Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Pojedynek tacos" Tony Vs Clint

Tony nie mógł zaprzeczyć, Clint był niezrównanym mistrzem w "pojedynku tacos", który był jakby tradycją w ich drużynie. Gdy ktoś z Avengers poczuje się urażony opinią lub słowami innego z drużyny, albo ktoś spoza obrazi Avengera, ten może go wyzwać na taki pojedynek. Zasady były różne, w zależności od woli poszkodowanego. Jednak zawsze była jedna, taka sama i niezmienna- przegrany musiał wypełnić jedno zadanie zwycięzcy. Nie było to w stylu "bądź moim służącym przez tydzień" czy "pocałuj tę i tę osobę". To było raczej "wbiegnij całkiem nagi do muzeum w godzinach szczytu".

A jedno było pewne, Clint miał bardzo bogatą wyobraźnię i olbrzymią kreatywność, by wymyślić wyzwanie, które Tony będzie pamiętał i wstydził się go do końca życia. Zaraz po przyjeździe Sary, Steve wytłumaczył jej dlaczego uciekł w środku nocy ze szpitala. Nie wspomniał jednak o, ku chwale nieba, niedoszłej próbie samobójczej Tony'ego, tłumacząc to jako niegroźny atak paniki z powodu prześladowań chłopaka z uczelni.

Te trzy miesiące zmieniły trochę Avengers, zwłaszcza Tony'ego, lecz nie Steve'a, który nie lubił kłamać, zwłaszcza swojej matce prosto w oczy. Ale wiedział, że nie zostawiła by tej sprawy bez odzewu i powiedziałaby wszystko rodzicom Tony'ego, a tego Steve chciał uniknąć najbardziej. Ze względu na to, że jednak nadal był jej "ukochanym i jedynym synkiem, który nigdy nie sprawiał kłopotów, i którego nosiła pod sercem przez dziewięć miesięcy, a potem przebierała śmierdzące pieluchy", dokładnie takich słów użyła, nie wcieliła w życie zaplanowanej kary i ze słowami "ale do wieczora masz się stawić w szpitalu", opuściła Stark Tower.

Bruce zamówił z pobliskiej meksykańskiej restauracji sto porcji taco. Oczywiście na rachunek Tony'ego. Natasha zaprosiła na widowisko pojedynku kilku kolegów, głównie tych, którzy pomagali im w operacji Stony. Clint zaczął robić przysiady, jakby to miało w jakiś sposób pomóc, Bucky i Sam mu kibicowali, Tony drżał z niepokoju, Steve starał się go uspokoić, Klara się nad nimi rozczulała, Thor i Bruce szykowali miejsce pojedynku, a Natasha i Dmitrij obstawiali zakłady. Jedynie Wanda przyglądał im się z daleka, obmyślając, na którego postawić by wygrać.

Na Clinta poszła zdecydowanie więcej kasy, niż na Tony'ego. Co innego gdyby szło o pojedynek alkoholowy, ale wtedy Steve by się nie zgodził i każdy zainteresowany skończyłby z butem w dupie. Natasha załatwiła sobie nawet czapkę z daszkiem i mały notatnik.

-Na miejsca...- krzyknął Steve, robiący w tej chwili, nie ma tutaj żadnego zaskoczenia, za sędziego. Był jedynym, który nie uczestniczył w zakładach by patrzeć na zawodników obiektywnie.

Tony oparł się ręką o stół, na którym były rozstawione cztery wielkie talerze, po dwa dla każdego uczestnika, a na nich po dziesięć taco. Steve miał w ręce telefon, a na nim ustawiony stoper. Mieli dokładnie dziesięć minut na zjedzenie pięćdziesięciu taco i tylko dwie szklanki wody. Clint się uśmiechnął i spojrzał na pierwszą porcję, znajdującą się najbliżej jego lewej ręki. Już miał w głowie zarysy wyzwanie dla Starka.

-...gotowi...- Tony'emu wydawało się, że Steve specjalnie wydłuża tę chwilę. Czy on chciał by zmarł tam na zawał? Kiedy on w końcu włączy ten przeklęty stoper?

Mimo woli usłyszał kilka słów Natashy, "sto dolców na Clinta, pięćdziesiąt na Tony'ego, Dmitrij, zapisz to". No tego to już było za wiele.

-...start!

Tony złapał lewą ręką jednego taco. Musiał uważać nie tylko na to by talerz nie spadł na podłogę ale także by zawartość taco nie wypadła. A Thor wrednie poustawiał je blisko siebie. Włożył do ust kawałek ciasta, a czując na języku smak mięsa, przełknął kęs. Po cholerę jadł ten popcorn? Clint zaraz po zjedzeniu pierwszego taco wziął łyk wody. Czy na tym polegał sekret jego zwycięstw? Wszyscy myśleli o tym jak o jakimś meczu, a to tylko jedzenie taco. Ale konsekwencją przegranej jest coś gorszego niż miano przegranego.

Steve z rozbawieniem porównywał Tony'ego do chomika. Clint w przeciwieństwie do niego nie brał taco do ust dopóki nie przełknął poprzedniego gryza. 

(Nie ma to jak opisywanie ludzi jedzących taco by zapełnić rozdział słowami. Piątka za kreatywność.- Girmi)

Clint wyglądał na niewiarygodnie zrelaksowanego. Na jego twarzy nie było widać ani grama zmęczenia czy przejedzenia. To był chłop z żołądkiem ze stali. Tony sięgnął po szklankę i pociągnął z niej mały łyk wody. Steve spojrzał na telefon, na którym miał włączony stoper.

-Zostało pięć minut- powiadomił uczestników i widownię, stresując tym samym Tony'ego. Ile już zjadł? Clint zjadł więcej czy mniej? Po szóstym taco stracił rachubę.

-Da radę?- spytała Natasha Dmitrij'a, stojącego obok niej.

Chłopak z lubością wpatrywał się w pieniądze trzymane w ręce. To nie były jakieś grosze. To było sto pięćdziesiąt dolców! Ile on by mógł za to kupić! Wystarczyło wybiec ze Stark Tower i zerwać wieloletnią przyjaźń z Natashą, by nie oberwało mu się za kradzież. Kasa czy przyjaźń? Dobry dylemat.

-Nie wiem. Ale wiem, że jak to się skończy to się rozrycze.

-Oddawaj. Zbyt się przywiązałeś- powiedziała dziewczyna, zabierając z jego rąk plik banknotów.

-Clint, nie oszukuj- odezwał się nagle Steve, upominając Barton, że nie może wziąść taco, dopóki nie przełknie poprzedniego. Chłopak się czasami zapomniał.

W odpowiedzi dostał kiwnięcie głowy z jego strony i mały uśmiech. Miało to oznaczać "wybacz". Takie gesty były normą i potrafili je zorszyfrować.

-Stop! Odsuńcie się od stołu!- krzyknął Steve, ogłaszając koniec pojedynku. Tony przełknął ostatni kęs i złapał za brzuch. To było zdecydowanie za dużo jak na jego żołądek.

Steve podszedł do talerza Clinta i przeliczył najpierw ile zostało jego taco, a następnie podszedł do Tony'ego. Na kartce zapisał punkty, poodejmował od nich wyznaczone w, kiedyś napisanym, regulaminie punkty karne i podszedł do stołu.

-Z przewagą sześciu punktów i jednego zjedzonego taco więcej wygrywa Anthony Stark!

Przez chwilę panowała cisza, spowodowana oszołomieniem wszystkich. Pierwszy ruszył Clint. Wyrwał kartkę z rąk Steve'a i przeanalizował ją dokładnie. Zjadł dwadzieścia pięć taco i dostał trzy punkty na minut za oszustwo, a Tony zjadł dwadzieścia sześć taco i ani jednego punktu ujemnego. Wszystko zgadzało się z regulaminem.

Barton westchnął. Z trudem, lecz jak prawdziwy mężczyzna, przełknął swoją porażkę. Stracił tytuł króla taco i musiał się z tym pogodzić. Podszedł do Tony'ego i wyciągnął do niego rękę.

-Winszuję wygranej. To była uczciwa walka, a wyzwanie spowodowane przegraną wykonam natychmiastowo.

-Cóż, nie spodziewałem się, że wygram, więc nie obmyślałem wyzwania. Daj mi czas do jutra, co ty na to?

-W porządku.

-Kasa dla mnie!- krzyknął Thor wraz z Wandą i Bucky'm.

-Stawiałeś na Starka?- spytał Sam, nie rozumiejąc czemu jego chłopak kibicował w takim razie Clint'owi.

-Jasne. Co jak co ale Stark zna pojęcie słowa "wstyd" i w przeciwieństwie do Clinta nie dałby rady więc nagi do muzeum.

-Ej, gdybym wygrał, nie dałbym mu takiego wyzwania- zaczął się bronił Barton, lecz po chwili oberwał w tył głowy od Rogersa.

-A mi dałeś!- krzyknął wściekły, robiąc się cały czerwony.

-Ty to co innego- odparł tylko i odszedł do Natashy, która rozstawała się z gotówką.

Tony zaśmiał się tylko i złapał za brzuch. Żołądek robił mu rewolucję. Jakim cudem Clint się nie skarży? Czy to wina tego popcornu? Przecież to było tylko kilka grudek. Od wczoraj nic nie jadł.

-Hej, Steve, nie sądzisz, że zwycięzcy się coś należy?

-Chyba tak, a co takiego by chciał nasz zwycięzca?

-Wiesz, co.- Tony oparł się tyłkiem o stół i wskazał palcem na swoje usta.

Steve zaśmiał się głośno i podszedł do swojego chłopaka. Położył ręce na jego biodrach i na początku tylko musnął jego usta, lecz po chwili przerodziło się to w prawdziwy pocałunek. Nie przejmowali się resztą ekipy, która wpatrywała się w nich z szerokimi jak banany uśmiechami. Stark wysunął palce we włosy Steve'a i pogłębił pocałunek.

Było tak zatraceni w sobie, że nie zauważyli gdy wszyscy wyszli, zostawiając ich samych.

~$$$~
Wolałam by wygrał Clint i by Steve pocieszał Tony'ego ale zostało przegłosowane. Ale teraz poważnie, jakie wyzwanie Tony ma zadać Clint'owi? Pomóżcie bo nie mogę nic wymyślić

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro