Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🍅Biały, nudny gabinet🍅

O szatanie! Jeszcze dziewiętnaście minut męk piekielnych...

Niespodziewanie beznadziejny wywód pani został przerwany przez człowieka, bo ON chyba jest człowiekiem. Chociaż wygląda jak... dobra, nie ważne. Nie zacząłem tej myśli. Więc... poszukajmy innego tematu! Ma rozczochrane włosy w kolorze czekolady i zielone jak... kurde nie ma w naturze nic tak zielonego. I ta iskierka w nich. Awww... chyba będę go kraszował. W sumie czemu nie. Trzeba mieć jakieś powody do życia na tym okrutnym świecie.

Miałem zmienić temat.

- Hej Bella! - zwraca się w kierunku nauczycielki, która co prawda jest ładna, ale okropnie tłumaczy. Przynajmniej według mnie. - Sorki, że przerywam ci lekcję, ale Elka chcia...

***

Lovino! - zerkam w stronę rudawego chłopaka. Czy ten obok, to ten słodziak, na którego wczoraj wpadłem??? OMG!!! To on!! Cholera, ogarnij się. Jemu coś się stało, a ty wewnętrznie fangirlujesz. - Weź nie żartuj! To nie jest śmieszne!

Jak najszybciej podchodzę do... bliźniaków? Po kilku sekundach jestem już obok, a za mną idzie Bella.

- Hej, coś się stało? - pytam. Ja pierdolę, Tosiek. Faktycznie jesteś tępy. To znaczy jestem. Nie wiem jak o sobie myśleć, bo tak dziwnie. Mniejsza. Moje małe słoneczko zemdlało, a ja się zastanawiam w jakiej osobie o sobie myśleć.

- Chyba.. tak. - Mówi chłopak zaniepokojonym głosem. - Lovino nie żartuje...

- O Boże! - Słyszę głos przerażonej przyjaciółki. - Antonio! Trzeba go zabrać do pielęgniarki i na pogotowie dzwonić! Mam nadzieję, że to nic poważnego.

Nie zastanawiając się dłużej biorę mojego aniołka na ręce. Jaki on leciutki! Jak piórko. Wychodzę, a za mną idzie jego brzydsza kopia. Nie, że coś, ale Lovinio, o Boże! Pamiętam jego imię!!! Jest dużo ładniejszy i w ogóle bardziej awww i akdjsjsajsjdj. Jeśli wiecie o co mi chodzi...

Gabinet pielęgniarki jest stosunkowo nieduży. Biały. Nudny. Kobieta wskazała na leżankę i nakazała mi go tam położyć. Tak bardzo nie chcę go tam kłaść. Chcę go tulić!!! Czemu on nie jest mój??? W mojej głowie i tak jest.

Odłożyłem.

Kobieta patrzy za mnie. Nawiedzona jakaś... wpatruje się w ścianę zamiast sprawdzać co z mi corazón. ON TU UMIERAAA!!!!!!

- Jesteś jego bratem? - pyta dalej patrząc w to samo miejsce.

CO..? Przecież my się znamy. O co jej chodzi? Dobrze wie, że mam tylko jednego, w dodatku starszego brata.

Zanim odpowiedziałem słyszę delikatny głosik:

- Tak. - odwracam się i widzę tą brzydszą, bardziej rudą kopię mej miłości. No tak. Przecież tu ze mną szedł. - Nic mu nie jest prawda? Będzie żył?

Kobieta śmieje się. CO ZA SUKA! JAK ŚMIE ŚMIAĆ SIĘ Z TAK KRYTYCZNEGO STANU TAK UROCZEGO DZIECKA!? [Nie spejn, nie jesteś pedofilem ~ dop. aut.] SORKI KASIA, ALE CHYBA SIĘ ODLUBIMY.

Podchodzi do nieprzytomnego chłopca i sprawdziła puls. Mierzy ciśnienie.

- Wszystko dobrze. - słyszę jej głos. - Pewnie emocje, zmęczenie albo po prostu hormony. W każdym bądź razie trzeba powiadomić rodziców i jeśli będzie dalej nieprzytomny, gdy będziemy dzwonić do nich, będą musieli przyjechać.

- Nie jestem pewien czy to jest dobry pomysł... - mówi nieśmiałym tonem brat Lovisia. Awwww~ jaki ten skrót uroczy! Loviś~ taki słodki jak on sam!

🌹🌹🌹🌹
Muszę nadgonić rozdziały, bo chciałam żeby czas był mniej więcej taki jak u nas, a oni mają dopiero listopad...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro