Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*65*

-Co powiecie o tej?-pyta mnie moja, przyszła, oficjalna bratowa.

Jesteśmy właśnie w salonie sukien ślubnych i wybieramy tę jedyną dla Emmy. Mamy tylko dwa dni do ślubu, a ona nie może się zdecydować, którą wybrać. Byłyśmy już chyba w 10 salonach tego dnia. Jej druhna, czyli Katie, jej kuzynka, ma już prześliczną sukienkę w morskim odcieniu. Pasuje do niej idealnie. Tylko nasza Panna Młoda nie może się zdecydować. 

-Jest prześliczna.-mówi Kate.

-Też tak uważam.-pokiwałam zgodnie głową.

-Nie jest zbyt obcisła?-pyta i przegląda się dookoła w wielkim lustrze.

-Nie.-Kate pokręciła głową i podeszła do niej.-Jest super. Czym się martwisz? -spytała patrząc na jej twarz.

-Niczym.-uśmiechnęła się.-Tylko...-urwała.

-Tak?-podeszłam bliżej nich.

-Czy Douglasowi się spodoba?-spojrzała na mnie.

-On oszaleje na twój widok kochana.-uśmiecham się szczerze.-Będzie musiał zbierać szczękę z podłogi jak cię zobaczy.

-Popieram.-dodała Katie.

-Biorę tą.-piszczy.

Stylistka pomogła jej zdjąć suknię w przebieralni i po zapłaceniu odpowiedniej sumy wyszłyśmy z salonu. Katie niestety musi już jechać, więc pożegnałyśmy się z nią i poszła do swojego samochodu z dwiema sukniami, twierdząc że Pan Młody nie może zobaczyć jej przed ślubem. Pomachałyśmy jej i udałyśmy się do kawiarni, na małe ploteczki. Emma z moim bratem mają już wszystko gotowe, i właśnie załatwiłyśmy ostatnią z nich czyli suknia.

-A ty i James?-spytała po złożeniu zamówienia.

-Co my?-spytałam nie wiedząc o co jej chodzi.

-Nie planujecie jeszcze ślubu?

Patrzyłam na nią i po chwili pokręciłam głową na "nie". 

-Nie. James nie porusza tego tematu, a ja....-urwałam.

-Ty co?-ponagliła mnie.

-Boję się zapytać. Nie chcę żeby pomyślał, że się narzucam.-uśmiechnęłam się blado.

-Nie chcesz się narzucać?-spytała zdziwiona.-Ale przecież znacie się od półtora roku, jesteście ze sobą już prawie rok i będziecie mieć dziecko.-powiedziała.-Kiedy macie rocznice?

-Za dwa miesiące.-powiedziałam.

-To może wtedy poprosi cię o rękę.-uśmiechnęła się ciepło.

-Może.-odwzajemniłam uśmiech.-Wiesz już czy to chłopiec czy dziewczynka?-spytałam, zmieniając temat. 

-Chłopczyk.-uśmiechnęła się.-A ty?

-Jeszcze nie. Za dwa tygodnie mam wizytę i może się dowiem.-uśmiechnęłam.

-A co byś chciała?

-Wczoraj rozmawiam o tym z Jamesem. Choć oboje chcemy żeby było zdrowe, ja chcę chłopczyka.-uśmiecham się.-A James za to dziewczynkę.

-Jak prawie każdy facet chce mieć córkę. Douglas też chciał dziewczynkę.-zwiesiła głowę.

Chwyciłam jej dłoń dodając otuchy. Choć ponownie jest w ciąży, to i tak nigdy nie zapomni swojego pierwszego nienarodzonego dziecka. Teraz bardziej ją rozumiem, bo sama będę matką. 

 Po jeszcze godzinie spędzonej z Emmą, wyszłam z kawiarni i podeszłam do Erica, mojego ochroniarza, który chodzi za mną krok w krok. Na szczęście nie wszedł ze mną do salonu, za moją prośbą.

-Panienko.-kiwnął głową i odtworzył tylne drzwi od samochodu. Wsiadłam do środka, Eric zamknął za mną drzwi, a po chwili siedział za kierownicą i kierował się do domu.

Wieczorem siedziałam w salonie i czytałam jakiś romans, gdy usłyszałam otwieranie drzwi windy. Odwróciłam się i od razu uśmiechnęłam się. James postawił aktówkę na podłogę i podszedł do mnie. Cmoknął mnie w czoło i usiadł, ciężko wzdychając. Rozwiązał krawat, rzucił go obok siebie i przetarł twarz dłońmi.

-Ciężki dzień?-spytałam, zaczynając masować jego napięte plecy.

-Tak.-mruknął.-Ktoś pokręcił dostawców i klienci, którzy zamawiali perfumy ich nie dostali. Musiałem wszystko odkręcać i przygotować dokument na jutrzejsze spotkanie.

-Mogę jechać jutro z tobą do pracy? Nudzi mi się w domu. 

-Nie możesz się przemęczać.-westchnął.

-Wiem, ale chociaż na trochę, proszę cię.-przytuliłam go od tyłu za szyję.-Chcę ci pomóc. Z resztą chciałabym pracować w jakieś redakcji.

-Nie możesz.-powiedział stanowczo i wstał.

-Ale James...-przerwał mi.

-Nie i koniec. Nie chcę tej samej sytuacji co kilka miesięcy temu, rozumiesz?

-W ten sposób nigdy nie rozwinę się zawodowo. Przecież wiesz że to kocham.-mówię już lekko zła.

-Wiem, a ty wiesz jakie ja mam zdanie.-powiedział poirytowany.

-James.-westchnęłam.-Porozmawiamy kiedy indziej. Jesteś zmęczony. Zjedz coś, Rose jest w kuchni i przyjdź do sypialni, dobrze?-spytałam.

-Tak. Idź się połóż, za chwilę przyjdę.-powiedział cicho, tak abym słyszała. Kiwnęłam głową i odwróciłam się. Poszłam na górę.


Hej, hej. Mam dla was cztery sprawy, otóż

Po pierwsze: Zostało nam jeszcze 5 rozdziałów do końca,

Po drugie: Planuję drugą część tej książki, więc napiszcie co o tym sądzicie, 

Po trzecie: Pomóżcie mi z wyborem imienia dla dziewczynki (Tak, Tori urodzi dziewczynkę :D),

Po czwarte: Kolejny rozdział pojawi się 16 maja czyli w środę i do niedzieli 20 maja zamierzam ją skończyć i 23 maja wstawię pierwszy rozdział drugiej części.

Także kłaniam się, Pa!!!!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro