Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#9

- G-guren....

Wyciągnęłam drzącą rękę w dół schodów. Słyszałam go, na pewno. Atakujący, popatrzył się na schody i później na mnie. Patrzył na mnie kusząco a zarazem z nienawiścią. Powoli przyłożył palec do swych ust.

- Ciii....

Uśmiechnął się i przydusił mnie mocniej. Jęknęłam.

- Chiyo? Słyszałem cię przed chwilą. Miałaś do mnie przyjść. Chiyooo.

Dusiciel wyciągnął mały pistolet. Skupił się na głosie czarnowłosego i nie zwracał na mnie uwagi. Wykorzystałam okazję i kopnęłam go w twarz. Mocno go odrzuciło.

( Tak ! W końcu! )

Odbiłam się od ziemi i chciałam już uciec do psa na baby.

- ?!

Szaleniec złapał mnie w ostatniej chwili za ogon i pociągnął do siebie. Wziął mnie w uścisk, żeby mnie unieruchomić.

( Silny....)

Wyrywałam się. Nie poskutkowało.

( Jak taki leszcz może być taki silny? )

- Ah...Mam cię już dość.

Przestałam. Popatrzyłam napastnikowi w oczy. Ten się uśmiechnął i złapał mnie za tył głowy. Przybliżył do siebie i mnie pocałował.

- !!!

Zrobił to jedynie, żeby mnie zdezorientować. Wolną ręką wyciągnął ponownie broń. Zetresowałam się. Nastawiłam uszy. Guren był już bardzo blisko.

( Guren ratuj mnie.... )

W końcu dotarł. Przegryzłam wargę gościa i wykrzyczałam.

- Guren! Pomóż!

Czarnowłosy szybko zareagował i ruszał mi na pomoc. Wróg zakrył mi usta ręką. Później popchnął z nie wyobrażalną siłą na Gurena. Oboje przywaliliśmy mocno w ścinanę. Kobieciarz wziął mnie w objęcie, żebym nie ucierpiała. Mi pomogło, ale on nieźle się zranił. Kiedy razem spojrzeliśmy w stronę napastnika, on był na krawędzi okna. Następnie skoczył i zniknął...
Zdezorientowana wymieniłam spojrzeniem z psem na baby. Wstaliśmy razem, mężczyźnie było trochę ciężko. Podeszłam do okna i przez nie wyjrzałam. Sprawcy już nie było. Fioletowooki podszedł do mnie i uśmiechnął się.

-  Nie przejmuj się, wyślę kogoś, żeby go złapał. Teraz idziesz ze mną.

Jesteśmy w gabinecie Gurena. Mężczyzna usiadł na fotelu, zarzucił nogi na biurko i złożył ręce w koszyk. Ja w tym czasie usiadłam na innym krześle.

- Chiyo. - zarzucił ręką swą grzywkę do tyłu -Widzę, że nadal nie do końca chcesz z nami zostać. Nie mogę cię zostawic nawet na sekundę już gdzieś zwiewasz. - wzdychnął- Powinienem dać ci kopniaka z pół obrotu i wyrzucić...-uśmiechnął się- Ale tego nie zrobię. Dlatego od dzisiaj będziesz spać w jednym pokoju ze mną.

- Hm, spoko....Ż-że Jakkkk!

- Będziesz dzielić ze mną pokój, będzie mi łatwiej cię pilnować. Nie pozwolę takiemu dobremu wojownikowi uciec. - złapał się za podbródek - Ale jescze zostanie sprawa z Ianem, on zapewne też dobrze włada bronią.

Z otwartą buzią i niedowierzaniem patrzyłam na mężczyznę. Ten spojrzał na mnie i cicho prychnął śmiechem, po czym dalej kontynuował.

- Jaką bronią posługuje się Ian?

- S-specjalizuje się w strzelaniu z-z łuku...

- Hmm....To dobrze, przyda nam się kolejny łucznik.

Mężczyzna wstał i skierował się w stronę wyjścia. Gdy był obok mnie, poczochrał moje włosy z uśmiechem na twarzy i otworzył drzwi.

- Chodź, musisz zobaczyć gdzie jest pokój.

CDN.........

( 466 słów ) Do zobaczenia ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro