Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*11*

Kilka dni później w mieszkaniu Gem'a...

– Dobra, idę pod prysznic. Łazienka będzie zajęta jak coś i nie wiem, jak długo. Czuję się wykończony po dzisiejszym dniu.

Fourth spojrzał na Gem'a oczekując jakiejś reakcji, ale ten był zbyt zajęty, by zwrócić na niego uwagę. Westchnął ciężko. To był długi dzień, a on naprawdę potrzebował teraz jedynie znaleźć jakiś sposób na zrelaksowanie się. Pierwszy raz był w mieszkaniu jakiegoś chłopaka tylko z nim i to w dodatku miał tu mieszkać przez jakiś czas. Wydawało mu się to dość zabawne, a młody artysta okazał się interesującą zagadką, którą Nattawat chciał rozwiązać. Poprzednie kilka dni obaj spędzali na zmianę u Pond'a, Joong'a oraz u Gem'a, żeby w razie czego zmylić ewentualną pogoń i zawsze ktoś im towarzyszył. Tym razem w całym mieszkaniu byli tylko oni dwaj.

– Okkkk, zrozumiałem.

Gemini zajął się dokładnym czytaniem scenariusza występu na następny dzień. Nie miał zbyt wiele czasu na naukę, ale na szczęście P'Erin stwierdziła, że będą mogli improwizować. Wciąż dźwięczały mu w uszach jej słowa:

– Musicie spędzić razem jak najwięcej czasu. Będziecie razem pracować, nie chcę, żeby pomiędzy wami była jakaś niezręczność. Gem, słyszałam, że masz mieszkanie w pobliżu. Dobrze by było, gdyby Fourth zamieszkał z tobą powiedzmy przez tydzień. I nie, nie możesz odmówić. Pamiętaj, że to twoja kariera wisi na włosku, zrób wszystko, by ją ocalić.

Tsaaa... Jakby to było takie łatwe...

Fourth tymczasem już zaplanował ich wspólny wieczór. Wysłał krótką wiadomość do Gun'a.

Fourth: hej braciszku, mam do ciebie pytanko: potrzebuję na już tytuł najlepszego serialu BL według ciebie, co polecasz? Coś, co można obejrzeć we dwójkę.

Gun: po co ci to?

Fourth: no weeeeź, to ważne

Gun: randka? Nie wierzę! Mój niedorajda bliźniak został zaproszony przez kogoś na randkę?! Przecież ty jeszcze nigdy nie umawiałeś się z nikim!

Fourth wściekł się za to, że jego brat bliźniak mu to wypomniał. Wstydził się tego i nie zamierzał informować nikogo, a już zwłaszcza Gem'a, że nie miał żadnego doświadczenia. Winę za to mógł w dużej mierze ponosić ojciec Mile. Odkąd wyrzucił z domu Gun'a(Fourth nigdy nie dowiedział się, co było tego powodem), skupił się jeszcze bardziej na próbie wytrenowania drugiego z bliźniaków do przejęcia rodzinnego biznesu. Fourth, chociaż najmłodszy z trójki rodzeństwa, najmniej go też ciągnęło do tego typu biznesu.

Fourth: to nie jest żadna randka. Po prostu chcę coś obejrzeć. Potrzebuję tego do pracy.

Gun: kto był na tyle miły, by się z tobą umówić? Napisz mi jej imię, chętnie ją poznam

Fourth: ją? To znaczy kogo?

Gun: no twoją dziewczynę. Nie ściemniaj, wiem, że nie chodzi o pracę. Niech pomyślę... To nie żadna dziewczyna, to ten chłopak, z którym kilka dni temu uciekłeś...

Fourth: Co...? Skąd wiesz?

Gun: obserwowałem was. Czy naprawdę myślisz, że pozwoliłbym ci tak po prostu zniknąć?

Fourth: przepraszam. Nie powinienem był uciekać z domu, prawda?

Gun: żartujesz?! To najlepsza decyzja, jaką mogłeś podjąć. Cieszę się, że wreszcie postawiłeś się ojcom. Pamiętaj, że ty taki nie jesteś, nie jesteś mafiozem, kochany braciszku. Mówię, a raczej piszę to z wielką ulgą: masz do tego zbyt miękkie serce. I dobrze, bo nie potrzebujemy więcej łotrów. Wiesz, czego świat teraz najbardziej potrzebuje? Kogoś, kto da im nową nadzieję. Kogoś, kto pozwoli im uwierzyć w piękno ich marzeń. Kogoś, kto będzie ich rozśmieszał i kto będzie sprawiał, że będą się uśmiechali na samą myśl o tej osobie. A ty możesz kimś takim być dla nich.

Fourth słyszał podobne zdania z ust Gun'a wielokrotnie, zazwyczaj wtedy, gdy Gun coś wziął. Jego bliźniak nie uważał siebie za narkomana, ale Fourth bał się, że to go pewnego dnia zniszczy całkowicie. Gun zawsze wpadał w dziwnie filozoficzny nastrój i potrafił wtedy mówić naprawdę pięknie i poważnie. Fourth miał ochotę rzucić telefonem o ścianę.

Fourth: znowu bierzesz? Gun, błagam cię, nie rób tego, mam tylko ciebie, nie stać mnie na to, żeby cię stracić...

Gun: Masz też First'a. Pamiętaj, że on też jest po twojej stronie. I... nic nie brałem, po prostu mam dużo czasu na przemyślenia. Ten świat obecnie jest do dupy, wojny, korupcja i to wszystko, ale przecież to nie zmienia faktu, że ty masz teraz przed sobą szansę na nową, szczęśliwą przyszłość. Wiesz, dlaczego pozwoliłem temu chłopakowi zabrać cię ze sobą i dlaczego zmyliłem trop ludzi wysłanych przez naszych ojców?

Fourth: nie, chyba nie. A dlaczego to zrobiłeś?

Gun: bo to najlepsze, co mogło ci się przydarzyć. Powiem ci, co zrobisz: wyślij tego swojego artystę, żeby kupił jakieś przekąski, ja podrzucę ci dobre wino(lepiej, żeby mnie nie widział), wyszukaj na internecie serial pod tytułem „Bad Buddy" z Ohm'em i Nanon'em i zaproponuj, żebyście go razem obejrzeli. Wykorzystaj swoją szansę. Możesz go od czasu do czasu niby przypadkowo dotknąć, jeśli się nie odsunie, będziesz mógł kontynuować. Postaraj się do niego zbliżyć, ale nie próbuj go wykorzystać i nie pozwól, by on wykorzystał ciebie. Flirtuj z nim, ale też pokaż jasno swoje granice

Fourth: nie taką radę chciałem dostać, kiedy do ciebie pisałem, chciałem tylko tytuł dobrego serialu BL...

Gun: och ty mój naiwny braciszku! Nie wiesz, jaką twój przystojniak ma opinię w środowisku? Wykorzystaj to. Nie mówię, żebyś od razu brał z nim ślub i wiązał się z nim na całe życie, ale dobrze by było trzymać się go przez jakiś czas, to chyba najbezpieczniejsza opcja.

W tym właśnie momencie zniecierpliwiony przedłużającym się czekaniem aż Fourth opuści łazienkę Gemini podszedł do drzwi i zaczął w nie pukać.

– Fourth, co ty tam robisz do diabła? Kończ już, też chcę wziąć prysznic!

– Yhm! Daj mi jeszcze piętnaście minut, zaraz skończę.

– Strasznie długo siedzisz w tej łazience, chyba wolę nie wiedzieć, co tam robisz.

Gem wzruszył tylko ramionami i wrócił na swoje miejsce na łóżku. Coś mu jednak nie pasowało. Znów poczuł się tak, jakby ktoś był razem z nim w tym pokoju i go obserwował. Rozejrzał się wokół siebie.

Laptop nadal leżał zamknięty na biurku. Telefon nadal ładował się na nocnej szafce. Ale coś się wyraźnie zmieniło. Gem zmarszczył brwi, usiłując wychwycić tą różnicę. Scenariusz nadal leżał na łóżku tam, gdzie Gem go porzucił. Nie, to nie to. Może ktoś ruszał książki na regale? Tak, jedna z nich magicznie zmieniła swoje miejsce i nie stała już pomiędzy innymi, a leżała na podłodze obok. Gem schylił się i ją podniósł. Przeczytał tytuł. „Złodziejka książek". To wyglądało raczej, jakby ktoś, może sam Fourth, przypadkowo zrzucił ją z półki. Norawit odłożył ją w pustą przestrzeń.

Nagle spojrzał w lustro i zamarł.

Nie dostrzegł człowieka ani niczego takiego, ale na własnej twarzy miał wykonany na czole krwistoczerwoną szminką napis: „Heart" oraz domalowane na obu policzkach dwa nieco krzywe serduszka. Nie pamiętał, żeby w ogóle dotykał szminki i nie przypominał sobie, żeby ktoś inny go umalował, a jednak, kiedy potarł dłonią czoło, czerwony ślad pozostał na jego skórze. Jakiś ruch po jego prawej stronie przykuł jego uwagę. Spojrzał tam.

Heart pomachał do niego ręką i z rozbawieniem przyglądał się przerażonemu Gemini'iemu. Mimo tego, że Heart stał tuż obok niego, w lustrze widać było tylko jedno odbicie, to należące do Norawita.

– K-kim ty jesteś? – Głos Gema drżał, podobnie jak jego ręce. Chciał uciec, ale coś, jakby niewidzialna siła, trzymało go w miejscu.

– Nazywam się Heart, jeśli o to ci chodzi. Jak pewnie możesz się domyślić lub nie, jestem duchem. A i to ja ci podrzuciłem zdjęcia.

Był bezpośredni, mówił to, co myśli. Głos jego był nieco chropowaty, niczym zardzewiały metal, jakby go dawno nie używał. Musiał odkaszlnąć.

– T-ty?!

– Oczywiście, a kogo innego się spodziewałeś?

– Huh?! T-to niemożliwe, p-prawda?

– Technicznie rzecz biorąc... Oczywiście ja nie mam ciała, więc nie mogłem tego zrobić osobiście, dlatego wykorzystałem twojego brata oraz twojego chłopaka.

– NIE MAM ŻADNEGO CHŁOPAKA!!! – Gemini wykrzyknął na całe gardło. – Czemu wszyscy, nawet duchy, uparli się twierdzić, że Fourth to mój chłopak?!

– Nie wiem, pewnie dlatego, że będzie twoim chłopakiem w przyszłości? – Duch Hearta wzruszył ramionami, robiąc zabawną minę. Gem zaczął się zastanawiać, jak zmusić niematerialny byt do opuszczenia swojego domu. Nie wiedział, że Heart, jeśli tylko bardzo się skupił, mógł usłyszeć jego myśli.

– Już mnie wyganiasz? Dopiero się poznaliśmy! No weź, nie bądź taki! Nie masz dla mnie ani odrobiny empatii? Jestem duchem, a to znaczy, że umarłem. Spójrz, jaki jestem młody, nikt nie powinien tak młodo umierać, nie współczujesz mi?

Był to strzał w dziesiątkę. Gemini zagryzł wargi. Nie miał na to odpowiedzi.

Dziwne hałasy i dźwięk głosu Gemini'iego zaniepokoiły Fourth'a do tego stopnia, że pospiesznie wyszedł spod prysznica nawet się nie ubierając. Owinął tylko ręcznik wokół pasa, gotów pospieszyć nowemu przyjacielowi na ratunek. Wyraźnie słyszał, co wykrzyczał Gem.

Jeszcze zobaczymy, przekonamy się. Daję ci miesiąc, a będziesz mój. Tak bardzo starasz się podkreślić, że nie jestem twoim chłopakiem, czy to znaczy, że już zaczynasz mnie lubić? W porządku, pomogę ci polubić mnie jeszcze bardziej!" – Fourth pomyślał i wszedł do pokoju z szelmowskim uśmiechem na ustach.

Jego chytry uśmieszek zamarł, gdy zobaczył, że obok Gema przed lustrem stoi chłopak, który wygląda niemal identycznie jak on, tylko jest jakby rozmazany i blady.

– O, cześć przystojniaku. Wiem, że mnie widzisz – Heart zaśmiał się wesoło.

Heart jak na ducha miał niezwykłe poczucie humoru. Gdy Fourth tak stał oniemiały, podszedł do niego i siłą swojej magii ściągnął z niego biały ręcznik. Oczom Gem'a ukazał się niezwykły widok, którego na pewno się nie spodziewał. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro