Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

mieszkam w nowym jorku od zawsze. od kiedy pamiętam tak na prawdę....podobno kiedyś z rodzicami podbijaliśmy kosmos...ale od kiedy ich nie ma jestem sama. w nowym jorku ciągle zdarzają się nieprzewidywalne rzeczy a superbohaterowie ratują nas na każdym zakręcie. nigdy nikomu tego nie mówiłam. kiedy patrzę w gwiazdy...słyszę śmiech mojej mamy. o...ona mnie kochała tak jak tata.

stanęłam na dachu i spojrzałam ostatni raz w stronę nieba. odwróciłam się i szłam w stronę drabiny.  nagle poczułam mocne uderzenie i upadłam. odwróciłam się akurat gdy coś nade mną przeleciało.

-hej wszystko w porządku?-obok mnie stanął chłopak w przebraniu. kiwnęłam głową i podniosłam się otrzepałam i spojrzałam na chłopaka.-nie wiesz kim jestem?-pokręciłam głową na nie.-Spider-Man. bohater z sąsiedztwa. a ty?

-Wandelopa...dziewczyna z depresją.-założyłam włosy za ucho.-pani Kridos będzie się martwić... pójdę już...-odwróciłam się i zaczęłam schodzić po drabinie. weszłam przez okno do swojego pokoju.

-Wanda?! śpisz już?

-już się kładę panno Kridos. -przebrałam się i położyłam się spać. do pokoju weszła kobieta.

-Wando...proszę to nie twoja wina...

-tak...słyszę to od 14 lat.-odwróciłam się na drugi bok tyłem do pani Kridos.-dobranoc.- wyszła zamykając drzwi. nie chciałam jej krzywdzić. spojrzałam w gwiazdy.

rano wstałam lekko się ociągając.  ubrałam czarną bluzę z uszami królika getry przede kostki i baleriny.  narzuciłam czarny plecak na plecy i wyszłam schodami przeciwpożarowymi przez okno. naciągnęłam kaptur i szłam w stronę szkoły.  poczułam mocny powiew wiatru.

-ej! dziewczyno z Depresją...-odwróciłam się.

-cześć.-podniosłam na niego wzrok.-co cię do mnie sprowadza.

-powiesz mi czemu chodzisz smutna?

-a jak nie? zawiniesz mnie w sieć i powiesisz do góry nogami na czubku wierzy?

-jak tylko będziesz chciała.-otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale zamknęłam je. nasunęłam kaptur głębiej na głowę i odwróciłam się. zaczęłam iść w stronę szkoły ignorując jego wołanie. co go to obchodzi? jest bohaterem...ale nie przywróci mi rodziców...

pov peter szkoła.

stałem na korytarzu czekając na Neda.

-czemu tak wcześnie Peter?

-tak jakoś wyszło.-odparłem nie patrząc na niego.

-na kogoś czekasz?

-no...nie nie nie. możemy-weszła do szkoły. jej blond włosy wystawały spod kaptura. cała ubrana na czarno.z kaptura wystawały dwa królicze uszka.które opadały bezwładnie na głowę.

-iść? Peter...co ty zakochałeś się? 

-cześć ślicznotki co tam?-podeszła do nas córka pana Starka.-możemy iść Pete?

-jasne.-odwróciłem się i poszedłem za przyjaciółmi w stronę sali.

pov Wandelopa

schowałam książki do szafki. spojrzałam na wewnętrzną stronę szafki. było tam zdjęcie. mnie z moimi rodzicami i chłopakiem. nie wiedziałam kim on jest. ale wiedziałam że go znajdę...kiedyś..



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro