Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12 cz.1 Determinacja

~ Rozdział 12 cz.1 Determinacja ~

Do balu w rezydencji Mitremsurów został jeden dzień. Klara była podenerwowana, co nie uszło uwadze Nicolasa. Bóg chciał wiedzieć, co zakłóca spokój nastolatki, lecz ta zawsze zmieniała temat. Klara była uparta i nie zamierzała opowiadać o swoich problemach Nicolasowi. Uważała, że nie są one jego sprawą, a ona sama ma prawo do odrobiny prywatności.

Klara siedziała w fotelu z książką w ręce. Mimo, iż patrzyła na tekst to tak naprawdę nie czytała go. Była jak oszołomiona. Nicolas bez pukania wszedł do pomieszczenia i zbliżył się do Klary. Nastolatka nie zauważyła go dopóki, nie dotknął jej ramienia dłonią. Czarnowłosa uniosła głowę do góry, spoglądając w oczy mężczyzny.

– Źle się czujesz? – spytał Nicolas, łapiąc Klarę za rękę. – Jeśli coś ci dolega to powiedź mi. Pozbędę się twojego bólu – zadeklarował.

Klara pokręciła głową. Nic ją nie bolało, lecz od paru dni dręczyło ją dziwne przeczucie i sny, w których umierają wszyscy, który znała. Koszmar powtarzał się co noc, sprawiając, że po policzkach nastolatki płynęły łzy. Nie szlochała, nie chcąc zbudzić Nicolasa, lecz zawsze wplątywała dłoń w jego sierść, by dodać sobie trochę otuchy.

– Nie, ale dziękuję za troskę, Nicolasie – odparła delikatnie Klara. W jej głosie słyszalny był ból i strach.

Bóg zmarszczył brwi. Zastanawiał się kto ośmielił się zdradzić jego drogą narzeczoną i jak ma poprawić jej humor. Wpatrywał się w oczy Klary, gdy nagle zacieśnił on uścisk na dłoni nastolatki. Nicolas zmusił Klarę do wstania, po czym znowu przeniósł ich dwójkę do tajemniczego pokoju. Klara rozejrzała się i dostrzegła, że w pomieszczeniu nic się nie zmieniło. Nicolas skłonił się przed Klarą, po czym pstryknął palcami, a w powietrzu zaczęła grać muzyka. Nastolatka szukała źródła dźwięku, lecz go nie dostrzegła. Zamiast tego zauważyła, że bóg stał przed nią z wyciągniętą w jej stronę dłonią.

– Zatańczysz ze mną, Klaro? – spytał Nicolas, pierwszy raz dając komuś wybór, na który spodziewał się usłyszeć przeczącą odpowiedź.

Kąciki ust Klary delikatnie uniosły się do góry. Ten delikatny uśmiech dziewczyny sprawił, że Nicolas poczuł się jak zwycięzca. Udało mu się osiągnąć swój cel, co było całkiem częste. Nie rozumiał więc, dlaczego aż tak bardzo go to cieszyło. Klara i uczucia,m które do niej czuł, dalej były dla niego zagadką.

– Wybacz, Nicolasie, ale nie wydaję mi się, bym potrafiła tańczyć do takiej muzyki – wyznała Klara z nutką rozbawienia w głosie.

Nicolas poprowadził ją w najbardziej oświetlone miejsce w sali, a Klara nie protestowała. Była ciekawa co stanie się dalej.

– Jeśli nie wiesz jak tańczyć, mogę cię nauczyć. – Nicolas uśmiechnął się. – Wydaję mi się, że ludzie na balach i ślubach tańczą – dodał.

Klara skrzywiła się. Wspomniane przez Nicolasa uroczystości nie były czymś, w czym Klara chciała uczestniczyć. Dziewczyna westchnęła, uznając, że nie zaszkodzi jej chwila tańca.

– Zgoda. – Jej uśmiech się poszerzył. – Musisz jednak być bardzo cierpliwy. Jestem dość topornym uczniem.

Nicolas zdusił w sobie śmiech. Klara była dla niego doskonała, a fakt, że potrzebowała czasu, by nauczyć się czegoś dodawał jej tylko uroku.

– Nie martw się. Na końcu będziesz tańczyć lepiej niż wszyscy ludzie razem wzięci. – Nicolas pocałował dłoń Klary. – Masz na to moje słowo.

Muzyka zaczęła grać jeszcze głośniej, a Nicolas odchrząknął. Mocniej ścisnął dłoń Klary, po czym przysunął się do niej. Pokierował dziewczynę trochę bardziej w prawo.

– Zegnij łokieć i cofnij go do tyłu – zalecił, robiąc to samo.

Nicolas splótł palce Klary ze swoimi i uniósł ich dłonie na wysokość ucha dziewczyny. Prawą dłoń umieścił na lewej łopatce czarnowłosej. Polecił Klarze ułożenie lewej ręki na swoim ramieniu i utrzymał je równolegle do ziemi. Nicolas postawił krok do przodu, a Klara odruchowo cofnęła się. Jej źrenice były rozszerzone. Nicolas naruszył jej przestrzeń osobistą o wiele bardziej niż wcześniej, co odrobinę ją przeraziło.

– Nie zamierzam cię skrzywdzić, więc nie musisz ode mnie uciekać – mruknął, otrzymując w odpowiedzi ciche "Dobrze". – Powrócimy do poprzedniej pozycji. Doskonale. – Pokiwał głową w geście aprobaty. – Kiedy zrobię krok do przodu, ty przesuniesz się o krok w lewo. Następnie dołączysz do lewej swoją prawą stopę i złączysz stopy. Dasz radę?

Klara zdeterminowana skinęła głową. Fakt, że Nicolas miał za taką nieudolną. Może i potrzebowała czasu by się czegoś nauczyć, lecz to nie powód, by twierdzić, że jest aż tak głupia. Walc nie mógł być przecież aż tak trudny! Nicolas postawił krok do przodu, a Klara patrząc na swoje stopy przesunęła się w bok i dołączyła prawą stopę do lewej. Dziewczyna zachichotała, szczęśliwa ze swojego małego sukcesu. Powtarzali ten schemat już parę minut, a Klara parę razy się potknęła o materiał swojej sukni, przez co na jej policzkach widniały rumieniec. Nicolas chłonął widok zakłopotanej i radosnej Klary z wielką chęcią.

– Teraz przyszedł czas na coś trudniejszego – powiedział Nicolas, a muzyka przycichła. Znowu stanęli w pozycji wyjściowej. – Podczas drugiego kroku musisz obrócić całe ciało o dziewięćdziesiąt stopni w prawo.

Klara patrzyła na niego jak na nienormalnego.

– Niby jak ma to zrobić? – spytała niezadowolona wizją nagłego upadku.

– Po prostu wyjdź z lewej nogi i obróć się razem ze mną – poinstruował ją i zaczął taniec, odliczając do trzech. – Jeden, delikatny obrót na prawą rękę na dwa i trzy, dostaw nogę. Właśnie tak, Klaro. Idealnie! – zawołał cicho, chcąc rozładować trochę atmosferę. – Dalej. Raz, dwa, trzy. Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy – mruczał pod nosem.

Para wirowała razem po lśniącej podłodze z akompaniamentem coraz to głośniejszej muzyki. Po paru próbach Klara dała radę w choćby przystępnym stopniu opanować nowy krok. Nicolas chciał nauczyć ją wirówki, lecz dziewczyna nalgle odeszła od niego i rozłożyła ręcę przed siebie. Światło wpadające przez okno padło prosto na nią, sprawiając, że w oczach Nicolasa wyglądała jeszcze piękniej. Za pomocą niemego rozkazu przemienił dzień w noc, chcąc zobaczyć czy Klara będzie równie piękna w świetle księżyca. Małe iskierki zaczęły krążyć po pomieszczeniu. Nicolas był pewien, że dziewczyna nie zauważy zmiany pory dnia.

– Ubierzmy razem choinkę! – zaproponowała, przypominając sobie o tym, że jest dzisiaj drugi grudnia. – Wiem, że w tym świecie ten zwyczaj może jeszcze nie obowiązywać, ale chcę to zrobić. – Przechyliła głowę na bok. – To będzie taka nasza mała tajemnica, dobrze Nicolasie?

Bóg wpatrywał się w nastolatkę z lekkim zaskoczeniem. Klara chciała mieć z nim tajemnice. Świadomość tego  była niezwykle kojąca. Może Bóg nie czuł potrzeby ubierania choinki. Widział ich już tyle, że ten zwyczaj stał się dla niego nudny. Obiecał sobie jednak, że tym razem drzewko świąteczne jego i Klary będzie najpiękniejszym jakie kiedykolwiek zostało stworzone. Chciał, by jego narzeczona padła z wrażenie, kiedy zobaczy efekt ich pracy. Nicolas po raz pierwszy był tak zdeterminowany, by coś zrobić.

CDN

Kolejny już we wtorek. Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba? :)

(Data opublikowania tego rozdziału: 03.02.18r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro