Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

mam na imię Charlie. Charlie Mus. kiedyś ugryzł mnie radioaktywny pająk. Od tej pory miałam super-moce. ale los przesłał mnie do magicznej szkoły dla ...magicznych. moja różdżka ma w rdzeniu włos pająka . zgrywamy się. pająkowanie opanowałam do perfekcji a magia...magia to magia. prawie jak pierwiastki. BUM...
-coś ci się stało?
-nie mamo.-tak się składa że spadłam z sufitu. spojrzałam przez okno. dzień dopiero wstawał.
-wstawaj na jutro musisz być gotowa!-krzyknęła z kuchni.
-jasne...
-słyszałam!-naciągnęłam kostium (w mediach) i zeszłam na dół.zabrałam mamie tosta i poszłam do drzwi-gdzie idziesz?
-do londynu.
-oj kicia...
-nie martw się. wrócę przed-spojrzałam na zegarek-przed tym jak zadzwonisz. pa-cmoknełam ją w policzek.-kocham cię-wyskoczyłam przez okno i wystrzeliłam sieć. czułam się wolna tyle wystarczyło. nagle poczułam coś pajęczym zmysłem.złapałam się ściany a obok mnie przeleciał czerwono niebieski facet.
-co do...
-co ci tak śpieszno-zapytał bóg z młotkiem.
-zapytał gościu którego jedyną mocą jest młotek.-zmrużyłam oczy naciągnęłam kaptur i odczepiłam się.-śpieszę się do szkoły wasza wysokość.-puściłam sieć i spadałam teraz w dół 13 piętrowego bloku.wystrzeliłam sieć i stanęłam na dachu drugiego budynku. gdy na nich spojrzałam zobaczyłam tylko chłopaka w czerwono niebieskim kostiumie jedzącego popcorn.
-myślałem że się rozbijesz.-przewróciłam oczami i pobiegłam dalej aż dotarłam do budynku w którym żyła jedyna magiczna rodzina.
-dzień dobry panie Tod.
-witaj Charlie. niech zgadnę. chcesz użyć kominka?
-tak panie Tod.
-zapraszam.-wsypał zielony proszek do kominka. weszłam do niego i pojawiłam się na ulicy pokątnej. Pan Olivander szukał dla mnie odpowiedniej różdżki jakieś 20 minut aż w końcu znalazł.
12 cali rdzeń z włosa pająka wierzba.

po zakupach tą samą drogą wróciłam do domu.
-jestem!
-świetnie. a teraz do łóżka.
-jasne. dobranoc.-położyłam się spać. położyłam się co nie znaczy że usnęłam.gdy wszystkie światła zgasły weszłam na dach.przez niebo przeleciały dwie niebieskie smugi. zamknełam oczy

wspomnienie

jest dobrze

-gdy jesteś przy mnie Jack.

-gdy jesteśmy razem Charlie.

-kocham cię Jack.

-ja ciebie też...

-jack! nie rób tego!

-uratuje to nasz świat Char. 

-Ale umrzesz...

-jedno życie za miliony to nic...

-dla mnie wszystko

koniec wsp.

-coś się stało?-obok mnie na dachu stanął chłopak.
-nie-wstałam-dzięki musze....
-znikać?-przez chwilę stałam się niewidzialna
-co?
-jestem Kayler
-Spide.
-nie jesteś bohaterką z sąsiedztwa co?
-o co ci chodzi?
-jedziesz jutro do Hogwartu tak jak ja.-uniosłam brwi-
-jak się tu dostałeś?
-mam pomoc.
-pomoc?-gwizdnął a obok nas skoczył wielki lew
-to Zouwu.-powiedział i wskoczył mu na grzbiet.wyciągnął do mnie rękę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro