Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Karma Akabane x Reader

Od tej pracy uznaję nową erę one shotów - czyli tych wykonanych zwyczajnie lepiej. Tam, gdzie widzicie jedynkę przed imieniem postaci czeka was coś lepszego niż w poprzednich pracach ;) 

— — 

Jesienne liście powoli opadały z drzew, ozdabiając szarą i smutną drogę.
{Reader} uśmiechała się, ciesząc się, że tym razem jej weekend będzie spokojny. Była to niedziela, czyli dzień wolny od nauki dla uczniów w Kunugigaoka Junior High School.

Dziewczyna pomagała uczniom klasy 3-E w codziennym przeżywaniu dnia w szkole, była kimś w rodzaju terapeutki? A raczej córki jednej z nauczycielek, która zdecydowała się przyprowadzać swoje dziecko na te zajęcia, ponieważ jej obecność dobrze wpływa na innych, wymagającej większej uwagi uczniów, innymi słowy: największych psotników.

Spokojnie do tego grona można było zaliczyć czerwonowłosego diabła, który posiada najpiękniejsze oczy jakie młoda dama kiedykolwiek widziała.

Jej pierwszy dzień w tej klasie z początku był niebywale trudny, poznała w końcu ośmiornicę, a raczej nauczyciela, zwanego przez wszystkich Koro-senseiem, uczniów tej miłej klasy oraz osobę, która pojawiła się tu przed nią, Karmę Akabane.

Chłopak był od dziewczyny dużo wyższy, a ich pierwsze spotkanie? No cóż... Nie należało do spokojnych i przyjemnych.

{Reader} powoli przechadzała się korytarzami swojej szkoły, po rozmowie z matką zdecydowała się tutaj przebywać dla dobra swojego i wychowanków tej instytucji. Szykowała się psychicznie do wejścia do klasy, ale nie było to tak proste jak można było się spodziewać.
Do uszu dziewczyny dotarł głos uczniów, z początku normalny, w miarę stabilny i niezbyt hałaśliwy. Dokładnie tak jak {kolor}oka lubiła, sama była cicha i wolała się nie wychylać. Jednak nic nie mogło trwać wiecznie, odgłos przeładowania broni, najprawdopodobniej palnej, znajomych brzdęk uderzających o siebie noży, zapach prochu strzelniczego i co ważniejsze śmiech nauczyciela.

Nie zrozumiała o co chodziło, podrapała się po karku, ale nim nacisnęła na klamkę drzwi otworzyły się z hukiem, a jej naszpikowana przypinkami torba uderzyła w przedstawiciela ciała pedagogicznego, który zatoczył się niespodziewanie i uderzył w tablice, co ułatwiło jednemu z chłopaków trafienie w mackę.

— Jak widać mamy nową uczennicę! — zawołał zaangażowany żółty potwór, dziewczynie przypominał galaretę. — Jesteś {Reader}, nieprawdaż?

— Em... Tak, proszę pana? — odparła niepewnie, rozglądając się po pomieszczeniu, przypominało zwyczajną klasę, a nie pole minowe, które jeszcze chwile temu było pełne broni i łatwopalnych substancji.

— Zapraszamy na środek! Moi drodzy, odłóżcie te zabaweczki, nie chcemy zrobić naszej nowej koleżance przykrości, w końcu to jej pierwszy dzień. — zaczął nauczyciel, jednak szybko przerwał swój monolog przez jednego z bezczelnych chłopaków, jego twarz nabrała odcieniu zieleni. — Karma!

— No co? Nie robię nic takiego. — mruknął niewinnie złotooki uczeń, podnosząc się z miejsca, spojrzał na {Reader} i zbliżył się sprawiając, że jej blade policzki zapłonęły. — Siadaj obok mnie, nie będziemy czekali aż ten staruszek skończy, mordercza panno.

— Staruszek?!  — oburzył się stojący za biurkiem.

— Zgoda. — zignorowała mężczyznę i niosąc swoją torbę w odpowiednie miejsce usiadła na krzesełku i wyciągnęła podręczniki i jeden duży, kolorowy zeszyt.

— Jesteś {Reader}, hmm? — jej nowy kolega z ławki obok przyjrzał się bardziej nowej towarzyszce. — No mów coś, dziewczyno! Szkoła nie jest od nauki, ale rozmowy. Staruszek się nie obrazi.

— Ale co ona ma mówić, Karma? Zestresowałeś ją! Nie widzisz, że jest wystraszona? — krzyknął jakiś chłopak za jej plecami, dziewczyna uniosła brwi, będąc do tej pory w dość dużym szoku, niebiesko włosy rozmówca podszedł do nich, całkowicie ignorując fakt, że nadal trwa lekcja. — Nie wolisz usiąść obok mnie? Jestem Nagisa.

— Cześć... — odpowiedziała grzecznie, spoglądając na obu uczniów, w oczach jednego z nich paliły się niemal zawadiackie ogniki. — Nie jestem przekonana, trwa lekcja i-i... Nie chciałabym robić problemów.

— Daj spokój! {Reader} woli siedzieć ze mną. — prychnął Akabane, ciągnąc za koniec ławki rozmówczyni. Po kilku minutach jego ławka wzbogaciła się o drugą połówkę i nową koleżankę. — I co teraz? Nie uciekniesz ode mnie, aniołku.

Twarz nowej uczennicy wyrażała więcej niż tysiąc słów, zarówno pozostali uczęszczający do tej klasy byli zdziwieni, jak i sam nauczyciel – Koro-sensei.

— Pasuję. — westchnęła nastolatka, spoglądając przepraszająco na Nagisę, Akabane był nieustępliwy, a ona nie miała ochoty na wykłócanie się z chłopakiem. — Jesteś strasznie zaborczy. — stwierdziła po chwili namysłu.

— Taki układ mi pasuję, dziewczynko. — uśmiechnął się w specyficzny dla siebie sposób, ukazując rządek równych, białych zębów, które dodały mu charakteru diabła. — Teraz zapraszam za mną, sprawdzimy co potrafisz.

W odpowiednim momencie zadzwonił dzwonek, uwalniając wszystkich od lekcji, która i tak, na nieszczęście nauczyciela, nie doszła do skutku. Uczniowie rozeszli się, a nowo poznany  przez {Reader} Karma zaciągnął ją na zewnątrz, dokładniej prosto w stronę placu, odgrodzonego od świata zewnętrznego.

— Patrz. — pokazał ręką w stronę drzew i przykazał jej, aby się nie ruszała, trzymał delikatnie jej pas i ukierunkował głowę, aby dobrze widziała korony drzew. — Widzisz?

Chodziło mu o domek na drzewie, który dziewczyna doskonale widziała.

— Tak. — odpowiedziała, przenosząc wzrok na jego osobę. — To jakaś drewniana konstrukcja... Domek na drzewie?

— Jesteś tak bystra, aniołku. — zaśmiał się złośliwie, ciągnąc za jeden z kosmyków dziewczyny, powstał przez to loczek, przypominający sprężynkę. — Teraz tam pójdziemy i sprawdzę, co potrafisz.

— Skoro tak bardzo tego chcesz, Akabane. — westchnęła zrezygnowana, weszli do lasku, który był wyjątkowo przerzedzony, ale jednak nie było tu żywej duszy.

Nim dziewczyna w jakikolwiek sposób zareagowała, usłyszała przy swoim uchu niebezpieczny świst, a nóż, który jeszcze chwilę temu znajdował się w dłoniach Karmy, został wbity w korę, bogu ducha winnego, drzewa. {Reader} rozejrzała się panicznie, szukając swojego niedawnego towarzysza, ale zobaczyła tylko pustkę i te złote oczy, które ukrywały się w ciemności. Zdenerwowana wyciągnęła nóż i szarpnęła mocno drabinkę, która zwisała z jednej z gałęzi rośliny.

— Cholerny diabeł! — krzyknęła, wchodząc po szczebelkach prosto na górę, westchnęła drobno, kiedy usłyszała kolejny świst, nie czekając na uderzenie broni, przyspieszyła. — Zabiję go.

Test dziewczyny był prosty, jeśli przeżyje bliskie spotkanie z diabłem – Karmą Akabne, zostanie przyjęta do klasy, a jeśli nie to... Odtransportuje ją do domu karetka. No cóż! Stanowiło to pewne wyzwanie, ale bez ryzyka nie ma zabawy!

— Aniołku! Nie chowaj się. — śmiech chłopaka rozniósł się po lesie.

Ona sama nie bała się go, przynajmniej nie tak jak powinna, a ich walka? Będzie zaciekła, ale i zabawna! W końcu zadarł z córką wojskowego: nie wyjdzie z tego cało.

— To ty się nie chowaj, chłopaczku! Skoro chcesz walczyć to daj mi się pobawić, a nie jak jakieś małe dziecko, chowasz się tylko! Nie mów mi, że się boisz! — stanęła na gałęzi i krzyknęła w głąb liści, była pewna, że gdzieś tutaj się ukrywa.

— Wołałaś? — wyszeptał prosto do jej ucha, przygryzając jego płatek delikatnie, dziewczyna zamiast się wystraszyć zaśmiała się. — Ha..?

— Jesteś zabawny. — nadęła delikatnie policzki i sama pociągnęła drobno za jego, widzi jak na jego ustach formuje się uśmiech. — Wracamy, czy nadal próbujesz mnie wystraszyć?

— Jesteś niemożliwa. — skwitował rozbawiony, słysząc lekki świst pod nimi. To tym razem nie był nóż, ale gałąź.

— C-Co? — zszokowana zamrugała, kiedy jedna z rąk chłopaka oplotła jej pas.

Karma podciągnął się wyżej, trzymając ją szczelnie, aby nie zrobiła sobie krzywdy, a nieszczęsne drewno poleciało w dół prosto na szukającego ich nauczyciela.

Teraz czekało ją spotkanie z zawadiackim diabełkiem. Umówili się przed jedną z ich ulubionych kawiarni. Dziewczyna poprawiła szaliczek, który chronił jej szyję i częściowo policzki przed zimnem i westchnęła słodko, było jej przyjemnie i miło.

— Już jestem! — zawołał chłopak, sprawiając, że nastolatka podskoczyła.

Trzymał on w dłoniach dzielnie dwa plastikowe kubki pełne parującej, owocowej herbaty, która w tę pogodę była niezbędna.

— Całe szczęście, prawie zamarzłam. — odparła żartobliwie i poprawiła sobie czapeczkę, zbliżała się wielkimi krokami zima.

Karma wywrócił oczyma i podał jej do rąk kubeczek, a następnie jedną ze swoich rękawiczek, na prawą rękę. Sam ubrał na lewą, a dłonią, która potrzebowała ciepła złapał odpowiedniczkę towarzyszki.

— Teraz na pewno nie będzie ci zimno. — powiedział uśmiechnięty, upił łyk swojej herbaty i delikatnie ścisnął dłoń {Reader}. — Idziemy w stronę szkoły?

— Już ci się tak spieszy do nauki, czy raczej do naszego drzewka, kochanie? — zapytała złośliwie.

Chłopak tym razem nie odpowiedział, pocałował jej, zarumieniony od zimna, nos i wystawił język, zabierając swoją dziewczynę dłuższą drogą do parku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro