Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*70*

Jestem w domu moich przyszłych teściów, a konkretniej w jedne z sypialni na gorze i szykuję się na mój drugi, najważniejszy dzień w życiu. Spytacie pewnie "Czemu drugi?"? Otóż pierwszy najważniejszy dzień mojego życia to narodziny mojej maleńkiej córeczki Aleii. Dziewczynka ma już pół roku i rośnie jak na drożdżach. James oszalał na jej punkcie. W końcu to jego maleńka księżniczka.

-I gotowe.-powiedziała fryzjerka, która czesała moje włosy na ten dzień.

Spojrzałam na siebie w lustrze. Moje włosy zostały ułożone w piękny warkocz, w który wplecono gdzie nie gdzie białe, żywe kwiatki. Uśmiechnęłam się na widok mojej fryzury. Zawsze chciałam mieć taką na moim ślubie, aż w końcu to się stało.

-Dziękuję ci Ano.-uśmiechnęłam się do niej w lustrze.-Jest idealna.-odwróciłam się do niej.

-Cieszę się, że Pani się podoba.-odwzajemnilła mój uśmiech.-To ja uciekam. Powodzenia.

Zabrała swoje rzeczy, pożegnała się ze mną i wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą. Spojrzałam na zegarek. Stwierdziłam że mam tylko 5 minut do przyjazdu makijażystki. Wstałam więc z krzesła aby wyprostować kości, gdyż siedziałam na tym krześle ponad godzinę. Podeszłam do białego materiału wiszącego na wieszaku. Dotknęłam delikatnie sukni. Uśmiechnęłam się na myśl że za dwie godziny, będę w niej jechać do kościoła.

Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Krzyknęłam "Proszę", a one otworzyły się od razu odsłaniając moje trzy przyjaciółki, oraz moją córeczkę, która była na rękach Ariany. Dziewczyny podeszły do mnie, a mała widząc mnie, zaczęła się wesoło śmiać.

-Cześć Perełko.-mówię do niej i odbieram ją z rąk mojej przyjaciółki. Od razu przytuliła się do mnie.

-Stęskniła się za Tobą.-powiedziała Dana.

-Ja za nią też.-powiedziałam, przytulając ją do siebie.

-Dzień dobry.-do pokoju weszła makijażystka.

-Dzień dobry.-odpowiedziałyśmy wszystkie cztery.

Oddałam córkę Arianie.

-Proszę siadać.-powiedziała miło.-Mocny czy delikatny makijaż?-spytała kiedy usiadłam na krześle.

-Delikatny.-uśmiechnęłam się.

Od razu zabrała się za robotę. Po 30 minutach byłam już umalowana i jedyne co mi zostało to ubrać się w suknię. Dana i Eli zostały aby mi pomóc, a Ariana poszła ubrać małą.

Najpierw ubrałam bieliznę, którą wybrałam na ten dzień. Jest wprost idealna na noc poślubną. Uśmiechnęłam się, gdyż wyobraziłam sobie minę Jamesa gdy mnie w niej zobaczy.

Po założeniu bielizny, zaczęłam ubierać suknię. Delikanie, strannie i powoli zaczęła zakrywać moje ciało. Gdy w końcu już je zasłoniła, dziewczyny zaczęły zawiązywać gorset. Mocowały się z nim około 20 minut, ale zdarzyły go dobrze zawiązać i po chwili schodziłyśmy już na dół. Na dole nie było już praktycznie nikogo, prócz mojego brata, który ma mnie odprowadzić do ołtarza.

-Nareszcie gotowe.- powiedział patrząc nerwowo na zegarek.

-Spkojnie mamy jeszcze 30 minut. A Kościół jest 10 minut drogi stąd.-powiedziała Dana.

-No to już wychodzimy.-otworzył nam drzwi i wyszliśmy całą szóstką wyszliśmy na dwór.

Podeszliśmy do białej długiej limuzyn, która ma nas zawieść do kościoła. Dougalas otworzył drzwi samochodu, a ja wsiadłam jako pierwsza, uwazając na suknię. Po chwili już jechaliśmy.

Po 10 minutach, jak mówiła Dana, byliśmy pod kościołem. Dziewczyny wysiadły z samochodu wraz z moją córeczką, aby pójść do kościoła i zająć miejsca moich druhien. W limuzynie zostałam tylko ja o mój brat. Westchnęłam ciężko, gdyż dopiero teraz zaczęłam odczuwać stres, jaki towarzyszy kazdej kobiecie przed ślubem. Poczułam na swojej dłoni drugą, dużą i ciepłą. Spojrzałam na Dougalasa. Uśmiechał się do mnie pocieszająco.

-Będzie dobrze.-ścisnął moją dłoń dodając mi otuchy.

-Boję się że się przewróce.-zaśmieliśmy się oboje.

-Rodzice byli by z nas dumni.-powiedział patrząc na mnie.

-Mama już by płakała ze szczęścia, a tata by ją uspokajał.-zaśmieliśmy się oboje.-Ale masz racej. Byliby z nas dumni.-z mojego oka pociekła łza.

-Ej nie płacz bo cały makijaż zepsujesz.-pisnął, udając dziewczynę. Zachichotałam widząc jego reakcję.

-Nie zepsuje.-uśmiechnęłam się.

-To co? Idziemy?-spytał.

-Tak.

Wzięłam głęboki oddech. Mój brat wysiadł jako pierwszy. Potem wyszłam ja, uważając na suknię.  Stanęłam na przeciwko Douglasa, a on przełożył mój welon tak, by zakrywał moją twarz. Następnie podał mi ramię, które chwyciłam i ruszyliśmy w stronę wejścia. Gdy podeszliśmy do drzwi, zatrzymaliśmy się, a Douglas dał znak, kiwając głową jakiemuś mężczyźnie. Po chwili zaczęła grać typowa ślubna melodia. Scisnęłam rękę na jego ramieniu.

-Jestem z Tobą.-szepnął na tyle głośno abym usłyszała.

Powoli ruszyliśmy. Moje serce zabiło gdy zobaczyłam Jamesa przy ołtarzu. Wyglądał zabójczo w smokingu, który był szyty specjalnie na tą okazje.

Gdy jego wzrok skierował się na mnie, jego usta utworzył szeroki i piękny uśmiech. Od razu mój stres odszedł w niepamięć, a zastąpiła go radość.


Hej, hej witajcie. Jak tam wakacje? Mam nadzieje że wszystko dobrze😍😍.

Wybaczcie że nie było tak długo rozdziałów, ale zaczęłam prace i byłam zmęczona, co skutkowało brakiem weny i chęci do pisania. Lecz mam dla was informacje.

Wracam z systematycznością rozdziałów. Jeszcze dziś postaram się zakończyć tą książkę i już jutro wstawię prolog drugiej części. Jak na razie nie zdradze wam nic😁😁, ale ma nadzieję że przypadnie wam do gustu jak ta część.

Lecę pisać kolejny rozdział. Kłaniam się🙇 Pa!!😍😍💞💞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro