Rozdział 14 cz. 4 Porzucona?
~ Rozdział 14 cz.4 Porzucona? ~
Klara spięła się, słysząc oświadczenie Erica. Nie wiedziała, czy miała potraktować to jako zwiastun niebezpieczeństwa, czy też jako zwykły komplement. Spojrzała na hrabiego zaskoczona, odrobinę się od niego oddalając.
– Hrabio, co masz na myśli? – spytała opanowanym głosem.
Eric zwolnił jeszcze bardziej tempo tańca, ledwie się poruszając. Ludzie posyłali mu zaskoczone spojrzenie, widząc, że tańczy wbrew rytmowi muzyki, lecz chłopak nie przejmował się tym. Jedno zerkniecie na Edwarda sprawiło, że wszyscy zaczęli traktować ich jak powietrze.
– Sądzę, że jesteś wyjątkowa. Wydajesz się być nieludzka, zupełnie jakbyś nie pochodziła z tego miejsca.
Klara zmrużyła oczy. Bo nie pochodzę, ty głąbie – pomyślała wściekła. Z trudem hamowała się przed wybuchem. Pragnęła nawrzeszczeć na chłopaka i wszystko mu wygarnąć. Pragnęła opuścić rezydencję i cały ten bal. Marzyła o budynku stworzonym przez Michaela i ramionach pewnego głupawego boga. Klara pod wpływem chwili pojęła, że pożąda obecności Nicolasa przy swoim boku tak bardzo, że jest to aż bolesne. Serce przezywało miliony malutkich igieł. Ból miał zmusić ją do powrotu, do stwórcy. Wbrew pozorom Klara nie była z tego powodu zła ani zasmucona. Czuła, że nie są to wymuszone pragnienia, a należą one do niej samej. Chciała Nicolasa przy sobie bez niczyjej ingerencji w swoje myśli. Mogła się mylić, lecz nie chciała by tak było.
– Nicolas... – Imię narzeczonego mimowolnie opuściło usta Klary, przykuwając tym samym uwagę Erica.
Chłopak miał wrażenie, że ktoś uderzył go w twarz. Jak jego piękna towarzyszka, mogła wypowiedzieć imię jakiegoś innego mężczyzny? Szlachcic chciał wiedzieć kim dla Klary jest właściciel wypowiedzianego przez nią imienia. Nigdy nie słyszał tak dziwnego i powodującego w ciele niepokojące uczucia, imienia. Erica zaskoczyło w ogóle to, że wiedział, iż słowo „Nicolas" to męskie imię. Nigdy przecież się z nim nie spotkał, choć miał całkiem odmienne wrażenie. Pragnął sobie przypomnieć skąd je zna, lecz w jego głowie panowała pustka. Czuł, że czegoś mu brakuje, lecz odrzucił to dziwne uczucie na bok.
– Kim jest Nicolas? – wysyczał z nienawiścią w głosie Eric.
Klara zatrzymała się, spoglądając na szlachcica zaskoczona. Nie rozumiała, co takiego zrobiła by wyprowadzić go z równowagi, lecz była pewna, że nie oznacza to niczego dobrego. Z trudem utrzymywała na twarzy maskę opanowania. Nie zamierzała kłamać, lecz i też nie chciała mówić prawdy.
– To mój narzeczony – wyjaśniła Klara.
Eric cofnął się nieznacznie do tyłu, nie spodziewając się takiej odpowiedzi. Klara miała narzeczonego. Jakiś zwykły śmieć miał zamiar odebrać mu jego bogactwo i żonę. Hrabia spojrzał w stronę podległego sobie demona. W jego oczach widoczny był gniew. Edward od razu sprawdził myśli swojego pana i zrozumiał o co chodzi. Widząc jaki powstał problem, miał ochotę się roześmiać. Nie wypadało jednak zrobić coś takiego lokajowi. Zakaszlał, dusząc w sobie śmiech. Nawet jeśli Klara miała by narzeczonego – w co Edward szczerze wątpił – to ten mężczyzna nie byłyby żadną przeszkodą. Demon mógłby go z łatwością zabić i przynieść Ericowi jego głowę na talerzu.
– Od kiedy Klaro masz narzeczonego? – W głosie szlachcica słyszalna była złość i agresja. Mężczyzna nie mógł przeboleć tego, że Klara ma kogoś innego. Ona miała być jego żoną, a nie jakiegoś innego zasmarkanego księcia.
Klara chciała się odsunąć, lecz Eric boleśnie chwycił ją za ramię. Nastolatka skrzywiła się. Była pewna, że następnego dnia na jej skórze pojawią się fioletowe ślady palców chłopaka. Nabrała powietrza do płuc, chcąc zdusić w sobie gniew. Musisz grać, nie daj masce opaść! –Klara nakazywała samej sobie.
– Dowiedziałam się niedawno. Mój ojciec postanowił o moim ślubie już przed moimi narodzinami – odrzekła ukrywając ból za pomocą uśmiechu. – Ericu, mógłbyś mnie puścić? – spytała grzecznie.
Nozdrza hrabiego rozszerzyły się, ukazując tym samym jak wściekły był. Klara czując narastające z jego strony zagrożenie, zaczęła szarpać za dłoń. Eric się jednak nie poruszył. Stał, wpatrując się martwym wzrokiem w stopy dziewczyny, a jedynym wyznacznikiem jego uczuć był oddech i nozdrza. Klara panikowała coraz bardziej, nie mogąc już utrzymać maski opanowania na twarzy. Strach był doskonale widoczny, kiedy tylko rzuciło się na nią okiem. Nie rozumiała dlaczego reszta gości nie reaguje na to, co się dzieję. Jej serce biło strasznie szybko, a adrenalina szumiała w uszach.
– Puść mnie! – żądała Klara, szarpiąc się z chłopakiem.
Eric nic sobie nie robił ze słów Klary. Ignorował ją, mając tylko jeden cel. Ruchem dłoni przywołał do siebie Edwarda, po czym przyciągnął Klarę do siebie.
– Wyprowadź stąd ich wszystkich i przyzwij księdza. Za chwilę odbędzie się mój ślub z dziedziczką fortuny Amnestów – oświadczył Eric, a czarnowłosa roześmiała się mimowolnie. Uznała to za żart, lecz widząc wyraz twarzy szlachcica.
Klara miała wrażenie, że wszelkie siły opuściły jej ciało. Miała zostać zmuszona do ślubu z Ericem? Nastolatka pytała samą siebie dlaczego wszyscy mężczyźni wokół niej chcieli by za nich wyszła. Klara pomyślała nawet, że chyba będzie musiała wstąpić do jakiegoś zakonu, by mężczyźni się od niej oczepili. Oczywiście, po chwili musiała odrzucić ten pomysł z dwóch bardzo ważnych względów. Po pierwsze nie widziała się w roli zakonnicy, a po drugie Nicolas i tak by na to nie pozwolił. Właśnie! Gdzie ten Bóg jest? Czy... Klara przeszedł dreszcz przerażenia. Co jeśli się nią znudził? Minęło już tak dużo czasu, że nie było innego wyjścia jak to, że po prostu ją porzucił. Serce zakuło Klarę tak mocno, że ból prawie zrzucił ją na kolana. Eric przytrzymał dziewczynę, widząc, że ta ma coraz większy problem z ustaniem na nogach. Po chwili usłyszał jej cichy szloch.
– Cii... Nie płacz, nie będziesz mieć ze mną źle – zapewniał Eric, nastolatkę, po której policzkach płynęły łzy. Klara nie wiedziała dlaczego jest jej aż tak smutno. Czuła się zdradzona, a ból był o wiele bardziej silniejszy niż wtedy, kiedy to jej ojciec ją po prostu sprzedał.
– N-Nie... – wyszeptała załamana Klara, wtulając się odruchowo w tors Erica. Potrzebowała ciepła drugiego ciała. Chciała czuć się w jakimś stopniu kochana i potrzebna, lecz wiedziała, że nie wystarczy jej uwaga przypadkowej osoby. Chciała wzroku Nicolasa, który w jej mniemaniu ją porzucił. Eric korzystając z uległość Klary, wziął ją na ręce i zaczął nieść w stronę kaplicy, by zawrzeć z dziewczyną odpowiednie śluby. Chciał by już czarno na białym należała do niego, a dopiero później zacząć ją pocieszać i poprawiać samopoczucie.
CDN
Klara jest bardzo uczuciowa, lecz w jej przypadku to chyba nic dziwnego? 0.0
(Data opublikowania tego rozdziału: 09.02.18r)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro