Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

CLUB

Już dwa tygodnie mieszkałam sama, z braćmi rozmawiałam co drugi dzień, a z Shawnem pisałam sporadycznie. Tłumaczył się, że Paul dawał mu wycisk we wszystkim, sprawdzał go co chwilę, a jak miał dotrzymać obietnicy, to musiał uważać. Posłuchałam się jego rady i kupiłam nowy telefon, który cały czas miałam przy sobie. Nie chciałam ryzykować, że ktoś wejdzie mi do mieszkania i sprawdzi, z kim utrzymywałam kontakt.

Jeśli chodzi o szkołę, to moje oceny poprawiły się, z hiszpańskiego i wychowania fizycznego też się nie zmieniły, ale za to treningi przeprowadzał ktoś inny. Raz Blaise kazał mi zostać po lekcji, aby mnie o tym poinformować, śmiał się, że, nawet gdy nie jestem z Shawnem, nie może mnie uwalić, abym przyszła na poprawę, bo tak się umówił z Paulem. Mnie natomiast ciekawiło to, po co były te całe kursy, skoro miałam się odseparować od tego świata. Okej, kurs sztuk walki mógł już być, bo to byłoby dziwne, gdyby w połowie to zakończyli, ale po co te wyjazdy na strzelnice?

Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Oderwałam się od ubrań, które aktualnie przeglądałam i poszłam otworzyć. W progu stał Dylan, nie zdziwiło mnie to, bo od tych kilkunastu dni, był częstym gościem w moim mieszkaniu.

― Fajna piżama. ― powiedział na wstępie. ― Mogę wejść? ― przepuściłam go. ― Mam dla Ciebie propozycje nie do odwołania. ― uniosłam brew. ― Ale idź i się pierw ubierz. ― spojrzałam na niego niezrozumiale, ale chwilę później zauważyłam, o czym mówił. Zaczęłam się głośno śmiać, ale poszła się przebrać. Ubrałam białe dresy i szarą bluzę Shawna, którą mu zabrałam. Pomalowana już byłam, więc nie musiałam się w to bawić.

― Tak lepiej? ― zaśmiałam się, a on pokręcił głową. ― Bardziej się nie zakryje. ― nalałam sobie soku do szklanki. ― Jaką masz propozycję?

― Idziemy na imprezę. Nie możesz siedzieć cały czas w domu. ― chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał. ― Szkoła się nie liczy. ― westchnęłam. ― Carly, to, że ten typ Cię rzucił, nie znaczy, że masz zamulać na chacie. Dzwoniłem do Jaka, Ricka, Lucy i kilku innych osób, każdy z nich idzie.

― Kto powiedział, że mnie rzucił? ― zapytałam sfrustrowana. ― To, że się nie widujemy, nie znaczy, że nie jesteśmy razem. Poza tym nie wiem, czy nie zauważyłeś, ale nie mam jakiegoś dobrego kontaktu z ludźmi z klasy i ogólnie ze szkoły. Jesteś jedynym wyjątkiem, no i kiedyś Lucy.

― Właściwie to, czemu już nie gadacie? Zmieniłaś ją, a teraz się nie kumplujecie? Nie uważasz, że to dziwne?

― Miałam kilka problemów, sam widziałeś, że z nikim nie rozmawiałam. Ona zaprzyjaźniła się z Alex i jej przyjaciółeczkami. Nie będę jej od tego odrywać, a sama nie zakoleguje się z tymi idiotkami. Jak widzę te platynowe łby, to mam ochotę sobie oczy wydrapać.

― Dobra, ale na imprezę musisz z nami iść. Chłopaki chcą Cię lepiej poznać. ― westchnęłam. ― Nie ma żadnych "ale", jak nie masz, co ubrać, to mogę pojechać z Tobą na zakupy.

― Mam co ubrać, ale Shawn mnie nigdzie nie puści. Zanim bym się zastanowiła, w co się ubrać, on by tutaj był, a uwierz, że nie wyszłabym nawet na korytarz.

― Dzwoń do niego, tu i teraz. ― zarządził. ― Nie gap się tak, tylko dzwoń albo daj mi jego numer, to ja zadzwonię. ― Dylanowi chyba życie było nie miłe, bo aż pięć minut przekonywał mnie, abym w końcu do niego zadzwoniła. Napisałam mu wiadomość, żeby do mnie zadzwonił, a kiedy zapytał po co, to napisałam mu, że namawiają mnie na imprezę. Chwilę później na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie chłopaka.

Shawn: Kto? Gdzie i kiedy?

Carly: Znajomi z klasy. Dzisiaj, ale nie wiem, gdzie.

Shawn: Jeśli nie pójdziecie do Blackmoon to idź.

Carly: Uważaj na siebie.

*******

Cały dzień zastanawiałam się, co ubrać. Początkowo byłam nieco zła na Shawna, że ot tak mi pozwolił, ale z drugiej strony, to znaczyło, że mi ufał. Poza tym Dylan miał rację, nie mogłam rozpaczać cały czas. Miałam zmienić się na lepsze, a to była idealna okazja. Może nie było to moje ulubione towarzystwo, ale zawsze jakieś. Lubiłam bruneta i to z nim miałam dobry kontakt z całej szkoły, z Lucy nie gadałam już w ogóle, ale nie było mi przykro z tego powodu. Pokazałem jej, że lekka zmiana, może być właściwa, a ona z tego skorzystała. Koniec tematu.

Po prawie czterech godzinach zdecydowałam się na czarną, obcisłą sukienkę, która miała wycięcie w talii i tego samego koloru kozaczki na słupku. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone, a makijaż zrobiłam nieco mocniejszy. Kiedy byłam gotowa, napisałam do Dylana, że możemy już iść, nie minęły nawet dwie minuty, a chłopak już po mnie był.

― Pięknie wyglądasz. ― da mi całusa w policzek. ― Twój chłopak się nie wścieknie, jak się dowie, że ubrałaś się tak wyzywająco? ― pokiwałam głową, na co się zaśmiał.

― Zawsze możesz dać mi pięć minut, to ubiorę dresy. ― zaprzeczył, a tym razem ja się zaśmiałam. ― Oni już będą na nas czekać? ― upewniłam się, a on pokiwał głową.

Na miejscu byliśmy piętnaście minut później. Poszliśmy do Splashclub, oni początkowo chcieli iść do Blackmoon, ale kiedy powiedziałam Dylanowi, że tam łatwo można oberwać i skończyć w burdelu, od razu zmienili zdanie.

Mijały godziny, a ja zaczynałam się nudzić. Gadałam tylko z chłopakami, bo dziewczyny były zajęte lizaniem się z jakimiś fagasami. I kto by pomyślał, nawet Lucy poszła z kimś w ślinę. Ja cały czas wszystkim odmawiałam, to tańca, drinków i tak dalej. Co jakiś czas pisałam z Shawnem, który pytał, czy byłam grzeczna. Chciałam, aby przyjechał, ale mieli jakąś akcje i nie miał jak.

― Carly?! ― podniosłam głowę, Alex przyprowadziła kolejnego chłopaka, którego bardzo dobrze znałam. To był Tom. ― Dawno się nie widzieliśmy. ― podszedł do mnie i przytulił, dając buziaka w policzek. ― Zmieniłaś towarzystwo? ― już całkowicie olał blondynę i usiadł obok mnie.

― Poniekąd. ― powiedziałam wymijająco. ― Mam nadzieję, że wrócę normalnie do domu. ― powiedziałam tak, aby tylko on to słyszał.

― Nie mam zamiaru Cię znowu tam zabierać. ― mrugnął do mnie, na co się uśmiechnęłam. ― Tylko nie uciekaj, Gwen też tu jest.

― Imprezujesz z młodszą siostrzyczką? ― parsknęłam śmiechem, zbierając dziwne spojrzenia od chłopaków.

― Znacie się? ― zapytał Dylan, a ja i Tom potwierdziliśmy. ― Skąd? ― zaciekawił się i spojrzał podejrzliwie na to, że brunet mnie obejmował.

― Długa historia. ― powiedziałam, nie chcąc opowiadać tego.

######

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro