Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

NIE WIERZĘ W TO, CO SŁYSZĘ

Nie byłam pewna, ile minęło czasu, ale do mojego pokoju wpadła Heather i Will, którzy rzucili się na mnie, mocno przytulając. Od razu odwzajemniłam uścisk, przy tym radośnie się śmiejąc. Kiedy się odsunęli, zmierzyli chłopaka wzrokiem, a potem spojrzeli na mnie. On milczał, ja również to robiłam. Nie wiedziałam, czy mogłam im cokolwiek powiedzieć, bo to była Davisów prywatna sprawa, o której pewnie wiedziało niewielu. Przyglądałam się im tak chwilę, po czym stwierdziłam, że Heather intensywniej wpatruje się w chłopaka, co skomentowałam śmiechem, a tym samym koncentrując uwagę wszystkich na sobie. Popatrzyłam na chłopaka, chcąc mu dać do zrozumienia, że oni nie odpuszczą, a gdy ten kiwnął głową, poprosiłam, aby usiedli. Oboje uwalili się na moim łóżku, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.

― To jest Heather i William. ― przedstawiłam ich. ― Nie zdziw się, jak za minutę zaczną grozić sobie bronią albo jedno, drugie zaatakuje pięściami. Oni już tak mają. ― Heather uderzyła mnie w ramię, a Will zaczął się śmiać. ― To jest Dylan, mieszkamy na tym samym piętrze i jesteśmy w jednej klasie. ― powiedziałam. ― Nie jest nowym nabytkiem ani nic w tym stylu. ― powiedziałam. ― To młodszy brat Paula.

― Paul ma brata? ― zapytali jednocześnie, po czym zaczęli mu się dokładnie przyglądać. ― Nie jesteście za bardzo do siebie podobni. ― powiedział Will. ― Sprawdzali go? ― zapytał mnie, jakbym miała o wszystkim wiedzieć.

― Brudny Pies to potwierdził. ― powiedziałam. ― Nie zaatakował go ani nic. Kazał mi z nim tutaj przyjść i prawdopodobnie zostaniemy tutaj na dłużej. ― powiedziałam zgodnie z prawdą. ― Wyprzedzając Wasze pytanie, to ja będę spała u Shawna, a on tutaj. ― kiwnęli głowami.

Przez jakieś piętnaście minut siedzieliśmy i gadaliśmy o głupotach. W pewnym momencie Heather poprosiła mnie, abym jej w czymś pomogła i zapytała Willa, czy nie zabije młodzika. On tylko pokręcił głową, że nie ma zamiaru narażać się Paulowi, bo jak wróci z pudła, to jego wyśle dwa metry pod ziemię. Oczywiście, o ile to był naprawdę jego brat, bo widać było, że nie uwierzył ani w jedno moje słowo.

Poszłam razem z brunetką do jej pokoju, ona usiadła na łóżku, po czym wpatrywała się we mnie jak w obrazek. Z uniesioną brwią przyglądałam się temu, całkowicie nie wiedziałam, o co mogło jej chodzić. Dziewczyna bawiła się palcami i widocznie zastanawiała się, jak zacząć temat. Dotknęłam jej ramienia, patrząc prosto w jej ciemne oczy.

― To serio brat Paula? ― zapytała, a ja już wiedziałam, o co chodziło. Spodobał jej się Dylan i fakt, że był od niej o rok młodszy, nie przeszkadzał jej. ― Wpadł mi w oko. ― przyznała. ― Dobrze go poznałaś? Jaki on jest? Opowiedz mi o nim jak najwięcej. ― zaśmiałam się i zaczęłam opowiadać, jaki Dylan był dla mnie i dla poszczególnych osób.

Nie ukrywałam, że chłopak każdego traktował inaczej i na nikogo nie patrzył tą samą miarą. Zawsze znajdywał się ktoś lepszy i ktoś gorszy, ale widząc po tym, jak traktował Lucy przed i po jej przemianie, wiedziałam, że liczyła się dla niego uroda i ogólnie wygląd. Mimo wszystko lubiłam go i mogłam go z czystym sumieniem nazwać moim przyjacielem albo bardzo dobrym kolegą.

― O tu jesteś. ― powiedział Shawn, wchodząc od razu, kiedy skończyłam jej wszystko opowiadać. ― Brudny Pies kazał Cię zawołać i tego lalusia, który chodzi z Tobą do klasy. ― kiwnęłam głową i zanim wyszłam, przytuliłam się do chłopaka. ― Będzie na to czas później kochanie. ― cmoknął mnie we włosy i w trójkę wyszliśmy z pomieszczenia. ― W ogóle, co on tutaj robi? Przyprowadziłaś go?

― To brat Paula. ― powiedział szef bliźniaków. ― On, jak i Carly będą tu mieszkać, do momentu aż Wasz szef nie wróci do domu. Jasne? ― każde z nas kiwnęło głową. ― Mamy tę dziewczynę, chłopaki mówią, że jest przerażona. ― zaśmiał się. ― Ktoś chcę ją zmusić do gadania? ― ja się zgłosiłam. ― Nie jesteś w gangu złotko.

― Wiem, ale chyba bardziej będzie chciała ze mną gadać niż z Wami. ― mężczyzna zaczął się zastanawiać. ― To ja ją wkopałam, dlatego daj mi z nią pogadać, jak nic nie będzie chciała powiedzieć, to ktoś inny się nią zajmie. ― pokiwał głową, a po jakiś pięciu minutach prawie każdy z nas siedział w samochodach i jechaliśmy do jednego z magazynów.

Siedziałam pomiędzy Shawnem a Dylanem, kierował Will, a obok niego siedziała Heather. Przytuliłam się do swojego chłopaka, który zaczął głaskać mnie po nodze i co chwilę całował mnie w policzek, skroń lub po prostu we włosy. Śmiać mi się chciało, bo wiedziałam, że włączyła się zazdrość. Złapałam go mocno za rękę i wygodnie się ułożyłam, tym samym zamykając oczy. Nie chciało mi się spać, po prostu musiałam pomyśleć o tym, jak to wszystko przebiegnie. Mimo że dziewczyna nic dla mnie nie znaczyła, to nie chciałam, aby ją zabili. Wierzyłam w to, że wszystko mi powie i może ujdzie z życiem, chociaż byłam świadoma tego, że mogła skończyć jako dziwka, któregoś z gangsterów.

― Jesteśmy na miejscu. ― powiedział Will, zatrzymując się. Otworzyłam oczy i wciąż nie wiedząc jak się do tego zabrać, wysiadłam z auta. Tam szef moich braci zdecydował, że oprócz mnie, wejdzie tam jeszcze Dylan, Shawn, Will i dwóch jego ludzi, aby przysłuchiwać się całej rozmowie. Niepewnie weszłam do magazynu, cały czas trzymając swojego chłopaka za rękę, rozglądając się za dziewczyną, którą spostrzegłam w jednej z cel. Inne były puste, na szczęście. Osiłki z tamtej kliki siłą ją wyciągnęli i na samym środki, przykuli łańcuchami, tak aby nie mogła się ruszyć.

― Carly? Dylan? ― zapytała płaczliwie. ― Co Wy tu robicie? Gdzie ja jestem? ― zaczęła zadawać pytania, ale widząc za mną mojego chłopaka, szybko zrozumiała, że miała kłopoty. ― Wiedziałam, że o tym wiedziałaś!

― No i? ― zapytałam oschle. ― Zadowolona jesteś z siebie idiotko? Sama sobie narobiłaś kłopotów, mogłaś nie pierdolić swojemu ojcu o mojej rodzinie! ― podeszłam do niej, byłam wściekła. ― Obiecuje Ci, że jeśli stanie się coś Paulowi w tym więzieniu, to do domu wrócisz w kawałeczkach! ― dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej płakać. ― Co Ci to dało co?

― Nie rozmawiam z ojcem o jego sprawach! ― krzyknęła. ― Nie interesuje mnie to, co robi i jak dla mnie może zdechnąć! ― uniosłam brew, tak samo jak Dylan, który stał tuż obok mnie. ― Pytałam Cię o to, bo chcę dołączyć...

― Żarty sobie robisz? ― zakpiłam. ― Niby po co miałabyś dołączać do gangu? Jeszcze na początku roku bałaś się spojrzeć komukolwiek w oczy. Ty sobie zdajesz sprawę, jacy oni są? Nie zostawią po Tobie suchej nitki. Będziesz błagała o to, aby Cię zabili.

― Dobrze wiedzieć, jakie masz o nas zdanie kochanie. ― powiedział Shawn ze śmiechem, jednak kiedy skarciłam go wzrokiem, podszedł do nas. ― Słuchaj koleżanko, mimo że my Carly traktujemy inaczej, Ty nie byłabyś żadnym wyjątkiem. Tutaj nie ma żadnej litości, nie ma czegoś takiego jak "kobiet się nie bije".

― Nie przeżyłabyś nawet testów. ― powiedziała Heather, która weszła do hangaru. ― Zawsze dostajesz tych najgorszych, bez żadnych ulg po prostu albo Cię torturują, albo obijają buźkę. ― westchnęła. ― Poczekajcie, zawołam szefa. Może on coś na to powie.

Nie minęło nawet pięć minut, a Brudny Pies stał obok mnie i zwijał się ze śmiechu, kiedy usłyszał, że taka drobna "myszka", chciała dołączyć do półświatka. Kiedy w końcu się ogarnął, podszedł do niej, wyciągając nóż, po czym przejechał po nagim brzuchu blondynki. Ta zaczęła wrzeszczeć, a ja miałam wrażenie, że zaraz ogłuchnę.

― Dobra, wiecie co? ― odwrócił się do nas. ― I tak nie wyszłaby stąd żywa, a testy może przejść. ― popatrzyłam na niego jak na idiotę ― Carly, Dylan, Wy też przejdziecie testy. Nie interesuje mnie to, że nie chcecie. Musicie być jednymi z nas, abym miał do Was jakiekolwiek zaufanie. ― westchnęłam zrezygnowana. ― Ściągnijcie ją i zawieźcie do siedziby, tam wszystko omówimy.  

########

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro