POWRÓT BLIŹNIAKÓW
Następny dzień nie zaczął się dla mnie najlepiej. Czułam się okropnie, wszystko mnie bolało, ledwo wstałam z łóżka. Oczywiście Shawn powiedział, że powinnam zostać w domu, ale ja nie chciałam. Wolałam iść do szkoły i nie patrzeć na Paula, który był wrakiem człowieka. Najbardziej mnie wkurzało to, że nie potrafiłam mu pomóc. Miałam nadzieję, że to nie było na tyle groźne i niebezpieczne, że mógłby stracić życie.
W szkole byłam kilkanaście minut przed dzwonkiem. Klasa była otwarta i nawet kilka osób już tam siedziało, więc i ja poszłam zająć swoje miejsce. Nie minęło dużo czasu, a do klasy weszła Lucy, co najdziwniejsze, w towarzystwie Dylana. Spojrzałam na nią wymownie, a ona wzruszyła ramionami, po czym bez słowa odeszła od niego i usiadła obok mnie.
― Dylan z Tobą kręcił? ― zapytałam na wstępie. Ona wzruszyła ramionami i spojrzała na chłopaka, który uważnie nam się przyglądał. ― Co Ty tu robisz? ― zapytałam Willa, kiedy wszedł do klasy.
― Musimy pogadać, to ważne. Ruszaj tyłek. ― wstałam i poszłam za chłopakiem. Akurat mieliśmy mieć lekcje z Blaisem, więc byłam pewna, że nie będzie miał nic przeciwko, zwłaszcza że mogłoby to mieć coś wspólnego z gangiem. ― Chodzi o tę Twoją koleżankę. ― uniosłam brew. ― Wiem już, skąd ją znam. Kiedyś, kiedy mnie złapano, ona była na przesłuchaniu. Jej ojciec to glina, który zajmuje się pokonaniem organizacji przestępczych. Lepiej będzie, jak przestaniesz się z nią zadawać. Źle to może się skończyć dla nas wszystkich. Ty też możesz za to beknąć, nawet za to, że z nami mieszkasz. Takie kanalie, jak on łatwo wymyślą, o co mogą Cię oskarżyć.
― Żartujesz sobie ze mnie? ― szczena mi opadła. Nie pomyślałabym, że jedyna normalna osoba w tej szkole, mogłaby najbardziej zaszkodzić mojej rodzinie. ― Powiedz, że tak. ― zaprzeczył. ― Co na to Paul?
― On ma większe problemy. Lepiej mu o tym nie wspominać, bo się całkowicie załamie. ― kiwnęłam głową. ― Leć już na lekcje, Heather powiedziała, że dzisiaj po Ciebie przyjedzie. Nie wiem, co wymyśliła.
― Powiedz jej, że kończę dzisiaj przed pierwszą po południu. ― kiwnął głową, po czym pożegnał się ze mną i poszedł w swoją stronę. Ja wróciłam do klasy, każda dziewczyna spoglądała na mnie z zaciekawieniem, a chłopaki w sumie sama nie wiedziałam. Oni codziennie się dziwnie gapili.
Przez cały dzień zastanawiałam się nad tym, co powiedział mi William. Polubiłam Lucy, ale jak ona miałaby zaszkodzić mojej rodzinie, to chyba musiałabym z nią urwać kontakt lub ograniczyć tę znajomość do minimum. Może Heather mi coś podpowie i będę wiedziała, co z tym wszystkim robić. Na każdej przerwie Dylan siedział z nami i dyskutował z Lucy, ja siedziałam cicho i tylko słuchałam, o czym mówili. Chłopak bez wątpienia z nią flirtował, podobało jej się to i nie kryła się z tym.
― Co Ty tak zamilkłaś? ― odezwał się w końcu do mnie. ― Jeszcze jedna lekcja i do domu. ― uśmiechnął się do mnie szeroko, co odwzajemniłam. Zadzwonił dzwonek, razem z Lucy poszłam do szatni. Przebrałyśmy się i wyszłyśmy na sale. O dziwo oprócz naszego nauczyciela, był również Blaise i moi bracia?
― Co tutaj robicie? ― zapytałam całkowicie zdezorientowana. ― Nie macie co w domu robić? Jesteście niepoważni? ― zaczęłam zadawać milion pytań, co dziwiło wszystkich. Zwłaszcza że waliłam do nich na "ty".
― Też Cię miło widzieć siostrzyczko. ― powiedział Jeff, śmiejąc się radośnie. W końcu podeszłam do nich i mocno przytuliłam. ― Dawno się nie widzieliśmy, ale teraz będziesz nas widywać codziennie.
Kilka minut później nauczyciele wyjaśnili nam, że wykupili kurs samoobrony i walki wręcz. Moi bracia mieli być naszymi trenerami. Od razu wiedziałam, że to się źle skończy dla mnie, bo oni dobrze wiedzieli, że trenowałam z Paulem, Shawnem i resztą. Nie mogłam się obijać, co bardzo mi się nie podobało. Już na samym wstępie dali mi wycisk. Komentowali dosłownie wszystko, robili mi obciach i mieli z tego niezły ubaw. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się nie odgryzała. Kochałam ich, ale przeginali.
#######
Miłego dzionka!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro