~3~
Grecja długo nie zapomni tej burzy, która zjawiła się nagle, niosąc za sobą przeraźliwe zniszczenia. Wiatr powalał drzewa na samochody, domy, miejsca pracy i ośrodki kulturowe. Niebo poczerniało do tego stopnia, że barwą przypominało już nocne sklepienie. Błyskawice oślepiały zarówno kierowców, jak i przechodniów. Hałas uderzeń gromów przyprawiał śmiertelników o ból głowy. Stawał się zbyt głośny dla ludzkich uszu. Zagłuszał krzyki, płacz i wycie.
Zwierzęta domowe i leśne biegły przed siebie, jakby na horyzoncie czekało ich wybawienie. Niestety były to jedynie próby ucieczki w miejsce, które nie istniało. Psy, skowycząc, błagały już tylko o rychłą śmierć. Pioruny przerodziły się w ich największą torturą.
Tymczasem szczyt góry Olimp przeistaczał się w wielkie zbiorowisko. Bogowie szeptali między sobą, z przerażeniem obserwując tragedię mieszkańców kraju, nad którym sprawowali największą pieczę. Doskonale zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji, dlatego też nie dziwiła ich furia Zeusa, którą skierował na śmiertelnych.
Uderzenie uciszyło bóstwa. Król zasiadł przy śnieżnobiałym, okrągłym stole. Połyskiwał niczym najjaśniejsza z gwiazd w połączeniu ze złotym tronem, na którym spoczął. Zdjął powolnym ruchem pięść z blatu. Jego twarz, w całości ściągnięta, idealnie odwzorowywała negatywne emocje, które nim targały. Czarna broda dotknęła umięśnionej piersi, gdy opuścił głowę. Patrzył na zgromadzonych spod ciemnych brwi, co wprawiło bogów w jeszcze większy strach.
Wszyscy zasiedli przy stole. Posejdon zajmował miejsce po prawej stronie Zeusa jako najbliższy mu brat. Zaraz obok niego Demeter z pogardą przyglądała się pustemu, marmurowemu tronowi stojącemu po lewej stronie Władcy Olimpu. Hera także nie kryła swej niechęci do pustki znajdującej się tuż pod jej nosem. Hestia usiadła blisko bogini rolnictwa i urodzaju, gasząc pochodnię jednym dmuchnięciem.
Pozostałe bóstwa, nie należące do Głównego Rodzeństwa Olimpu, przysiadywały się w zależności od wyboru. Choć w godzinie furii Zeusa, żadne z nich nie chciało pozostać w zbyt bliskim zasięgu jego wzroku. Punktem krytycznym była wówczas przeciwna strona stołu. Tym razem owe miejsce przypadło Selene- bogini księżyca.
— Zwołałem was, aby omówić sprawę niecierpiącą zwłoki — wyjaśnił Zeus, powstrzymując się od warknięcia. — Liczę, że wszyscy znacie dokładny powód.
— Równowaga czasu we wszechświecie została zachwiana — wyjawił Chronos. — Dwukrotnie. Za pierwszym razem była to zaledwie chwila.
— Jednak później ktoś owe wykroczenie powtórzył na bardzo długi okres — dopełniła jego rozmowę Atena, zdejmując z głowy hełm i stawiając go na blat. — Chaos mógł zostać wywołany w przeciągu chwili.
— Czy znamy tożsamość winowajcy tego zdarzenia? — zapytał Apollo.
Siedząca obok niego Gaja wstała ze swego tronu. Omiotła wzrokiem całe zgromadzenie.
— Jest to osoba, której nie ma w naszym gronie — przemówiła, składając ręce w piramidkę.
Skierowała spojrzenie na swe wnuki, ostatecznie zatrzymując je na królu.
Między bóstwami zaczęły narastać szmery. Niewielkie zamieszanie zmusiło Zeusa do powstania. Uniósł ręce w górę, aby uspokoić pozostałych pobratymców. Wyraz jego twarzy już nieco złagodniał. Podobnie jak i odgłosy grzmotów na Ziemi.
— Tak, moi drodzy, mowa tu o Hadesie — potwierdził. — Jak sami dobrze pamiętacie, dopuścił się on czynu najwyższego potępienia. Miałem zamiar strącić go w otchłań Tartaru, jak niegdyś uczynił to mój ojciec Kronos swojemu ojcu — Uranosowi.
Gaja opuściła wzrok w dół, jednak za chwilę znów dumnie go uniosła, siadając na swym miejscu.
— Jednak za wstawiennictwem Posejdona oraz błagań jego żony — Persefony, postanowiłem pozwolić mu odkupić winy — ciągnął dalej bóg piorunów. — Hades, aby wrócić w nasze kręgi, musi jedynie poznać świat ludzi. W tym momencie także przebywa na Ziemi. Jest niezwykle zdeterminowany w swym działaniu. I, choć wyda się wam to niezwykle dziwne, zatrzymał on czas, aby ocalić życie młodej śmiertelniczce.
Szczyt Olimpu wypełnił się głośnymi westchnieniami. Każda z boskich twarzy prezentowała zaskoczenie.
— Uratował ludzką dziewczynę? — zapytała z niedowierzaniem Afrodyta. — To do niego niepodobne.
— I mam rozumieć, że to "ratowanie" zajęło mu aż tak dużo czasu? — parsknął śmiechem Ares. — Czyżby banicja mu nie służyła?
— Aresie — skarciła go Hestia.
Bóg spojrzał na nią, wywracając bezczelnie oczami.
Zeus popatrzył na swą babkę. Prabogini wstała po raz kolejny, opierając palce dłoni o blat. Uniosła dumnie głowę.
— Ocalenia tej śmiertelniczki było powodem zatrzymania czasu za pierwszym razem — wyjaśniła.
— A ponowne wykroczenie? — wtrącił Helios, w którego głosie dało się słyszeć oburzenie. — To, które mogło sprowadzić na świat katastrofę?
Gaja podarowała mu kawałek własnej uwagi poprzez spojrzenie kątem oka.
— Posłużyło mu za swego rodzaju zastraszenie tej dziewczyny — odrzekła.
Znów nastąpiło poruszenie.
— Więc po co ją ratował?! — krzyknął Apollo.
— Nic się nie zmienił! — warknęła Demeter.
— Zapewne ją zabił, w końcu to jego domena! — zawtórowała Hekate.
— Hades jest bogiem Podziemia, nie śmierci! — broniła winowajcy Persefona.
— Nie powinien dostawać drugiej szansy! — zawołał Limos.
Zeus przysłuchiwał się ich wymianie zdań. Spojrzał na swoją żonę. Ona zrobiła to samo.
Hera powstała, klaszcząc w dłonie. Zamęt wśród bóstw ponownie został opanowany.
— Pozwólcie Gai dokończyć — rzekła. — Jako jedyna wie, co się tam zdarzyło i tylko ona pomoże nam w wydaniu osądu.
Matka - Ziemia wzięła głęboki oddech, splatając palce dłoni.
— Hades zawarł z tą młodą osobą pakt — wyjawiła. — Obiecał usunąć jej wspomnienia w zamian za ukazanie mu całego świata żywych.
— Ha, więc jednak postawiliśmy przed nim zbyt ciężkie zadanie, które dla nas wydaje się tak błahe! — zaśmiała się złośliwie Artemida, zaciskając w ręku cięciwę łuku przewieszonego przez jej ramię.
— Hades nie dotrzymuje obietnic! — wyrwała Demeter. — Skrzywdzi tą dziewczynę!
—Matko, mówisz o rzeczach sprzecznych z prawdą! — kontratakowała Persefona. — Hades jest prawdomówny!
— Wybacz, jednak znasz go jeszcze zbyt krótko, moje dziecko — wtrącił się Posejdon.
Opiekunka zmarłych zmierzyła go wzrokiem.
Zeus uspokoił bóstwa.
— Jeżeli jednak zechce wywiązać się ze swej części umowy, najprawdopodobniej zaprowadzi ją do Chronosa lub Mnemosyne — uświadomił ich. — Gdy to nastąpi, będziemy mieli doskonałą okazje do konfrontacji z nim. Może być to także moment jego powrotu na Olimp.
— Nigdy!— krzyknęli równocześnie Demeter, Hera, Helios oraz Chronos.
— Jeżeli spełni nasze warunki, owszem, powróci! — zakończył stanowczo Zeus, uderzając pięścią w stół.
Czwórka bóstw nie kryła swego oburzenia względem możliwie zbliżającego się przywrócenia znienawidzonego boga w łaski króla.
Persefona obserwowała swoją matkę, ciotkę, wuja oraz boga słońca. Posłała im zwycięski uśmiech. Tryumfowała.
— Jednak musimy dokładnie znać jego poczynania — westchnął Władca Olimpu. — Potrzebna będzie osoba, która nie spuści go z oka nawet na chwilę. Nie możemy dopuścić aby był krok przed nami.
Omiótł wzrokiem każdego z członków narady. Żaden z nich jednak nie spełniał jego oczekiwań. Bogowie mieli swe własne sprawy, określone role. Zwierzęta Artemidy nie będą miały dostępu w każde miejsce we współczesnym świecie, o Demeter wolał nie wspominać. Znał jej nienawiść do Hadesa. Helios także nie zgodziłby się. Zresztą zarówno on jak i Selene mogliby działać jedynie w określonej części dnia.
— Posejdonie, tobie przypadnie owe zadanie — postanowił.
Bóg mórz wstał ze swego tronu, składając lekki skłon.
— Jak sobie życzysz, bracie mój i królu — odparł.
— Przydzielę ci do pomocy Boreasza oraz Skirona — dodał Władca Olimpu. — Hades popełnił przestępstwo na północy dlatego też oni najlepiej nadadzą się do tej misji.
—Petronia, zbudź się — powiedział męski głos, szturchając ją za ramię.
W odpowiedzi dziewczyna jedynie jęknęła przeciągle, nakrywając się kołdrą po same uszy. Hades westchnął ciężko, przewracając oczami. Nie zamierzał cierpliwie czekać, aż śmiertelniczka wreszcie zdecyduje, że czas najwyższy wstać. Chwycił mocno za pierzynę, zrzucając ją z ciała dziewczyny. Odłożył przedmiot na ziemię, stając przed oczami nastolatki.
Petronia skuliła się na łóżku, szukając ręką swojego nakrycia. Nie wyczuwając go, podniosła zaspane powieki, rozglądając się. Na widok Hadesa, znajdującego się tuż przed nią, zerwała się do siadu, przerażona jego obecnością.
— Co ty tu robisz w tej postaci? — zapytała w pośpiechu. — Jeszcze cię ktoś zobaczy!
— Jesteś jedyną, która jeszcze się wyleguje — bąknął, krzyżując ręce na piersi.
Dziewczyna zamrugała szybko, patrząc po całym pomieszczeniu. Spośród dwudziestu łóżek, ustawionych w dwa rzędy, jedynie jej nie było jeszcze posłane. Siedemnastolatka potrząsnęła głową, ziewając. Przetarła oczy.
— Dobra, miałeś powód — przyznała. — Dzięki tobie nie spóźnię się na śniadanie.
— Nie mam w zwyczaju spać do późna — odparł z oburzeniem. — Wstawaj. Mnie, w przeciwieństwie do ciebie, zależy na czasie.
— Okay, okay, już wstaję. — Petronia dała za wygraną. — Możesz znów zmienić się w tego białego chabazia.
— Niby dlaczego miałbym to zrobić? — zapytał.
— Nie będę mogła się tobą zająć przez co najmniej połowę dnia — odrzekła, ziewając po raz drugi. — Idę teraz na śniadanie, a potem do szkoły.
— Chyba sobie ze mnie żartujesz! — żachnął się bóg. — O ile pamiętam, mamy umowę! Miałaś pokazać mi swój świat.
— No i pokażę. Po szkole.
— Szkoła to też część twojej codzienności. Także tam powinien być. Razem z tobą.
Petronia rozszerzyła oczy.
— Chwila, że co? — wyrwała zaskoczona. — Nie mogę cię tam zabrać. Chodzenie na lekcje z dorosłym facetem wyglądałoby co najmniej dziwnie!
— Umiem manipulować wiekiem — uświadomił ją. — Zmienię się w dzieciaka o porównywalnej ilości lat.
— Taa, zaczną się pytania na które nie znam odpowiedzi. Zresztą jako człowiek nie będziesz mógł wszędzie za mną chodzić, a wolałabym mieć cię na oku. Musiałbyś stać się jakimś przedmiotem, niewielką rzeczą, która nie wyda się podejrzana.
— Asfodelem*?
— Tym białym kwiatkiem? Tak, chodzenie po szkole z rośliną w doniczce przez cały dzień to bardzo normalny widok.
— W takim razie co proponujesz?
Nastolatka podrapała się po głowie, błądząc wzrokiem po swoim nocnym stoliku. Potarła brodę palcami.
— Wydaje mi się, że kawałek sznureczka wystarczy — powiedziała.
— I tyle? — zdziwiło się bóstwo. — Jesteś niezbyt pomysłowa.
— Nie rozumiesz. Zwiążę jego końce i nałożę na nadgarstek. Będzie wyglądać jak prosta bransoletka. To bardzo popularna ozdoba wśród młodych śmiertelników.
Uśmiechnęła się, aby przekonać Hadesa do swego pomysłu. Poza tym zabawnie było mówić jego stylem. Zasłoniła palcami usta.
Bóg westchnął przeciągle. Milcząco skinął głową. Jego sylwetkę otoczył ciemny dym, stopniowo zmniejszając wysokość swego zasięgu. Gdy tumany opadły, dziewczyna zauważyła na podłodze czarną, związaną linkę. Uśmiechnęła się półgębkiem. Wzięła bransoletkę w dwa palce, kładąc ją do szuflady i zamykając.
Kucnęła przy szafeczce nocnego stolika, wyciągając z niej czarną bluzkę i ciemne rurki.
Niespodziewanie cały mebel zaczął się trząść, jakby targany nieznaną siłą. Nastolatka popatrzyła na niego krzywo. Odsunęła ponownie szufladę. Wyłoniły się z niej czarne kłęby. Śmiertelniczka błyskawicznie wstała na równe nogi, cofając się o kilka kroków razem z ubraniem.
— Próbowałaś mnie okłamać! — wrzasnął rozzłoszczony Władca Zmarłych.
Jego twarz poczerwieniała z wściekłości.
— Nie wydzieraj się tak i uspokój! — fuknęła Petronia. — Chciałam się tylko ubrać! A schowałam cię do szuflady, żebyś nie podglądał!
— Myślisz, że obchodzi mnie twoje nagie ciało?! — oburzył się nieśmiertelny. — Mam na głowie poważniejszy problem!
— Posłuchaj — westchnęła dziewczyna, pocierając czoło. — Czuje się niezręcznie gdy jakiś facet się mi przygląda, gdy się przebieram. Więc grzecznie cię proszę, wróć na chwilę do szuflady a ja obiecuję, że wyciągnę cię gdy tylko skończę. Możesz to dla mnie zrobić?
Bóstwo wciąż piorunowało ją nieufnym spojrzeniem.
— W razie czego przypomnisz mi o sobie — dodała.
Wskazała palcem na wnętrze szuflady. Hades był niepocieszony. Zniknął znów w środku mebla.
Petronia zmieniła ubranie i w pośpiechu rozczesała włosy, splatając je w kucyk. Posłała łóżko po czym włożyła do plecaka wszystkie potrzebne zeszyty. Był dziś wyjątkowo lekki. Na koniec wreszcie włożyła na prawy nadgarstek czarny sznureczek.
— Widzisz, cierpliwość popłaca — zaśmiała się.
Dziewczyna dotarła do stołówki jako jedna z ostatnich. W ogromnym pomieszczeniu, przypominającym hol, stały rozstawione trzy długie stoły. Prawie wszystkie krzesła był już zajęte, jednak udało jej się zająć jedno z nich. Panował ogromny gwar — przemieszanie rozmów i stukotu naczyń i sztućców. Nastolatka wzięła jedną kromkę chleba, smarując ją dżemem.
— Petri, mogłabyś? — zapytało jakieś dziecko po prawej stronie.
Obok siedemnastolatki mała dziewczynka z dwoma blond kucykami i twarzyczką aniołka podstawiła jej pod nos połowę bułki. Petronia spojrzała najpierw na nią, a potem na pieczywo. Posłała sąsiadce uśmiech.
— Jasne Oli — odparła, biorąc bułkę w rękę.
Nałożyła na nią obfitą ilość dżemu truskawkowego, oddając jedzenie dziecku.
— Dzięki — powiedziała, ukazując jej swe zaplombowane, małe ząbki.
Dziewczyna pogłaskała ją po głowie.
— Tak w ogóle, mam coś dla ciebie — rzuciła Oli.
— Co takiego? — zapytała nastolatka.
Dziewczynka wyciągnęła z kieszeni spodni niebieski papierek, umiejętnie złożony w jakiś kształt. Petronia rozłożyła go w dłoniach, szybko orientując się, czym był owy przedmiot.
— Piekło - niebo — powiedziała. — Dziękuję ci.
— Niedługo stąd odejdziesz, więc chciałam ci coś dać, żebyś zawsze mnie pamiętała. — Zielone oczy Olimpii wpatrywały się w siedemnastolatkę z nadzieją.
— Ooo, ciebie nie zapomnę nigdy, mały urwisie — zaśmiała się Petri, obejmując małą przyjaciółkę ramieniem.
Obie zaśmiały się po cichu między sobą.
— Ej, uciszcie się! — krzyknął jakiś chłopak z drugiego końca stołu.
Pogłośnił pilotem telewizor, wiszący na środku północnej ściany, tuż przed nosem Petronii. Wszystkie oczy zwróciły się w stronę ekranu. Reporterka porannego wydania wiadomości ukazywała filmy miejsca jakiejś katastrofy, jednocześnie komentując zdarzenie beznamiętnym tonem głosu:
— Dzisiejszej nocy, przez terytoriom całej Grecji przetoczyła się przeraźliwa burza. Anomalia pogodowa pojawiła się znienacka, siejąc spustoszenie w całym kraju. Najbardziej jednak ucierpiała stolica państwa — Ateny. Żaden z radarów meteorologicznych nie namierzył nadciągającej chmury burzowej, a będący na miejscu łowcy burz jednomyślnie stwierdzają, że to najbardziej przerażające i niesamowicie silne wyładowania od ponad siedemdziesięciu lat. Żywioł niszczył samochody, budynki, łamał drzewa. Liczba ofiar nie jest jeszcze znana jednak szacuje się, że zginęło około dwadzieścia tysięcy osób, a ponad osiemdziesiąt tysięcy zostało rannych.
Prowadząca zniknęła z ekranu. Zastąpiły ją nagrane relacje świadków i komentarze kilku innych dziennikarzy. Petronia podparła głowę prawą ręką, aby Hades także zobaczył prezentowany reportaż i skalę zniszczeń.
— Zeus — pomyślał ponuro.
...........................
Oto i kolejny, trzeci już rozdział. Bogowie w kaszę sobie nie dadzą dmuchać, działają szybko i z rozmachem. Jak zauważyliście już rozpoczyna się praca Greckiego Oddziału FBI, a na Olimpie jak w śmiertelnym rządzie — jest partia rządząca i opozycja xD
Dziękuję za przeczytanie, gwiazdki i ewentualne komentarze.
Do zobaczenia w następnym rozdziale. :)
Słowniczek :
Chronos — najwyższy grecki bóg czasu
Hekate — bogini czarów, ciemności i magii
Limos — bóg głodu i śmierci głodowej
Boreasz — jedno z wcieleń Anemoi (uosobień wiatru) , jego domeną był wiatr północny
Skiron — także jedno z wcieleń Anemoi, jego domeną był wiatr północno - zachodni
Mnemosyne — tytanida, bogini i uosobienie pamięci
*Asfodel (lub też Złotógłów) — biały kwiat symbolizujący m.in. śmierć, smutek i melancholię, był sadzony na grobach Greków jako pokarm dla zmarłych, według mitów greckich rósł na asfodelowych łąkach w Krainie Zmarłych przy rzece Styks
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro