Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🍅O Gilbercie kilka słów🍅

- Antonio! Nie możesz się tak wyrażać przy uczniach. - upomina go zielonooka.

- Oj tam. - Wspomniany wyżej mężczyzna macha ręką. - Lepiej opowiadaj!

- Ten bezmózg stwierdził, że będzie zabawnie jak podpali fortepian Rodericha! - Na twarz kobiety wstąpiło oburzenie. - FORTEPIAN! ROZUMIESZ? F O R T E P I A N! Najważniejszą rzecz w jego życiu!

- Powinnaś się cieszyć, bo teraz ty jesteś najważniejsza. - zauważa Antek.

Czekaj... Czyli ten Roderich to ten mąż naszej pani, na którego w kółko narzeka, ale się nie rozwiedzie, bo go kocha. To chyba on...

- Ma jeszcze skrzypce. - Na twarz brązowowłosej wstępuje smutny uśmiech. - No i pianino, ale na nim nie gra, bo twierdzi, że jest dla plebsu...

Moja wychowawczyni zaczyna histerycznie się śmiać. Kolejna psychopatka... Nie ma to jak NORMALNA szkoła i NORMALNI nauczyciele...

- A masz przynajmniej nagranie jak Gilbert to robi? - pyta z nadzieją Tosiek.

- Tego akurat nie mam, ale mam ciekawsze rzeczy~ - przeraża mnie ta kobieta. Niech się nie uśmiecha w ten sposób.

- Ja już wiem jakie to ciekawe rzeczy. - Odpowiada pan idiota z lekkim przerażeniem na twarzy. - Jak nie masz tego nagrania, to możesz już iść.

Antonio pokazuje dłonią na drzwi, a kobieta uśmiecha się tylko i wychodzi. A my wreszcie zostajemy sami.

To ten... tego... em... odezwałbym się, aleee nie wiem o czym.

- To na czym skończyliśmy? - pyta Antek zaczynając na nowo naszą dyskusję.

- Na tym, że jesteś idiotą i nie myślisz. - stwierdzam z delikatnym uśmiechem.

- Rób to częściej. - słyszę. Patrzę trochę zdezorientowany na mężczyznę, który również mi się przygląda. - Jesteś piękny, gdy się uśmiechasz. - moja twarz automatycznie pokrywa się rumieńcem. - Znaczy... jak się złościsz też jesteś cudowny. I jak się irytujesz albo jak aktualnie nie dominuje nad tobą żadna silna emocja. W ogóle to zawsze jesteś piękny. - Palę się!!! Znaczy nie dosłownie, chociaż... moje policzki z pewnością są całe czerwone i gorące. - I tak sobie myślę, czy nie chciałbyś gdzieś wyjść?

- Co? - pytam nie rozumiejąc.

- No czy byś może ze mną gdzieś wyszedł dzisiaj. - mężczyzna drapie się nerwowo po karku. - Porozmawialibyśmy i ten... noo...

Taak, na pewno rozumiem co znaczy "ten no". Parafrazując słowa Szekspirowskiego Hamleta. Zgodzić się, czy nie zgodzić? Oto jest pytanie. Trzeba się zastanowić, czy będzie mi się chciało z nim rozmawiać. I czy w ogóle wytrzymam z tym idiotą. Znaczy. Jeśli chodzi o to drugie, to na pewno dam radę, bo patrzenie na ładnych ludzi mi to rekompensuje. W sumie nawet lubię z nim rozmawiać.

Kurde. Muszę poszukać minusów, bo zaraz wyjdzie na to, że Antonio ma same plusy. Więc... minusem jest to, że... Wiem! Minusem jest to, że Tosiek to Tosiek. Wystarczający powód by nie iść, prawda?

🍅🍅🍅🍅🍅

Powodzenia Faoś w tłumaczeniu morału dramy... :")

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro