~9~
Oczami Alana:
Leżałem w pokoju myśląc o całej sprawie. Zadzwoniłem do Rose, nie odebrała, pomyślałem że poszła spać. Rano wstałem i od razu sięgnąłem po telefon by zadzwonić do niej. Znów nie odebrała.
Zacząłem się lekko niepokoić.
Była piętnasta. Nadal nie odbierała. Pojechałem do jej domu.
Do drzwi dzwoniłem chyba z 10 minut.
Pojechałem na policję zgłosić zaginięcie.
Policja obiecała, że się tym zajmie. Sam rozwiesiłem po mieście, parku i ulicach ogłoszenia. W internecie również.
Chodziłem po mieście szukając jej.
Nagle zadzwonił mi telefon.
-Halo?
-Dzień dobry. Tu policja, czy mógłby Pan przyjechać na komisariat?
-Tak oczywiście, jestem za 15 minut!
Przybywając na miejsce, jeden z policjantów zabrał Cię do pokoju na rozmowę.
-Wiecie co się dzieje z Rose?
-Narazie jesteśmy w trakcie poszukiwań. Nasze kamery zarejestrowały w parku dziewczynę o godzinie około 21. Którą jakiś mężczyzna zaciągnął do krzaków.
-To mogła być Rose!
-Nie mamy pewności, jutro idziemy na miejsce z psami gończymi, może znajdą jakiś ślad, trop.
-Błagam! Musicie ją odnaleźć!
-Spokojnie, robimy wszystko co w naszej mocy.
Z komisariatu od razu wróciłem do domu.
Byłem tak przygnębiony, że od razu poszłem spać. Nie mogłem zasnąć, ciągle myślałem o Rose. Wstałem o dziewiątej. Wziąłem telefon i oczywiście żadnych znaków od Rose. Miałem złe myśli. Bałem się, że to ona została wciągnięta w krzaki przez tego chuja. Napewno zrobił jej coś złego...
*Moja Rose... *
(powyższe zdjęcie i zdjęcie na samej górze jest moje) ❤️
-----------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się podoba ❤️
Buziaczki ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro