Rozdział 28 ,,Musisz go znaleźć"
Nathan pov
Wstałem jeszcze przed Hubertem. Podszedłem po cichu do szafy wziąłem ciuchy na dziś czyli moje ulubione dżinsy i biały t-shirt i do tego szarą bluzę Huberta. Kiedy wybrałem ubrania to poszedłem do łazienki, żeby wziąć szybki prysznic. Spojrzałem na siebie w lustrze i zauważyłem potargane włosy, które trzeba uczesać. Wziąłem szczotkę do ręki i spojrzałem na pierścionek na moim palcu i mimowolnie się uśmiechnąłem, mój kochany alfa. Kiedy troche ogarnąłem włosy to wszedłem pod prysznic i zauważyłem oprócz malinek na moim ciele siniaki na biodrach w kształcie palców, Hubert musiał mnie wczoraj za mocno trzymać... mi to tak naprawdę nie przeszkadza za bardzo. Umyłem się, ubrałem i wyszedłem z łazienki. Hubert ciągle śpi więc pójdę zrobić nam śniadanie. Wszedłem do kuchni, nastawiłem czajnik i włączyłem ekspres do kawy. Wyciągnąłem chleb i zacząłem robić kanapki na śniadanie i do szkoły. Kiedy wszystko stało na stole poszedłem do Huberta, żeby go obudzić, ale kiedy wszedłem do pokoju to w tym samym momencie starszy wyszedł z łazienki i to w samym ręczniku
- Wstałeś już - powiedziałem odwracając od niego wzrok
- Powinieneś spać dłużej - stwierdził starszy - Pewnie jesteś zmęczony po wczoraj
- Zupełnie nie - powiedziałem uśmiechając się do niego
- Czy to moja bluza? - zapytał starszy opierając się biodrem o futrynę łazienkowych drzwi, krzyżując ręce i podnosząc jedną brew do góry
- Tak - odpowiedziałem z uśmiechem bez krępacji, że ukradłem bluzę alfy na co ten się cicho zaśmiał i podszedł do szafy
- Śniadanie stoi już na stole - powiedziałem i poszedłem do jadalni po około 5 minutach Hubert przyszedł i siadając obok pocałował mnie w policzek
- Rozpieszczasz mnie - stwierdził na co się zaśmiałem i położyłem obok jego talerza dwie kanapki zawinięte w papier
- Twoje drugie śniadanie - powiedziałem z uśmiechem
- Wiesz że nie musiałeś - powiedział Hubert na co go pocałowałem w policzek
- Wiem, ale chciałem - uśmiechnąłem się do niego
W miłej atmosferze zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do szkoły. Alfa odprowadził mnie pod klasę gdzie zauważyliśmy Nikodema całego osiniaczonego. Hubert przeszedł koło niego trącając go ramieniem i warknął na niego. Podkręciłem na tą scenę głową z lekkim uśmiechem. Zaraz podleciała do mnie Ola
- Dzisiaj mamy łączony wf z klasą Karola - powiedziała rozanielona beta
- Oo to super - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Jako omega nie mogłem pójść do szatni dla alf i meskich bet tak jak to robiłem tylko do szatni dla omeg i damskich bet a mam wrażenie że one za mną nie przepadają, bo w końcu chodzę z Hubertem
- Nie uwierzysz co - powiedziałem nagle do przyjaciółki a ona spojrzała na mnie z zaciekawieniem na co pokazałem jej palec z pierścionkiem
- Nieeeeeee - zaczęła beta z powiększającym sie uśmiechem - Oświadczył ci się?! - krzyknęła z ekscytacji tak, że każdy na korytarzu się na nas popatrzył a ona rzuciła mi się na szyję - Boże jak supeeeeeeeer!!
- Trochę ciszej, nie musimy robić sensacji - powiedziałem lekko zakłopotany. Podeszła do nas Kasia razem z Gabrysiem i Piotrkiem. Ola bez zbędnych słów wzięła moją rękę w dłonie i pokazała im mój piękny pierścionek
- Hubert się mu oświadczył - powiedziała beta tryskając uśmiechem na lewo i prawo
- Słyszeliśmy - powiedział ze śmiechem Piotrek
- Gratulacje! - powiedziała Kasia i mnie przytuliła
- Liczymy na zaproszenie - powiedział Gabryś i też mnie przytulił
- Oczywiście, że was zaproszę - powiedziałem i się do nich uśmiechnąłem
Minęły trzy lekcje i nadszedł czas na wf. Ola złapała mnie za rękę i razem weszliśmy do szatni. Czułem sie dosyć nie na miejscu... Czułem złowrogie spojrzenia dziewczyn w środku... Kiedy ściągnąłem koszulkę Ola spojrzała na mnie z przejęcie
- To Hubert prawda? - zapytała dotykając wystającego znad lini spodni siniaka
- To nic takiego - powiedziałem z uśmiechem i usłyszałem szepty. Wiem, że szepczą o mnie.. lekko posmutniałem i skończyłem się przebierać. Kiedy chciałem wyjść dwie bety zaszły mi drogę
- Co wy robicie? Dajcie mu wyjść - powiedziała Ola stając od razu koło mnie
- Co ty sobie myślisz dziwaku? - powiedziała jedna
- Zabierać dla siebie taką alfę jak Hubert i potem się tutaj pokazywać? - dodała druga a reszta im przytaknąła
- Hubert go wybrał. To nie wasza sprawa - powiedziała Ola. Złapałem jedną ręką za brzuch bojąc się, że zrobią coś dzieciom. Bety mnie pchnęły tak, że wylądowałem na podłodze inne złapały Ole, żeby im nie przeszkadzała
- Proszę.. zostawicie mnie - powiedziałem cicho zaciskając dłoń na bluzce
- Niby z jakiej racji?! - krzyknęła jedna z omeg
- Hubert bawił się omegami i damskimi betami więc czemu wam na nim tak zależy? - zapytałem na co jedna z nich warknęła
- Ty jesteś dziwakiem! Takie nie wiadomo co jak ty nie powinno być z takim alfą jak on! Zwracał na nas uwagę, ale nagle pojawiło się takie nie wiadomo co jak ty i przestał nawet na nas patrzeć! To wszystko twoja wina! - krzyknęła jedna z omeg
- Jesteśmy sobie przeznaczeni to nie moja wina - powiedziałem a dziewczyny zaciągnęły się powietrzem
- Jak śmiesz tak zmyślać?! - krzyknęła jedna z nich i chciała mnie uderzyć w twarz, ale w ostatnim momencie sie uchyliłem od ciosu i nawet nie wiem jakim cudem, ale udało mi się wydostać z szatni. Chciałem wybiec na korytarz, ale ktoś złapał mnie za rękę już chciałem się wyrywać, ale poczułem feromony Karola i na niego spojrzałem
- Co się stało? - zapytał spokojnie
- Hubert - powiedziałem, potrzebuję mojego alfy
- Co Hubert? O co chodzi? - zapytał alfa
- Potrzebuje. Hubert - byłem spanikowany, boję się tych dziewczyn, że znowu mi coś zrobią
- Spokojnie. Uspokój się i powiedz mi co się dzieje - powiedział spokojnie Karol, ale próbowałem sie mu wyrwać
- Hubert - tylko o tym myślałem, żeby znaleźć się przy moim alfie i poczuć jego feromony
- Co z nim? - zapytał Karol łapiąc mnie za ramiona i lekko mną potrząsając - Powiedz co się dzieje
- Hubert - powiedziałem znowu, w końcu podszedł do nas Bartek
- Co wy robicie? - zapytał
- Hubert - znowu powtórzyłem i dalej próbowałem sie wyrwać bratu
- Co mu jest? - zapytał Karola - Nathan co ci jest? Źle sie czujesz?
- Hubert - rozglądałem się szukałem mojej alfy
- Spokojnie, chcesz pójść do Huberta tak? Zaraz do niego napiszę, żeby tu przyszedł, okej? - mówił spokojnie Bartek, ale w końcu udało mi się wyrwać bratu i wybiegłem chcąc znaleźć Huberta i tylko usłyszałem za sobą wołanie Karola i Bartka. Nic sobie z tego nie robiąc pobiegłem szukać alfy, ale wszystkie moje rzeczy zostały w szatni a nie pamiętam gdzie Hubert ma lekcję. Muszę go znaleźć, przy nim poczuję się bezpiecznie..
Chwilę chodziłem po szkole, ale w końcu poszedłem do łazienki i ukryłem się w jedenej z kabin. Zamknąłem drzwi na klucz, usiadłem na toalecie uprzednio opuszczając deskę i podkuliłem kolana ukrywając w nich twarz. Położyłem jedną rękę na brzuch, mam wrażanie, że dzieci też się boją...
Hubert pov
Siedzę sobie spokojnie na biologi a tu nagle dostaję wiadomości od Bartka. Wszedłem w nie
Bartek
Nathanowi chyba coś jest
Bartek
Wybiegł z sali gimnastycznej
Bartek
Chyba pobiegł cię szukać
Bartek
Powtarzał ciągle twoje imię
Bartek
Musisz go znaleźć
Zrobiłem wielkie oczy. Coś się musiało stać. Szybko podniosłem rękę
- O co chodzi? - zapytała niezadowolona nauczycielka
- Mogę wyjść na chwilę? - zapytałem
- No chyba sobie żartujesz w tym momencie? Jak to wyjść? Myślisz, że gdzie jesteś? - zaczęła
- Ale to pilne. Chodzi o moją omegę - powiedziałem a przez klasę przebiegł szmer
- Cisza! - krzyknęła do klasy - Myślisz, że kim jesteś? Każdy może tak sobie powiedzieć, i co? Mam każdego tak puszczać z lekcji? - zaczęła zdenerwowana beta a ja po prostu wstałem schowałem rzeczy do plecaka i wyszedłem z sali
- Co ty sobie myślisz młody człowieku!? Wracaj tu! Natychmiast! - zaczęła za mną krzyczeć, ale ją olałem i zacząłem szukać Nathana. Zacząłem patrzeć po korytarzu, ale go nigdzie nie było więc zacząłem szukać po toaletach
- Nathan jesteś tu? - zawołałem, ale odpowiedziała mi cisza, wszedłem i przepatrzyłem wszystkie kabiny, ale go nie było. Kolejna łazienka - to samo. Zacząłem się o niego martwić jak nigdy. Przepatrzyłem prawie wszystkie łazienki i nic... coraz bardziej się martwię... jeśli nie znajdę go w szkole będę musiał sprawdzić czy nie uciekł do domu... Została mi ostatnia łazienka..
- Nathan odezwij się! - znowu odpowiedziała mi cisza. Zacząłem otwierać kabinę po kabinie.. nikogo nie ma.. ostatnia kabina... zamknięta na klucz
- Nathan jesteś tam? - zapytałem a zamek się otworzył i chwilę potem drzwi, w których stanął mój omega z całą twarzą zalaną łzami. Szybko wziąłem go w swoje ramiona a on obiął mnie i zaczął głośno płakać
- Tak się o ciebie bałem - powiedziałem z ulgą - Co się stało? - zapytałem poważnie
- Tak bardzo się bałem - wyszlochał w moją pierś
- Czego się bałeś? - zapytałem
- One mnie pchnęły i chciały uderzyć - wyszlochał a mi ciśnienie podskoczyło
- Kto? - zapytałem starając sie zachować spokój - Powiedz mi kto a ja się tym zajmę
- Bety i omegi z szatni. Tylko dlatego, że mnie oznaczyłeś i nie zwracasz na nie uwagi - powiedział wtulając się we mnie jeszcze bardziej - Dzieci też sie bały, czułem to - powiedział cicho
- Nie bój się - powiedziałem i lekko odsunąłem go od siebie. Klęknąłem i ucałowałem jego brzuch przez ubranie - Wy też się nie bójcie. Obronię waszą trójkę, obiecuje - powiedziałem i pogłaskałem brzuch omegi
- Nie chcę tam wracać - wyszlochał omega
- Wiem - odpowiedziałem - Choć pójdziemy razem i na nie zaczekamy w szatni. Porozmawiam sobie z nimi - powiedziałem wstając. Złapałem młodszego za rękę i poprowadziłem w kierunku szatni wf. Weszliśmy do niej i usiadłem na ławce a omega na moich kolanach wtulając się we mnie
- Przebierz się kochanie - powiedziałem całując go w skroń. Na co młodszy pokiwał głową i zdjął koszulkę, zauważyłem siniaki wystające znad jego spodni. Dotknąłem ich a omega na mnie spojrzał
- Ja ci to zrobiłem - stwierdziłem - Przepraszam - powiedziałem skruszony
- To nic - powiedział omega i ucałował mnie w policzek zakładając bluzkę. Zmienił szybko spodnie i założył moją bluzę, którą zabrał rano po czym znowu siadł na moich kolanach i się we mnie wtulił
Nie rozmawialiśmy, po prostu byłem i przytulałem mojego omegę, wiedząc że tego właśnie potrzebuje. Kiedy lekcja chyliła sie ku końcowi postanowiliśmy z Nathanem, że trochę je zaskoczymy. Stanąłem przy drzwiach tak, że jak je otworzą to mnie nie zauważą tylko Nathana siedzącego na ławce. Kiedy zaczęły wchodzić popatrzyły na Nathana
- No proszę czyli jednak wróciłeś. Więc będziemy kontynuować to co zaczęliśmy - powiedziała jedna z omeg. Już zaczęły łapać Nathana za ręce, żeby im nie uciekł. Kiedy wszystkie weszły, i już miały zacząć chyba bić Nathana, zamknąłem drzwi i warknąłem przez co wszystkie na mnie spojrzały z przestrachem i szybko odsunęły sie od mojego omegi, który szybko do mnie podbiegł i wtulił się w mój bok
- Co to ma znaczyć? - zapytałem zły
- To chyba my powinnyśmy o to spytać. To nie jest szatnia dla alf - powiedziała jedna z bet na co warknąłem przez co beta się skuliła
- Jeśli jeszcze raz dowiem się nie ważne w jaki sposób, czy sam zobaczę, usłyszę to od Nathana albo od kogokolwiek innego, że jakakolwiek omega albo damska beta mu dokuczają albo go zaczepiają to osobiście się tym zajmę i na rozmowie się nie skończy - powiedziałem na co wszystkie dziewczyny w pomieszczeniu się skuliły
- Wydaje mi się, że mamy jasność w tym temacie - powiedziałem po czym złapałem Nathana za rękę i chciałem wyjść, ale zatrzymałem się w przejściu i spojrzałem na nie przez ramię - Przekażcie to innym, bo to było moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie - powiedziałem po czym wyszliśmy z szatni. W przejściu spotkaliśmy Karola
- Nathan nic ci nie jest? Martwiłem się o ciebie - powiedział i przytulił brata
- Przepraszam, że cię zmartwiłem - powiedział Nathan i odwzajemnił uścisk
- Dzięki, że do mnie napisałeś - powiedziałem widząc swojego przyjaciela
- Luz, sam się przestraszyłem - powiedział po czym spojrzał na Nathana - Nathan nie rób tak wiecej, błagam cię - powiedział Bartek a omega tylko skinął głową
- To nie jego wina. Wydaje mi się, że to mógł być atak paniki - powiedziałem a omega się we mnie wtulił
Odprowadziłem Nathana pod klasę i poszedłem na swoje lekcje oczywiście dowiedziałem się, że ta franca z biologii napisała do moich rodziców o moim zachowaniu, ale wiem, że jak im powiem jaka była sytuacja to zrozumieją.
Już spokojnie zleciał mi dzień w szkole. Nathan kończył dziś lekcje wcześniej więc pewnie jest już w domu.. mam nadzieję, że dziewczyny go już nie zaczepiały. Kiedy wyszedłem zauważyłem Nathana siedzącego na ławce pod szkołą
- Jeszcze nie poszedłeś do domu? - zapytałem podchodząc do niego
- Czekałem na ciebie, żeby wrócić razem - powiedział uśmiechając się. Złapałem go za rękę i poszliśmy razem do domu. Szliśmy w ciszy, którą w połowie drogi przerwał Nathan
- Pomyślałem, żeby w sobotę zrobić obiad rodzinny. Co ty na to?
- W sumie może być tylko trzeba zadzwonić do wszystkich. Chcesz zrobić obiad w restauracji czy w domu? - powiedziałem a omedze wręcz zaświeciły się oczy
- Pomyślałem, żeby zrobić obiad w domu i bym wszystko przygotował i w ogóle, ale też fajnie by było pójść na tak zwany neutralny grunt, bo sam wiesz o co chodzi - powiedział a ja przez chwilę się zastanawiałem
- Moglibyśmy też wynająć domek na jeden dzień i tam moglibyśmy wszystko przygotować i tam wszystkich zaprosić - powiedziałem
- W sumie tak też można było by zrobić, ale nie wiem czy jest sens na jeden dzień wynajmować domek tylko na obiad - powiedział młodszy
- Albo wiem! - krzyknął nagle młodszy - Możemy to zrobić w domu, ale musisz zająć czymś rodziców, bo wiem, że z pewnością będą chcieli jakoś mi pomóc a chciałbym wszystko sam przygotować - powiedział
- Dobrze możemy tak zrobić - powiedziałem i uśmiechnąłem się do omegi
Wróciliśmy do domu i zaczęliśmy obdzwaniać wszystkich po kolei. Najpierw zadzwoniłem do mamy, która odebrała w tempie ekspresowym
- No proszę, zadzwoniłeś. Czekam na wyjaśnienia co do wiadomości od twojej nauczycielki - powiedziała wyraźnie wkurzona
- Bo Bartek do mnie napisał, że Nathan powtarzał ciągle moje imię a potem uciekł z lekcji, i żebym go znalazł i ja chciałem go poszukać, bo się o niego bałem i spytałem tą babę czy mogę wyjść, bo mój omega mnie potrzebuje to ona nie chciała się zgodzić więc po prostu wyszedłem, bo dla mnie najważniejszy jest Nathan - powiedziałem szybko, żeby kobieta nie dała rady wyciąć mi się w słowo
- No dobrze niech ci będzie, masz wybaczone - powiedziała kobieta wywieszając białą flagę - A więc? Po co do mnie dzwonisz?
- Nathan chciałby zorganizować obiad rodzinny w tę sobotę o 14 i powiedział, że mam was oficjalnie na niego zaprosić - powiedziałem
- Oczywiście, że z tatą będziemy, ale na przyszłość nie mów nikomu jak go zapraszasz, że Nathan kazał ci go zaprosić, bo tak trochę nie wypada - powiedziała mama
- Dobrze dobrze, pogadamy jak wrócicie, bo jeszcze muszę zadzwonić do dziadków - powiedziałem
- Pamiętaj co ci przed chwilą powiedziałam - powiedziała i się rozłączyła. Wykręciłem numer do babci Juli, która dosyć szybko odebrała
- Co się dzieje kochany? - usłyszałem głos babci w słuchawce
- Cześć babciu, chciałbym cię razem z moim omegą za...
- Twoją omegą?? Czy ja dobrze słyszę? - powiedziała babcia ze szczęściem w głosie
- Tak, z moim omegą - powiedziałem - chcielibyśmy zaprosić ciebie i dziadka do domu na rodzinny obiad na sobotę o 14
- Czyli to już coś poważnego? - zapytała poważnie, ale również z nadzieją w głosie
- Tak babciu - powiedziałem
- To na pewno przyjdziemy - powiedziała babcia
- Dobrze babciu to widzimy się w sobotę i wtedy sobie jeszcze porozmawiamy - powiedziałem i się rozłączyłem. Wybrałem numer do drugiej babci, która też dosyć szybko odebrała
- Co tam wnusiu? - usłyszałem przyjaznym głos babci i przypomniały mi się czasy jak byłem dzieckiem i przychodziłem do babci po każdej bójce w podstawówce i rodzice musieli po mnie zawsze przychodzić a babcia zawsze mnie broniła jak mama i tata na mnie krzyczeli za bójki.. ahh te wspaniałe czasy, które już nigdy nie wrócą. Może moje dzieci też będą tak się chować u dziadków...
- Halo dziecko co się stało? - głos babci wyrwał mnie z zamyślenia
- Przepraszam zamyśliłem się. Chciałem cię zaprosić na sobotę na 14 na rodzinny obiad do nas. Zapraszam razem z moim omegą - powiedziałem
- Twoją omegą? Mam szansę na prawnuki? - usłyszałem nadzieję w głosie babci
- Tak babciu - "i nawet nie wiesz jaką dużą" dodałem w myślach. O ciąży dowiedzą się dopiero jak przyjdą, bo informacja o ciąży i o zaręczynach nie jest wiadomością, którą przekazuje się przez telefon
Nathan pov
Kiedy wróciliśmy z Hubertem do domu zaczęliśmy dzwonić po rodzinie zapraszając na obiad. Najpierw zadzwoniłem do mamy, która szybko odebrała
- Co się dzieje? Coś z dziećmi? Znowu jesteś w szpitalu? - zaczęła, ale jej przerwałem
- Spokojnie wszystko a porządku - usłyszałem jak mama odetchnęła z ulgą - Chciałem z Hubertem zaprosić ciebie i Marka na rodzinny obiad
- Mnie i Marka? A twój ojciec... - zaczęła ale wszedłem jej w słowo
- Jego nie zapraszamy. On mnie nigdy nie kochał i nie akceptował więc teraz mam go w nosie - powiedziałem i po chwili dodałem - ...a Marek jest dla mnie jak ojciec
- Miło mi to słyszeć, na pewno wpadniemy - powiedziała mama
- To widzimy się w sobotę o 14 - powiedziałem
- Dobrze, ale przyniosę ciasto - powiedziała kobieta
- Nie musisz - odpowiedziałem
- Zajadałam się tym ciastem jak byłam z tobą w ciąży więc ty też musisz go zjeść - powiedziała mama na co się zaśmiałem
- W takim razie na pewno go zjem - powiedziałem
- Dobrze dzwoń tam po resztę nie zaproszonej rodziny a my pogadamy w sobotę - powiedziała mama i się rozłączyła. Z uśmiechem wybrałem numer dziadka, który też bardzo szybko odebrał telefon
- Coś się stało? - zapytał zaniepokojonym głosem starszy
- Nie dziadku spokojnie, dzwonię żeby cię zaprosić na sobotę na 14 na rodzinny obiad - powiedziałem
- Rodzinny obiad? Czyli kto jeszcze na nim będzie? - zapytał dziadek
- No ja, Hubert, Karol, Kuba, rodzice Huberta, moja mama ze swoim mężem, dziadkowie Huberta i ty - wyliczyłem wszystkich gości
- I ty masz zamiar przygotować obiad dla nas wszystkich? Nie za dużo roboty dla ciężarnego? - powiedział dziadek ze zmartwieniem
- Poradzę sobie spokojnie - powiedziałem z pewnością - To co? Przyjdziesz? - dopytałem
- Jeśli tak bardzo ci na tym zależy to przyjdę - powiedział alfa na co uśmiechnąłem się od ucha do ucha
- Jesteś najlepszy - powiedziałem
- A jak tam ciąża? Nie męczy cię za bardzo? - zapytał zmartwiony
- Niee spokojnie, dzieci są jeszcze nie większe od ziaren fasoli więc póki co nie rozrabiają - powiedziałem z uśmiechem
- To dobrze wnusiu a teraz muszę coś jeszcze załatwić więc się już rozłącze - powiedział dziadek
- No to do zobaczenia w sobotę - powiedziałem i dziadek się rozłączył. Teraz zostali jeszcze Karol i Kuba. Niestety tata mojej mamy zmarł na raka jak moja mama była w ciąży a mama mojej mamy umarła nie długo po moich narodzinach z żalu po utracie swojej alfy.. a mama mojego taty wyjechała sobie za granicę i ma mnie daleko w poważaniu więc ja ją też. Wybrałem numer do Karola, który szybko odebrał
- Stało się coś? - zapytał
- Jeśli Hubert ci coś zrobił to - usłyszałem głos Kuby w słuchawce
- O co wam wszystkim chodzi?! - zapytałem zły przerywając bratu - Do każdego do kogo dzwonię na dzień dobry słyszę pytanie "Czy coś się stało?" czy musi się coś dziać, żebym dzwonił do rodziny?
- Uspokój się po jeszcze z tych nerwów urodzisz - powiedział żartobliwie Kuba
- Chciałem was zaprosić na sobotę na 14 na rodzinny obiad do mnie i Huberta - powiedziałem
- Rodzinny? - zapytał Karol
- No tak przecież jak na to nie patrzeć to Hubert jest już częścią naszej rodziny od oznaczenia mnie - powiedziałem
- Ojciec pewnie nie jest zaproszony - powiedział Karol
- Oczywiście że nie. Najlepiej nawet mu nie mówcie. Jakby coś miałoby mu wpaść do głowy - powiedziałem
- Oczywiście - powiedział Karol
- Jak chcesz - powiedział Kuba
- Dzięki - powiedziałem
Rozmawiałem jeszcze chwilę z chłopakami po czym zabrałem się do lekcji i nauki. Później oglądaliśmy z Hubertem film i oczy zaczęły mi się same kleić
Kiedy otworzyłem oczy leżałem w łóżku szpitalnym i poczułem okropny ból brzucha i czułem coś mokrego pod sobą. Zaraz przybiegła pielęgniarka
- Doktorze on rodzi - powiedziałam kobieta
- Niee... to dopiero szósty tydzień- powiedziałem czując okropny ból
- Co pan mówi? Doktorze trzeba mu podać leki, bo chyba zaczął majaczyć - powiedziała beta i podszedł jakiś koleś
- Szybko trzeba wyjąć dzieci, bo stracimy całą trójkę - powiedział lekarz i wyciągnął skalpel. Nagle znaleźliśmy się na sali operacyjnej
- Niee, gdzie Hubert? Hubert! - zacząłem wołać alfę, ale pielęgniarka wzięła taśmę klejącą i zakleiła mi nią usta i przywiązała mnie do łóżka pasami
- Yyyyy! - próbowałem coś powiedzieć, ale lekarz przyłożył skalpel do mojego brzucha i go rozciął. Ból był niewyobrażalny. Z moich oczu polały się łzy a z ust wydobył się stłumiony krzyk. Lekarz wyjął z mojego brzucha dwójkę dzieci, które nie płaczą... czy one żyją?
- Kurwa spóźniliśmy się. Dzieci nie żyją - powiedział jakiś inny lekarz
- To wszystko twoja wina! Przez ciebie twoje dzieci nie żyją! - wykrzyczał mi w twarz lekarz, który mnie rozciął, był cały we krwi... - Teraz czas, żebyś zapłacił za ich śmierć. Już nigdy nie będziesz mieć dzieci - mówiąc to wziął skalpel i wyciął moją macicę przy czym też zacząłem krzyczeć
- Nie zasługujesz, żeby mieć dzieci - powiedział alfa
- Nathan! - usłyszałem stłumiony głos Huberta - Obudź się kochanie! - słyszałem go coraz wyraźniej. Nagle otworzyłem oczy i byłem w pokoju w ramionach Huberta. Złapałem się za brzuch i zacząłem się rozglądać
- Boże obudziłeś się już - powiedział alfa przyciągając mnie do swojej piersi
- Dzieci - powiedziałem otulając brzuch ramionami coraz mocniej
- Boli cię brzuch? Zadzwonić do lekarki? A może po karetkę? - zaczął pytać
- Nie! On tam będzie! To bolało! Tak bardzo bolało! - zacząłem wołać jak w amoku
- Spokojnie! - krzyknął starszy - To był tylko zły sen - powiedział spokojnie zaczynając uwalniać więcej feromonów
- Możesz mi opowiedzieć co takiego ci się śniło? - zapytał alfa po dłuższej chwili
- Ja... byłem w szpitalu i zacząłem rodzić. Nagle byłem na sali operacyjnej i pielęgniarka zakleiła mi usta taśmą i przywiązała mnie do łóżka i lekarz rozciął mi brzuch i wyjął dzieci, ze środka, ale one nie płakały. Powiedział, że to moja wina i wyciął mi macicę i powiedział, że nie zasługuję na to, żeby móc mieć dzieci. To wszystko tak bardzo bolało! Nie było ciebie obok! I tak bardzo się bałem! - powiedziałem zlewając się łzami i wtuliłem się w alfę
Hubert pov
Nathan usnął więc położyłem go do łóżka a sam poszedłem się umyć. Kiedy wróciłem do pokoju Nathan się wiercił
- Niee, gdzie Hubert? Hubert! - zaczął mnie wołać więc szybko znalazłem się obok niego biorąc go w ramiona
- Jestem tu kochanie - powiedziałem
- Nieee! - krzyknął a zaraz po tym zaczął płakać i krzyknął jakby coś go bardzo bolało i złapał moją rękę w mocnym uścisku
- Kochanie obudź się - powiedziałem i lekko nim potrząsnąłem. Zacząłem ścierać łzy z jego twarzy, ale to nic nie dało cały czas zalewał się łzami i nagle znowu krzyknął i ja nie wiedziałem co mam już robić
- Nathan! - krzyknąłem - Obudź się kochanie! - zacząłem do niego krzyczeć, żeby mnie usłyszał. Nagle otworzył oczy i złapał się za brzuch. Zaczął się rozglądać po pokoju spanikowany
- Boże obudziłeś się już - powiedziałem bez namysłu przyciągając omegę do swojej piersi
- Dzieci - powiedział wystraszony otulając brzuch ramionami
- Boli cię brzuch? Zadzwonić do lekarki? A może po karetkę? - zacząłem wypytywać młodszego nie wiedząc co się dzieje
- Nie! On tam będzie! To bolało! Tak bardzo bolało! - zaczął krzyczeć jakby był w amoku
- Spokojnie! - krzyknąłem ostro - To był tylko zły sen - powiedziałem już spokojnie zaczynając uwalniać więcej feromonów, żeby uspokoić omegę
- Możesz mi opowiedzieć co takiego ci się śniło? - zapytałem kiedy zauważyłem, że chłopak się trochę uspokoił
- Ja... byłem w szpitalu i zacząłem rodzić. Nagle byłem na sali operacyjnej i pielęgniarka zakleiła mi usta taśmą i przywiązała mnie do łóżka i lekarz rozciął mi brzuch i wyjął dzieci, ze środka, ale one nie płakały. Powiedział, że to moja wina i wyciął mi macicę i powiedział, że nie zasługuję na to, żeby móc mieć dzieci. To wszystko tak bardzo bolało! Nie było ciebie obok! I tak bardzo się bałem! - powiedział ciężarny zlewając się łzami i wtulając się we mnie
- Już spokojnie ciiiiii - zacząłem nim lekko bujać obejmując go ramionami - To był tylko zły sen. Słyszałem, że ciężarni miewają złe sny o ciąży. A to dlatego, że tak bardzo martwią się o dziecko. A ty masz tych zmartwień razy dwa - położyłem dłoń na jego brzuch - Będziecie silne i mądre jak wasza mama - powiedziałem głaszcząc jedną ręką jego brzuch a drugą plecy omegi, który uśmiechnął się na moje słowa
- Będziecie też takie dzielne jak tata - powiedział młodszy kładąc swoją dłoń na mojej
- Najlepiej jakby miały same twoje cechy. Lepiej żeby po mnie nic nie odziedziczyły - powiedziałem
- Nie prawda. Jesteś kochany, silny, troskliwy, odważny. Mogą odziedziczyć te cechy od ciebie - powiedział omega
- W takim razie niech po tobie odziedziczą, twoją wytrzymałość, bo jesteś naprawdę wytrzymały - dodałem kiedy zauważyłem, że Nathan już otwiera usta, żeby się kłócić - były takie kochane i urocze jak ty, potrafiły zobaczyć w kimś coś dobrego jak ty we mnie widzisz same dobre cechy, mimo że wiesz jaki byłem, za co jestem ci wdzięczny - powiedziałem i pocałowałem chłopaka w usta co odwzajemnił
Rozmawialiśmy jeszcze trochę aż zasnęliśmy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro