~15~
Popatrzyłaś na Alana, a chłopak tylko ocierał łzy, które spłyneły mu po policzku.
-Rose, a jak się wydostałaś?
-Gdy przyszedł i zbliżył się do mnie to kopnełam go w czuły punkt, wzięłam bicz, którym mnie bił i zaczęłam go bić, następnie wzięłam pistolet, którym mi groził i strzeliłam mu w nogi, żeby się nie ruszył..
-Groził Ci pistoletem?!
-Tak.. Mówił też, że znajdzie tego barana, który rozwiesił te plakaty i go zabiję.
-Oh.. Rose..
Chłopak mocno Cię przytulił.
-Puść mnie. Idę spać
-Dobrze, ale jutro idziemy na policję.
-Ok.
~~
Następnego dnia obudziłaś się o 9:00,
otworzyły się drzwi, a w nich Alan mający dla Ciebie śniadanie.
-Jak się spało? - zapytał
-Tak średnio.
-Zjedz śniadanie, ubierz się i wychodzimy.
-Gdzie?
-Jak to gdzie? Na policję.
-Yhm.
Około godziny 12 poszłaś z Alanem na policję.
-O to Pani się odnalazła - powiedział jeden z policjantów.
-Tak, znalazłam się.
-A więc chcę pani złożyć zeznania?
-Tak.
-Więc chodźmy do pokoju.
-Dobrze.
-Będę tu czekać na Ciebie Rose.
-OK.
Po godzinie wyszłaś, ocierając łzy wprost w ręce Alana tuląc się do niego
-Jak było?
-Normalnie. Chodźmy już do domu, proszę.
-A mówili, że go znajdą?
-Coś tam gadali.
-A pokażesz mi to miejsce gdzie Cię więził?
-Jutro idę z policją tam.
-To ja też pójdę.
-Ok
Wychodząc z komisariatu wstąpiliście do sklepu na zakupy, a następnie skierowaliście się do domu.
-----------------------------------------------------------
Jak wrażenia?
Do następnego ❤️ Buziaczki ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro