Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28 ,,Musisz go znaleźć"

Nathan pov

Wstałem jeszcze przed Hubertem. Podszedłem po cichu do szafy wziąłem ciuchy na dziś czyli moje ulubione dżinsy i biały t-shirt i do tego szarą bluzę Huberta. Kiedy wybrałem ubrania to poszedłem do łazienki, żeby wziąć szybki prysznic. Spojrzałem na siebie w lustrze i zauważyłem potargane włosy, które trzeba uczesać. Wziąłem szczotkę do ręki i spojrzałem na pierścionek na moim palcu i mimowolnie się uśmiechnąłem, mój kochany alfa. Kiedy troche ogarnąłem włosy to wszedłem pod prysznic i zauważyłem oprócz malinek na moim ciele siniaki na biodrach w kształcie palców, Hubert musiał mnie wczoraj za mocno trzymać... mi to tak naprawdę nie przeszkadza za bardzo. Umyłem się, ubrałem i wyszedłem z łazienki. Hubert ciągle śpi więc pójdę zrobić nam śniadanie. Wszedłem do kuchni, nastawiłem czajnik i włączyłem ekspres do kawy. Wyciągnąłem chleb i zacząłem robić kanapki na śniadanie i do szkoły. Kiedy wszystko stało na stole poszedłem do Huberta, żeby go obudzić, ale kiedy wszedłem do pokoju to w tym samym momencie starszy wyszedł z łazienki i to w samym ręczniku
- Wstałeś już - powiedziałem odwracając od niego wzrok
- Powinieneś spać dłużej - stwierdził starszy - Pewnie jesteś zmęczony po wczoraj
- Zupełnie nie - powiedziałem uśmiechając się do niego
- Czy to moja bluza? - zapytał starszy opierając się biodrem o futrynę łazienkowych drzwi, krzyżując ręce i podnosząc jedną brew do góry
- Tak - odpowiedziałem z uśmiechem bez krępacji, że ukradłem bluzę alfy na co ten się cicho zaśmiał i podszedł do szafy
- Śniadanie stoi już na stole - powiedziałem i poszedłem do jadalni po około 5 minutach Hubert przyszedł i siadając obok pocałował mnie w policzek
- Rozpieszczasz mnie - stwierdził na co się zaśmiałem i położyłem obok jego talerza dwie kanapki zawinięte w papier
- Twoje drugie śniadanie - powiedziałem z uśmiechem
- Wiesz że nie musiałeś - powiedział Hubert na co go pocałowałem w policzek
- Wiem, ale chciałem - uśmiechnąłem się do niego

W miłej atmosferze zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do szkoły. Alfa odprowadził mnie pod klasę gdzie zauważyliśmy Nikodema całego osiniaczonego. Hubert przeszedł koło niego trącając go ramieniem i warknął na niego. Podkręciłem na tą scenę głową z lekkim uśmiechem. Zaraz podleciała do mnie Ola
- Dzisiaj mamy łączony wf z klasą Karola - powiedziała rozanielona beta
- Oo to super - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Jako omega nie mogłem pójść do szatni dla alf i meskich bet tak jak to robiłem tylko do szatni dla omeg i damskich bet a mam wrażenie że one za mną nie przepadają, bo w końcu chodzę z Hubertem
- Nie uwierzysz co - powiedziałem nagle do przyjaciółki a ona spojrzała na mnie z zaciekawieniem na co pokazałem jej palec z pierścionkiem
- Nieeeeeee - zaczęła beta z powiększającym sie uśmiechem - Oświadczył ci się?! - krzyknęła z ekscytacji tak, że każdy na korytarzu się na nas popatrzył a ona rzuciła mi się na szyję - Boże jak supeeeeeeeer!!
- Trochę ciszej, nie musimy robić sensacji - powiedziałem lekko zakłopotany. Podeszła do nas Kasia razem z Gabrysiem i Piotrkiem. Ola bez zbędnych słów wzięła moją rękę w dłonie i pokazała im mój piękny pierścionek
- Hubert się mu oświadczył - powiedziała beta tryskając uśmiechem na lewo i prawo
- Słyszeliśmy - powiedział ze śmiechem Piotrek
- Gratulacje! - powiedziała Kasia i mnie przytuliła
- Liczymy na zaproszenie - powiedział Gabryś i też mnie przytulił
- Oczywiście, że was zaproszę - powiedziałem i się do nich uśmiechnąłem

Minęły trzy lekcje i nadszedł czas na wf. Ola złapała mnie za rękę i razem weszliśmy do szatni. Czułem sie dosyć nie na miejscu... Czułem złowrogie spojrzenia dziewczyn w środku... Kiedy ściągnąłem koszulkę Ola spojrzała na mnie z przejęcie
- To Hubert prawda? - zapytała dotykając wystającego znad lini spodni siniaka
- To nic takiego - powiedziałem z uśmiechem i usłyszałem szepty. Wiem, że szepczą o mnie.. lekko posmutniałem i skończyłem się przebierać. Kiedy chciałem wyjść dwie bety zaszły mi drogę
- Co wy robicie? Dajcie mu wyjść - powiedziała Ola stając od razu koło mnie
- Co ty sobie myślisz dziwaku? - powiedziała jedna
- Zabierać dla siebie taką alfę jak Hubert i potem się tutaj pokazywać? - dodała druga a reszta im przytaknąła
- Hubert go wybrał. To nie wasza sprawa - powiedziała Ola. Złapałem jedną ręką za brzuch bojąc się, że zrobią coś dzieciom. Bety mnie pchnęły tak, że wylądowałem na podłodze inne złapały Ole, żeby im nie przeszkadzała
- Proszę.. zostawicie mnie - powiedziałem cicho zaciskając dłoń na bluzce
- Niby z jakiej racji?! - krzyknęła jedna z omeg
- Hubert bawił się omegami i damskimi betami więc czemu wam na nim tak zależy? - zapytałem na co jedna z nich warknęła
- Ty jesteś dziwakiem! Takie nie wiadomo co jak ty nie powinno być z takim alfą jak on! Zwracał na nas uwagę, ale nagle pojawiło się takie nie wiadomo co jak ty i przestał nawet na nas patrzeć! To wszystko twoja wina! - krzyknęła jedna z omeg
- Jesteśmy sobie przeznaczeni to nie moja wina - powiedziałem a dziewczyny zaciągnęły się powietrzem
- Jak śmiesz tak zmyślać?! - krzyknęła jedna z nich i chciała mnie uderzyć w twarz, ale w ostatnim momencie sie uchyliłem od ciosu i nawet nie wiem jakim cudem, ale udało mi się wydostać z szatni. Chciałem wybiec na korytarz, ale ktoś złapał mnie za rękę już chciałem się wyrywać, ale poczułem feromony Karola i na niego spojrzałem
- Co się stało? - zapytał spokojnie
- Hubert - powiedziałem, potrzebuję mojego alfy
- Co Hubert? O co chodzi? - zapytał alfa
- Potrzebuje. Hubert - byłem spanikowany, boję się tych dziewczyn, że znowu mi coś zrobią
- Spokojnie. Uspokój się i powiedz mi co się dzieje - powiedział spokojnie Karol, ale próbowałem sie mu wyrwać
- Hubert - tylko o tym myślałem, żeby znaleźć się przy moim alfie i poczuć jego feromony
- Co z nim? - zapytał Karol łapiąc mnie za ramiona i lekko mną potrząsając - Powiedz co się dzieje
- Hubert - powiedziałem znowu, w końcu podszedł do nas Bartek
- Co wy robicie? - zapytał
- Hubert - znowu powtórzyłem i dalej próbowałem sie wyrwać bratu
- Co mu jest? - zapytał Karola - Nathan co ci jest? Źle sie czujesz?
- Hubert - rozglądałem się szukałem mojej alfy
- Spokojnie, chcesz pójść do Huberta tak? Zaraz do niego napiszę, żeby tu przyszedł, okej? - mówił spokojnie Bartek, ale w końcu udało mi się wyrwać bratu i wybiegłem chcąc znaleźć Huberta i tylko usłyszałem za sobą wołanie Karola i Bartka. Nic sobie z tego nie robiąc pobiegłem szukać alfy, ale wszystkie moje rzeczy zostały w szatni a nie pamiętam gdzie Hubert ma lekcję. Muszę go znaleźć, przy nim poczuję się bezpiecznie..

Chwilę chodziłem po szkole, ale w końcu poszedłem do łazienki i ukryłem się w jedenej z kabin. Zamknąłem drzwi na klucz, usiadłem na toalecie uprzednio opuszczając deskę i podkuliłem kolana ukrywając w nich twarz. Położyłem jedną rękę na brzuch, mam wrażanie, że dzieci też się boją...

Hubert pov

Siedzę sobie spokojnie na biologi a tu nagle dostaję wiadomości od Bartka. Wszedłem w nie

Bartek
Nathanowi chyba coś jest

Bartek
Wybiegł z sali gimnastycznej

Bartek
Chyba pobiegł cię szukać

Bartek
Powtarzał ciągle twoje imię

Bartek
Musisz go znaleźć

Zrobiłem wielkie oczy. Coś się musiało stać. Szybko podniosłem rękę
- O co chodzi? - zapytała niezadowolona nauczycielka
- Mogę wyjść na chwilę? - zapytałem
- No chyba sobie żartujesz w tym momencie? Jak to wyjść? Myślisz, że gdzie jesteś? - zaczęła
- Ale to pilne. Chodzi o moją omegę - powiedziałem a przez klasę przebiegł szmer
- Cisza! - krzyknęła do klasy - Myślisz, że kim jesteś? Każdy może tak sobie powiedzieć, i co? Mam każdego tak puszczać z lekcji? - zaczęła zdenerwowana beta a ja po prostu wstałem schowałem rzeczy do plecaka i wyszedłem z sali
- Co ty sobie myślisz młody człowieku!? Wracaj tu! Natychmiast! - zaczęła za mną krzyczeć, ale ją olałem i zacząłem szukać Nathana. Zacząłem patrzeć po korytarzu, ale go nigdzie nie było więc zacząłem szukać po toaletach
- Nathan jesteś tu? - zawołałem, ale odpowiedziała mi cisza, wszedłem i przepatrzyłem wszystkie kabiny, ale go nie było. Kolejna łazienka - to samo. Zacząłem się o niego martwić jak nigdy. Przepatrzyłem prawie wszystkie łazienki i nic... coraz bardziej się martwię... jeśli nie znajdę go w szkole będę musiał sprawdzić czy nie uciekł do domu... Została mi ostatnia łazienka..
- Nathan odezwij się! - znowu odpowiedziała mi cisza. Zacząłem otwierać kabinę po kabinie.. nikogo nie ma.. ostatnia kabina... zamknięta na klucz
- Nathan jesteś tam? - zapytałem a zamek się otworzył i chwilę potem drzwi, w których stanął mój omega z całą twarzą zalaną łzami. Szybko wziąłem go w swoje ramiona a on obiął mnie i zaczął głośno płakać
- Tak się o ciebie bałem - powiedziałem z ulgą - Co się stało? - zapytałem poważnie
- Tak bardzo się bałem - wyszlochał w moją pierś
- Czego się bałeś? - zapytałem
- One mnie pchnęły i chciały uderzyć - wyszlochał a mi ciśnienie podskoczyło
- Kto? - zapytałem starając sie zachować spokój - Powiedz mi kto a ja się tym zajmę
- Bety i omegi z szatni. Tylko dlatego, że mnie oznaczyłeś i nie zwracasz na nie uwagi - powiedział wtulając się we mnie jeszcze bardziej - Dzieci też sie bały, czułem to - powiedział cicho
- Nie bój się - powiedziałem i lekko odsunąłem go od siebie. Klęknąłem i ucałowałem jego brzuch przez ubranie - Wy też się nie bójcie. Obronię waszą trójkę, obiecuje - powiedziałem i pogłaskałem brzuch omegi
- Nie chcę tam wracać - wyszlochał omega
- Wiem - odpowiedziałem - Choć pójdziemy razem i na nie zaczekamy w szatni. Porozmawiam sobie z nimi - powiedziałem wstając. Złapałem młodszego za rękę i poprowadziłem w kierunku szatni wf. Weszliśmy do niej i usiadłem na ławce a omega na moich kolanach wtulając się we mnie
- Przebierz się kochanie - powiedziałem całując go w skroń. Na co młodszy pokiwał głową i zdjął koszulkę, zauważyłem siniaki wystające znad jego spodni. Dotknąłem ich a omega na mnie spojrzał
- Ja ci to zrobiłem - stwierdziłem - Przepraszam - powiedziałem skruszony
- To nic - powiedział omega i ucałował mnie w policzek zakładając bluzkę. Zmienił szybko spodnie i założył moją bluzę, którą zabrał rano po czym znowu siadł na moich kolanach i się we mnie wtulił

Nie rozmawialiśmy, po prostu byłem i przytulałem mojego omegę, wiedząc że tego właśnie potrzebuje. Kiedy lekcja chyliła sie ku końcowi postanowiliśmy z Nathanem, że trochę je zaskoczymy. Stanąłem przy drzwiach tak, że jak je otworzą to mnie nie zauważą tylko Nathana siedzącego na ławce. Kiedy zaczęły wchodzić popatrzyły na Nathana
- No proszę czyli jednak wróciłeś. Więc będziemy kontynuować to co zaczęliśmy - powiedziała jedna z omeg. Już zaczęły łapać Nathana za ręce, żeby im nie uciekł. Kiedy wszystkie weszły, i już miały zacząć chyba bić Nathana, zamknąłem drzwi i warknąłem przez co wszystkie na mnie spojrzały z przestrachem i szybko odsunęły sie od mojego omegi, który szybko do mnie podbiegł i wtulił się w mój bok
- Co to ma znaczyć? - zapytałem zły
- To chyba my powinnyśmy o to spytać. To nie jest szatnia dla alf - powiedziała jedna z bet na co warknąłem przez co beta się skuliła
- Jeśli jeszcze raz dowiem się nie ważne w jaki sposób, czy sam zobaczę, usłyszę to od Nathana albo od kogokolwiek innego, że jakakolwiek omega albo damska beta mu dokuczają albo go zaczepiają to osobiście się tym zajmę i na rozmowie się nie skończy - powiedziałem na co wszystkie dziewczyny w pomieszczeniu się skuliły
- Wydaje mi się, że mamy jasność w tym temacie - powiedziałem po czym złapałem Nathana za rękę i chciałem wyjść, ale zatrzymałem się w przejściu i spojrzałem na nie przez ramię - Przekażcie to innym, bo to było moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie - powiedziałem po czym wyszliśmy z szatni. W przejściu spotkaliśmy Karola
- Nathan nic ci nie jest? Martwiłem się o ciebie - powiedział i przytulił brata
- Przepraszam, że cię zmartwiłem - powiedział Nathan i odwzajemnił uścisk
- Dzięki, że do mnie napisałeś - powiedziałem widząc swojego przyjaciela
- Luz, sam się przestraszyłem - powiedział po czym spojrzał na Nathana - Nathan nie rób tak wiecej, błagam cię - powiedział Bartek a omega tylko skinął głową
- To nie jego wina. Wydaje mi się, że to mógł być atak paniki - powiedziałem a omega się we mnie wtulił

Odprowadziłem Nathana pod klasę i poszedłem na swoje lekcje oczywiście dowiedziałem się, że ta franca z biologii napisała do moich rodziców o moim zachowaniu, ale wiem, że jak im powiem jaka była sytuacja to zrozumieją.
Już spokojnie zleciał mi dzień w szkole. Nathan kończył dziś lekcje wcześniej więc pewnie jest już w domu.. mam nadzieję, że dziewczyny go już nie zaczepiały. Kiedy wyszedłem zauważyłem Nathana siedzącego na ławce pod szkołą
- Jeszcze nie poszedłeś do domu? - zapytałem podchodząc do niego
- Czekałem na ciebie, żeby wrócić razem - powiedział uśmiechając się. Złapałem go za rękę i poszliśmy razem do domu. Szliśmy w ciszy, którą w połowie drogi przerwał Nathan
- Pomyślałem, żeby w sobotę zrobić obiad rodzinny. Co ty na to?
- W sumie może być tylko trzeba zadzwonić do wszystkich. Chcesz zrobić obiad w restauracji czy w domu? - powiedziałem a omedze wręcz zaświeciły się oczy
- Pomyślałem, żeby zrobić obiad w domu i bym wszystko przygotował i w ogóle, ale też fajnie by było pójść na tak zwany neutralny grunt, bo sam wiesz o co chodzi - powiedział a ja przez chwilę się zastanawiałem
- Moglibyśmy też wynająć domek na jeden dzień i tam moglibyśmy wszystko przygotować i tam wszystkich zaprosić - powiedziałem
- W sumie tak też można było by zrobić, ale nie wiem czy jest sens na jeden dzień wynajmować domek tylko na obiad - powiedział młodszy
- Albo wiem! - krzyknął nagle młodszy - Możemy to zrobić w domu, ale musisz zająć czymś rodziców, bo wiem, że z pewnością będą chcieli jakoś mi pomóc a chciałbym wszystko sam przygotować - powiedział
- Dobrze możemy tak zrobić - powiedziałem i uśmiechnąłem się do omegi

Wróciliśmy do domu i zaczęliśmy obdzwaniać wszystkich po kolei. Najpierw zadzwoniłem do mamy, która odebrała w tempie ekspresowym
- No proszę, zadzwoniłeś. Czekam na wyjaśnienia co do wiadomości od twojej nauczycielki - powiedziała wyraźnie wkurzona
- Bo Bartek do mnie napisał, że Nathan powtarzał ciągle moje imię a potem uciekł z lekcji, i żebym go znalazł i ja chciałem go poszukać, bo się o niego bałem i spytałem tą babę czy mogę wyjść, bo mój omega mnie potrzebuje to ona nie chciała się zgodzić więc po prostu wyszedłem, bo dla mnie najważniejszy jest Nathan - powiedziałem szybko, żeby kobieta nie dała rady wyciąć mi się w słowo
- No dobrze niech ci będzie, masz wybaczone - powiedziała kobieta wywieszając białą flagę - A więc? Po co do mnie dzwonisz?
- Nathan chciałby zorganizować obiad rodzinny w tę sobotę o 14 i powiedział, że mam was oficjalnie na niego zaprosić - powiedziałem
- Oczywiście, że z tatą będziemy, ale na przyszłość nie mów nikomu jak go zapraszasz, że Nathan kazał ci go zaprosić, bo tak trochę nie wypada - powiedziała mama
- Dobrze dobrze, pogadamy jak wrócicie, bo jeszcze muszę zadzwonić do dziadków - powiedziałem
- Pamiętaj co ci przed chwilą powiedziałam - powiedziała i się rozłączyła. Wykręciłem numer do babci Juli, która dosyć szybko odebrała
- Co się dzieje kochany? - usłyszałem głos babci w słuchawce
- Cześć babciu, chciałbym cię razem z moim omegą za...
- Twoją omegą?? Czy ja dobrze słyszę? - powiedziała babcia ze szczęściem w głosie
- Tak, z moim omegą - powiedziałem - chcielibyśmy zaprosić ciebie i dziadka do domu na rodzinny obiad na sobotę o 14
- Czyli to już coś poważnego? - zapytała poważnie, ale również z nadzieją w głosie
- Tak babciu - powiedziałem
- To na pewno przyjdziemy - powiedziała babcia
- Dobrze babciu to widzimy się w sobotę i wtedy sobie jeszcze porozmawiamy - powiedziałem i się rozłączyłem. Wybrałem numer do drugiej babci, która też dosyć szybko odebrała
- Co tam wnusiu? - usłyszałem przyjaznym głos babci i przypomniały mi się czasy jak byłem dzieckiem i przychodziłem do babci po każdej bójce w podstawówce i rodzice musieli po mnie zawsze przychodzić a babcia zawsze mnie broniła jak mama i tata na mnie krzyczeli za bójki.. ahh te wspaniałe czasy, które już nigdy nie wrócą. Może moje dzieci też będą tak się chować u dziadków...
- Halo dziecko co się stało? - głos babci wyrwał mnie z zamyślenia
- Przepraszam zamyśliłem się. Chciałem cię zaprosić na sobotę na 14 na rodzinny obiad do nas. Zapraszam razem z moim omegą - powiedziałem
- Twoją omegą? Mam szansę na prawnuki? - usłyszałem nadzieję w głosie babci
- Tak babciu - "i nawet nie wiesz jaką dużą" dodałem w myślach. O ciąży dowiedzą się dopiero jak przyjdą, bo informacja o ciąży i o zaręczynach nie jest wiadomością, którą przekazuje się przez telefon

Nathan pov

Kiedy wróciliśmy z Hubertem do domu zaczęliśmy dzwonić po rodzinie zapraszając na obiad. Najpierw zadzwoniłem do mamy, która szybko odebrała
- Co się dzieje? Coś z dziećmi? Znowu jesteś w szpitalu? - zaczęła, ale jej przerwałem
- Spokojnie wszystko a porządku - usłyszałem jak mama odetchnęła z ulgą - Chciałem z Hubertem zaprosić ciebie i Marka na rodzinny obiad
- Mnie i Marka? A twój ojciec... - zaczęła ale wszedłem jej w słowo
- Jego nie zapraszamy. On mnie nigdy nie kochał i nie akceptował więc teraz mam go w nosie - powiedziałem i po chwili dodałem - ...a Marek jest dla mnie jak ojciec
- Miło mi to słyszeć, na pewno wpadniemy - powiedziała mama
- To widzimy się w sobotę o 14 - powiedziałem
- Dobrze, ale przyniosę ciasto - powiedziała kobieta
- Nie musisz - odpowiedziałem
- Zajadałam się tym ciastem jak byłam z tobą w ciąży więc ty też musisz go zjeść - powiedziała mama na co się zaśmiałem
- W takim razie na pewno go zjem - powiedziałem
- Dobrze dzwoń tam po resztę nie zaproszonej rodziny a my pogadamy w sobotę - powiedziała mama i się rozłączyła. Z uśmiechem wybrałem numer dziadka, który też bardzo szybko odebrał telefon
- Coś się stało? - zapytał zaniepokojonym głosem starszy
- Nie dziadku spokojnie, dzwonię żeby cię zaprosić na sobotę na 14 na rodzinny obiad - powiedziałem
- Rodzinny obiad? Czyli kto jeszcze na nim będzie? - zapytał dziadek
- No ja, Hubert, Karol, Kuba, rodzice Huberta, moja mama ze swoim mężem, dziadkowie Huberta i ty - wyliczyłem wszystkich gości
- I ty masz zamiar przygotować obiad dla nas wszystkich? Nie za dużo roboty dla ciężarnego? - powiedział dziadek ze zmartwieniem
- Poradzę sobie spokojnie - powiedziałem z pewnością - To co? Przyjdziesz? - dopytałem
- Jeśli tak bardzo ci na tym zależy to przyjdę - powiedział alfa na co uśmiechnąłem się od ucha do ucha
- Jesteś najlepszy - powiedziałem
- A jak tam ciąża? Nie męczy cię za bardzo? - zapytał zmartwiony
- Niee spokojnie, dzieci są jeszcze nie większe od ziaren fasoli więc póki co nie rozrabiają - powiedziałem z uśmiechem
- To dobrze wnusiu a teraz muszę coś jeszcze załatwić więc się już rozłącze - powiedział dziadek
- No to do zobaczenia w sobotę - powiedziałem i dziadek się rozłączył. Teraz zostali jeszcze Karol i Kuba. Niestety tata mojej mamy zmarł na raka jak moja mama była w ciąży a mama mojej mamy umarła nie długo po moich narodzinach z żalu po utracie swojej alfy.. a mama mojego taty wyjechała sobie za granicę i ma mnie daleko w poważaniu więc ja ją też. Wybrałem numer do Karola, który szybko odebrał
- Stało się coś? - zapytał
- Jeśli Hubert ci coś zrobił to - usłyszałem głos Kuby w słuchawce
- O co wam wszystkim chodzi?! - zapytałem zły przerywając bratu - Do każdego do kogo dzwonię na dzień dobry słyszę pytanie "Czy coś się stało?" czy musi się coś dziać, żebym dzwonił do rodziny?
- Uspokój się po jeszcze z tych nerwów urodzisz - powiedział żartobliwie Kuba
- Chciałem was zaprosić na sobotę na 14 na rodzinny obiad do mnie i Huberta - powiedziałem
- Rodzinny? - zapytał Karol
- No tak przecież jak na to nie patrzeć to Hubert jest już częścią naszej rodziny od oznaczenia mnie - powiedziałem
- Ojciec pewnie nie jest zaproszony - powiedział Karol
- Oczywiście że nie. Najlepiej nawet mu nie mówcie. Jakby coś miałoby mu wpaść do głowy - powiedziałem
- Oczywiście - powiedział Karol
- Jak chcesz - powiedział Kuba
- Dzięki - powiedziałem

Rozmawiałem jeszcze chwilę z chłopakami po czym zabrałem się do lekcji i nauki. Później oglądaliśmy z Hubertem film i oczy zaczęły mi się same kleić

Kiedy otworzyłem oczy leżałem w łóżku szpitalnym i poczułem okropny ból brzucha i czułem coś mokrego pod sobą. Zaraz przybiegła pielęgniarka
- Doktorze on rodzi - powiedziałam kobieta
- Niee... to dopiero szósty tydzień- powiedziałem czując okropny ból
- Co pan mówi? Doktorze trzeba mu podać leki, bo chyba zaczął majaczyć - powiedziała beta i podszedł jakiś koleś
- Szybko trzeba wyjąć dzieci, bo stracimy całą trójkę - powiedział lekarz i wyciągnął skalpel. Nagle znaleźliśmy się na sali operacyjnej
- Niee, gdzie Hubert? Hubert! -  zacząłem wołać alfę, ale pielęgniarka wzięła taśmę klejącą i zakleiła mi nią usta i przywiązała mnie do łóżka pasami
- Yyyyy! - próbowałem coś powiedzieć, ale lekarz przyłożył skalpel do mojego brzucha i go rozciął. Ból był niewyobrażalny. Z moich oczu polały się łzy a z ust wydobył się stłumiony krzyk. Lekarz wyjął z mojego brzucha dwójkę dzieci, które nie płaczą... czy one żyją?
- Kurwa spóźniliśmy się. Dzieci nie żyją - powiedział jakiś inny lekarz
- To wszystko twoja wina! Przez ciebie twoje dzieci nie żyją! - wykrzyczał mi w twarz lekarz, który mnie rozciął, był cały we krwi... - Teraz czas, żebyś zapłacił za ich śmierć. Już nigdy nie będziesz mieć dzieci - mówiąc to wziął skalpel i wyciął moją macicę przy czym też zacząłem krzyczeć
- Nie zasługujesz, żeby mieć dzieci - powiedział alfa
- Nathan! - usłyszałem stłumiony głos Huberta - Obudź się kochanie! - słyszałem go coraz wyraźniej. Nagle otworzyłem oczy i byłem w pokoju w ramionach Huberta. Złapałem się za brzuch i zacząłem się rozglądać
- Boże obudziłeś się już - powiedział alfa przyciągając mnie do swojej piersi
- Dzieci - powiedziałem otulając brzuch ramionami coraz mocniej
- Boli cię brzuch? Zadzwonić do lekarki? A może po karetkę? - zaczął pytać
- Nie! On tam będzie! To bolało! Tak bardzo bolało! - zacząłem wołać jak w amoku
- Spokojnie! - krzyknął starszy - To był tylko zły sen - powiedział spokojnie zaczynając uwalniać więcej feromonów
- Możesz mi opowiedzieć co takiego ci się śniło? - zapytał alfa po dłuższej chwili
- Ja... byłem w szpitalu i zacząłem rodzić. Nagle byłem na sali operacyjnej i pielęgniarka zakleiła mi usta taśmą i przywiązała mnie do łóżka i lekarz rozciął mi brzuch i wyjął dzieci, ze środka, ale one nie płakały. Powiedział, że to moja wina i wyciął mi macicę i powiedział, że nie zasługuję na to, żeby móc mieć dzieci. To wszystko tak bardzo bolało! Nie było ciebie obok! I tak bardzo się bałem! - powiedziałem zlewając się łzami i wtuliłem się w alfę

Hubert pov

Nathan usnął więc położyłem go do łóżka a sam poszedłem się umyć. Kiedy wróciłem do pokoju Nathan się wiercił
- Niee, gdzie Hubert? Hubert! - zaczął mnie wołać więc szybko znalazłem się obok niego biorąc go w ramiona
- Jestem tu kochanie - powiedziałem
- Nieee! - krzyknął a zaraz po tym zaczął płakać i krzyknął jakby coś go bardzo bolało i złapał moją rękę w mocnym uścisku
- Kochanie obudź się - powiedziałem i lekko nim potrząsnąłem. Zacząłem ścierać łzy z jego twarzy, ale to nic nie dało cały czas zalewał się łzami i nagle znowu krzyknął i ja nie wiedziałem co mam już robić
- Nathan! - krzyknąłem - Obudź się kochanie! - zacząłem do niego krzyczeć, żeby mnie usłyszał. Nagle otworzył oczy i złapał się za brzuch. Zaczął się rozglądać po pokoju spanikowany
- Boże obudziłeś się już - powiedziałem bez namysłu przyciągając omegę do swojej piersi
- Dzieci - powiedział wystraszony otulając brzuch ramionami
- Boli cię brzuch? Zadzwonić do lekarki? A może po karetkę? - zacząłem wypytywać młodszego nie wiedząc co się dzieje
- Nie! On tam będzie! To bolało! Tak bardzo bolało! - zaczął krzyczeć jakby był w amoku
- Spokojnie! - krzyknąłem ostro - To był tylko zły sen - powiedziałem już spokojnie zaczynając uwalniać więcej feromonów, żeby uspokoić omegę
- Możesz mi opowiedzieć co takiego ci się śniło? - zapytałem kiedy zauważyłem, że chłopak się trochę uspokoił
- Ja... byłem w szpitalu i zacząłem rodzić. Nagle byłem na sali operacyjnej i pielęgniarka zakleiła mi usta taśmą i przywiązała mnie do łóżka i lekarz rozciął mi brzuch i wyjął dzieci, ze środka, ale one nie płakały. Powiedział, że to moja wina i wyciął mi macicę i powiedział, że nie zasługuję na to, żeby móc mieć dzieci. To wszystko tak bardzo bolało! Nie było ciebie obok! I tak bardzo się bałem! - powiedział ciężarny zlewając się łzami i wtulając się we mnie
- Już spokojnie ciiiiii - zacząłem nim lekko bujać obejmując go ramionami - To był tylko zły sen. Słyszałem, że ciężarni miewają złe sny o ciąży. A to dlatego, że tak bardzo martwią się o dziecko. A ty masz tych zmartwień razy dwa - położyłem dłoń na jego brzuch - Będziecie silne i mądre jak wasza mama - powiedziałem głaszcząc jedną ręką jego brzuch a drugą plecy omegi, który uśmiechnął się na moje słowa
- Będziecie też takie dzielne jak tata - powiedział młodszy kładąc swoją dłoń na mojej
- Najlepiej jakby miały same twoje cechy. Lepiej żeby po mnie nic nie odziedziczyły - powiedziałem
- Nie prawda. Jesteś kochany, silny, troskliwy, odważny. Mogą odziedziczyć te cechy od ciebie - powiedział omega
- W takim razie niech po tobie odziedziczą, twoją wytrzymałość, bo jesteś naprawdę wytrzymały - dodałem kiedy zauważyłem, że Nathan już otwiera usta, żeby się kłócić - były takie kochane i urocze jak ty, potrafiły zobaczyć w kimś coś dobrego jak ty we mnie widzisz same dobre cechy, mimo że wiesz jaki byłem, za co jestem ci wdzięczny - powiedziałem i pocałowałem chłopaka w usta co odwzajemnił

Rozmawialiśmy jeszcze trochę aż zasnęliśmy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro