Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

DZIEŃ PEŁEN WRAŻEŃ

Nadszedł czas, aby wrócić do szkoły, mnie, Dylana i Lucy ciekawiło to, jak ludzie zareagują na to, jak wyglądamy i na wielki powrót blondynki, która nie zamierzała wrócić do domu. Już z samego rana w domu było słychać kłótnie pomiędzy Shawnem i Paulem. Nie rozumiałam tego i jednocześnie byłam pełna podziwu, że tatusiek tyle lat już z nim wytrzymał. Kiedy ten pierwszy wszedł do pokoju, miał siniaka na lewym policzku i podbite oko.

― Ubierz coś innego. ― powiedział przez zaciśnięte zęby. ― Nie będziesz paradować z takim dekoltem. ― podszedł do mnie i siłą ściągnął ze mnie bluzkę, która odsłaniała całe ramiona i nieco wypychała cycki do przodu. ― W tym będzie Ci lepiej. ― powiedział, delikatnie się uśmiechając.

― Nie pójdę w spódnicy i w Twojej bluzie. ― powiedziałam, po czym wzięłam zwyczajną czarną koszulkę, a na to założyłam marynarkę w tym samym kolorze. ― Co? ― zapytałam, jak zmrużył oczy i zablokował mi wyjście z pokoju.

― Ty mnie kochanie lepiej nie wkurwiaj. ― pogroził palcem, co było bardziej niż komiczne. ― Panno gangsterko, zapomniałaś o broni? Paul wyraźnie powiedział, że macie ją mieć zawsze. ― westchnęłam, po czym pokazałam mu wewnętrzne kieszenie marynarki. Miałam w nich dwa noże i "kieszonkowy" pistolet. ― Do czego mogę się jeszcze przyjebać. ― ilustrował mnie wzrokiem, się zastanawiając. ― Nie za mocny ten makijaż?

― Dobra, o co Ci tak naprawdę chodzi? ― założyłam ręce na piersi. ― Zaczynasz mnie wkurwiać. ― warknęłam, co tym razem wywołało śmiech u niego. ― Przesuń się. ― podeszłam do niego i chciałam przesunąć go siłą, ale złapał mój nadgarstek.

― Nie przeginaj. ― warknął. ― Myślisz, że skoro jesteś jedną z nas, to możesz się do wszystkich rzucać? Chyba Ci się bajki pomyliły królewno. ― zacisnęłam oczy i niewiele myśląc, uderzyłam chłopaka w drugi policzek.

― Będzie równo puchło. ― uśmiechnęłam się słodko. ― I dla Twojej wiadomości, z nikim innym nie mam spin, tylko Ty się przypierdalasz o byle gówno. Jak masz jakiś problem do mnie, to spoko, mogę się wynieść w każdej chwili. ― już bez żadnych cyrków udało mi się wyjść. Na dole byli wszyscy i patrzyli na mnie, jakbym przez noc zamieniła się w kosmitkę. ― Powie mi ktoś, czemu on się tak dopierdala o wszystko? I czy to tylko do mnie tak?

― Do wszystkich ostatnio skacze. ― powiedział Nick. ― Zaczęło się od tych Waszych testów, nie podoba mu się, że jesteście w gangu i tu mieszkacie. Zwłaszcza chodzi o Ciebie. ― wzięłam wdech, aby nie wybuchnąć i nie zwyzywać całego świata. Te testy i świadomość tego, co zrobiłam, chyba naprawdę siadły mi na głowę. ― Dylan powiedział, że czekają na Ciebie już w aucie. ― dopowiedział po krótkiej chwili, więc po krótkim pożegnaniu się z nimi, wyszłam z domu i bez słowa wsiadłam do auta. ― Nic nie mówcie, po prostu jedź. ― mruknęłam, zanim cokolwiek powiedzieli.

Kiedy byliśmy w szkole, szok, jaki ogarnął wszystkich, był komiczny. Co chwilę ktoś pytał nas, gdzie byliśmy i czemu mamy takie blizny na twarzach. Najwięcej pytań było do Lucy, wkurzało ją to, bo ile można słyszeć jedno i to samo? "Kto Cię porwał?" "Co oni Ci zrobili?!" "Jakim cudem Ty w ogóle żyjesz?!" Na to ostatnie wybuchnęłam tak głośnym śmiechem, że zwróciłam uwagę całego korytarza. Oczywiście nie obyło się bez głupich komentarzy, że zamiast wspierać koleżankę, nabijam się z niej, chociaż wyglądałam gorzej od niej.

Dylan bez ogródek podszedł do jednego z chłopaków, z którym nigdy jakoś nie miał dobrych relacji i przyjebał mu w mordę. To jeszcze bardziej powiększyło mój rechot, a dodatkowo udzieliło się też blondynce i loczkowi. Poszliśmy do odpowiedniej klasy, gdzie mieliśmy mieć język hiszpański i usiedliśmy na samym końcu. Austin, który chyba jako jedyny nie chciał wnikać w to, czemu tak wyglądamy, powiedział mi tylko, że Gwen zrezygnowała ze szkoły, bo pod naszą nieobecność, Blaise zrobił z niej pośmiewisko na całą szkołę, przez co się załamała. Zacisnęłam pięści, bo dobrze wiedziałam, że mimo tego, że była w gangu i to od dłuższego czasu, to po tym, co obie przeszłyśmy w szkole, mogła się załamać. Nie chciałam tego, więc niewiele myśląc, wysłałam jej wiadomość, że musimy się spotkać i podałam adres i godzinę.

― A to nie tak, że ona powinna być naszym wrogiem? ― zapytał cicho Dylan, a Lucy uniosła brew. ― Należy do Black Widow, a Tom, jej brat, to szef jednej z klik. ― wyjaśnił jej, a ona uderzyła mnie w ramię, przez co syknęłam.

― Jak już masz mnie bić, to nie w to. Rana jest świeża. ― westchnęłam. ― Powinna być, ale nie mogę jej zostawić. Kiedyś, jak jeszcze się przyjaźniłyśmy, to byłyśmy nękane w szkole. W naszym miasteczku była tylko jedna szkoła, a ludzie stamtąd byli tacy, jak Alex. Jedyne wsparcie miałyśmy w moich braciach i Tomie, który nie raz mścił się za nas. ― spojrzałam na Blaise, który właśnie wszedł do klasy, a wraz z nim ojciec Lucy. ― Skończymy tę rozmowę później. ― dziewczyna odwróciła się i zaczęła kląć pod nosem.

Wszystko, co wydarzyło się później, było łatwe do przewidzenia. Ja, Dylan i Lucy zostaliśmy zaproszeni na korytarz, aby porozmawiać o tym, co wydarzyło się przez te ostatni dni. Żadne z nas nie było rozmowne, co cholernie wkurzało blondynów. Ja siedziałam na krześle pod klasą i przyglądałam się temu, jak Adams drze się na swoją córkę, chyba nie tak ojciec powitać córkę po tym, jak została porwana. Kiedy Blaise odszedł kawałek, bo zadzwonił do niego ktoś ważny, kiwnęłam głową do Dylana i oboje włączyliśmy dyktafony, tak na wszelki wypadek.

― A Waszej dwójce co się stało? ― zapytał wkurwiony mężczyzna. ― Ostatnio jak Was widziałem, nie mieliście nawet zadrapania. ― spojrzeliśmy po sobie. ― No słucham!

― Nie mamy obowiązku tłumaczyć się przed Panem. ― powiedział Dylan. ― To nasza sprawa, w końcu jesteśmy dorośli. ― mężczyzna zaczął drzeć się na całą szkołę, co nie obyło się bez wyjść nauczycieli z klas i pojawieniem się dyrektora. ― Możemy już wrócić na lekcje? Nie, żeby hiszpański był jakimś super przedmiotem, ale nie widzę powodów, abyśmy musieli tu być. To również tyczy się Lucy, która również jest dorosła. ― zaczęłam się cicho śmiać. Mina Adamsa wskazywała na to, że był wkurwiony do granic możliwości.

― Póki mieszka pod moim dachem, będzie mi mówić, co robi i z kim! ― warknął, a Lucy spoglądając na nas, parsknęła śmiechem i powiedziała, że nie ma zamiaru wrócić do domu, bo jej ojciec jest walnięty na łeb. Dodała, że dopilnuje tego, żeby jej matka w najbliższym czasie również go zostawiła. Nie trzeba było czekać na jego reakcje, koleś uderzył własną córkę, co pobudziło chyba wszystkich zgromadzonych na korytarzu, a nie oszukujmy się, uczniowie przez te krzyki również powyłazili i było wszystkich naprawdę sporo.

― Dzisiaj lekcje są odwołane! ― krzyknął dyrektor. ― Możecie iść do domów, ale oczekujcie wezwań na policję! Nie zostawimy tego tak, a pewnie wszyscy będziecie wzywani! ― każdy wziął swoje rzeczy i po prostu poszedł do domu. My również.

########## 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro