Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Naszą pierwszą lekcją był obrona przed czarną magią z Gryfonami. Nasz nauczyciel był mega. W sensie mamy 21 wiek. Nauczyciele są super.
-Panno Mus.
-Słucham.
-Gdzie jesteś?
-tutaj.
-nieprawda. Dryfujesz gdzieś w swoim świecie. Gdyby ktoś cię zaatakował? Co zrobisz? Umrzesz jeśli nie będziesz się skupiała.
-Przepraszam.
-choć.-zaprosił mnie na środek.-wypowoedz zaklęcie rozbrajające.
-Co?-uderzył jakimś zaklęciem a wokół mnie rozbłysło fioletowe światło. Otworzyłam oczy dookoła mnie pojawiła się fioletowa bańka.
-Idź...do dyrektora.-Wyszłam z sali a patronus którego wysłał profesor poprowadził mnie prosto do wieży. Weszłam po schodach i zapukałam do drzwi.
-Ekhem prosze!-usłyszałam i weszłam przez pozłacanie wrota.
-Pani dyrektor przysłał mnie...profesor Ergon bo... Wytworzyłam pole siłowe na jego zajęciach.
-Pole siłowe? Jak?
-no...jakieś 3 lata temu ugryzł mnie radioaktywny pająk i...
-słyszałam cos takiego. Och Charlie. Po prostu musisz nad tym panować.
-ja panuje. pająkowanie wyćwiczyłam do perfekcji ale... Nie gdy ktoś mnie atakuje.
-Po prostu uważaj. Znałam twojego ojca. On zapewnie o niczym nie wie prawda?-pokręciłam głową.-wiesz że nie musiałaś być w Hogwarcie?
-Ale w świecie mugoli byłabym w niebezpieczeństwie. Wiem.
-Black jest na drugim roku. Jest animagiem. Ale pochodzi z twojego świata.-otworzyłam usta i spojrzałam jej w oczy.-powinnaś ją poznać jest w Slithelinie ale to chyba zły wybór czapki. Jest już stara. W sumie mogłaby być w Gryfindorze ale to ta czapka wybiera więc...ale nieważne. Magia jest w sercach czarodzieji. W twoim takrze. Charlie. Poprostu musisz się nauczyć ją kontrolować.
-ja kontroluje to wszystko! Ja potrzebuje po prosu samotności. Nie przywykłam do tłumów,rozmów i tym podobnych. Niech pani zrozumie.
-Rozumiem uwierz. Idź już.-wyszłam i stanełam na korytarzu. Dotknełam ściany. Wdrapałam się na nią i szłam po niej w zdłuż korytarza. Następne mam...transmutację. Potem obiad.
-Panienka się zgubiła?-zapytał ktoś tuż obok. Spafłam z hukiem na ziemię.-przepraszam jestem dość...inny.-spojrzałam na niego. Był duchem wierzy Gryfindoru.
-Sir Nicolas.
-Tak właśnie.
-Nie zgubiłam się. Po prostu wracam od dyrektora. I idę właśnie na transmutację.
-Ależ to w przeciwną stronę.
-Zaprowadzisz mnie Sir Nicolasie?
-Naturalnie.-przeszliśmy przez korytarze,ruchome schody,przejście za jakimś obrazem aż dotarłam do sali.
-Dzien...kuje-powiedziałam ale nikogo już obok mnie nie było. Po chwili zadzwonił dzwonek i weszłam do sali.obok mnie usiadł Kayler.
-Co to było?
-Pole siłowe. Nie wiedziałam że odbija zaklęcia.
-Cisza!-krzykneła profesorka.-zamienicie to zwierze w puchar. Prostym zaklęciem.
-Serio? Mam to biedne zwoerze zamieniać w złotą zastawę?
-Tak. A teraz cicho warknął i machnął różdżką mówiąc zaklęcie. Zrobiłam to samo i po chwili zamiast papugi stał przedemną puchar z wyrytym ptakiem.
-Bardzo dobrze. Po 10 punktów dla Ravenclawu.-psorka machneła różdżką i przed nami znów stały żywe istoty.
Time skip
-Opanowacć pająkowanie?
-Nie. Chodziło jej bardziej o to że mam się starać na lekcjach.-właśnie zwosałam głową w dół przyczepiona do gałęzi siecią. Byliśmy na błoniach i cieszyliśmy się ostatnimi słonecznymi dnami roku.
-To bez sensu-mruknął Kay który siedział przed Alex która robiła mu warkoczgki...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro