*10*
Rano obudził mnie ból głowy. Otworzyłam oczy i podniosłam się z łóżka. Spojrzałam na swój strój i zobaczyłam że jestem wczorajszych ubraniach. Od razu przypomniał mi się wczorajszy dzień.
Szpital. Emma. Dziecko. Poronienie.
W oczach zebrały mi się łzy. Stałam tak chwilę gdy usłyszałam mój telefon. Podeszłam do niego i zobaczyłam kto dzwoni.
-Halo?
-Część. Jak się czujesz?
-Nijak, czuję się jakbym sama straciła dziecko.-szepnęłam smutna.
-Rozumiem.-powiedział przygnębionym.-Nie szykuj się do pracy. Dzwoniłem do Twojego szefa i poprosiłem o wolne dla Ciebie, ale nie mówiłem dlaczego. Idziesz dopiero w czwartek.
-Dziękuję. Nie była bym w stanie iść do pracy.
-Nie ma za co.-w słuchawce usłyszałam głos kobiety.-Przepraszam muszę kończyć. Zajrzę do Ciebie wieczorem. Pa.-zdążyłam nic odpowiedzieć bo się rozłączył.
Westchnęłam. Podeszłam do szafy. Wybrałam szare dresy i białą koszulkę, oraz bieliznę. Poszłam do łazienki, gdzie od razu się rozebrałam i wskoczyłam pod prysznic. Strumień ciepłej wody spływał po moim ciele zabierając napięcie wczorajszego dnia.
Czysta, sucha i ubrana wyszłam z łazienki. Od razu poszłam w stronę kuchni gdzie wypiłam mocną kawę. Mieszkanie było puste. Dziewczyny pewnie są w pracy albo na uczelni. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 11:30. Ari nie długo wróci.
Poszłam do pokoju. Wzięłam telefon i wróciłam do kuchni. Wybrałam numer brata. Po kilku sygnałach odebrał.
-Halo?-spytał zmęczonym głosem.
-Część braciszku. Wiem ze to głupie pytanie w tym momencie, ale jak się czujesz?-spytałam.
-Szczerze jak gówno. Dopiero co wróciłem do domu. Zjem coś, umyje się i wracam do Emmy.-powiedział.
-A co z nią?-przygryzłam wargę.
-Cała noc nie spała, tylko płakała. Byłem z nią cały czas. Przytulałem i uspokajałem, choć sam w środku płakałem. Zasnęła dopiero rano więc przyjechałem do domu i wrócić do niej za chwilę.
-Lekarze chociaż podali przyczynę?-spytałam bojąc się jego reakcji.
-Zrobili jej badania. Wyniki powinny być już dziś.-powiedział.-Przepraszam siostrzyczko, ale muszę kończyć.
-Rozumiem. Kocham Cię. Powiedz też Emmie że ją kocham. Pa.
-Dobrze. Ja Ciebie też. Pa.
Odłożyłam telefon. Było mi bardzo ciężko z tym wszystkim. Myśl o tym że nie ma tego maleństwa jest straszna. Ono przecież nie było niczemu winne. Było czyste, bez grzechu. Emma i Douglas są porządnymi osobami. Nigdy nie mieli problemów.
Wzięłam telefon i poszłam do salonu. Położyłam się i przykryłam porządnie kocem. Włączyłam telewizor i zaczęłam szukać jakiegoś filmu. W koncu coś mnie zaciekawiło. Było to jakiś serial.
Usłyszałam otwierane drzwi. Nie podniosłam się bo wiedziałam że to któraś z dziewczyn. I miałam rację. Do salonu weszła Ari.
-Część. Jak się czujesz?
-Nijak.
-Powiesz mi co się dzieje. Wczoraj wieczorem James przyniósł Cię do domu, gdy spałaś. Widziałam twoją zapłakaną twarz.-wyjaśniła.
-Emma poroniła.-szepnęłam.
-O Boże. Przepraszam.
-Za co?-spytałam zdziwiona.
-Nie powinnam pytać.-powiedziała. Podniosłam się i ją przytuliłam.
-I tak bym Ci powiedziała.-powiedziałam jej na ucho.
-Wiesz, coś Ci powiem.-odsunęła się odemnie.
-Co?-spytałam zdziwiona.
-Jak James Cię przyniósł, spytał się gdzie twój pokój. Zaprowadziłam go tam, a on położył Cię, zdjął twój płaszcz i buty i przykrył kocem. Widziałam jak na Ciebie patrzył.-zaświergotała. Zdziwiłam się.
-Serio?
-Tak. Mówię Ci kochana to jest on. Ten jedyny.-powiedziała. Wzięłam poduszkę do ręki i chciałam w nią rzucić, ale spryciula mi uciekała.
Wiem że rozdział miał być w weekend, ale cierpiałam na brak weny. Zresztą jak każdy z nas czasem. Przepraszam.
Kocham😘😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro