*29* Zadanie do wykonania
Gemini i Phuwin nie wiedzieli, na czym polegać będą zadania, które miałyby sprawdzić ich lojalność, hart ducha czy odwagę, a tymczasem P'Mile uśmiechnął się chytrze sam do siebie. Miał wszystko dokładnie zaplanowane.
– Waszym pierwszym zadaniem będzie przetrwanie nocy w opuszczonym budynku dawnej szkoły.
Gemini spojrzał na Phuwina z powątpiewaniem. To miało być to bardzo trudne zadanie? Naprawdę? Wzruszył lekceważąco ramionami, przeczuwając, że to dopiero początek, że kryje się za tym coś więcej, ale P'Mile nie powiedział nic, tylko bawił się swoją szklaneczką z alkoholem.
– A gdzie znajduje się ta opuszczona szkoła?
– Niedaleko stąd, Billy i Babe was zaprowadzą.
– I to już wszystko?
– Ależ nie. Czy myślicie, że spędzenie jednej nocy w opuszczonym budynku jest przerażające? To powinniście poznać szczegóły na temat tej szkoły. Babe, opowiedz im.
Babe wysunął się nieco naprzód, wyjmując z kieszeni telefon. Odblokował go i w swoich dokumentach odszukał odpowiednią prezentację. Telefon połączył za pomocą sieci WiFi z wielkim telewizorem i zaczął opowiadać.
– Legenda głosi, że już w latach 1960, jeszcze za czasów świetności tej szkoły nauczyciel zamordował tam swoją piętnastoletnią uczennicę. Mówi się, że jej duch do dziś krąży po pustych korytarzach, domagając się sprawiedliwości. Jednak pomimo tego dramatycznego wydarzenia szkoła działała aż do roku 2011, w międzyczasie doszło do kolejnych wydarzeń rzucających cień na historię tego budynku. W 2004 roku w tajemniczych okolicznościach zaginęła piątka uczniów, którzy założyli się ze swoimi przyjaciółmi, że spędzą w klasie numer 112 całą noc. Ich rzeczy, w tym plecaki, latarki, a nawet noże i świeczki zostały odnalezione w tej samej klasie, lecz po piątce dzieciaków nie pozostał nawet ślad. W 2012 dwoje innych studentów przeprowadzało rytuały zwane czarną mszą, podczas której wzywali szatana, również w klasie 112, od tego czas ten pokój uważany jest za najbardziej nawiedzony. Już wczesnym wieczorem da się słyszeć krzyki i jęki ofiar, które wchłonął ten przerażający budynek. Niektórzy świadkowie donoszą o tym, że około północy widać światła w oknach klas numer 112 i znajdującej się piętro wyżej 212. Najnowsza historia mówi o tym, że gdzieś w piwnicach tego budynku mogą znajdować się ukryte i nigdy nie odnalezione ciała tamtych pięciorga dzieciaków.
P'Mile uważnie przyglądał się ich reakcji.
Phuwin, który nienawidził wszelkich paranormalnych historii, schował się za plecami brata, i słuchał opowieści z rosnącym przerażeniem, ale Gemini był niewzruszony. Odkąd poznał Heart'a, uroczego i zabawnego duszka, który lubił shipować ze sobą dwóch chłopców, przestał się tym przejmować. Według niego duchy nie były aż takie straszne.
– To jak? Nadal chcecie się podjąć tego wyzwania?
– Mówi pan o spędzeniu tam tylko jednej nocy? – Gemini upewnił się.
– Tak, jedna noc. Od roku nikt nie potrafił wytrzymać tam dłużej niż do pięciu minut po północy. To nawiedzone miejsce, wypełnione cierpieniem i złem. Podejmujecie się tego czy nie starczy wam odwagi?
Gemini nie zamierzał dawać satysfakcji szefowi mafii, który wydawał mu się po prostu dziwaczny i ekscentryczny. Uśmiechnął się z typową dla siebie pewnością siebie i powiedział.
– Jedna noc to dla nas pikuś, możemy nawet spędzić tam cały tydzień. Nie boję się. Duchy są niematerialne, nie mogą nas skrzywdzić.
P'Mile pokiwał z uznaniem głową. Nong Gemini i jego zachowanie imponowało mu, chociaż graniczyło też z przesadną zuchwałością, ale nie winił za to chłopaka, wręcz przeciwnie, podziwiał go za to. W młodości sam taki był, lecz musiał się zmienić, żeby przejąć rodzinny biznes od swojego ojca.
– Babe, zabierz chłopców do pokoju, z którego będą mogli zabrać ekwipunek. Do zobaczenia jutro o tej samej porze.
P'Mile wyszedł z salonu, a Babe ponaglił chłopców, wskazując im drogę do pokoju, w którym, jak się okazało, znajdowało się dosłownie wszystko, co mogło się przydać do przetrwania w każdych, nawet najtrudniejszych warunkach. Pierwsza część tego zadania miała polegać na wybraniu odpowiednich narzędzi oraz przedmiotów, które miały im pomóc przetrwać noc w opuszczonym i nawiedzonym budynku. Problem polegał na tym, że w pomieszczeniu znajdowało się nie tylko to, co mogło okazać się potrzebne, ale również i mnóstw całkowicie bezużytecznych szpargałów. Gemini od razu dostrzegł dwie zabawki dla kota, pistolet na wodę, pęk kluczy powieszony na haku przypominającym kość na ścianie, złotą, wysadzaną drogimi kamieniami koronę przypominającą królewską, a nawet kilka gęsich piór na biurku.
Pokój miał taki klimat, jakby wycięto go ze średniowiecznego, europejskiego zamku. Gemini'iemu nie podobała się wisząca w powietrzu ciężka atmosfera. Spojrzał na okno, którego parapet po brzegi wypełniony był różnymi roślinami. Z jednego kwiatu poderwał się do lotu piękny, błękitny motyl trzepocząc skrzydłami, co w tej ciszy wydawało się bardzo głośne.
Na ścianach umieszczono portrety olejne zapewne poprzednich właścicieli tej posesji. W gablocie chłopcy dostrzegli zbiór broni, a były tam zarówno sztylety, miecze jak i karabiny i pistolety. Gemini bez namysłu podszedł właśnie tam i spróbował otworzyć drzwiczki mebla, które początkowo nie chciały zbyt łatwo ustąpić. Gemini skupił się i spróbował jeszcze raz. Ku jego zdumieniu za drugim razem drzwiczki szafki otworzyły się bez najmniejszego oporu. Zmarszczył brwi i zaczął przeglądać dostępną broń. Na karabin o długiej lufie nawet nie spojrzał, był on zbyt wielki i zbytnio rzucał się w oczy, a oni potrzebowali czegoś małego. Po chwili zastanowienia wybrał najostrzejszy sztylet oraz dwa niewielkie, poręczne pistolety, do których magazynki odnalazł w dolnej szufladzie szafy. Podał jeden zestaw swojemu bratu.
– Weź to, nigdy nie wiadomo, co może się przydać.
– Chcesz strzelać do duchów? Chyba nie jest im to w stanie w żaden sposób zaszkodzić, co najwyżej może ich to rozzłościć.
– Nie zamierzam strzelać do duchów, już mówiłem, nie obawiam się ich, ale co innego ludzie, żywi, prawdziwi ludzie z nieznanymi zamiarami. Musimy mieć coś do obrony.
Phu skinął głową. On sam znalazł już dwie potężne latarki, które sprawdził. Obie świeciły jasnym, ale nie za jasnym światłem i wydawały się idealne na nocną wyprawę. Phu zapakował też śpiwory, chociaż był niemal pewien, że nie prześpią tam spokojnie ani minuty.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro