× serbia × charakterologia
Oto nadciąga coś w formie pobieżnej charakterystyki, którą jeszcze niechybnie rozwinę. Część charakterystyki, początek, powiedzmy.
W moim wyobrażeniu Serb jest gorzki. To pierwsza myśl, która mi się nasuwa. Gorzki, zgorzkniały do cna, do rdzenia, przez kolejne porażki narodowe. I choć chce się z tego otrząsnąć lub przynajmniej zwieść innych, że wcale tak nie jest, to z Serba wycieka. Przez to sprawia wrażenie obrażonego na cały świat, na innych, na siebie.
Na siebie - może za Sarajewo, może za to, że Jugosławia się rozpadła. Takie rzeczy bolą go jak skaza na dumie.
Może na innych, za Kosowo, znowu za Jugosławię, za obie wojny światowe. Znalazłoby się tego.
Serb to faktycznie pamięta zbyt wyraźnie, czasem - za często - wspomnienia do niego powracają, choćby gdy spaceruje własnymi ulicami czy nawet polami. Chce mu się krzyczeć z agresją lub płakać z żałości; rożłożyć ramiona jak do objęcia śmierci i ryczeć: "zastrzelcie, do kurwy nędzy!"; samemu złapać karabin czy poderżnąć gardło wroga. Choć najczęściej po prostu pada na ziemię i leży na niej kilka godzin, wracając do (nie)życia partyzanta.
Również z tej przyczyny źle czuje się w towarzystwie - i towarzystwo źle czuje się przy nim. Unika wyjazdów, skąpi rozmów. Tylko milczenie może mu na dłuższą metę umożliwić przełykanie jadu. Większość tego, co miałby do powiedzenia, to i tak pretensje. Chce, lecz nie umie przestać.
((Siedzi mąż i żona, Kosowarowie, w ciemnościach w swoim mieszkaniu w Prisztinie. Światła wyłączone, lodówka się rozmraża, ciemny ekran telewizora, kaloryfery zimne. Nagle wszystko zaczyna działać, telewizor gra, światła świecą, kaloryfery się grzeją. Mąż skacze na równe nogi i krzyczy do żony:
– Dawaj moją strzelbę, Serbowie wrócili. ))
Ta też zgorzkniałość utrudnia mu kontakty z jugosłowiańską rodziną. Bo zawsze coś powie, coś wspomni. Nawet poczucie humoru ma takie gorzkie, nie kontroluje cynizmu i sarkazmu, rzuca złośliwymi kawałami o swoim rodzeństwie i ichniej kulturze. A i dysonans zdarza się w wszelkiej innej formie. On wzdycha do panslawizmu, oni wcale. On PTSD, oni nie pojmują.
Brać zdążyła się do niego uprzedzić i choćby nawet naprawdę nie miał tym razem nic złego na myśli, choćby tłumił własne skrzywienia, zakrzykiwał głosy w swojej głowie, oni nadal usłyszą nie to, co chciałby im przekazać. Wie, że gdy otwiera usta, spodziewają się prowokacji. Serbia próbuje więc przy nich nic nie mówić wcale, słuchać jeno. Żeby go jeszcze czasem zaprosili na schadzkę. Bo inaczej byłby naprawdę samotny na tym świecie.
A przede wszystkim kocha ich na swój sposób, tak szczerze. Nawet tylko dlatego, że są jego rodziną - rodzinny jest bardzo - ale i jako indywidua.
Chociaż kto go tam wie. Jest zmienny i kochliwy, jak i troszeczkę zdesperowany.
Kochliwy - szybko się zakochuje, choćby w miniętej dziewczynie, szybko odkochuje. W paru ślicznych chłopcach również się zdarzyło. Wszystkim tym mijanym na ulicy pięknym twarzyczkom pozwala jednak iść swoją drogą. Jeszcze nigdy się nie obejrzał. Czasem tylko myślał o nich, tnąc sobie przedramiona scyzorykiem.
Lewa ręka to blizny ogólne. Prawa ręka upamiętnia Kosovo. Żadne jedno wydarzenie nie przysporzyło mu tylu blizn. Nie uszedłby nigdy za pacyfistę, ale to Kosovo wydobyło z niego gorsze jeszcze aspekty. Wszak nigdy przedtem nie dał Albańczykowi tak mocno w twarz bez wyraźnego powodu, nie w bójce braterskiej, zaczynającej się od słów, przez szarpanie, do pięści, aliści tak po prostu, na dzień dobry, nie przejmując się wcale dobrymi stosunkami, jakimi się w tym czasie cieszyli. Dalej staje mu kościa w gardle.
Z tym wszystkim po nocach nie sypia, włóczy się. Jeśli tylko może, to włóczęga obejmuje lasy, gdzie idzie zapomnieć o współczesności. Z przyrodą układa mu się lepiej niż z kreaturami społecznymi, a przez to tęskni po trochu za czasem, kiedy czcił własnie Matke Naturę. Pogaństwo w owym świetle - gwiazd - nie wypadaj najgorzej. Zresztą nie powie, żeby nie wierzył gdzieś w głębi serca w różne bóstewka niechrześcijańskie. Ma te niejasne wspomnienia sprzed wieków o nimfach. Ale może to śliwowica. Zostawia im niekiedy drobne ofiary.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro