1. Natsuno Yuuki x Vampire!Reader
Co jest po śmierci?
Po śmierci jest przerażająca cisza. Potwory obserwują człowieka z lewej strony, a z prawej przygląda mu się sędzia, który, według dostosowanej religii, jest istotą boską. Co jednak myślał Natsuno? Czy wierzył?
Otworzył oczy zalany potem, pamiętał każdy najmniejszy szczegół z ostatnich, cichych i samotnych dni. Wtedy umierał. Czuł to, co się działo, jak ludzie mu się przyglądali i uważali, że to koniec. Prawdziwy koniec? Skądże. Dla chłopaka był to początek kolejnych problemów, które miały niewątpliwie nadejść, a on, jako prawdziwy mężczyzna, musiał się z nimi skonfrontować.
— Kim jesteś? — zapytała spokojnie piękna kobieta. — Po co tutaj przybyłeś?
Obraz był widoczny, jak przez mgłę. Jednak Yuuki zdawał sobie doskonale sprawę, gdzie jest i kto do niego przemawia.
— Natsuno Yuuki. — wymamrotał, rozumiejąc zadawane pytania, wolał być spokojniejszy, porywczość w takim wypadku była oznaką szaleństwa. — Nie mam zielonego pojęcia, gdzie jestem. Chyba umarłem, ale to też nie jest do końca pewne, sama rozumiesz, pani...?
— {Reader}, tak mam na imię. Skoro umarłeś, prawie jak reszta wioski nie pozostaje mi nic innego, jak pokazanie ci wszystkiego, daj mi rękę.
Kiedy młody mężczyzna podał dziewczynie rękę, poczuł przyjemny, przeszywający prąd. Gwałtowanie otworzył oczy, znajdując się głęboko w lesie, który mieścił się obok jego rodzinnej wioski. To tutaj chowano zmarłych, którzy tragicznie odeszli w wyniku tej śmiertelnej zarazy. Byli to niekiedy jego znajomi, rodzina, czy też bliscy przyjaciele, których widywał niemal codziennie. Jego życie, a raczej to, co nastąpiło po nim, zachwiało całkowicie równowagę ciała, która, jako jedyna, dawała radę w tym całym szaleństwie. Nie wiadomo z jakich powodów, Yuuki znalazł się w tym miejscu i przede wszystkim takowej pozycji. Było to co najmniej dziwne i przerażające. Znajdował się w otwartej trumnie, przysypany ziemią. Po jego nowych ciuchach powoli przemieszały się robaki, brzydził się, ale ich nie strzepnął.
Czuł, że nastała w nim swego rodzaju zmiana. Jego dotychczasowe jedwabiste włosy pokryte były ziemią. Spierzchnięte usta nie pozwalały wypowiedzieć ani malusiego słowa, głos prawie całkowicie odmówił posłuszeństwa. Więc dlaczego nadal próbował? Chciał się uwolnić? A może całkowicie poznać prawdę, która odebrała mu wszystko, a w tym życie.
— Wstań, chłopcze. — powiedziała cicho pewna kobieta, którą chłopak już widział, {Reader}. — Nie mamy za wiele czasu, musisz wstać.
W jego głowie pojawiło się tysiące pytań. Gdzie on jest? Dlaczego tu jest? Co się stało? Czemu jego serce bije aż tak szybko?
— Nie mamy czasu. — powtórzyła natarczywie, ciągnąc za rękaw kurtki leżącego. — Jeśli się nie ruszysz zabiją nas.
— Zabiją? Przecież umarłem. — odparł słabo, podnosząc się z zimnej, nieprzyjemnej ziemi, otrzepał ubrania i włosy, czuł, że spływa po nim drobina wody. — Czy to piekło?
— Piekło? Coś podobnego, zaraz ci pokażę. — wyszeptała, łapiąc go za rękę. Była przeraźliwie zimna.
Udali się powoli w stronę wysokiego wzgórza, chronionego lasem. Na samym jego szczycie znajdował się rozłożysty zamek, który nie kojarzył się za dobrze nikomu. Był on raczej zaiste przerażający lub wyrwany z horroru, takiego prawdziwego, na faktach. To miejsce okazało się ich celem. {kolo}oka otworzyła drzwi, wpuszczając go do środka, nie sprawiło to, że był pewniejszy, ale raczej bał się o tyle jak kilka chwil temu.
— To tutaj. Teraz możemy porozmawiać. Usiądź.
Pokój, w którym się znaleźli, był w odcieniu czerwonawego. Wszystko do siebie pasowało, było wyniosłe, dostosowane do gustu mieszkanki i wydawało się, na pierwszy rzut oka, praktyczne. Pod ścianą stało podwójne łóżko, a pod nim dywan. Na środku był stolik i trzy fotele, bardzo wygodne, jak się potem okazało, i biurko z masą porozrzucanych kartek. Chłopak nie miał pojęcia, co na nich było.
— Nie denerwuj się, to nie jest nic takiego. — zaczęła drobno, starając się podnieść go na duchu. — Umarłeś, tak jak większość mieszkańców wioski. Zostałeś przemieniony w kogoś, kogo, na ludzki rozum, można nazwać wampirem. Od twojego przebudzenia zobowiązany jesteś pić krew najlepiej pochodzącą z człowieka, ta zwierzęca nie spełnia kryterium. Znajdujesz się aktualnie w Zamku, należącym do naszych stworzycieli, panują tu swoiste zasady, których nauczysz się przestrzegać. Musisz unikać ludzi i słońca, aby przetrwać. Rozpoczęło się właśnie polowanie, więc liczę, że jesteś wytrzymały. Dzisiejszej nocy, oboje, pójdziemy na małej spacer, pokażę ci okolicę. Bądź gotowy za dwie godziny. Tutaj masz krew.
Wskazała ona na stoliczek, na którym stał kielich, był on napełniony szkarłatną cieczą, na której widok ślinianki Natsuno zaczęły bardziej pracować, zachłannie oblizał usta, pijąc przygotowany napój.
~~*~~
Po około dwóch godzinach, chłopak usłyszał pukanie. Podniósł się z fotela i westchnął, otwierając drzwi {kolor}włosej. Przyglądała się mu ona skrupulatnie. Sam był zaangażowany w poznanie prawdy, w końcu nie codziennie pojawia się przed kimś piękna kobieta, o anielskim głosie, wspominając o śmierci, wampirach, krwi i nadchodzącej wojnie.
Poszli powoli po długich schodach, które, drugą stroną, prowadziły do wyjścia z rezydencji - zamku. Było to o tyle ciekawe doświadczenie, że Yuuki, co rusz się rozglądał. Nowe pomieszczenia, przyjemne otoczenie i widok {Reader}, na samą myśl czuł przyjemne ciepło.
— Tutaj zazwyczaj się ukrywamy. Ludzie nie przychodzą aż tak daleko i jesteśmy bezpieczni. Są czasami brutalniejsi niż nasza rasa, dlatego pozostajemy w ukryciu, aby nie krzywdzić nikogo. - powiedziała cicho, zakładając niesforny kosmyk za ucho. — Nasi stworzyciele dbają, żeby nikomu z nas nie stała się krzywda, przeczytałeś zasady?
Natsuno je przeczytał, na stole leżała kartka, zapisana z kilku stron, ale mimo objętości jej treść była dla niego nowa i intrygująca.
— Tak... O co chodziło z tym, że nie możemy zachowywać się tak jak oni?
Nim {Reader} otworzyła usta zza jej pleców błysnęło mocne światło latarki. Słyszeli świsty, podmuchy, wrzaski i płacz. Przerażający i smutny płacz. Nie wiedzieli, co się działo, próbowali uciekać. Niestety zanim chłopak zareagował osłonił go młoda wampirzyca.
Czuł jak jej ciało opada w jego ramionach, chwilowe ciepło, które się ujawniło wcale nie emanowało z życia, ale śmierci. Serce przebił kołek, który wbił młody mężczyzna, atakując rozmawiającą parę. Jej ciało skamieniało, stając się cięższe i kruchsze. Nie widział on jednak krwi, ponieważ takowa wypłynęła już dawno. Bolało go serce, chciał zareagować odpowiednio, ale tylko czuł gorzki smak porażki.
Podnosząc {Reader}, zdecydował, co powinien zrobić. Uciekł, trzymając martwą kobietę blisko swojego niebijącego serca.
Czy tak wygląda piekło?
„Kto nie dozna goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie."
~~ Adam Mickiewicz "Dziady II"
——
Tutaj zamówienia są zamknięte, ale zapraszam do innej książki, gdzie też można zamówić fajnego one shota ;)
https://my.w.tt/bLQzlfpR76
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro