylko, jak długo uda mu się utrzymać tę pozycję, zanim kobieta odkryje, że jego prawdziwe zamiary sięgają znacznie głębiej.
Na pożegnanie wymienili uścisk dłoni, który trwał nieco dłużej niż zwykle. Denzi odprowadził ją wzrokiem, kiedy zniknęła w korytarzu prowadzącym do prywatnych pomieszczeń. Zadowolony z postępu, który udało mu się osiągnąć, opuścił miejsce z uśmiechem na twarzy, przekonany, że właśnie wykonał kolejny krok w kierunku realizacji swojego planu.
________________
Postać Aziza Ekinci jest prawie ostatnią postacią w szeregach tej historii. Do odsłonięcia mam jeszcze jedną z nich. Pojawi się już za tydzień.
Mahir otwiera się przed Ebru. Myślicie, że jego taktyka zadziała i uda mu się utrzeć nosa swojej rywalce, żeby w ostateczności przejąć klub?
Hasztag na X: #PamięćCiałaPL
Instagram: autorkazwattpada
All the love!!! ❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro