Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*10*

Rano obudził mnie ból głowy. Otworzyłam oczy i podniosłam się z łóżka. Spojrzałam na swój strój i zobaczyłam że jestem wczorajszych ubraniach. Od razu przypomniał mi się wczorajszy dzień.

Szpital. Emma. Dziecko. Poronienie.

W oczach zebrały mi się łzy. Stałam tak chwilę gdy usłyszałam mój telefon. Podeszłam do niego i zobaczyłam kto dzwoni.

-Halo?

-Część. Jak się czujesz?

-Nijak, czuję się jakbym sama straciła dziecko.-szepnęłam smutna.

-Rozumiem.-powiedział przygnębionym.-Nie szykuj się do pracy. Dzwoniłem do Twojego szefa i poprosiłem o wolne dla Ciebie, ale nie mówiłem dlaczego. Idziesz dopiero w czwartek.

-Dziękuję. Nie była bym w stanie iść do pracy.

-Nie ma za co.-w słuchawce usłyszałam głos kobiety.-Przepraszam muszę kończyć. Zajrzę do Ciebie wieczorem. Pa.-zdążyłam nic odpowiedzieć bo się rozłączył.

Westchnęłam. Podeszłam do szafy. Wybrałam szare dresy i białą koszulkę, oraz bieliznę. Poszłam do łazienki, gdzie od razu się rozebrałam i wskoczyłam pod prysznic. Strumień ciepłej wody spływał po moim ciele zabierając napięcie wczorajszego dnia.

Czysta, sucha i ubrana wyszłam z łazienki. Od razu poszłam w stronę kuchni gdzie wypiłam mocną kawę. Mieszkanie było puste. Dziewczyny pewnie są w pracy albo na uczelni. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 11:30. Ari nie długo wróci.

Poszłam do pokoju. Wzięłam telefon i wróciłam do kuchni. Wybrałam numer brata. Po kilku sygnałach odebrał.

-Halo?-spytał zmęczonym głosem.

-Część braciszku. Wiem ze to głupie pytanie w tym momencie, ale jak się czujesz?-spytałam.

-Szczerze jak gówno. Dopiero co wróciłem do domu. Zjem coś, umyje się i wracam do Emmy.-powiedział.

-A co z nią?-przygryzłam wargę.

-Cała noc nie spała, tylko płakała. Byłem z nią cały czas. Przytulałem i uspokajałem, choć sam w środku płakałem. Zasnęła dopiero rano więc przyjechałem do domu i wrócić do niej za chwilę.

-Lekarze chociaż podali przyczynę?-spytałam  bojąc się jego reakcji.

-Zrobili jej badania. Wyniki powinny być już dziś.-powiedział.-Przepraszam siostrzyczko, ale muszę kończyć.

-Rozumiem. Kocham Cię. Powiedz też Emmie że ją kocham. Pa.

-Dobrze. Ja Ciebie też. Pa.

Odłożyłam telefon. Było mi bardzo ciężko z tym wszystkim. Myśl o tym że nie ma tego maleństwa jest straszna. Ono przecież nie było niczemu winne. Było czyste, bez grzechu. Emma i Douglas są porządnymi osobami. Nigdy nie mieli problemów.

Wzięłam telefon i poszłam do salonu. Położyłam się i przykryłam porządnie kocem. Włączyłam telewizor i zaczęłam szukać jakiegoś filmu. W koncu coś mnie zaciekawiło. Było to jakiś serial.

Usłyszałam otwierane drzwi. Nie podniosłam się bo wiedziałam że to któraś z dziewczyn. I miałam rację. Do salonu weszła Ari.

-Część. Jak się czujesz?

-Nijak.

-Powiesz mi co się dzieje. Wczoraj wieczorem James przyniósł Cię do domu, gdy spałaś. Widziałam twoją zapłakaną twarz.-wyjaśniła.

-Emma poroniła.-szepnęłam.

-O Boże. Przepraszam.

-Za co?-spytałam zdziwiona.

-Nie powinnam pytać.-powiedziała. Podniosłam się i ją przytuliłam.

-I tak bym Ci powiedziała.-powiedziałam jej na ucho.

-Wiesz, coś Ci powiem.-odsunęła się odemnie.

-Co?-spytałam zdziwiona.

-Jak James Cię przyniósł, spytał się gdzie twój pokój. Zaprowadziłam go tam, a on położył Cię, zdjął twój płaszcz i buty i przykrył kocem. Widziałam jak na Ciebie patrzył.-zaświergotała. Zdziwiłam się.

-Serio?

-Tak. Mówię Ci kochana to jest on. Ten jedyny.-powiedziała. Wzięłam poduszkę do ręki i chciałam w nią rzucić, ale spryciula mi uciekała.


Wiem że rozdział miał być w weekend, ale cierpiałam na brak weny. Zresztą jak każdy z nas czasem. Przepraszam.

Kocham😘😘




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro