Rozdział 12
Nie bój się komentować ciekawych fragmentów. Ja nie gryzę!
Genco i Naz zamykali razem ciastkarnię ich mamy, wspólnie dbając o wszystkie szczegóły. Wiedzieli, że Sevgi potrzebowała wsparcia, więc postanowili się tym zająć, pozwalając jej skupić się na przygotowaniu rodzinnej kolacji w domu z okazji trwającego Ramadanu.
Nagle telefon bruneta wydał z siebie krótki dźwięk. Kunt sięgnął po smartfona, który leżał na kuchennym blacie i odczytał wiadomość od ukochanej.
Filiz: Wesołego Ramadanu! Mam nadzieję, że ten święty czas przynosi ci wreszcie wiele radości i spokoju.
Genco: Dziękuję, kochanie! Wesołego Ramadanu również dla ciebie. Niech ten czas przyniesie nam obydwojgu jeszcze większą bliskość i spokój. Kocham cię.
Filiz: Byłoby wspaniale móc zjeść razem kolację.
Genco: Ja też bym chciał móc z tobą zjeść świąteczną kolację, ale wiesz, że teraz jest to niemożliwe. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mieli okazję spędzić czas razem przy jednym stole.
Filiz: Nie martw się, kochanie, wiem, że nasze wspólne kolacje zawsze są warte czekania.
Naz, zauważając promienny uśmiech na twarzy brata, nieświadoma istnienia dziewczyny w jego życiu, poczuła ciepło w sercu. Podeszła do niego i delikatnie poklepała go po ramieniu.
— Wydajesz się być w naprawdę dobrym humorze — stwierdziła z uśmiechem. — Czyżbyś dostał wiadomość w sprawie nowej pracy?
Genco, wciąż ucieszony wiadomościami, jakie wymienił z Ece, spojrzał na siostrę z radością.
— Tak — odpowiedział entuzjastycznie. — Dostałem dobrą wiadomość, ale nie w sprawie pracy. To życzenia od pewnej osoby, która jest mi bliska. To sprawiło, że mój dzień stał się jeszcze lepszy.
— Cieszę się, że coś takiego cię spotkało. — Uśmiechnęła się szeroko. — Dobrze jest widzieć cię w tak dobrym nastroju, a zwłaszcza po tym ostatnim zamieszaniu z aresztem.
— Masz rację. — Genco chwycił ramię siostry. — Ostatnio rzeczywiście było trochę burzliwie, ale teraz czuję się znacznie lepiej.
Ona spojrzała na niego z ciekawością.
— Cieszę się, że uśmiech gości na twojej twarzy. Chociaż zastanawiam się, kim jest osoba, która tak bardzo wpłynęła na twój humor. Możesz mi coś więcej o niej powiedzieć?
Mężczyzna lekko się skrzywił, czując się nieco zaniepokojony tym pytaniem.
— Hmm, to trochę skomplikowane — odparł, starając się znaleźć odpowiednie słowa. Przerwał liczenie utargu. — Ta osoba jest dla mnie ważna, ale na razie chciałbym zatrzymać to dla siebie. Mam nadzieję, że to zrozumiesz.
Naz, choć trochę zaskoczona odpowiedzią brata, kiwnęła głową ze zrozumieniem.
— Tabii ki (Oczywiście.) — powiedziała, przecierając blat stolika. — Nie chcę cię zmuszać do rozmowy, jeśli nie czujesz się na to gotowy. Wszystko w swoim czasie.
Kunt, choć nieśmiało, postanowił podjąć temat, który od jakiegoś czasu rozważał. Spojrzał na siostrę z delikatnym uśmiechem i powiedział:
— Wiesz, ostatnio zacząłem myśleć o tym, że może i ty powinnaś dać sobie szansę na nową relację. Wiem, że po tym, co cię spotkało, jesteś trochę zamknięta w sobie, ale może umawianie się z kimś pomoże ci odkryć nowe perspektywy i radości życia?
Dziewczyna, trochę zaskoczona sugestią brata, spojrzała na niego ze zdziwieniem i zainteresowaniem.
— Czy ty serio uważasz, że powinnam zacząć się z kimś spotykać? — zapytała, szukając w jego spojrzeniu odpowiedzi.
— Tak, myślę, że warto dać sobie szansę na nowe doświadczenia i poznać kogoś nowego. — Genco kiwnął głową, starając się wyrazić swoje myśli. — Nie mówię, że musisz to robić teraz, ale może warto rozważyć tę możliwość. Poza tym myślę, że Kerem też by chciał, żebyś znalazła szczęście po jego odejściu. Minęły już dwa lata od jego śmierci. Może to najwyższy czas zacząć patrzeć w przyszłość, a nie ciągle trzymać się przeszłości?
Spojrzała na niego, a jej smutne oczy tęskno wypatrywały wspomnień za utraconym narzeczonym.
— Rozumiem — westchnęła cicho. — To wciąż jest dla mnie takie trudne. Nie mogę tak po prostu o nim zapomnieć.
Kunt delikatnie złapał dłonie siostry, uświadamiając ją, że może szukać w nim wsparcia.
— Więc nie zapominaj — stwierdził łagodnie. — Nikt nie oczekuje, że to zrobisz.
Brunetka spojrzała w dal, na chwilę zapadając w milczenie.
— Byliśmy razem przez pięć lat — powiedziała głosem pełnym tęsknoty. — Kerem był moją pierwszą wielką miłością. Trudno mi sobie wyobrazić, że kiedykolwiek będę mogła o nim zapomnieć.
Genco przytulił siostrę mocniej.
— Nikt nie mówi, że musisz zapomnieć — rzekł spokojnie. — Kerem zawsze będzie w twoim sercu, ale życie toczy się dalej.
— Dziękuję — przyznała cicho, kiwając głową. — Postaram się zastanowić nad twoimi słowami.
Stali razem, otoczeni bliskością siebie nawzajem. W oddali słychać było dźwięki miasta, ale w ich małym świecie było tylko miejsce dla nich i ich skomplikowanych uczuć.
Genco, obejmując siostrę, w milczeniu dawał jej do zrozumienia, że cokolwiek by się nie działo, mają siebie. W jego oczach było współczucie oraz determinacja, aby pomóc jej pokonać ból, który jeszcze w niej pozostawał.
Po chwili skupili się na tym, aby zamknąć ciastkarnię, skrupulatnie dbając o każdy detal. Wiedzieli, że mama potrzebuje wsparcia w przygotowaniach do kolacji z okazji trwającego Ramadanu. Po zakończeniu swoich obowiązków w lokalu, szybko ruszyli do domu.
W kuchni panowała gorączka przygotowań. Sevgi skupiała się na przyrządzaniu tradycyjnych dań, więc rodzeństwo natychmiast włączyło się do pomocy. Genco zajął się przenoszeniem ciężkich garnków oraz przygotowywaniem stołu, podczas gdy brunetka asystowała matce przy krojeniu warzyw i dokończeniu deserów.
W miarę jak godziny mijały, atmosfera w kuchni stawała się coraz bardziej radosna. Zapachy świeżo gotowanych potraw wypełniały dom, a wszyscy razem czuli magię i głębokie znaczenie tego świętego czasu.
Kiedy wszystko było już gotowe, Genco, Naz i Sevgi usiedli do wspólnego posiłku w pokoju gościnnym. Ich serca były pełne wdzięczności za to, że mogą być razem, dzielić się posiłkami i modlitwą w ten wyjątkowy czas.
— Ramadan Mubarak (Szczęśliwego Ramadanu.) — powiedziała Sevgi, wznosząc kieliszek z wodą. — Niech ten miesiąc przyniesie nam wiele błogosławieństw i radości.
Genco i Naz również podnieśli swoje kieliszki, uśmiechając się do matki.
— Ramadan Mubarak — powtórzyli, czując głęboką wdzięczność za obecność i miłość swojej rodziny, która sprawiała, że ten czas był jeszcze bardziej wyjątkowy.
Po chwili wypełnionej dźwiękiem delikatnego szumienia sztućców i ciepłymi rozmowami, Genco spojrzał na matkę i siostrę z głębokim szacunkiem. W ich oczach dostrzegł odzwierciedlenie tego, co najcenniejsze w życiu — miłość, wspólna więź i wsparcie w trudnych chwilach.
— Dziękuję, mamo. Dziękuję, Naz — powiedział, unosząc swój kieliszek. — Za to, że jesteście ze mną i że razem możemy celebrować te wyjątkowe chwile.
Naz i Sevgi uśmiechnęły się w odpowiedzi, a ich spojrzenia wyrażały głębokie porozumienie i wdzięczność za wspólnie spędzony czas. Wtedy, w tej rodzinnej atmosferze, poczuli, że są gotowi stawić czoła wszystkiemu, co przyniesie przyszłość, mając siebie nawzajem.
W cieple domowego ogniska, otoczeni zapachami ulubionych dań i wsparciem bliskich, rodzina kontynuowała swoją modlitwę, wierząc, że ostatnie dni Ramadanu przyniosą im błogosławieństwo, radość i dalszą jedność w rodzinnej miłości.
*
Naz przez cały weekend rozmyślała nad ostatnią rozmową z Genco, który zasugerował jej, że powinna zacząć się z kimś spotykać. Te słowa wywołały w niej mieszane uczucia i pytania dotyczące jej gotowości do nowej relacji. W końcu dziewczyna postanowiła umówić się na wizytę do swojego terapeuty, do którego zaczęła uczęszczać na spotkania po śmierci Kerema. Chciała z nim omówić tę kwestię i przeanalizować swoje emocje oraz możliwości przed podjęciem jakichkolwiek decyzji. Wiedziała, że on pomoże jej spojrzeć na tę sytuację z różnych perspektyw i zrozumieć, co będzie dla niej teraz najlepsze.
Kunt wychodziła zza biurka zatopiona w myślach. Nagle wpadła na Mercan, która stała z uśmiechem na twarzy, trzymając w ręce kubek kawy.
— Naz, co ty taka zamyślona? — zaczepiła ją, marszcząc brwi. — Genco znów ma jakieś problemy?
— Nie, tym razem to nie ma z nim nic wspólnego. Odkąd adwokat Oknaz zajęła się jego sprawą, wszystko wróciło do normy — odparła, przerywając chwilę milczenia. — Wnieśli skargę na tego drugiego kierowcę, żeby nie uszło mu na sucho to fałszywe oskarżenie. Z tego, co wiem, szef od razu go zwolnił. Genco szuka nowej pracy, ale nie powiedział mi, dlaczego chce ją zmienić. A teraz raczej... chodzi o mnie.
— Rozumiem. Chcesz o tym porozmawiać? — zapytała, patrząc na nią z uwagą i zrozumieniem.
Naz westchnęła lekko, czując się wdzięczna za troskliwość przyjaciółki.
— Masz teraz coś ważnego do zrobienia? — zapytała, zerkając na nią.
— Nawet jeśli mam ręce pełne roboty, zawsze znajdę czas na krótką rozmowę z tobą. — Sezgin uśmiechnęła się delikatnie, łapiąc ją pod rękę. — Chodźmy.
Dziewczyny skierowały się w stronę pomieszczenia, które powstało z inicjatywy Serkana jako miejsce do odpoczynku i relaksu. Tam, w przytulnej atmosferze, miały możliwość spokojnej rozmowy. Naturalne światło wpadało do środka przez duże okna. Obie usiadły na wygodnych fotelach, czując się od razu bardziej zrelaksowane.
— Ostatnio rozmawiałam z moim bratem i on... zasugerował mi, że powinnam zacząć się z kimś spotykać — wyjaśniła, wzdychając ciężko.
— Rozumiem, moja droga. To musi być dla ciebie bardzo trudne — powiedziała delikatnie, nie chcąc spłoszyć koleżanki. — Nie ma nic złego w tym, że czujesz się niepewnie wobec nowych związków, zwłaszcza po takiej stracie.
— Mercan, wiem, że to dla ciebie może być niezrozumiałe, ale... — Naz oparła się o wygodne oparcie fotela, jej dłonie nerwowo skręcały się na kolanach, napinając zmęczone mięśnie palców. Jej wzrok był głęboko skupiony, a na twarzy pojawiła się mieszanka smutku i lęku. — Mam w sobie tęsknotę za Keremem. Nawet po dwóch latach to uczucie nie ustępuje. Boję się, że jeśli zacznę coś nowego, to będzie to jakby zaparcie się tego, co między nami było. Jakbym zapomniała o nim, zdradziła go.
— Naz, naprawdę cię rozumiem. — Blondynka, obserwując przyjaciółkę, zauważyła delikatne drżenie jej ramion i spostrzegła, jak nieśmiało przesuwa włosy z twarzy. Jej własne usta wykrzywiały się lekko w delikatnym uśmiechu pocieszenia. — Każdy proces powrotu do życia po stracie jest indywidualny i wymaga czasu. Nie ma nic złego w tym, że wciąż czujesz miłość do Kerema. To świadczy tylko o tym, jak ważna była dla ciebie ta relacja. Pamiętaj, że nie można trwać w smutku i tęsknocie na zawsze. Musisz myśleć też o swoim własnym szczęściu.
— Boję się, Mercan. Boję się, że nie będę w stanie dać komuś takiej miłości, jaką dał mi Kerem. — Kunt opuściła wzrok, jej ramiona opadły z oparcia fotela, jakby ciężar jej słów przygniatał ją do ziemi. Jej oddech był płytki, a ciało niepewnie drżało, jakby wewnętrzna burza chwiała jej fundamenty. — Boję się, że będę stale żyła w cieniu tego, co było.
— Nikt nie oczekuje, że od razu będziesz w stanie poczuć do kogoś innego taką samą miłość, jaką darzyłaś Kerema. — Mercan przytuliła ją mocniej. — To zupełnie normalne, że potrzebujesz czasu, by się z tym wszystkim pogodzić i otworzyć na nowe relacje. Każdy związek jest inny, ale masz ogromne serce, Naz. I jeśli kiedykolwiek będziesz gotowa, dasz komuś nowemu wiele miłości i ciepła.
— W porze lunchu umówiłam się do psychologa, żeby porozmawiać o tym wszystkim — oznajmiła po tym, jak wyswobodziła się z uścisku. — Mam nadzieję, że znów pomoże mi uporządkować te myśli i poczuć się pewniej. Bo mam w głowie mętlik, nie wiem, czy jestem gotowa na zrobienie kolejnego kroku.
Mercan patrzyła na Naz z szacunkiem i współczuciem, doceniając jej odwagę i determinację. Jej własne serce wypełniało się dumą, widząc, jak jej przyjaciółka stawia czoła swoim emocjom.
— To świetnie, że zdecydowałaś się porozmawiać z terapeutą — odpowiedziała ciepło. — To może być pierwszy krok ku lepszemu zrozumieniu swoich uczuć i odnalezieniu wewnętrznego spokoju.
— Dziękuję, Mercan — powiedziała cicho, ale zdecydowanie, czując się silniejszą dzięki obecności swojej przyjaciółki. — Desteğinizin benim için anlamı çok büyük. (Twoje wsparcie wiele dla mnie znaczy.)
— Jesteś naprawdę odważna, że się zdecydowałaś — dodała, patrząc jej prosto w oczy.
W przerwie na obiad wsiadła do służbowego samochodu, o czym wcześniej uprzedziła Serkana. Własnym środkiem transportu szybciej załatwi swoje sprawy i wróci do pracy. Mężczyzna bez wahania zgodził się, aby wzięła jedno z firmowych aut.
W związku z tym na czterech kołach ruszyła w kierunku gabinetu swojego psychologa. Jej serce biło szybciej niż zwykle, a dłonie lekko drżały na kierownicy. Czuła mieszankę emocji pulsujących w jej wnętrzu — niepewność do tego, co ją czeka, lekką obawę przed otwarciem się na głębokie rozmowy, ale także nadzieję na to, że terapia pomoże jej uporządkować myśli i poczuć się lepiej.
Podczas jazdy, jej myśli krążyły wokół wspomnień o Keremie i strachu przed przyszłością. Ale równocześnie pojawiała się też pewna ulga, że podejmuje krok w kierunku lepszego zrozumienia samej siebie i swoich uczuć. Była gotowa na to, co przyniesie ta terapeutyczna podróż, choć nie wiedziała jeszcze, jakie będą jej efekty.
W miarę jak zbliżała się do gabinetu, jej napięcie rosło, ale także poczuła pewien spokój. Wiedziała, że jest to miejsce, gdzie może być szczera i otwarta, gdzie nie będzie oceniana ani osądzana. To miejsce, gdzie może zacząć pracować nad swoim wewnętrznym spokojem i uzdrawianiem.
*
Naz, Serkan, Mercan i Engin spotkali się w eleganckiej restauracji, aby zorganizować wspólną kolację z ważnym kontrahentem. Miejsce było wybrane starannie, aby stworzyć odpowiednią atmosferę do rozmów biznesowych i celebracji. Wnętrze tętniło życiem, a stół dla pięciu osób został uroczyście przygotowany na spotkanie biznesowe. Na środku stołu stał bukiet świeżych kwiatów, a porcelanowe talerze i kryształowe szklanki dopełniały elegancką atmosferę.
Naz, ubrana w dopasowany garnitur, prezentowała się pewnie i profesjonalnie, a jej pewny uścisk dłoni witał kontrahenta z szacunkiem. Serkan z lekkim uśmiechem na twarzy wyrażał swoje zadowolenie z możliwości współpracy. Mercan, w eleganckiej sukience, emanowała pewnością siebie i przyjazną energią. Engin reprezentował firmę, będąc otwartym i przyjacielskim, dbał o rozluźnienie napięcia w czasie rozmów.
Gdy zasiedli do okrągłego stołu, atmosfera nabrała powagi. Wszyscy wiedzieli, że ta kolacja jest ważną okazją do budowania relacji z potencjalnie nowym partnerem oraz omówienia przyszłych wspólnych projektów. Ich profesjonalizm i zaangażowanie w interesy firmy były dziś kluczowe.
Kelner przyniósł menu, a wszyscy zaczęli przeglądać dostępne dania. Naz, znając preferencje zaproszonego gościa, szeptem zasugerowała mu kilka pysznych dań, które mogłyby go zainteresować. Serkan z kolei zajął się omawianiem szczegółów dotyczących przyszłej współpracy, starając się wydobyć jak najwięcej informacji na temat potrzeb i oczekiwań kontrahenta.
Mercan dbała o atmosferę rozmów, zadając pytania o zainteresowania i pasje gościa, aby zbudować luźniejszą atmosferę i nawiązać bliższe relacje. Engin natomiast aktywnie uczestniczył w dyskusji, przynosząc swoje pomysły i sugestie dotyczące potencjalnych projektów.
Podczas spotkania rozmowy toczyły się swobodnie, a uczestnicy wyrażali swoje pomysły i sugestie dotyczące przyszłej współpracy. Wszyscy czuli się swobodnie w obecności gościa, co sprzyjało budowaniu pozytywnych relacji biznesowych. On podziwiał zaangażowanie i profesjonalizm wszystkich członków zespołu, co potwierdzało jego przekonanie o wartości współpracy z ich firmą.
Po skończonej kolacji wszyscy podziękowali mu za przybycie i wyrazili nadzieję na owocną współpracę w przyszłości.
Engin wstał od stołu, gdy nowy inwestor zniknął z pola ich widzenia. Spojrzał na wszystkich z uśmiechem.
— Przepraszam, ale ja też muszę już lecieć — powiedział, kładąc delikatnie serwetkę na stół. — Mam jeszcze jedną ważną sprawę do załatwienia.
Serkan spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem.
— İyi misin, kardeşim? (Wszystko w porządku, bracie?)
— To kwestia jednego pilnego telefonu, który muszę załatwić. — Engin uśmiechnął się lekko, próbując ukryć swoje prawdziwe emocje. — Skoro nie mogłem odebrać w czasie spotkania, teraz muszę jechać. To taka mała sprawa do załatwienia — odpowiedział, odchodząc szybko w stronę wyjścia. — Drogie panie, widzimy się jutro w biurze.
— Dobrze, daj znać, jeśli będziesz czegoś potrzebował! — rzucił nieco podniesionym tonem. Brat ulotnił się tak szybko, że nie zdążył zamienić z nim słowa. Jakby gdzieś się paliło.
Gdy drzwi za Enginem się zamknęły, Naz spojrzała na koleżankę z pytaniem w oczach.
— Myślisz, że wszystko u niego w porządku? — zapytała zaniepokojona.
— Nie jestem pewna. — Mercan pokiwała głową. — Nie zauważyłam niczego niepokojącego. Może po prostu to coś równie ważnego, jak ta kolacja. Na przykład randka z ukochaną osobą?
Kunt przewróciła oczami na sugestię Mercan, dając jej wyraźny sygnał, żeby przestała cokolwiek insynuować. Od momentu, gdy zaczęła temat randek, blondynka przez cały tydzień go ciągnęła. Sezgin w każdej możliwej okazji pokazywała, że popiera pomysł Genco, szczególnie po tym, gdy dowiedziała się, że terapeuta dał Naz zielone światło w tej kwestii. Jeśli tylko chciała, mogła otworzyć się na nową relację. Wszystko zależało od niej samej. W związku z tym Mercan pragnęła jej trochę w tym pomóc.
Brunetka zignorowała subtelne naciski Mercan na temat randek.
— Wiesz, pewnie masz rację. Może to tylko moje przesadzone reakcje.
Serkan spojrzał na nie z lekkim rozbawieniem w oczach.
— Mój brat tak ma. To u niego całkiem normalne — dodał od siebie, pragnąc załagodzić niepotrzebne napięcie. — Miałem w planach jeszcze zamówić coś do jedzenia, żebyśmy spędzili trochę czasu razem, ale skoro Engin już poszedł, może lepiej, żebyśmy i my się rozeszli. Nie chcę zabierać wam obu tego wieczoru. Wykorzystajcie go na coś przyjemniejszego.
— Dziękujemy, panie Serkan — odparła Mercan, sięgając po lampkę wina. — To bardzo miłe z pana strony.
CEO uśmiechnął się w odpowiedzi, a potem zawołał kelnera, prosząc o rachunek. Po uregulowaniu płatności wstał z miejsca. Gestem ręki zaprosił pracownice do wyjścia.
Przed lokalem stała jedna wolna taksówka. Mercan szybko wpakowała się do środka, puszczając dyskretnie oczko w stronę Naz. Sezgin właśnie aranżowała im możliwość krótkiej konwersacji we dwoje. W międzyczasie Aslan zorientował się, ile trzeba czekać, zanim podjedzie kolejna.
Widząc, że następny pojazd będzie najwcześniej za kwadrans, Aslan postanowił wykorzystać ten moment. Zerknął w kierunku asystentki, uśmiechnął się delikatnie i zdecydował się zająć ich krótką konwersacją.
— Naz, może skorzystasz z mojej oferty i pozwolisz, że podwiozę cię do domu? — zaproponował uprzejmie, kierując na nią spokojne spojrzenie.
Kunt, zaskoczona tą niespodziewaną propozycją, spojrzała na szefa z wdzięcznością. Miała nadzieję, że nie będzie to dla niego problemem, ale było tak chłodno, że wolała już być w pojeździe.
— Czy na pewno to nie będzie dla pana kłopot? — zapytała jednak z grzeczności, dbając o jego wygodę.
Aslan uśmiechnął się lekko, chcąc uspokoić Naz.
— Nie martw się, to dla mnie żaden problem — odpowiedział spokojnie. — Chętnie cię podrzucę, jeśli tylko zechcesz.
— Dziękuję. To bardzo miłe — powiedziała z wdzięcznością. — Chętnie skorzystam z pana propozycji.
Mężczyzna zwrócił się do parkingowego z prośbą o podstawienie jego auta. Pracownik, będąc profesjonalistą, szybko zareagował na prośbę klienta. Nie minęło wiele czasu, gdy podjechał samochodem Aslana. Serkan otworzył uprzejmie drzwi dla Naz i zaprosił ją do środka. Po chwili usiadł za kierownicą.
Naz, siedząc wygodnie na fotelu, siłowała się z pasem bezpieczeństwa, który wydawał się zaciąć. Miotała się z zapięciem, wzdychając ciężko. Serkan zauważył jej trudności, odwrócił się i uśmiechnął.
— Sana yardım edeyim. (Pomogę ci.)
Mężczyzna delikatnie sięgnął w stronę pasa bezpieczeństwa i po chwili sprytnych manewrów udało mu się go odblokować. Jednakże, przy tej krótkiej akcji, ich ciała znajdowały się blisko siebie, a ręce się delikatnie stykały. Aslan nie mógł nie zauważyć delikatnego zapachu perfum brunetki ani subtelnej miękkości jej skóry.
Dla Naz ta sytuacja była nieco krępująca, ale jednocześnie nie mogła się powstrzymać od głębszego wdechu, by wciągnąć do płuc zapach mężczyzny. Kiedy ich dłonie się zetknęły, przez chwilę poczuła delikatne mrowienie w swoim sercu, które zaskoczyło ją swoją intensywnością. Jednak szybko odepchnęła te myśli, skupiając się na zapięciu pasa.
Po tym incydencie obaj zachowali lekkie napięcie, które jednak nie zakłóciło przyjemnej atmosfery podczas drogi. Było coś w sposobie, w jaki się do siebie odnieśli, co sprawiło, że czuli się jeszcze bardziej związani w tej chwili. Był to moment, który otworzył drogę do większej bliskości między nimi.
W czasie krótkiej podróży panowała przyjemna atmosfera. Rozmawiali o różnych tematach, co sprawiło, że czas mijał szybko i komfortowo. Brunetka czuła się swobodnie w obecności swojego szefa, a on starał się, aby rozmowa była lekka i miła.
— Jeszcze raz dziękuję za wszystko — powiedziała, gdy dotarli pod jej dom.
— Drobiazg — odpowiedział Aslan, uśmiechając się. — Jeśli byś kiedyś potrzebowała podwózki lub... pomocy... z czymkolwiek... Daj znać! Dobranoc!
Kunt odwzajemniła uśmiech i pożegnała się z mężczyzną. Gdy zamknęła drzwi, Aslan odjechał, a ona poczuła się tak zaopiekowana, że miała ochotę zadzwonić do Mercan, aby podziękować jej za okazję do zbliżenia się z mężczyzną, który, zdawałoby się, coraz bardziej krzątał się w jej życiu. I wcale nie uważała, że to źle.
_______________________
Tak zupełnie szczerze postać Naz przysparza mi niemałe problemy. Chcę, aby wszystko działo się naturalnie, a nie jak za sprawą dotknięcia czarodziejskiej różdżki .
Zgadzacie się ze stwierdzeniem Genco?
Dziękuję za ogrom wsparcia w związku z ostatnim ogłoszeniem! Jestem taka wdzięczna, że Was mam!❤️❤️❤️
Hasztag na X: #PamięćCiałaPL
Instagram: autorkazwattpada
01.06 na moim profilu pojawi się NIESPODZIANKA!
All the love!!! ❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro