WYBACZ MI, PROSZĘ
Kiedy wróciłam do domu, moich braci nie było, ale za to był mój chłopak, który nie dał mi nawet butów ściągnąć, tylko mnie podniósł i zaniósł do mojej sypialni. Po nie wiem jakim czasie, zadzwoniliśmy po jedzenie i ja wzięłam się za naukę. Shawn oczywiście nie opuścił mnie nawet na krok, bo robił za mój fotel i kiedy ja pisałam wypracowania, on bawił się moimi włosami i przytulał się do moich pleców. Po zjedzonym posiłku, mieliśmy zamiar obejrzeć jakiś film, ale ktoś zapukał do moich drzwi. Poszłam otworzyć, na korytarzu był Dylan i Lucy, którzy popatrzyli na mnie dziwnie. Też bym pewnie tak patrzyła na kogoś, kto otworzyłby mi w samej, męskiej koszulce i majtkach. Już nie mówiąc o włosach, które sterczały mi w każdym kierunku.
― Przyszliśmy w złym momencie? ― zapytał zmieszany Dylan. Shawn, słysząc chłopaka, szybko do mnie podszedł. Miał na sobie tylko spodnie dresowe, na jego klatce piersiowej było sporo blizn, a w tym na ramieniu całkiem nowa.
― Każdy moment będzie zły. ― zmierzyłam swojego chłopaka wzrokiem. ― Czego chcecie? ― zapytał, całkiem mnie ignorując.
― Przyjdziemy później. ― odezwała się Lucy, która miała wypieki na policzkach. Chłopak wzruszył ramionami i zamknął drzwi, a ja zaczęłam kręcić głową i zaczęłam się głośno śmiać.
― Mam nadzieję, że nie spędzasz z tym lalusiem za dużo czasu. ― przytuliłam się do chłopaka, mając nadzieję, że nie będę musiała odpowiadać na pytanie. ― Słonko? Ile spędzasz z nim czasu? I jak częstym gościem jest w tym mieszkaniu?
― Jesteśmy w jednej klasie. ― przypomniałam. ― Do tego jest moim sąsiadem i dobrym kolegą. Widujemy się codziennie. ― chłopak się spiął. ― Przestań tak robić, każdy wie, że jesteś zazdrosnym dupkiem. ― prychnął, podnosząc mnie. ― Nie wymyślaj sobie w tej główce, że może być mną, a Dylanem coś więcej, jasne?
― Oczywiście kochanie, ale jeśli kiedykolwiek zrobi coś, co Ci się nie spodoba, to marnie skończy. ― cmoknęłam go w kącik ust. ― Może odpuścimy sobie to oglądanie i od razu przejdziemy do sypialni? ― zaczęłam się śmiać, ale potulnie kiwnęłam głową.
*******
Następnego dnia wstałam dosyć wcześnie, aby pożegnać się ze swoim chłopakiem. Oboje nie wiedzieliśmy, za ile się zobaczymy, więc nasze pożegnanie było znów dosyć trudne. Nie chciałam, aby jechał, ale nie miałam wyboru. Kiedy opuścił już moje mieszkanie, poszłam pod prysznic, który zajął mi trzydzieści minut. Wysuszyłam włosy w łazience i ubrałam koronkową, czerwoną bieliznę, w której przeszłam do garderoby. Tego dnia zdecydowałam, że ubiorę białą bluzę do pępka i spodnie dresowe w kolorze czarnym i białymi bokami. Zrobiłam tradycyjny makijaż, po czym ubrałam białe Jordany i wzięłam spakowaną już torbę. Zrobiłam sobie jeszcze szybkie śniadanie, umyłam zęby i wyszłam z mieszkania, zamykając je.
― Jedziesz ze mną? ― zapytał Dylan, który też już wyszedł z mieszkania. Kiwnęłam głową i poszłam razem z chłopakiem w stronę windy. ― Twój chłopak mnie nie zabiję?
― Pojechał już. ― powiedziałam zgodnie z prawdą. ― Co Lucy wczoraj chciała? ― domyśliłam się, że miała do mnie jakąś sprawę, ale bała się sama do mnie przyjść.
― Chciała o czymś z Tobą pogadać, ale nie powiedziała mi, o czym konkretnie. Tylko wspomniała coś, że dotyczy to jakiegoś Willa. ― uniosłam brew. ― Domyślasz się, o co mogłoby chodzić?
― Może mój przyjaciel jej się spodobał. ― mruknęłam, ale bałam się, że zamieszana mogła być w to policja. ― Zmieniając temat, co myślisz o tym, że Gwen przepisała się do naszej szkoły?
― Lubię ją, chciałem do niej startować, ale ona chyba woli dziewczyny. ― spojrzał na mnie z uśmiechem. ― Chyba że jest bi tak jak Ty. ― wzruszyłam ramionami.
― Zawsze możesz się spróbować z nią umówić, nic nie stracisz, a możesz poruchać. ― parsknął śmiechem, przypominając mi to, w jakim stroju otworzyłam im drzwi. ― Nie było nas słychać? ― zapytałam, co całkowicie go rozśmieszyło.
― Trochę było. ― zaczerwieniłam się, co skomentował śmiechem. Przez resztę drogi do szkoły nie odzywałam się, myślałam o Lucy i o tym, co miała mi do przekazania. Miałam nadzieję, że to nie miało nic wspólnego z jej ojcem, policją i gangiem.
Kiedy usiadłam do swojej ławki, napisałam do braci i podziękowałam im, że pozwolili mi jeden dzień spędzić z czarnowłosym. Mimo że go nie trawili, to wiedzieli, że go kochałam i to się dla nich liczyło. Chciałam im się kiedyś w jakiś sposób odwdzięczyć, ale to, kiedy moje życie wróci do normy.
― Mogę usiąść z Tobą? ― spojrzałam na Gwen, która była zestresowana. Pierwszą lekcję mieliśmy z Blaisem, więc nic dziwnego, że bała się nie tyle, ile jego reakcji, to tego, co może być później. Kiwnęłam głową i posłałam przepraszające spojrzenie Dylanowi, który tylko kiwnął głową i usiadł w innej ławce. ― Dziękuje. ― szepnęła.
― Kto jak kto, ale Ty się boisz? ― odezwałam się, nie ukrywając mojego rozbawienia. ― Wyluzuj się, jeśli skapnie się, że się boisz, będziesz miała przesrane. ― kiwnęła głową i próbowała się ogarnąć.
― Dlaczego mi to mówisz? Jesteście po tej samej stronie. ― spojrzałam na nią, dopiero zauważyłam, że miała wielkiego siniaka na policzku. ― Zdarza się. ― cicho zarechotała.
― Nie jestem po tej stronie, co on. ― odpowiedziałam jej. ― Może Cię to zdziwi, ale jego bardziej nienawidzę od Ciebie. ― kącik jej ust powędrował do góry. ― Na przerwie pomogę Ci to zakryć, ale jesteś winna mi przysługę. ― pokiwała głową.
Kiedy nauczyciel wszedł do klasy, od razu spojrzał na mnie i na Gwen. Uniósł brew, byłam pewna, że wiedział, kim była dziewczyna, a co za tym idzie, znał naszą przeszłość. Mogłam za to beknąć, ale nie przejmowałam się tym. Odseparował mnie od mojej rodziny, więc nie miał prawa, Paul także, wskazywać ludzi, z którymi mogłam się zadawać. Miałam też ochotę zrobić im wszystkim na złość i wybaczyć blondynce, ale nie wiedziałam, jakby zareagowała reszta, a w tym Shawn i moi bracia.
― Nowa koleżanka i Carly przyjdźcie do tej klasy na długiej przerwie. ― każdy spojrzał na nas wymownie. ― Napisaliście te wypracowania? Alex przejdź się po klasie i pozbieraj wszystko.
― Oczywiście Panie profesorze. ― parsknęłam śmiechem, co nie umknęło nikomu. Blaise nie odezwał się ani słowem, co mnie bardzo cieszyło. Nie chciało mi się z nim dyskutować.
Na przerwie razem z Gwen poszłyśmy do toalety, gdzie ją pomalowałam, tym samym zakrywając siniaka. Dziewczyna wyjątkowo nie odezwała się ani słowem, przez całe dziesięć minut, za co byłam wdzięczna, bo chyba włożyłabym jej coś "przypadkowo" do oka.
― Jak Dylan zaprosi Cię na randkę, to masz się zgodzić. ― powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia, nie czekając na nią. Ona jednak mnie dogoniła, zatrzymując. ― Co? ― zapytałam, widząc, że Blaise się na nam przygląda. ― Czemu jesteś taka uparta Gwen?
― Bo chcę, żebyś mi wybaczyła. Chcę naprawić naszą przyjaźń, daj mi ostatnią szansę. ― westchnęłam. ― Obiecuje, że nie zjebie tego, a sprawy "fachu", nie będą poruszane.
― Daj mi kilka dni na przemyślenie tego. ― powiedziałam, a ona się ucieszyła, rzucając mi się na szyję. ― Pamiętaj, że mam chłopaka, a Ty masz się umówić z Dylanem. ― kiwnęła głową z uśmiechem.
########
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro