Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

JEST DLA MNIE WSZYSTKIM

SHAWN

Kiedy wróciłem do domu, nie miałem ochoty na nic, prócz spędzenia czasu z Carly w łóżku, przytulając się do jej wielkich cycków. Jak na złość ona miała inne plany. Nie umiałem jej odmawiać, więc zgodziłem się zawieźć ją i jej nową koleżankę na zakupy. Na szczęście William zgodził się pojechać z nami. Zawsze jak jechaliśmy do centrum, to się objadaliśmy w pizzerii, zakupy to nie moja bajka. Kiedy zobaczyłem tę całą Lucy, to nie dziwiłem się innym, że się nad nią znęcali. Miała wszystkie rysy frajerki, ale po minie mojego przyjaciela widziałem, że coś w niej dostrzegł.

― O co chodzi stary? ― zapytałem w końcu. On spojrzał na mnie wymownie, ale nic nie powiedział. Wiedziałem, że w jego pustej głowie rodziło się coś, co było związane z Lucy. ― Carly Cię zabiję, jeśli coś zrobisz tej dziewczynie.

― O czym ty gadasz? ― oburzył się, jego twarz zrobiła się czerwona. ― Po prostu skądś ją znam, tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd. ― westchnął.

Nie pytałem o nic więcej. Wolałem nie wnikać w to, co sobie ubzdurał. Może ja się uspokoiłem, dzięki mojej ślicznotce, ale on wciąż był taki sam. Jedyna różnica była taka, że zaczął się z nią przyjaźnić i zakopał topór wojenny z Heather. W przeciwieństwie do mnie ona ciągle miała jakiś problem. Kiedy postrzelono Carly, obwiniała o to mnie. Codziennie powtarzała mi, że to ja powinienem dostać kulkę, miała rację. Nikt nie musiał mi tego powtarzać, sam dobrze o tym wiedziałem. Obiecałem sobie, że co by się nie wydarzyło, to będę ją chronił.

Równo po trzech godzinach wsiadaliśmy do samochodu. Oczywiście musiałem wziąć zakupy od czarnowłosej, bo nakupiła tego tyle, że ledwo trzymała te wszystkie torby. William wziął torby od Lucy, co zdziwiło wszystkich. Kiedy blondynka wysiadła, on zrobił to samo, pomagając jej zanieść torby. Gdy wrócił, Carly zaczęła się wypytywać, o co chodziło. On jednak milczał jak grób, co strasznie ją irytowało.

― Nie przejmuj się nim. Ma swoje dziwactwa jak każdy w sumie. ― westchnęła z rezygnowaniem. ― Śpisz dzisiaj u mnie? ― uśmiechnąłem się niewinnie, a ona pokiwała głową. Wiedziała, że będzie musiała mi się za to odpłacić. Niekoniecznie seksem, wystarczyło, że pozwoliła mi się w nią wtulić, głaskała mnie po włosach i całowała. Liczyło się to, że byliśmy razem, nic więcej nie grało roli.

Kiedy byliśmy już wykąpani, położyliśmy się do łóżka. Ona wtuliła się w moją pierś, a ja zacząłem głaskać ją po włosach. Wiedziałem, że zamknęła oczy i nad czymś się zastanawiała. Zawsze to robiła, bałem się, że wspomina postrzał albo dziękuje Bogu, że przeżyła kolejny dzień. Nie chciałem, aby się bała, a tym bardziej, żeby zakładała maskę, by każdemu udowodnić, że wszystko było w porządku. Jeśli musiałbym, to bym wyjechał z nią na drugi koniec kraju, zmienił całe swoje życie, tylko po to, aby poczuła się bezpieczna i szczęśliwa. Nic innego dla mnie się nie liczyło.

― Śpisz? ― zaprzeczyłem. ― Chciałbyś mnie jutro przed siódmą zawieźć do Lucy? Obiecałam, że zrobię ją na bóstwo.

― Jasne kochanie, dla Ciebie zrobię wszystko. Wiesz o tym. ― wtuliłem się w nią jeszcze mocniej, po czym zamknąłem oczy i po kilku minutach zasnąłem.

######

Czytasz? Zostaw gwiazdkę i komentarz <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro