~23~
Alan wieczorem wrócił do domu od razu kładąc się spać.
*tydzień później*
Tego dnia Alan był w dobrym humorze, bo Rose opuszczała szpital.
Chłopak zjadł w pośpiechu śniadanie i pojechał do szpitala po Rose.
Kiedy był już na miejscu szukał po salach swojej dziewczyny. Nareszcie natrafił na salę, gdzie dziewczyna pakowała swoje rzeczy.
-Cześć słońce - zawołał radośnie Alan na widok Rose.
-Cześć misio. Nareszcie wychodzę z tego szpitala.
-Taak, bardzo się cieszę.
-Ja też.
-Rose mam do Ciebie pytanie.
-Słucham.
-Zamieszkamy razem?
-Oczywiście Alan - Rose ucieszyła się na propozycje Alana i rzuciła mu się w ramiona.
Alan złapał Rose w talii i przyciągnął do siebie całując ją namiętnie.
-Chodź wychodzimy już - powiedział Alan.
-Tak tylko pójdę jeszcze do sali po wypis.
-Jak już wyjdziemy to zabieram Cię na kolację.
-Nie musisz
-Ale chce. Dla Ciebie zrobię wszystko pamiętaj.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
Po 20 minutach Alan z Rose byli już w restauracji.
-Możesz wybrać co chcesz. Ja stawiam.
-To ja poproszę deser lodowy.
-Ja tak samo.
Po 10 minutach oboje zajadaliście się lodami trzymając się za ręce.
Nagle zadzwonił telefon Rose.
-Halo?
-Dzień dobry z tej strony policja czy rozmawiamy z Panią Rose?
-Tak o co chodzi.
-Znaleśliśmy podejrzaną osobę w sprawie pani porwania.
-Ttaaak?..
-Tak. Jutro niech się Pani zjawi na komisariacie.
-Dobrze. Dziękuję do widzenia..
Dziewczyna odłożyła telefon i jej uśmiech z twarzy szybko zniknął.
-Rose. Co się stało?
-Dzwoniła policja...
-Co chciała?
-Powiedziała, że znaleźli podejrzaną osobę, która mnie wtedy porwała i jutro mam jechać na komisariat.
-Dokończ lody i chodź idziemy do domu.
Po kolejnych dziesięciu minutach wyszliście z restauracji kierując się w stronę domu.
——————————————————
Kolejny ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro