Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

MÓW MI BLAISE

Wszyscy przyjechali dopiero o szóstej wieczorem, z Heather zrobiliśmy wszystkim kolację, każdy zjadł w zastraszającym tempie, oprócz Paula. On grzebał w talerzu, był zamyślony i nie reagował, gdy ktoś coś do niego mówił. Kiedy wszyscy się rozeszli, usiadłam obok niego i położyłam mu rękę na ramieniu. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Nie odezwałam się, w jego oczach widziałam, że miał niemały problem, przytuliłam się do niego. On objął mnie w talii i przycisnął do siebie.

― Wszystko w porządku tatuśku? ― zapytałam. Martwiłam się o niego, nigdy się tak nie zachowywał. Chciałam wiedzieć, jeśli miał jakieś problemy. ― Paul? Powiedz coś, martwię się o Ciebie.

― Mam kilka problemów, ale się wyliże z tego. ― nie przekonał mnie. Jego głos nie był spokojny, drżał. Prawdę mówiąc, obawiałam się najgorszego. ― Pójdę otworzyć, uczyłaś się dzisiaj?

― Idź do swojego biura, ja otworze i powiem, aby do Ciebie przyszedł. ― czarnowłosy nie powiedział nic, tylko wstał i poszedł do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Ja za to podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Tak, jak myślałam, to był mój wychowawca, który uśmiechnął się na mój widok. ― Paul jest u siebie, zaprowadzić Pana?

― Znam drogę, ale jeśli proponujesz. ― uśmiechnął się, a mi zrobiło się niedobrze. ― Poza szkołą, mów mi Blaise, nie jestem taki stary. ― już bez żadnych zbędnych rozmów zaprowadziłam go pod drzwi.

Wróciłam do swojego pokoju. Nie zdziwiło mnie to, że Shawn leżał na moim łóżku. Nic nie mówiąc, położyłam się obok niego i wtuliłam w jego pierś, on objął mnie ramieniem i całując w głowę, zapytał, czy coś się stało. Zapytałam go, czy zauważył, że Paul zachowywał się dziwacznie, on tylko powiedział, że jako szef kliki miał dużo na głowie i pewnie „pracował na nadgodzinach". Czasami nie wierzyłam w jego ślepotę, to nie mogło dotyczyć tego, że tatusiek prawie nie sypiał. Było coś innego na rzeczy, a ja musiałam się dowiedzieć, co się wydarzyło.

Dopiero o dziewiątej wieczorem poszłam pod prysznic. Moją piżamą były krótkie spodenki i koszulka na ramiączka, każdy domownik mnie już tak widział, więc nie przejmując się swoim wyglądem, udałam się na dół, by się czegoś napić. Nie pomyślałam o jednym, mianowicie o tym, że Blaise, wciąż będzie u nas. On i Paul siedzieli w kuchni i uważnie mi się przyglądali.

― Przyszłam się tylko napić. ― mruknęłam i podeszłam do lodówki, z której wyciągnęłam sok pomarańczowy. ― Możecie tak na mnie nie patrzeć? Koszmary będę miała. ― westchnęłam. Spojrzałam na Paula, był blady, miałam wrażenie, że zemdleje. ― Pan jeszcze tutaj?

― W szkole może i jestem Twoim nauczycielem, ale tutaj nie musisz się tak do mnie zwracać. Mówiłem już. ― przewróciłam oczami i spojrzałam na Paula. ― Od dawna należysz do tej kliki?

― Nie jest w gangu. ― powiedział Paul. ― To siostra bliźniaków. ― uniósł brew. ― Idź do siebie Carly. ― kiwnęłam głową i wyszłam z pomieszczenia. Wróciłam do swojego pokoju, Shawn spał, nie chciałam go budzić. Położyłam się obok niego, zamknęłam oczy i po kilku minutach zasnęłam.

##### 

Jak dobijecie pod tym rozdziałem 20 gwiazdek, to dzisiaj będzie jeszcze jeden;p

Jeśli nie, to będzie pojutrze 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro