Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Złapałam jego rękę i ostatni raz spojrzałam na okno.
-czy to napewno...-pociągnął mnie wciągając tym samym na grzbiet stwora.-Bezpieczne?!!!
-Jasne że tak. No znaczy prawie.
-Jak to prawie!!!???
-Oj przestań-potwór zawinął ogonem i przebieglismy przez parenaście budynków.
Time skip
-Myśle że powinniśmy wracać Kay.
-Jak chcesz. Gotowa do szkoły pjączku?
-tak. A ty mnie tak nie nazywaj Panie K.
-jasne.-weszłam na grzbiet lwa. Wskoczył tuż za mną i ruszyliśmy do domu.przebrałam się w crop top i spodenki i zaczełam się pakować.
-Pajączku! Wstawaj!
-Już się szykuje mamo!
-Dobrze masz 10 minut!
-Jasne. -Narzuciłam na siebie bluzę,włożyłam kostium do walizki i stanełam przed domem z walizką. Odethnełam świerzym wrześniowym powietrzem i spojrzałam na dach. Przedemną staneła mama i jej nowy chłopak.
-Gotowa?-kiwnełam głową i włożyłam rzeczy do bagarznika. Wsiadłam do tyłu i spojrzałam przez okno. Obok na chodniku szedł ciągnąc za sobą walizkę Kay.
-Stój!-krzyknęłam. Zatrzymali się a ja wysiadłam.-cześć kolego czarodzieju.-powiedziałam zdejmując mu słuchawki.
-Cześć pajączku.-schował telefon do kieszeni. Uśmiechnełam się.
-Jedziesz na lotnisko?
-Tak.
-Bo ja też chcesz jechać ze mną?
-Jasne.-włożyliśmy jego walizkę do bagażnika i wsiedliśmy na tył samochodu. Po kilku minutach byliśmy na lotnisku.
-Pa mamo.-cmokneła mnie w policzek.
-pisz do mnie. Wysyłaj listy. Napisz po tym jak tam cię wybiorą dobrze?
-Jasne
-Ty też możesz napisać-zwróciła się do Kaya
-mamo on ma swoich rodziców.
-Na pewno napisze-chłopak uśmiechnął się do mojej mamy. Weszliśmy w ścianę na lotnisku która przeniosła nas na king cros w londynie.
-Gdzie twój zwierzak?
-W walizce. Zaklęcie zwiększająco zmniejszające.
-Nie możemy używać czarów.
-Rodzice ją zaczarowali.-mrukbełam coś pod nosem i przeszliśmy przez ścianę.-czyli jesteś mugolakiem?
-Półkrwi tata rozstał się z mamą i wyjechał. Był czarodziejem.
-Ja jestem czysto. Ale nie chce trafić do Slithelinu.
-A gdzie?
-Nie wiem. Gryfindor...może Ravenlaw.
-ja pójdę tam gdzie mnie przyjmą. Zaśmiał się tylko i przeszliśmy przez ścianę między peronem 9 i 10.
-Ale śmieszne...
-Śmieszne to będzie jak zobaczysz moją siostrę.
-Masz siostrę?
-No. Patrz.-wskazał na wysoką blondynkę z różowymi końcówkami.-Eli.-dziewczyna odwróciła się i spojrzała na niego.-hej.
-cześć braciszku.-zmueniła się w psa i podbiegła rzucając się na Kaya. Wystraszona nie wiedziałam co zrobić więc wystrzeliłam sieć w jej stronę. Odskoczyła zmieniając się zpowrotem w czarownicę.-kim ty jesteś istoto przeklęta.
-Ugryzł ją radioaktywny pająk.-chłopak wstał z ziemi.-Ale jej ojciec jest czarodziejem.-otrzepał się i wsiedliśmy do pociągu do wolnego przedziału.
-jeśli pozwolicie.-przyczepiłam się sufitu,usiadłam po turecku i usnełam. Obudziło mnie szarpanie za włosy. Otworzyłam oczy.
-radzę ci się przebrać.-szepnął Kay.
-Jasne już...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro