Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 ,,Znalazłem swojego przeznaczonego"

Nathan pov

Wstałem cały zlany potem. Popatrzyłem na zegarek, który wisiał na ścianie nad drzwiami. Pokazywał on godzinę 3:46 Westchnąłem cieszko...miałem koszmar o tym jak Hubert dowiedział się o tym, że jestem jego omegą i zaczął się nade mną znęcać. To było straszne przeżycie. Ten koszmar tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że nie chce go o tym informować, ponieważ ten scenariusz wydaje się być bardzo prawdopodobny. Hubert stroi sobie żarty o tym, że jestem omegą, nie zdając sobie sprawy, że tak naprawde ma rację. No przynajmniej po części, bo w tamtej chwili nie miałem gorączki😳! Ma racje w tym, że jestem omegą.
Wszyscy będą się teraz ze mnie śmiać, bo na pewno zauważyli, że prawie płakałem kiedy postanowiłem uciec z szatni. Do tego uderzyłem Huberta w twarz. Dałem mu z liścia jak jakaś zdesperowana, nastoletnia omega. Chociaż z drugiej strony jestem nastoletnią omegą i byłem wtedy trochę zdesperowany, ale to mnie wcale nie usprawiedliwienie! Mimo wszystko nie powinienem był go bić. No cóż teraz to i tak nie ma znaczenia, bo jak to się mówi ,,Co się stało to się nie odstanie". Teraz muszę pójść pod prysznic, bo jestem cały spocony i śmierdzę. Może jakoś ubłagam ojca o to żeby nie iść dzisiaj do szkoły? Chociaż z drugiej strony lepiej żebym poszedł, bo jeszcze Hubert pomyśli, że chowam się w domu jak jakiś tchórz. W sumie to jestem trochę tchórzem 😅. Mam strasznie zmienne humory. ( Przed chwilą byłem trochę wystraszony po koszmarze potem gniewam się na siebie przez to, że uderzyłem Huberta ) Może jestem w ciąży?! Spokojnie to jest nie możliwe. Jeszcze z nikim tego nie robiłem. Aaaa! Nie dość, że mam humorki jak omegą w ciąży to jeszcze gadam sam ze sobą! Zaczynam wariować. To wszystko przez tego głupiego Huberta! Gdybym go nie zobaczył i co gorsza nie poczuł jego zapachu to nie miałbym teraz tego problemu. I jeszcze zamiast iść pod prysznic siedzę dalej na łóżku i gadam do siebie! Ze mną jest coś definitywnie nie tak...!
W końcu wstałem z łóżka po czym wziąłem czystą bieliznę oraz ciuchy z szafy i udałem się do łazienki. Postanowiłem, że naleje sobie całą wannę gorącej wody i sobie chwilę poleżę. W końcu jest prawie 4 rano więc mam jeszcze trochę czasu do "pobudki" żeby zażyć tabletki. Nalałem sobie całą wannę wody po czym wszedłem do niej. Była tak ciepła i przyjemna. Moje oczy zaczęły się same kleić. Nie wiem kiedy oddałem się w ręce Morfeusza...

Time skip

- Nathan! Gdzie jesteś?! - obudziły mnie zirytowane krzyki ojca. Kiedy już chciałem odpowiedzieć ojciec wpadł do łazienki po czym szybko odwrócił się tyłem do mnie
- Co ty robisz o tej porze w wannie? - zapytał poważnym tonem głosu z nutą złości
- Myję się? - bardziej zapytałem niż odpowiedziałem
- Nie ważne - powiedział jeszcze bardziej podirytowany - Masz. Zażyj - powiedział przysuwając się do wanny, ale na mnie nie patrząc. Wziąłem leki do jednej ręki, a do drugiej szklankę wody. Zażyłem bez gadania
- Już - powiedziałem i oddałem mu pustą szklanką. Ojciec po otrzymaniu szklanki zaczął kierować się do wyjścia
- Miłego dnia ojcze - powiedziałem i jak zwykle zresztą nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Czy naprawdę tak trudno powiedzieć "Dziękuję i wzajemnie"?! Albo chociaż samo "Dziękuję" lub zwykłe "Na wzajem"?! Najwyraźniej to jest takie trudne! Ojciec wyraźnie mnie nienawidzi. Nie rozumiem tylko czemu w takim razie nie chciał żebym został z mamą? Tak bardzo chcę się na mnie zemścić za to, że nie urodziłem się silną alfą albo chociaż betą? Chcę się na mnie zemścić za coś na co nie miałem wpływu? Do mojego pokoju wszedł Karol
- Czemu ojciec tak krzyczał? - zapytał po czym wszedł do łazienki. Widząc mnie w wannie od razu zakrył oczy
- Czy ja jestem taki brzydki, że jak tu wszedłeś zakryłeś oczy, a ojciec odwrócił się do mnie plecami? - zapytałem smutny
- Przepraszam. Nie chciałem żeby to tak wyglądało. Po prostu nie chciałem cię podglądać - powiedział po czym podszedł bliżej wanny - Jak chcesz mogę odsłonić oczy i się na ciebie patrzeć. Jeśli tak mam ci udowodnić, że moim zdaniem nie jesteś brzydki
- Nie! Nie o to chodziło - powiedziałem zaczynając się lekko rumienić
- Co się dzieje braciszku? Przecież wiesz, że jakby coś się działo to możesz mi powiedzieć - powiedział Karol
- Nie zrozumiesz - odpowiedziałem przybity
- Postaram się zrozumieć. Pamiętaj. Jestem twoim najstarszym bratem. Nie ważne co się dzieje ani co złego zrobiłeś, możesz mi to powiedzieć. Ja wysłucham i postaram się pomóc. Nie ważne co złego by to nie było ani jak wielkiej zbrodni byś nie popełnił, ja nigdy nie odwrócę się do ciebie plecami - powiedział Karol, a ja zacząłem cicho szlochać. Zauważyłem zakłopotanie na jego twarzy
- Nie płacz Nathan - powiedział Karol kładąc mi dłoń na ramieniu - Jesteś lodowaty! - włożył rękę do wody w wannie - Woda też jest zimna. Czy ty planujesz sie przeziębić? Czy może wychłodzić? - zapytał poważnie
- Ja...woda była ciepła tylko usnąłem i zdążyła wystygnąć - powiedziałem cichutko i pociągnąłem nosem od płaczu
- Jak to usnąłeś? - zapytał z niedowierzaniem
- Po prostu poszedłem do wanny i było mi tak ciepło i przyjemnie w ciepłej wodzie, że nawet nie wiem, w którym momencie odleciałem - powiedziałem przyciągając kolana pod brodę
- Wyłaź - powiedział podając mi ręcznik, ale nie przestał się na mnie patrzeć
- Odwróć się. Nie musisz się tak na mnie gapić - powiedziałem zaczynając się rumienić
- Myślałem, że chcesz żebym się na ciebie patrzył, bo wtedy będziesz wiedział, że nie uważam cię za brzydkiego - powiedział Karol
- Odwróć się, bo inaczej nie wyjdę z wanny - powiedziałem na co Karol tylko westchnął ciężko i pokierował się do wyjścia z łazienki. Kiedy zamknął za sobą drzwi, wyszedłem z wanny po czym się wytarłem i ubrałem ciuchy do szkoły. Kiedy wyszedłem z łazienki Karol siedział na moim łóżku
- Teraz powiesz mi co się stało? - zapytał poważnie
- Będziesz zły, a jak Kuba się dowie to też się wścieknie. Kiedy dowie się o tym ojciec będę miał piekło na ziemi - powiedziałem
- Nie będę zły, a nawet jeśli będę to nie będę krzyczał. Nie powiem Kubie ani ojcu. Obiecuję - powiedział Karol. Może mu powiem? To Karol...on mi pomoże jeśli trzeba będzie
- No dobrze. Ja eh... po prostu znalazłem swojego przeznaczonego i on mi się śnił. Śniło mi się, że mnie bije i mówi, że jestem brzydki oraz bezużyteczny. Mówił też, że jedyne do czego się nadaje to na dziwkę i, że nie chce mieć takiej omegi - wybuchłem płaczem
- Oj Nathan ty głuptasie. - powiedział Karol po czym wstał i zamknął mnie w szczelnym uścisku - Czemu miałbym być zły na to, że znalazłeś przeznaczonego sobie alfę? Kuba też nie powinien się na ciebie złościć. Ojciec coś tam pomarudzi i też mu przejdzie. Będę musiał poznać tego szczęściarza. Tylko niech nie myśli, że oddam mojego małego braciszka byle komu - powiedział Karol
- Znasz już tego alfę - powiedziałem cicho
- Co? Serio? Kto to? - zapytał Karol
- To Hubert. Ten z którym Kuba wczoraj się pobił - powiedziałem po czym schowałem twarz w jego torsie, bo tam tylko sięgałem
- Co? - tylko to słowo opuściło usta Karola. Zacisnąłem piąstki na jego koszulce i wtuliłem się w niego bardziej
- Błagam nie mów nikomu. Wiedzą o tym tylko dwie osoby i ty jesteś trzeci. Nie chcę żeby wiedziało o tym za dużo osób - powiedziałem i z moich oczu na nowo zaczęły wylatywać łzy
- Nie płacz. Nie wybrałeś sobie tego. To nie twoja wina, że ten palant jest ci przeznaczony. Nie jestem na ciebie zły. Kuba co najwyżej wścieknie się na Huberta, ale co do ojciec miałeś rację więc nie dopuszczę do tego by się dowiedział. Tylko mam pytanie. Powiedziałeś już Hubertowi? - powiedział Karol, który gładził moje plecy żebym podnieść mnie choć trochę na duchu
- Nie. Na pewno nie powiem mu o tym przez to co się wczoraj stało. Uderzyłem go w twarz, a przed wczoraj na niego nakrzyczałem przed innymi uczniami. Jak się dowie to tylko będzie się nade mną pastwił i śmiał ze mnie. Znając mojego farta to jeszcze się za to wszystko zemści - powiedziałem
- Należało mu się w twarz tak samo trzeba było w końcu na niego krzyknąć, bo nigdy by się nie opamiętał. A jak będzie próbował się na tobie zemścić albo na ciebie krzyczeć lub cię bić to powiedz mi to natychmiast. Zaraz się z nim rozprawię - powiedział Karol wzmacniając uścisk. Powoli zacząłem się uspokajać w jego ramionach. W tym momencie do pokoju wszedł Kuba
- Co się tu dzieje? Obudziliście mnie - powiedział Kuba po czym na mnie spojrzał - Nathan! Co się stało? Czemu płaczesz? - powiedział z troską
- Nic się nie stało - powiedziałem słabym głosem i pociągnąłem nosem
- Gdyby nic się nie stało to byś nie płakał - powiedział z wyrzutem
- Jeśli Nathan mówi, że nic się nie stało to znaczy, że nic się nie stało - powiedział Karol
- To nie fair! Karolowi powiedziałeś a mi nie chcesz powiedzieć! Co to w ogóle ma być?! - zaczął wykrzykiwać
- Nie krzycz tak, bo obudzisz sąsiadów - upomniał go Karol
- Nie pouczaj mnie! - poraz kolejny tego ranka Kuba krzyknął
- Nie krzycz - powiedziałem cicho
- Nie będę krzyczał jak mi powiesz co się stało - zadeklarował Kuba
- Nie wiem....nie chce cię wkurzać - powiedziałem cicho
- Nie będę się wkurzał jak mi powiesz - powiedział Kuba
- I tak pewnie znając go to w jakiś tajemny, tylko sobie znany sposób by się o tym dowiedział. Powiedz mu, ja przypilnuje żeby nic nikomu nie powiedział - powiedział Karol
- Ej! Jeśli to jest sekret to go nikomu nie zdradzę - powiedział Kuba
- No dobrze, ale jak ktoś się dowie to będę na was zły - zadeklarowałem - Znalazłem swojego przeznaczonego. To Hubert. Ten który zrobił mi tego głupiego psikusa i się z nim pobiłeś - powiedziałem do Kuby. No cóż po Kubie można spodziewać się cudów. Nigdy nie wiadomo jak zareaguje na jakąś informację
- Że on?!?! Ten kretyn od siedmiu boleści?! Ale jak to? To nie może być możliwe! Zabiję gnoja! - zaczął wykrzykiwać Kuba
- Spokojnie - powiedziałem
- Jak mam być spokojny skoro ten dupek jest ci przeznaczony i zrobił ci wczoraj coś takiego?! - krzyknął Kuba
- On o tym nie wie. Nie czuje moich feromonów więc sam się nie dowiedział, że jestem jego przeznaczonym, a ja nie mam zamiaru mu o tym na razie mówić. Nie po tym co wczoraj zaszło - powiedziałem.
- I dobrze! Zasługujesz na kogoś o sto kroć lepszego! A nie na takiego debila, który wiecznie szuka zaczepek, bije się z wszystkimi tylko i wyłącznie dla rozrywki, bo mu się nudzi albo ma zły humor to się na kimś za to wyżyje bądź nie ma co robić więc gnębi słabsze alfy, bety oraz oczywiście omegi. Nie dopuszczę do tego żeby ten dupek się o tym dowiedział. Nie zgodzę się na to żeby ten kretyn cię oznaczył - powiedział wściekle Kuba przez co lekko skupiłem się w ramionach Karola. Moja omegą warczała na ostatnie zdanie Kuby oraz twierdziła, że on nie ma nic do gadania i decyzja już zapadła. No jak na razie żadna decyzja w tym temacie nie została podjęta. Nawet żadne próby negocjacji. Moja omega już stwierdziła, że będę z Hubertem i najwyraźniej sama chciała się tym zająć więc krótko mówiąc, mam przejebane. Muszę trzymać się blisko z Olą oraz Kasią żeby moja omegą nie zrobiła żadnej głupoty. Tak prowizorycznie będę trzymał się zawsze czyjegoś boku żeby w razie potrzeby ta osoba mogła zareagować i mnie powstrzymać przed zrobieniem jakieś strasznej głupoty. Wiecie typu np. przyznania się do bycia jego omegą na blokerach, przyznania się do tego, że on mi się podoba, pocałowania go, wtulenia się w niego na korytarzu, jak będzie gdzieś szedł to złapania go za rękę i pójście z nim razem w to miejsce ( o ile wcześniej mnie nie zabije za to, że go dotykam ) itd. Wolę nie wyobrażać sobie kar Huberta za to, że akurat ja jestem jego omegą. Jak on się dowie tego ode mnie i ta informacja dojdzie do Kuby to w sumie nie wiem kto pierwszy mnie zabije, Kuba czy Hubert? Szczerze to nie mam pojęcia. W sumie Kuba może nie mnie zabije tylko Huberta. Nawet jak Hubert mnie nie zgładzi i zaakceptuje, że jestem jego omegą to może będzie chciał mnie dotykać w trochę nie przyzwoity sposób, a jak któryś z moich braci to zobaczy albo chociaż o tym usłyszy to raczej na pewno pozbawią Huberta rąk i przy okazji narządów płciowych, wiecie tak profilaktycznie. A jakby spróbował mnie uderzyć to Kuba chyba by go rozniósł bez zastanowienia, Karol może też tylko na pewno nie na terenie szkoły, żeby nie dostać uwagi czy posiedzenia w kozie.

Time skip ( w szkole na przerwie po drugiej lekcji )

Nathan pov

Już po lekcji polskiego więc zaraz będzie historia. Mam nadzieję, że Hubert nic mi nie zrobi za to, że dałem mu wczoraj z liścia i uciekłem. Obawiam się teraz iść gdziekolwiek sam, bo boje się, że mnie zaczepi. Chociaż raczej nie będzie miał zachamowania żeby zaczepić mnie na środku korytarza kiedy będę z kilkoma osobami, ale mi bardziej chodzi o ukrycie się w tłumie. Hubert nadchodzi... schowałem się za nic nie świadomą Olą
- Co ty robisz Nathan? - zapytała
- Hubert idzie. Kryj mnie, błagam - powiedziałem do przyjaciółki
- Rozumiem - odpowiedziała
- Gdzie ten przygłup Nathan?! - wrzasnął Hubert. Tak swoją drogą to skąd on zna moje imię?
- Przyszedł dzisiaj do szkoły. O tam stoi za Olą - powiedział Nikodem. Musi się zemścić za pierwszy dzień szkoły
- Wyłaź gnojku - powiedział ostro po czym złapał mnie za nadgarstek i wyciągnął zza Oli - Myślałeś, że się przede mną ukryjesz? Jeśli tak to jesteś głupszy niż myślałem - powiedział z wściekłością. Moja omega skomlą, że alfa nie musi trzymać tak mocno, że może robić to delikatniej. Dobrze, że Hubert tego nie słyszy
- Puść mnie proszę - powiedziałem słabo
- Na kolana i przepraszaj za wczoraj. Jazda! - powiedział wściekle Hubert. Nie mam zamiaru przed nikim klękać i przepraszać za coś co było spowodowane jego winą
- To ty powinieneś mnie przeprosić, a nie na odwrót - powiedziałem w przypływie odwagi
- Patrzcie jaki odważny! Dobrze przeproszę cię - powiedział po czym walną mnie w brzuchu. Bardzo bolało. Potem rzucił mnie na ziemię i zaczął okładać pięściami moją twarz
- Widzisz jak mi przykro?! - wrzasnął Hubert nie zaprzestając bicia mojej twarzy pięściami
- Przestań! - krzyknąłem. Nie pomogło. Poczułem łupnięcie w nosie. Czułem jak coś ciepłego leci z mojego nosa. Hubert siedział na moich biodrach. Usłyszałem znajome mi już krzyki
- Puść go! - wrzasnął Kuba odrywając go ode mnie. Koło mnie zaraz była Ola i Kasia oraz Karol, który pomógł mi wstać. Kasia szybko wyciągnęła chusteczkę i mi ją dała, żebym zatamował trochę krwawienie z nosa. Kuba bił się z Hubertem. Zareagowałem błyskawicznie. Stanołem między nimi, twarzą do brata, po czym powiedziałem
- Zostaw go. Nie jest tego wart - Kuba mnie posłuchał, bo poszedł ze mną do higienistki, ale przed odejściem pokazał Hubertowi jeszcze środkowy palec. On mi chyba złamał nos. Kiedy byliśmy u higienistki ona wyprosiła moje przyjaciółki oraz braci po czym kazała mi usiąść na krześle
- To jest dopiero pierwszy tydzień szkoły, a ja widzę cię tu po raz drugi - powiedziała miło higienistka
- Przepraszam za kłopot - powiedziałem
- Nie przepraszaj, to moja praca. Teraz weź te chusteczkę od nos muszę go zobaczyć - powiedziała, a ja grzecznie posłuchałem i odsunąłem chusteczkę. Kobieta zaczęła go oglądać. Przy najmniejszym dotknięciu bardzo mnie bolał
- Jak ten alfa mnie bił to usłyszałem jak mi nos chrupnął - powiedziałem do bety ( bo higienistka była betą )
- Rozumiem. Najprawdopodobniej jest złamany. Musisz pójść do szpitala na prześwietlenie i na nastawienie - powiedziała
- A czy to nastawienie będzie bolało? - zapytałem
- Na pewno dadzą ci jakieś znieczulenie więc nie powinno boleć - powiedziała
- Rozumiem
- Teraz zadzwonię po twojego tatę, żeby zawiózł Cię do szpitala, dam ci coś przeciwbólowego i zimny okład który masz trzymać przy nosie - powiedziała miło
- Dobrze. Tylko czy może pani nie dzwonić do taty? Będzie zły - powiedziałem
- Nie mogę nie zadzwonić. Twój tata musi zostać poinformowany o tym zajściu, zresztą do szpitala nie przyjmą cię bez prawnego opiekuna jeśli nie jesteś pełnoletni chyba, że jesteś omegą i jesteś oznaczony a z tobą jest twój alfa. Jeśli nie chcesz żebym dzwoniła po twojego tatę to daj mi numer do mamy. Wtedy będę mogła do niej zadzwonić - powiedziała. Niby mam numer do mamy, ale nie wiem czy teraz nie jest w pracy. Zresztą ojciec i tak się dowie, bo mieszkamy razem więc tak czy siak się wścieknie. Nawet bardziej się wścieknie jeśli się dowie, że byłem w szpitalu z mamą i on się dowiaduje na końcu
- Mama nie utrzymuje z nami kontaktu - odpowiedziałem w końcu co było w połowie prawdą a w połowie nie, bo czasem wymieniam z nią pare SMS-ów, ale w tajemnicy przed ojcem, bo jak się o tym dowie to będę miał przekichane
- Czyli jednak musimy zadzwonić po tatę - powiedziała. Przed zadzwonieniem dała mi gazę oraz zimy okład i powiedziała żebym trzymał to przy nosie po czym zadzwoniła. Oczywiście ojciec odebrał dopiero za 5 razem
- O dzień dobry. W końcu pan odebrał. Dzwonię ze szkoły. Jestem pielęgniarką i muszę pana prosić o stawienie się w szkole, żeby odebrać Nathana i zabrać go do szpitala, bo prawdopodobnie ma złamany nos
- ........
- Rozumiem, że jest pan w pracy, ale to pilne
- ......
- Nie, musi to być opiekun prawny. Jeśli pan nie może się zjawić niech pan poinformuje żonę, żeby po niego przyszła i go wzięła - odpowiedziała nadal spokojna beta
- ......
- Nie rozumie pan co ja do pana mówię? Nie może to być ani żaden z braci ani żaden pana pracownik to musi być pan
- .....
- Do widzenia - powiedziała już lekko zirytowana
- Przyjedzie? - zapytałem
- Udało mi się go przekonać do tego, żeby tu przyjechał. Teraz pójdziemy po twoje rzeczy - powiedziała beta, a ja byłem lekko przerażony. Skoro namówiła ojca to znaczy, że jest on teraz w furii i to ja będę jego obiektem wyładowań
- Dobrze - odpowiedziałen spokojnie, odłożyłem zimny okład. Wstałem po czym poszedłem z pielęgniarka po mój plecak. Było już po dzwonku więc pewnie Ola wzięła mój plecak do klasy. Oczywiście nie myliłem się. Mojego plecaka nie było przed klasą więc wszedłem do klasy z betą i wszystkie oczy zwróciły się ku nam
- Nathan idzie do domu. Zwolnienie go z reszty lekcji - powiedziała miło pielęgniarka a ja poszedłem po swój plecak. Wziąłem go powiedziałem grzecznie dowodzenia do nauczycielka po czym wyszedłem z klasy słysząc za sobą ciche "pa" Oli. Poszedłem do szafki, żeby wziąć z niej bluzę, w której dzisiaj przyszedłem. Czekałem przed wejściem do szkoły na ojca, który w końcu podjechał swoim czarnym ferrari pod szkołę. Odsłonił szybę
- Wskakuj - powiedział
- Dowodzenia pani i dziękuję za pomoc - powiedziałem do bety po czym skierowałem się do auta ojca i usiadłem na miejscu pasażera kładąc plecak w nogach. Kiedy zapiąłem pasy ojciec ruszył, a kiedy oddaliliśmy się od szkoły ojciec zaczął
- Nie umiesz siedzieć spokojnie? Musisz się bić? Przez ciebie musiałem urwać się z pracy. Z kim do cholery się biłeś?! - zaczął ojciec
- Przepraszam ojcze, ale to on się na mnie rzucił. Ten alfa chciał, żebym go przeprosił a to on powinien mnie przeprosić więc się nie zgodziłem i mu powiedziałem, że to on powinien mnie przeprosić a nie na odwrót więc zaczął mnie bić - powiedziałem
- To trzeba było przeprosić! Jesteś próżny! Skoro wiedziałeś, że to alfa to było wiadome, że nie dasz sobie z nim rady! Trzeba było po prostu przeprosić i go nie denerwować! - zaczął wykrzykiwać wściekły
- Przepraszam za sprawianie kłopotów - powiedziałem
- Co mi po twoich przeprosinach?! Zawiozę cię teraz do szpitala podpiszę to co trzeba i wracam do pracy. Przyśle kogoś do szpitala jakby wypuścili cię dzisiaj to żeby miał kto cię odwieźć do domu - powiedział ojciec
- Tak ojcze - powiedziałem posłusznie, bo i tak nie mam nic do gadania

Time skip ( przyjechali już do szpitala i czekają w poczekalni )

Nathan pov

Czekam już z ojcem jakieś 15 minut. Ojciec widocznie chce już wrócić do pracy
- Pan Nathan Aisuru? - zapytała młoda, damska beta
- Tak - odpowiedziałem
- Proszę za mną - powiedziała po czym zaczęła iść w kierunku sali. Porzedłem za nią
- To ja już będę szedł do pracy - powiedział ojciec
- Dobrze - odpowiedziałem. Kiedy wszedłem już na salę beta kazała usiąść mi na wskazanym przez nią łóżku. Zrobiłem to a po chwili przyszedł jakiś alfa w białym kitlu
- Dzień dobry - powiedział o dziwo przyjaznym głosem
- Dzień dobry - odpowiedziałem cicho
- Odsuń gaze od nosa i daj zobaczyć co się stało - powiedział. Wykonałem jego polecenie bez zbędnego gadania. Brudną od krwi gazę włożyłem do nerki, którą pielęgniarka podsunęła pod moją rękę
- Co tu się stało? Biłeś się z kimś? Nos jest raczej złamany, ale zrobimy prześwietlenie i upewnimy się czy aby na pewno. Jeśli będzie złamany to zobaczymy czy nie ma przemieszczania, jeśli nie będzie nastawię ci go i będziesz mógł jeszcze dzisiaj wyjść ze szpitala. Jeśli niestety będzie przemieszczenie będę musiał nastawić go poprzez zabieg, ale proszę się nie denerwować na zapas - powiedział lekarz
- Nie biłem się. Po prostu jeden alfa ze szkoły rzucił się na mnie z pięściami. Walnął mnie w brzuchu a potem powalił na ziemię i zaczął okładać moją twarz pięściami - powiedziałem zgodnie z prawdą
- W tych czasach alfy są coraz gorsze - powiedział zrezygnowany - Brałeś już leki przeciwbólowe? Jeśli nie to ci podamy - powiedział miło alfa
- Dostałem już od pielęgniarki w szkole - odpowiedziałem
- To dobrze, w takim razie proszę cię Lena żebyś poszła sprawdzić czy rentgen oraz tomograf są wolne jeśli tak to zaprowadź pacjenta - powiedział alfa w stronę bety
- Dobrze - odpowiedziała i wyszła z sali
- A ty połóż się i poczekaj. Ja w tym czasie zaatakuje twoje krwawienie i dam ci zimny okład - powiedział do mnie po czym wziął tampony, które delikatnie włożył do mojego nosa, a chwilę później podał mi zimny okład który muszę trzymać przy nosie. Po chwili przyszła ta sama pielęgniarka
- Rentgen jest wolny tak samo tomograf - powiedziała po czym pomogła mi wstać. Zaczęliśmy kierować się w nieznaną mi stronę. Stanęliśmy pod jakimiś drzwiami, które zostały przede mną otworzenie przez pielęgniarkę

Time skip ( po badaniach, bo nie wiem jak to napisać )

Nathan pov

- Gdzie twój tata? Muszę z nim porozmawiać - powiedział doktor
- Pojechał z powrotem do pracy - odpowiedziałem
- Nie chciał na ciebie zaczekać? - zapytał zaskoczony
- Bardzo chciał zostać jednak ma teraz urwanie głowy w pracy więc nie mógł zostać długo, ale powiedział, że kogoś do mnie przyśle żeby mnie odwiózł do domu - powiedziałem lekko naciągając prawdę. Ojciec nie chciał zostać, widziałem to na kilometr, więc przy najbliższej okazji po prostu się ulotnił
- Niestety będzie musiał sam po ciebie przyjechać, bo będzie musiał podpisać wypis - powiedział lekarz, a ja lekko się zląkłem wyobrażając sobie wściekłość ojca, że znowu musiał się fatygować do szpitala żeby po mnie przyjechać. Może poproszę mamę żeby przyszła? Tylko co jeśli jest teraz w pracy
- Zadzwonię do mamy może ona będzie mogła przyjechać - powiedziałem na co lekarz tylko skiwnął głową
- To po prostu musi być twój opiekun prawny - powiedział alfa - Zabierz go na salę i wyjmij tampony z nosa - powiedział do pielęgniarki
- Mam jeszcze pytanie. Czy w końcu mam złamany nos czy nie? - powiedziałem
- Jest złamany, ale na szczęście bez przemieszczeń więc nastawię ci go jednak nie teraz, bo muszę jeszcze skoczyć do innego pacjenta. Tak samo czaszka jest cała i nie ma żadnych urazów mózgu - powiedział miło doktor
- Rozumiem. Dziękuję panu - powiedziałem po czym pokierowałem się z pielęgniarką na salę. Wyjęła tempony z mojego nosa po czym poszła do innych pacjentów. Postanowiłem zadzwonić do mamy czy nie przyjechała by podpisać ten wypis.

Nie musiałem długo czekać gdyż już po trzecim sygnale odebrała
- Cześć mamo - zacząłem
- Cześć synku. Co tak wcześnie dzisiaj? Nie boisz się, że tata usłyszy, że rozmawiasz ze mną przez telefon? Poza tym teraz powinieneś być na lekcji - powiedziała mama. Miała miły dla ucha głos. Tak dawno go słyszałem
- No powinienem mieć teraz lekcje, ale miałem mały wypadek w szkole i jestem teraz w szpitalu... - nie dane mi było skończyć, bo mama mi przerwała
- Jak to w szpitalu?! Co się stało? Bardzo cię boli? Gdzie jest ten szpital? Ojca nie ma z tobą? - zasypała mnie falą pytań
- Mamo nie martw się. Mam tylko złamany nos. Lekarz mi go nastawi i będzie po wszystkim. Pytałaś co się stało więc już ci mówię. Taki jeden alfa rzucił się na mnie z pięściami. O co jeszcze pytałaś? A o szpital. Ojciec zawiózł mnie do tego najbliżej mojego liceum - powiedziałem
- Bardzo cię boli? Nie ma z tobą ojca? Potrzeba ci czegoś? - dopytywała zmartwionym głosem
- Nie boli tak bardzo. Dostałem leki przeciwbólowe więc jest dobrze. Ojciec musiał jechać do pracy więc zostawił mnie samego. I nic mi nie potrzeba nie musisz się tak martwić - odpowiedziałem na pytania mamy
- Kamień z serca. Nie martw się! Zaraz będę w szpitalu i się tobą zajmę - powiedziała. Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo mama się rozłączyła. Długo jej nie widziałem. Ciekawe jak wygląda... Jak pamiętam to była naprawdę ładną, nie wysoką omegą z karmelowymi włosami oraz przyjemnymi dla nosa feromonami. Zawsze była miła nawet dla ojca, który był w stosunku do niej zimny jak głaz. Wydaje się, że nie zmieniła się ani trochę od naszego ostatniego spotkania, ale to dobrze. Mam nadzieję, że znalazła sobie lepszego alfę niż mój ojciec, alfę który jest dla niej miły i się o nią troszczy.

Nie musiałem długo czekać na przybycie mojej mamy. Po jakichś 20 minutach wpadła do sali jak poparzona. Miałem rację, wygląda tak samo pięknie jak kiedyś. Zaczęła się rozglądać i gdy mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła po czym zamknęła w szczelnym uścisku. Cieszyłem się, że ją widzę. Poczułem jej piękny zapach jednak czuć było drobną różnice, jej zapach był wymieszany z zapachem alfy. To z kolei oznacza, że została oznaczona
- Mamo... tęskniłem - nie wytrzymałem tego napięcia i po prostu się rozkleiłem
- Mój synek. Tak się cieszę, że cię widzę. Tak bardzo wyrosłeś. Tak bardzo za tobą tęskniłam - powiedziała odsuwając się ode mnie odrobinę po tym ucałowała mnie w czoło i zaczęła przyglądać się mojej twarzy
- Nic się nie zmieniłaś mamo - powiedziałem
- Kto cię tak pobił? Ten alfa musi zostać za to ukarany. Jak się nazywa pójdę do szkoły i się tym zajmę - powiedziała mama z troską jednak ostatnie zdanie wypowiedziała nieco surowym tonem
- Mamo... nie trzeba - powiedziałem zwieszając głowę.
- Czemu? Nastraszył cię? Możesz mi powiedzieć - zaczęła mama
- Nie nastraszył mnie. Wczoraj uderzyłem go w twarz, a dzisiaj kazał mi przed sobą na klękać i przepraszać za to co zrobiłem. Zamiast zrobić to co kazał powiedziałem mu, że to on powinien mnie przeprosić a nie na odwrót. Za to dostałem w brzuch i zaczął okładać moją twarz pięściami - wyznałem
- A czemu to on musiał cię przeprosić? Zrobił ci krzywdę? Jeśli tak to nie daruję - zapytała z troską a ostatnie zdanie powiedziała z lekką złością
- Ubrudził mi czymś spodnie. Potem zaczął w szatni gadać, że jestem omegą, której zaczęła się gorączka. Zaprzeczałem, ale moja cierpliwość się skończyła przez co nie wytrzymałem i dałem mu z liścia po czym wyszedłem z szatni - powiedziałem
- Mój biedny synek. Jak nazywa się ten alfa? Ja już zrobię z nim porządek. Nikt nie będzie robił takich głupich żartów mojemu synowi - powiedziała mama
- Nie trzeba mamo. Zmieniając temat. Masz swojego alfę, prawda? - powiedziałem
- Tak. Czeka w poczekalni. Nie chciałam z nim wchodzić, bo nie wiedziałam jak zareagujesz. Jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi - powiedziała
- Cieszę się i mam nadzieję, że mi go kiedyś przedstawisz - powiedziałem
- Jeśli chcesz to mogę go przyprowadzić już teraz żebyś mógł go od razu poznać - zaproponowała mama
- Jasne. Czemu nie? Tylko, nie wyglądam źle? Nie chcę wypaść przed twoim partnerem źle - powiedziałem
- Wyglądasz ślicznie - powiedziała po czym pocałowała mnie w policzek - W takim razie poczekaj chwilkę, zaraz z nim wrócę - powiedziała po czym pokierowała się do drzwi i wyszła. Za chwilę wróciła z jakimś mężczyzną, który na oko ma z jakieś 30 lat, jest od niej wyższy o półtora głowy, ma ostre rysy twarzy, czarne włosy oraz brązowe oczy. Ma na sobie ciemne dżinsy, ciemnoszary, opinający się T-shirt, czarną, skórzaną kurtkę i czarne Nike'i. Od razu widać, że jest alfą. Do tego wygląda całkiem przystojnie, ale moim zdaniem Hubert jest największym ciachem na świecie
- Nathan poznaj mojego narzeczonego Marka. Kochanie poznaj mojego syna Nathana - powiedziała mama
- Jest do ciebie bardzo podobny - stwierdził alfa
- Miło pana poznać - powiedziałem po czym wyciągnąłem do niego rękę, którą uścisnął
- Mam nadzieję, że się polubicie - powiedziała mama
- Oczywiście Kochanie - powiedział do mamy - Z tego co słyszałem to jakiś alfa cię tu wysłał. Jak wygląda? Też go tu wyśle - powiedział trochę groźnie pan Marek
- Nie trzeba. Sam to załatwię - odpowiedziałem
- Nie wiem czy jako omegą dasz sobie radę z alfą, ale skoro tak mówisz. Jednak gdybyś kiedyś potrzebował pomocy z tym alfą albo jakimś innym to wal śmiało. Pomogę - powiedział. Chwila! On wie, że jestem omegą?! Mama mu powiedziała?
- Jakby trzeba było to się z panem skontaktuję - odpowiedziałem
- Nie mów do mnie per pan, mów mi po imieniu albo jakkolwiek tylko nie pan. Może mam 36 lat i tak wypada, ale przecież za miesiąc biorę ślub z twoją mamą więc nie musisz mówisz do mnie jak do kogoś mega ważnego - powiedział miło. On ma 36 lat?! Wygląda na maks 30! Ej, ale w takim razie jest tylko rok starszy od mamy. Czekaj! Oni za miesiąc biorą ślub?!
- Bierzecie ślub? - zapytałem lekko niedowierzając. Myślałem, że skoro już ją oznaczył to wzięli ślub
- Tak. Chciałbyś przyjść? Twoi bracia też mogą wpaść. A twój ojciec pewnie nie będzie chciał - powiedziała miło mama
- Nie wiem czy ojciec się zgodzi - odpowiedziałem smutniejąc odrobinę
- Nie ma opcji żeby syn mojej ukochanej nie przyszedł. Już moja w tym głowa żeby się zgodził. Zostaw to mnie - powiedział Marek. W sumie to miło mi się zrobiło jak tak powiedział
- Zmieniając temat... - powiedzieć mamie o Hubercie? Przecież to moją mamą, ona powinna wiedzieć... Jednak czy to na pewno odpowiedni moment? - Muszę ci coś powiedzieć mamo - zacząłem niepewnie. Muszę jej powiedzieć. Może mi doradzi co mam zrobić
- Co się dzieje? - zapytała zaniepokojona mama
- Bo ja....znalazłem swojego przeznaczonego - wyznałem rumieniąc się wściekle
- Naprawdę?! To świetnie!! - zaczęła uradowana mama - Muszę go lub ją poznać! Jak wygląda? To damska czy męska alfa? Jest od ciebie starsza? Masz zdjęcie? Dobrze się dogadujecie? Jest dla ciebie miła? Ojciec już wie? Kochacie się? Kiedy mi ją przedstawisz? Uprawialiście już seks? Jeśli tak to mam nadzieję, że się zabezpieczyliście - mówiła podekscytowana mama
- Kochanie - przerwał jej w końcu Marek - daj mu cokolwiek powiedzieć
- No więc zacznijmy od tego, że to męska alfa, jest przystojny, starszy i nie wie, że jestem jego omegą - powiedziałem
- Jak to nie wie? Nie powiedziałeś mu? - zapytała zdziwiona mama
- Nie powiedziałem mu. To on mi złamał nos mamo - powiedziałem
- Jak tak można potraktować omegę? - zapytał zrezygnowanym głosem Marek
- On myśli, że jestem betą. Do tego znęca się nad słabszymi, dlatego boję się mu o tym powiedzieć. Tym bardziej, że on mnie raczej nie lubi - powiedziałem
- On nie może cię nie lubić - wtrącił alfa
- Kim państwo są? - zapytał lekarz, który właśnie przyszedł
- Jestem jego mamą a to - wskazała na Marka - mój narzeczony. Co z moim synem? - powiedziała mama
- Dzień dobry. Leczę pani syna. Pani syn nie ma urazów mózgu ani czaszki ma tylko złamany nos bez przemieszczenia więc nie będzie potrzebny zabieg. Zabiorę teraz pani syna na nastawienie nosa, a po tym Nathan zostanie jeszcze na obserwacji jakiś czas. Jeśli wszystko będzie dobrze to wypiszę go do domu jeszcze dzisiaj - powiedział miło lekarz
- Dobrze - powiedziała mama
- Nathan teraz zabiorę cię do innej sali żeby nastawić ci nos - powiedział doktor. Wstałem z łóżka i poszedłem za nim

Skip time ( po nastawieniu nosa, bo nie wiem jak to do końca wygląda, a nie chce się wygłupić pisząc jakieś banialuki wyssane z palca )

Nathan pov

Znowu mam tampony w nosie oraz na nim plaster. Wróciłem na salę gdzie czekała moja mama ze swoim narzeczonym
- Przyszedł mój dzielny synek - powiedziała mama
- Nos będzie się zrastał tydzień. Po tym czasie trzeba będzie do mnie przyjść żebym mógł zobaczyć czy wszystko dobrze się zrosło - powiedział miło alfa
- Dobrze - powiedziała mama. Lekarz porzedł a ja usiadłem na łóżku
- Wracając do twojego alfy skarbie... - zaczęła niepewnie mama - jeśli się zdecydujesz to możesz go wziąć ze sobą na ślub - powiedziała
- Wątpię żeby to wypaliło - powiedziałem zrezygnowany
- Nie łam się młody. Z nikim nie będzie mu tak dobrze jak z tobą. Jednak musisz mu powiedzieć o tym, że jesteś omegą i jesteście sobie przeznaczeni. Jeśli jednak nie chcesz mu tego mówić, bo za bardzo boisz się jego reakcji to po prostu przestań brać blokery i pozwól mu poczuć twoje feromony - powiedział Marek
- Ale ja nie mogę przestać brać blokery. Ojciec ciągle pilnuje żebym je brał. Codziennie rano mnie budzi i daje mi tabletki. Tak ma pewność, że je biorę - powiedziałem
- Nie może cię do niczego zmuszać - powiedział alfa oburzonym głosem - Do tego z arok będziesz pełnoletni więc sam będziesz mógł decydować czy chcesz brać leki czy nie - powiedział
- Jego zdaniem może mnie zmusić do wszystkiego, bo on jest alfą a ja jestem omegą - powiedziałem
- Może jak mu powiesz, że znalazłeś swojego przeznaczonego alfę to się zgodzi? - zaproponował alfa
- Nie ma szans. Jak się o tym dowie to tym bardziej nie pozwoli mi odstawić leków. Tym bardziej jak dowie się kim jest mój przeznaczony - powiedziałem
- Jest twoim nauczycielem? - zapytał Marek
- Nie! - powiedziałem oburzony - Jest synem szefa najbardziej konkurującej firmy z firmą ojca. Mój przeznaczony jest z rodziny Midori. Ojciec prędzej padnie trupem niż pozwoli mi się z nim spotykać - powiedziałem
- To on? Słyszałam o nim całkiem sporo - powiedziała mama
- Serio? - zapytałem niedowierzając
- Podobno miał sporo omeg, ale szybko tracił zainteresowanie. On nie szuka stałego związku. Często podczas rui kontaktuję się z omegami do towarzystwa. Każdą ruję spędza z inną omegą. To nie jest alfą dla ciebie. Podczas rui podobno jest bardzo brutalny i wiecznie nie zadowolony. Żadna omegą nie może go w pełni zaspokoić - mówiła mama
- Każdą ruję z inną omegą? - zapytałem łamiącym się głosem i poczułem jak łzy napływają do moich oczu. Wiedziałem, że nie jest święty, ale to jest dla mnie za dużo. Z moich oczu zaczęły wypływać łzy
- Nie płacz synku - powiedziała pocieszające mama
- Wiesz chociaż tyle, że żadna nie może go zaspokoić. Ty będziesz w stanie to zrobić, bo jesteś jego przeznaczonym - powiedział Marek siadając na przegub łóżka. Przyciągnął mnie do swojego boku pozwalając się wypłakać. Zacząłem płakać w jego ramię. Chcę żeby zamiast Marka był tu Hubert. Chcę żeby to on próbował mnie pocieszyć i żeby przeprosił za to co robił, jednak to tylko złudne marzenie.

Po paru godzinach Nathan został wypisany do domu. Osoba od jego ojca po niego przyjechała i podwiozła go do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro