Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*52*

Obudził mnie dźwięk budzika. Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku. Przeczesałam włosy dłonią i rozejrzałam się po sypialni. Westchnęłam i wstałam z łóżka.  Wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki.

Po wyjściu z łazienki skierowałam się do kuchni, aby zjeść śniadanie. Weszłam do pomieszczenia. Podeszłam do lodówki i wyjęłam składniki na omlet. Dziewczyny powinny zaraz wstać. Zrobiłam posiłek i z moim talerzem usiadłam do stołu.

Dziś jest wielki dzień dla Jamesa, ale i dla mnie. To dziś mój chłopak wstanie na nogi po prawie dwóch miesiącach leżenia w łóżku. Cieszę się, ale i boję, tego iż będzie go bolała noga.

Moje przemyślenia przerwały trzy kobiety wchodzące do kuchni.

-Hej.-powiedziały do nie równi.

-Hej. Tu macie omlety.-wskazałam na blat.

-Pięknie pachnie.-zachwyciła się Eli.

Usiadły obok mnie przy stole i zaczęły jeść. Rozmawiałyśmy o pracy dziewczyn i uczelni Ariany. Dziewczyna ma teraz ważne egzaminy i bardzo się denerwuje. Rozumiem to. Sama też je zdawałam i wiem jak jest trudno. Słuchałam ich, gdy nagle zadzwonił mój telefon.Wstałam z krzesła i podeszłam do blatu, na którym leżało urządzenie. Wzięłam je do ręki. Na wyświetlaczu widniało imię siostry Jamesa. Umówiłam się z nią by podjechała po nie i razem pojedziemy do szpitala. Przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam je do ucha.

-Halo-powiedziałam do słuchawki.

-Hej. Jestem już.

-Dobrze już schodzę.-powiedziałam rozłączyłam.-Wychodzę.-powiadomiłam dziewczyny.

-Dobrze. Pogadamy wieczorem.-uśmiechnęła się Dana.

-Ok. Pa.-krzyknęłam i skierowałam się do drzwi.

Wyszłam z bloku. Moje ciało opatuliło ciepłe, czerwcowe powietrze. Uśmiechnęłam się na widok Elli i podeszłam do niej. Kobieta stała przy samochodzie i machała do mnie.

-Cześć.-powiedziałam, odwzajemniając jej uśmiech.

-Hej. Wsiadaj-powiedziała. 

Wykonałam to o co prosiła. Wsiadłam na tylne siedzenia. Obok mnie siedział młodszy brat mojego chłopaka. Samochodem kierował mąż Elli, Will.

-Hej wszystkim-powiedziałam.

-Cześć-odkrzyknęli.

W szpitalu byliśmy po 30 minutach. Przez te pieprzone korki, spóźniliśmy się. Trochę zła skierowałam się z resztą do pomieszczenia gdzie James miał stawiać "pierwsze" kroki. Pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Na krześle siedział James, z już założoną protezą. Uśmiechnął się na nasz widok. Pozwoliłam mu najpierw przywitać się się z rodzeństwem, potem podeszłam ja. Pochyliłam się i cmoknęłam jego usta. Spojrzałam w jego szczęśliwe oczy. 

-Panie Jamesie?-usłyszałam męski głos. Wyprostowałam się i spojrzałam na tę osobę. Był to bardzo przystojny mężczyzna, ale nie tak przystojny jak mój ukochany. Mężczyzna zmierzył mnie od stóp aż po czubek głowy. James widząc to położył swoją lewą rękę na moje lewe biodro i potarł je. 

-Tak?-warknął. Mężczyzna przeniósł wzrok na niego.

-Możemy zaczynać?-spytał.  

-Oczywiście.-jego ręka ścisnęła moje biodro. Odwróciłam głowę w jego stronę. On też spojrzał na mnie. Teraz w jego oczach zobaczyłam lekki strach. Położyłam rękę na jego głowie i przytuliłam ją do swojego brzucha. Pochyliłam się i pocałowałam czubek jego głowy. 

-Kocham cię.-rzekłam i jeszcze raz pocałowałam jego głowę, następnie odsunęłam go od siebie delikatnie. Posłałam uśmiech i odeszła kilka kroków.

Rehabilitator podszedł do Jamesa i pomógł u powoli wstać. James jedną ręką chwycił barierkę, a drugą trzymał ramię mężczyzny. Potem jego druga ręka dotknęła barierki. Rehabilitator odszedł od niego na dwa kroki. James wziął dwa głębokie wdechy i podniósł protezę. Zachwiał się i....


Hej, hej Misie. Jak myślicie co się stało, hm?

Chciałam was powiadomić iż zgłosiłam moją książkę do The Words. 

Proszę was o wsparcie i głosy. 

Kłaniam się.

Do zobaczenia w piątek!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro