Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

MIESZKAMY W PAŁACU

Powiedziałam Shawnowi prawdę, nie chciałam, aby cały czas mnie w czymś ograniczał. Nie byłam jego własnością, mogłam robić, to co mi się podobało, byłam do cholery pełnoletnia, a do tego dołączyłam do półświatka. Nie chciałam też z nim za wiele rozmawiać, bo chciałam, jak najszybciej załatwić sprawę z nowym domem. Późnym wieczorem umówiłam się z Gwen, musiałam wiedzieć, jak się trzymała, nawet jeśli nie zależało mi na niej.

Ten dom, a raczej willa różniła się do wszystkich, które przeglądałam razem z Paulem. W tej zakochałam się od razu, była bajeczna. Z zewnątrz wszystko wyglądało, jak jakiś francuski dworek, a w środku, przynajmniej na zdjęciach, było wszystko nowocześniejsze. Właściciel w ogłoszeniu napisał, że ta posiadłość jeszcze dwadzieścia lat wcześniej była całościowo zrobiona na kształt najpiękniejszych pałaców francuskich. Wysiedliśmy z samochodu i niemal od razu "naskoczył" na nas właściciel, który wyglądał na maksymalnie trzydzieści pięć lat.

― Dzień dobry, Państwo w sprawie kupna domu, mam rację? ― potwierdziłam, a mężczyzna się do mnie uśmiechnął. ― Świetnie, nazywam się Antonio Gonzales, ale proszę się zwracać do mnie po imieniu.

― Susan, a to Greg. ― zanim wyszłam od Paula, on nam dał fałszywe dokumenty, tak dla bezpieczeństwa. ― Mogłabym wiedzieć, dlaczego sprzedajesz tak piękny dom?

― Mieszkam sam, nie mam żony ani dzieci. Nie potrzebuje aż tak wielkiego metrażu. ― kiwnęłam głową ze zrozumieniem. ― Nie chcę Was zniechęcać, ale dla Waszej dwójki chyba to też za duży dom. ― stwierdził.

― Mamy sporą rodzinę. ― powiedziałam zgodnie z prawdą, a Antonio pokiwał głową i przeszedł do oprowadzania nas.

Na początku, mężczyzna pokazał nam całe podwórze, które nie dość, że było wielkie, to jeszcze znajdowało się tam kilka fontann, wielki basen, leżaki, jacuzzi i wiele innych pierdół, którymi była po prostu zachwycona. Shawn, widząc moją miną, zaczął się śmiać, a Antonio razem z nim Do domu było jedno wielkie wejście, z drugiej strony znajdował się garaż, który był dwa razy większy, niż ten, który my mieliśmy w naszym domu. Byłam pewna, że chłopaków to ucieszy, Heather pewnie też.

― Nie wystarczy nam czasu, aby zwiedzić wszystko na zewnątrz. ― powiedział, a ja uniosłam brew. ― Jak sami zauważyliście, ten dom jest na lekkim odludzi, z jednej strony otacza ją las, przez który mało kto potrafi się przetrzeć, a pozostałych stron, jest około czterech hektarów ogrodów. Nie ukrywam, że zadbanie o to wszystko wymaga jeszcze raz takiej sumy, którą podałem w ogłoszeniu. ― kiwnęliśmy głowami.

Przeszliśmy do domu, salon był ogromny, zresztą tak jak wszystko, co do tej pory widziałam. Wszystko to było utrzymywane w bieli z niebieskimi dodatkami. Oprócz ogromnej kanapy, w kształcie litery "L", na której z pewnością, każdy od nas by się zmieścił, było akwarium. Antonio powiedział, że już swoje ryby zabrał, więc było ono puste,

― Każde okno w tym domu to okno weneckie. Wy stąd widzicie wszystko, nikt nic nie widzi z zewnątrz. ― po raz któryś kiwnęłam głową i w dalszym ciągu przyglądałam się pomieszczeniu.

Zwiedzanie wszystkiego, zajęło nam dobre pięć godzin. Antonio dokładnie omawiał każde pomieszczenie i mówił o jego zaletach i wadach, chociaż moim zdaniem żadne z nich nie miało ich. Kuchnia i jadalnia były połączone, jednak nie było to tak, jak u nas w domu. Były trzy stoły po pięć miejsc, ale zgodnie z Shawnem stwierdziliśmy, że nie będzie problemu z połączeniem wszystkiego.

Najbardziej podobało mi się to, że na dole była tylko jedna sypialnia, która była połączona z biurem. To chyba idealne miejsce z Paula, który przecież i tak pracuje bez przerwy. Gdy w końcu by padł, nie musielibyśmy go daleko nieść. Reszta pokoi była na piętrze, które praktycznie niczym się nie różniły, z jednym wyjątkiem. Ja od razu zakomunikowałam, że jeżeli kupimy ten dom, ja zajmę pokój, który był praktycznie w samych czarnych kolorach. Wciąż uwielbiałam ten kolor, a taka sypialnia, była spełnieniem moich marzeń.

― Przepraszam na chwilę. ― powiedziałam, kiedy mój telefon się rozdzwonił. To był Paul, miałam nadzieję, że nie znalazł czegoś innego ani nie miał dla mnie żadnych innych złych wieści.

Paul: Co Wam tak długo to schodzi?

Carly: Ten dom jest ogromny, poza tym właściciel nam opowiada o najmniejszych szczegółach.

Paul: Dobra i tak dzwonie, aby Ci powiedzieć, że tamten drugi dom sprzedali. Musicie kupić ten.

Carly: Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy.

Mężczyzna się roześmiał, po czym się rozłączył.

― Myślę, że to, co nam pokazałeś, wystarczy. Kupujemy. ― powiedziałam, podchodząc do mężczyzn. Antonio uśmiechnął się i zeszliśmy do jadalni, po czym usiedliśmy do jednego ze stołów i spisaliśmy umowę. Oczywiście, zapłaciliśmy mu wszystko gotówką, którą jakimś cudem zmieściłam do torebki, która jak dla mnie i tak byłą dużych rozmiarów.

― Tu macie klucze, w biurze są pozostałe z instrukcją, do czego są. Nie będę Wam więcej zawracał głowy, mam tylko nadzieję, że będzie Wam się tutaj dobrze mieszkało. ― pożegnaliśmy się z mężczyzną, po czym poczekaliśmy, aż odjedzie i zadzwoniłam ponownie do Paula, który na miejscu był już dziesięć minut później, a za nim reszta naszej familii i to ze wszystkim, co mieliśmy w naszym poprzednim domu.

― O kurwa! ― to mówił każdy, kto wszedł do domu. ― Nigdy nie sądziłam, że zamieszkam w pałacu. ― zaśmiałam się na słowa brunetki. ― Pokażecie nam pokoje, a potem resztę domu?

― Tak, tylko ostrzegam, że ja już swój pokój wybrałam. I on nie podlega dyskusji. ― zaznaczyłam, a kiedy każdy coś mi odburknął, zaczęło się ponownie zwiedzanie. ― A te schody są wyrwane z epoki baroku, czy jak? ― przyznałam jej rację. Mimo że one nie były, nie wiadomo jak wielkie, to przepych dodatków na nich, aż powalał.

******

Kiedy mniej więcej byłam rozpakowana w swoim nowym pokoju, poszłam pod prysznic. Łazienka nie robiła wielkiego wrażenia, bo kto o normalnych zmysłach spędza całe dnie w łazience? Po godzinie wyszłam z niej, umalowana i uczesana. Z szafy wyciągnęłam czarne skórzane spodnie i bordowe body, a na to założyłam kurtkę, tak zwaną wiatrówkę. Zeszłam na dół, chciałam kogoś poprosić, aby mnie zawiózł do knajpy, w której umówiłam się z byłą przyjaciółką.

― Oszalałaś? ― zapytał Paul, którego, czy chciałam, czy nie, musiałam poinformować, gdzie się wybieram i z kim. ― Chcesz powtórkę z rozrywki? Już Ci nie darują, będą Cię torturować, gwałcić.

― Spotkam się z nią w miejscu publicznym. ― powiedziałam. ― Muszę tam jechać, Blaise ją upokorzył przy całej szkole, sam wiesz, jak byłam traktowana w szkole, jak jeszcze mieszkałam z mamą. ― kiwnął głową. ― Z niej też szydzono, wiem, że jest załamana... ― wzięłam wdech. Nie miałam czasu, aby mu wszystko wytłumaczyć. ― Kiedyś obiecałyśmy sobie, że nieważne co między nami się wydarzy, w takich sytuacjach sobie pomożemy, nawet jeśliby się to skończyło na zwyczajnej rozmowie.

― Dobra, ale masz na to maksymalnie dwie godziny, a do tego będziesz miała podsłuch i podrzucisz jej pluskwę. ― bez zawahania się zgodziłam, co wywołało u niego uśmiech. ― Zawiozę Cię.  

######

Przepraszam za te łyse opisy....😌 kiedyś je poprawie, obiecuje!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro