Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11 cz.1 Głupia wymówka

~Rozdział 11 cz.1 Głupia wymówka~

Nicolas znikł od razu po śniadaniu. Klara nie zrozumiała dokładnie gdzie wybierało się bóstwo, kiedy to powiedziało nazwę jakiegoś miejsca. Nie zdążyła jednak wypytać Nicolasa, bo ten rozpłynął się w powietrzu. Takim właśnie sposobem Klara została sama w wielkiej rezydencji. Fakt, Michael i Aren nigdzie nie wyjechali, lecz mężczyźni nie rozmawiali zbyt wiele z Klarą. Jeśli chodziło natomiast o Lirę, to nastolatka od bardzo dawna jej nie widziała. Martwiło ją to. Jakiś cichy głos w jej głosie szeptał do niej o okropieństwach, które mogły spotkać młoda służkę. Klara odrzucała czarne myśli, lecz czuła, że były one najbliższe prawdzie.

Cichy stukot obcasów rozgrzmiał w powietrzu, przerywając ciszę. Klara kroczyła przed siebie bez celu. Szła tylko po to, by zająć sobie czas. Nigdy by się do tego nie przyznała, ale brakowało jej głosu Nicolasa. Bóg często ją irytował, lecz w jakiś sposób Klara go polubiła. Zajął miejsce w jej sercu i może nie było to jeszcze miłość, ale na pewno to, co czuła czarnowłosa mogło podejść pod zauroczenie lub zafascynowanie. Ciekawił ją Nicolas. Klara zachichotała, kiedy dotarło do niej, że żywi do narzeczonego podobne uczucia jak on do niej. To trochę zabawne, że cała ich znajomość zaczęła się od ciekawości. Wszystko, umowa z ojcem Klary, spotkanie z Michaelem i Kostuchą, podróż w czasie, było skutkiem zwykłej ciekawości. Czasami mam wrażenie, że Nicolas jest bardziej ludzki niż ja i inni ludzie – pomyślała nastolatka, zatrzymując się przed obrazem. Dzieło nie przedstawiła niczego szczególnego, można nawet powiedzieć, że autor po prostu mazał bezmyślnie po płótnie. Kolory także nie były zbytnio do siebie dopasowane. Kolorowe plamy wyglądały jak istny huragan i odstraszały niechlujnością wykonania. Mimo tylu mankamentów rycina przyciągała wzrok. Klara przez moment śledziła oczyma czerwoną smugę, gdy nagle w obrazie pojawił się Bastet. Klara od razu cofnęła się o krok. Bała się, że zaraz coś się na nią rzuci. Portret jednak nie wykazywał żadnych nadludzkich umiejętności. Był zwyczajny, nie licząc wcześniejszej zmiany. Namalowane bóstwa znajdowało się na jasnym tle. Siedziało, patrząc przed siebie, przez co jego wzrok przeszywał Klarę. Po ciele dziewczyny przeszły dreszcze i ta odwróciła się do obrazu tyłem. Wzrok Basteta w jakiś sposób przerażał ją. Egipskie bóstwo zdawało się wiedzieć bardzo wiele. W jego oczach widoczna była mądrość i rozbawienie. To drugie bardzo niepokoiło Klarę. Jak można śmiać się z tego, że kiedy przekroczy się daną granicę zostanie się ukaranym? To zupełnie tak jakby czekało się na tę karę. Skąd Klara wiedziała, że Bastet nie pierwszy raz działał wbrew Nicolasowi? Odpowiedź jest prosta – Bóg opowiedział jej o tym.

– Ale panie to...

Cichy głos Liry rozniósł się po korytarzu. W jej tonie słyszalny był strach. Klara zacisnęła usta w wąskie usta, kierując się w stronę dochodził głos.

– Rozkaz stwórcy jest ostateczny – stwierdził sucho Nicolas.

Klara przystanęła, kryjąc się za rogiem. Nie wiedziała, czy nie została już odkryta. Zdolności Michaela w dalszym ciągu były dla niej niezbadane. Miała jednak nadzieję, że chłopak tak bardzo był pochłonięty obecnością Liry, że nie wyczuł jej obecności.

– Ale... Miałam służyć panience, to...

PLASK Po rezydencji rozniósł się odgłos podobny do tego, kiedy ktoś uderzył kogoś w twarz. Później był huk, upadającego ciała. Źrenice Klary rozszerzyły się, a dłonie zacisnęły się w pięści. Lira została uderzona przez Michaela, Klara była tego pewna. Nie rozumiała jednak dlaczego jasnowłosy to zrobił.

– Jesteś własnością naszego pana i nie masz prawa sprzeciwiać się jego rozkazom – syknął anioł. – Zostaniesz przekazana rodowi Mitremsurów. Nikt nie będzie patrzył na to czego ty chcesz. Wykonasz rozkaz.

Słowa Michaela były brutalne. Lira była dla niego niczym innym niż zabawką, którą można wyrzucić kiedy tylko ta się znudziła. Michael traktował ludzi z wrogością, więc dlaczego Klara nigdy nie spotkała się z jego okrutną stroną? Powodem był rozkaz Nicolasa. Klara była zła i odrobinę zawiedziona. Ostatnio kiedy szukała Nicolasa, myślała, że Michael posiada jakieś uczucia. Pamiętała przecież jego determinację. Czy tamto też było udawane? Klara nie była pewna odpowiedzi.

– Ale panienka Klara... – Lira jąkała się.

Kolejne uderzenie. Cichy szloch wydobył się z gardła poniżonej kobiety. Klara nie mogła już tego słuchać. Wyszła ze swojego ukrycia i skierowała się ku siedzącej na podłodze Liry i stojącego nad nią Michaela. Anioł przeniósł swój wzrok na czarnowłosą. Jego spojrzenie nie było już ciężkie i przepełnione złością. Znacznie złagodniało. Michael skłonił się.

– Witaj, panienko. Czy coś się stało? – zapytał głupio Michael.

Klara nadęła policzki, mierząc go posępnym spojrzeniem. Dla chłopaka niczym dziwnym było uderzenie dziewczyny. Zmiana jego zachowania także był czymś normalnym. Klara nie lubiła przemocy, lecz czasami każdemu puszczają nerwy. Dziś Michael przekroczył granice i sprawił, że Klara nie potrafiła stłumić w sobie gniewu. Dłoń dziewczyny spotkała się z policzkiem Michaela, zostawiając na nim delikatny czerwony ślad. Głowa chłopaka odskoczyła na bok, a jego źrenice rozszerzyły się w szoku.

– Nie masz prawa jej bić – syknęła wściekle Klara, stając w obronie Liry.

Michael spojrzał na swoja panienkę zdziwiony. Nie rozumiał dlaczego narzeczona jego pana staje w obronie zwykłej, ludzkiej kobiety.

– Przepraszam, że cię uderzyłam, ale nie zaakceptuje tego w jaki sposób traktujesz Lirę – oznajmiła ze skruchą Klara. – Dodatkowo nie rozumiem dlaczego chcesz ja oddać rodzinie Erica. – Klara dopiero teraz przypomniała sobie jaki był główny temat rozmowy Michaela i Liry.

Służka wstała z podłogi, z beznamiętnym wyrazem twarzy. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że nie czuła ona nic. W jej oczach widoczny był jednak ból, a także coś, czego Klara nie zdołała dostrzec – szacunek. Tak, Lira podziwiała Klarę za jej siłę i zdolność przeciwstawienia się tym istotom. Jej droga panienka miała dobre serce, ale i też potrafiła być niebezpieczna. Nie ugięła się ich woli, cały czas pozostając sobą.

– Głowa rodu Mitremsurów poszukuje nowej pracownicy. Pan stwierdził, że Lira będzie dla niego idealna. – Michael skrzywił się. – Dobrze gotuje i sprząta, ale jak wiemy nie nadaje się do opieki nad tobą, panienko. Lepiej przysłuży się Mitremsurom – podsumował gorzko.

Lira spuściła głowę. Było jej wstyd, bowiem wiedziała, że Michael ma racje. Sprawiła Klarze ból i oddanie jej innej rodzinie było najłagodniejszą z kar. Lira była gotowa zgodzić się z Michaelem.

– To nie prawda – fuknęła Klara. – Lira jest jedyna osoba, której pozwolę sobie pomagać – oznajmiła stanowczo. – Nie zgadzam się na to, byś potraktował ja jak zwierzę i oddal komuś, bo zrobiła coś co dla ciebie jest błędem. Dla mnie jest niezastąpiona.

Michael musiał przekonać swoja droga panienkę do tego, by pozwoliła mu wyrzucić Lirę. Wiedział jednak, ze musi ważyć każde swoje słowo. Klara była inteligentna i wykorzysta wszystko w ich potyczce słownej.

– Zraniła cię. Szarpanie za twoje włosy to czyn niewybaczalny. – Michael chwycił za najgłupszy z możliwych powodów. Nie miał jednak zbyt wiele dostępnych opcji.

Klara pokręciła głową, kładąc dłonie na swoich biodrach. Z trudem hamowała śmiech. Michael był taki głupi.

CDN

Powiem szczerze, że napisałam już ostatni rozdział z Paktu Miłości. Ale! Nie martwicie się, rozdziałów mam przynajmniej na kolejny miesiąc :)

Następna część już we wtorek.

Kto cieszy się na powrót do szkoły? ;)

(Data opublikowania tego rozdziału: 27.01.18r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro