Rozdział 17-Koniec.
Wraz z pocałunkiem Miki, Mai zaczęło przybywać coraz więcej wspomnień. Opuszczona szkoła, przedstawienie, Zoo, Mika , Lodówka, Natalia, Kebab. Wszystko wróciło...
Maja chciała koniecznie opowiedzieć wszystko Natalii, wstała z niewygodnej podłogi i pobiegła przed siebie. Chwile później znów znalazła się na owej podłodze
-Ałaa..-wysyczał i złapała się za głowę Najwyraźniej z kimś się zderzyła. Mika troskliwie objął ją w pasie. –Nic ci nie jest?
-YGHM, też tu jestem! –oboje spojrzeli przed siebie, a na przeciwko nich siedziała Natalia, a obok niej stał Yuu.
-Natalia, dzięki bogu, żyjesz jeszcze!-Krzyknęła Maja i uwiesiła się na szyi przyjaciółki.
-Jeszcze..-Mruknął Mika
-Natalia, musimy stąd uciekać! Guren, Yuu, oni nie są po naszej stronie. Porwali nas od Miki i reszty.
-Uważasz że jestem na tyle głupia by w to uwierzyć?-Zapytała Natalia opierając się o ścianę
-TAK!-Krzyknęli naraz Mika i Maja
-A, to spoko. Luzik arbuzik.-Powiedziała Natalia i chyba właśnie szła pociąć się masłem.
-No to co robimy?-Zapytał Yuu.
-A ty się tu nie odzywaj! Przecież to też przez ciebie jesteśmy teraz na wojnie, zamiast siedzieć w spokoju w domu i oglądać taniec z gwiazdami z Januszem!-Nakrzyczała na niego Maja.
-To nie była moja wina. Guren...on mnie szantażował. Miał moje zdjęcie z dzieciństwa. Bardzo żenujące zdjęcie, to nie mogło wyjść na światło dzienne! Musiałem mu pomóc w porwaniu.-Smutna muzyczka ustała, a Yuu skończył wypowiedź.
-To co robimy?-Ponownie zapytał chłopak
-Musimy dokończyć to co zaczęliśmy-Stwierdziła Natalia poważnym tonem. Z jej rąk kapała kre...Masło
-Racja.-Odpowiedzieli wszyscy chórem. Więc tak oto, czworo przyjaciół ruszyło na wojnę, przeciwko wampirom i ludziom. Ale...czy na pewno słusznie postąpili?
Epilog
-Maja! Przestań tak czytać tą książkę i pomóż mi upolować coś na obiad.-Warknął Mika spoglądając na siedzącą na bujanym krześle Maję.
-Jeszcze pięć minut...-Mruknęła dziewczyna nie odrywając wzroku od książki
Zawsze to samo...
W kącie małej drewnianej chatki Mika znalazł Natalię. Siedziała w koncie i dyskutowała z Januszem.
-Ej, ty. Znowu pokłóciłaś się z Yuu?
Na słowa chłopaka, dziewczyna lekko zadrżała
-Wybacz mi na sekundkę Janusz-Mruknęła i odwróciła się w stronę Miki.
-No tak...ale próbuję się z nim pogodzić.
-Ale jak? Telepatycznie? Won mi stąd, idź przeprosić Yuu.-Nakazał, odsłaniając rząd swoich białych kłów.
-No dobra, nie musiałeś krzyczeć-mruknęła i wyszła z domku w poszukiwaniu Yuu.
Wygląda na to, że Mika będzie musiał iść sam na polowanie. Długo nie musiał czekać, kiedy chowając się w krzakach znalazł pasącego się lamorożca.
-Idealny- Pomyślał, przy tym się uśmiechając.
W jednej chwili wypowiedział mistyczne zaklęcie i lamorożec był schwytany liną. Mika przyprowadził swoją zdobycz do ich ogródka, wzbudzając tym podziw reszty domowników.
-Jeeej, jaki on piękny-Zachwycała się Maja-Jak go nazwiemy?
-Może Alba? Zawsze chciałam nazwać tak swoje dziecko-Stwierdziła Natalia, jedyna śmiertelniczka w tym gronie. Siedziała na ławce obok Yuu, więc pewnie się z nim już pogodziła.
-Ja mogę-Odezwała się po dłuższej chwili Maja.
Podeszła ostrożnie do Alby. Nie lubiła tego robić, ale musiała. Lamorożce były jedynymi zwierzętami występującymi w Bieszczadach, do których Mika, Yuu, Natalia i Maja, zdecydowali się wyjechać. Mieszkali w przytulnym domku, w okół którego rozciągał się malowniczy krajobraz gór. Było to jedyne miejsce nie zainfekowane tajemniczym wirusem.
Kilkanaście minut i było po wszystkim. Maja wróciła z wiaderkiem żelków. Wieczerza odbyła się w przyjaznej atmosferze. Wieczorem Mika zaprosił Maje na spacer. Szli wzdłuż wąskiej rzeczki.
-Maja?
-Tak?
-Odpowiada ci takie życie? Z dala od cywilizacji, innych ludzi? Nie chciałabyś wrócić? –Zapytał Mika pełen obaw. W końcu odważył się to powiedzieć! Obserwował reakcje dziewczyny, ale ta zaczęła się śmiać.
-Dlaczego się śmiejesz?-Oburzył się Mika, tym że dziewczyna najwidoczniej zakpiła z jego wypowiedzi.
-A chcesz żebym płakała?
Mika zawstydził się po odpowiedzi Mai. Szli razem dalej w ciszy.
I tak oto nastał ostatni rozdział tej historii, wraz z epilogiem. Podobał wam się koniec? A może jesteście zawiedzeni? Piszcie co myślicie.
I dziękujemy wszystkim tym, którzy zabłądzili w internecie i trafili na to opowiadanie :) Kto wie...Może nawet zechce się nam napisać drugą część...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro