Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nekrofil

Ozzy nie miał pojęcia czemu zgodził się przyjść na tą imprezę. Doskonale wiedział, że będzie tam Fretka, która przez pewną zjebaną księge (bo na pewno nie przez Ozzy'ego) jest w nim zakochana. A Ozzy nie jest gejem. Ozzy to pan mroku i jest ozzyseksualny. Impreza dla gwiazd sceny muzycznej czyli jednym słowem ćpalnia mieściła się w klubie o nazwie "Diament". pomysłowości właścicieli w tym wypadku wyjebała poza skale (niczym pomysłowości Led Zeppelin kiedy wymyślali nazwy swoich albumów). Ozzy od samego początku był zdegustowany. Resztki jego wątroby skręcały się kiedy widział glam rockowców, którzy świecili bardziej niż dekoracje w pomieszczeniu. Wszystkie ozdoby był tak denne, że Osbourne nie użyłby ich w żadnym satanistycznym rytuale. Osoby znajdujące się we wewnątrz miały tak daleko do określenia dziewica, jak Ozzy do "przeciętny mieszkaniec Ameryki , klasy średniej z żoną i trójką dzieci." Brak dziewic oznaczał, że nawet nie będzie mógł się pożywić. Narkotyki były słabe, a na dodatek brakowało upadłych aniołów i dilerów My Little Pony. Jednym słowem- Ozzy musi rozkręcić tą imprezę (nikt nie wyjdzie stąd żywy). W kieszeni miał czaszkę kosmity, poradnik "gdzie i jak znaleźć dziewice", pet-shopa, podejrzane piguły i bombę dymną, co było podstawowym zestawem rozrywkowym Pana ciemności. Przystępował już do wyjęcia piguł, gdy nagle drogę zagrodził mu znajomy kształt. Osbourne zastygł z pigułami w ręce. To co przed nim stało było o wiele gorsze od jakichkolwiek demonów, które wiedział. Było nawet gorsze od jego babci bez makijażu. A był to przywódca Queen'u- Freddie Mercury.
-Gdybym był nekrofilem, to byłbyś już martwy- po uslyszeniu tego tekstu, Ozzy'ego po prostu wywalilo z serwera. Podrywały go różne osoby- kobiety, mężczyźni, demon, latarki etc, ale nikt nigdy nie wypierdolił z takim tekstem do samego pana mroku. Za nim Osbourne zdołał pozbierać się mentalnie po tym ciosie Freddie porwał z jego wyciągnientej dłoni jego największy skarb- piguły. Wprawdzie Pan Mroku mógł skosztować wszechobecnego LSD, ale przecież Ozzy to Ozzy i nie będzie brał jakiś podrzędnych narkotyków, którymi żywią się ci śmiertelnicy.
-kurwa oddaj moje piguły- Osbourne był gotowy grozić mu szatanem, gdy Mercury nagle złapał go za włosy i zaczął zaplatać mu warkoczyki. Tego kurwa jeszcze nie grali w Osbournelivetv.
-Co ty kurwa robisz...- Mały satanista był zdesperowany, nie dośc, że jakiś cekin od siedmiu boleści zaplata mu warkoczyki, to jeszcze Pan Mroku uświadomił sobie, że jest trzeźwy. Tak- Ozzy Osbourne jest trzeźwy. Amerykańskie media zapowiadały, że bajrdziej prawdobodobny jest najazd latarek z Marsa. Tego było zdecydowanie za dużo.
-KURWA!- Pan ciemności jako wykurwisty czarny mag wyjął różdżkę z rękawa.
-ALBO ZA PRZEPROKURWASZENIEM STĄD ODEJDZIESZ, ALBO WYJEBIE CI TAKĄ KLĄTWĄ W MORDĘ, ŻE NAWET MOJE PIGUŁY CI NIE POMOGĄ!- Freddie przestraszył się nieco, ale był na takim haju, że obchodziło go to mniej więcej tyle ile Ozzy'ego lekcje religii w szkole. Kiedy Mercury dotknął włosów Czarnego Maga poraz drugi, ten zaczął spierdalać po miotłe na drugi  koniec sali. Zapierdalał tak szybko jak ta hiszpańska mysz z kreskówke, po drodze rzucają zaklęcia na goniącego go Mercury'ego. Kiedy Ozzy już dosłownie sięgał ręką po swoje wybawienie wpadł on na znajomego jegomościa. Ten oto jegomośc miał szopę na głowie i wyglądał jak rozpieszczona diva w wersji ćpuna. Był to Jimmy Page.
-Co kurwa?- Ozzy doskonale pamiętał, że drugi członek klubu myszki miki miał być na wakacjach z Robertem. Mocno wstawiony gitarzysta ołowianego sterowca krzyknął do Ozzy'ego
-chcesz się bić kurwa?!- A czy Osbourne odmawia ustawki pod wallmartem? Nigdy.
-Nie zrób sobie krzywdy mój rycerzu- wrzasnął z tłumu Freddie, gdy Jimmy rzucił pierwsze zaklęcie. Po tym jak dwóch magów rozpierdoliło krzesła i stoły... ludzie bawili się dalej, ale kiedy jedna z klątw trafiła LSD... Domyślcie się sami. Otóż Page i Osbourne zostali wywaleni przed klub.
-KURWA!- wydarł się Ozzy.
-To wszystko przez ciebie- Przecież pan mroku to pan mroku i nie jest niczemu winny. Page warknął ma to:
-Przeze mnie? było mi nie zaburzać strefy osobistej!- po kilku sekundach ciszy Osbourne przypomniał sobie, że de facto teraz Jimmy  powinien szlajać się z Plantem po Karaibach.
-A w ogóle to co ty tu robisz?- Na to pytanie okultysty kundel zasmucił się nieco.
-To nie twoja sprawa- warknął i kopnął kamień na uboczu. Ozzy zdziwił się, że się przy tym nie przewrócił. Pan Mroku po chwili ogarnął o co chodzi.
-Pokłóciłeś się z tym ćpunem?!- Osbourne zaczął się śmiać, ale szybko uświadomił sobie, że termin ćpun... no tak.
-Ćpunem i kto to mówi? Fan My Little Pony, który zabija dziewice o północy.
-Niewykluczam- burknął Władca Mroku i oboje usiedli na krawężniku. Brakował tu tylko dramatycznej muzyki i deszczu.
-Nie możesz po prostu rzucić na niego zaklęcia?- zapytał Ozzy
-Nie wszyscy załatwiają sprawy klątwami, albo poćwiartowanym gołębiem- Osbourne nie rozumiał toku myślenia normalsów.
-To się z nim pogódź czy zrób coś co robią pojeby kurwa jak się pokłócą- Pan Mroku wzruszył ramionami
-Pojeby? Normalni ludzie kurwa- odrzekł szopiasty i po chwili dodał-
-Ha... łatwo ci mówić idź lepiej pogadać z cekinem- Osbourne'a wcięło po raz 666 tego wieczoru.
-Co... kurwa?- zapytał grzecznie.
-To co usłyszałeś wielkie czarny magu, który popierdolił najprostsze zaklęcia- odgryzł się Page.
- Zabawne... Pogadam z Mercurym jak ty pogodzisz się z tym twoim jak mu było- Ozzy nadal chujał na imiona wykonawców, bo był najlepszy.
jego wypowiedź miała znaczyć to samo co "pogadam z Mercurym gdy latarki najadą na ziemię", ale Szopa wzięła ją chyba na serio.
-OK! Już idę to zrobić!-
krzyknął Jimmy z entuzjazmem i zanim Ozzy zdążył jakkolwiek zareagować Page'a już nie było.
----
Gdzieś gdzie przesiadują ołowiane sterowce.

Page zdematerializował się jak zwykle na środku pokoju. Dzień jak co dzień. Odliczył kolejną godzinę do potencjalnej infazji latarek i usiadł na kanapie koło gościa, który wyglądał jakby urwał się z parady równości. Jednym słowem nie zdefiniujesz jego płci.
-I jak?- zapytał się wokalista Led Zeppelin.
-Wszystko załatwione- Page uśmiechnął się złowieszczo i podszedł do telewizora.
-Rzuciłem klątwe na tego debila i teraz będziemy widzieć każdy jego ruch. Gotowy na showa 24-7- powiedział Jimmy i włączyk mały ekran, który ukazał wnętrze klubu, w którym wcześniej był.
-To lepsze niż wszystkie seriale telewizyjne razem!- krzyknął z zadowoloniem Plant.

---

Z dedykacją dla mędrca

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro