Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#7

Spuściłam głowę na dół i zaczęłam drżeć jak galareta. Popatrzyłam z powrotem na chłopaka. Popatrzyłam na niego że złością i rozbawieniem.

- Z-zabije !!!

Skoczyłam na niego i razem wylądowaliśmy na podłodze. Siedziałam na nim. Biłam go lekko pięściami i śmiałam się. Guren i ja. Razem się śmialiśmy...Ktoś nagle chrząknął pod nosem stając przy nas. Popatrzyliśmy się równocześnie na niego i uśmiechy znikły nam z twarzy. Zarumieniłam się, jak popatrzyłam na chłopaka to też był czerwony. Zeszłam z niego. Podałam mu rękę i pomogłam mu wstać. Stanęliśmy na przeciw człowieka, który okazał być tym przystojnym blondynem z wcześniej. Kaszlnęłam , poprawiając ubiór. Shinya uśmiechnął się.

- Widzę, że nasze gołąbki dobrze się bawią. -przybliżył się do mnie - A myślałem, że chciałaś uciec Chiyo.

- Emm....

Podrapałam się po policzku i drasnęłam palcem smycz nie pozwalającą mi na to.

- Cóż , nieważne. Guren. Dotarły do mnie informacje, że....-wymownie spojrzał na mężczyznę - ON uciekł z hodowli, mamy go przejąć.

Ichinose popatrzył się na mnie i zmarszczył brwi.

- Chiyo. Nie idziesz.

- Co?! Przecież sam powiedziałeś, że będziesz mnie nadzorować i zabierać na misje, racja?

- Nie dyskutuj ze mną. Nie idziesz i koniec. - powiedział Guren.

- A-a jak ucieknę? Nie pomyślałeś o tym? Nie ma pokoju, którego bym nie rozwaliła!

- Pieczęci już nie złamiesz, prawda? Ta smycz też jest przypieczętowana, więc jej nie porwiesz.

- A-ale - Guren....

Zrobiłam spojrzenie szczeniaczka. Żigolak lekko się zarumienił. Następnie prychnął i odwrócił się.

- D-dobra. Nie idziesz jednak Na przodzie, tylko będziesz w tyle. Będziesz zabijać potwory lub ewentualnie wampiry jak się zbliżą. Rozumiesz ?

- Tak! - zachichotałam.

***

( EEech....Gurennn....Nie mówiłeś mi, że będzie tak nudnooo. Mam tylko siedzieć na tej głupiej lampie i obserwować, czy nie ma jakiegoś zagrożenia? Jeszcze żadnego potwora nie było! )

Zeszłam z lampy i nie słuchając się poleceń zmieszałam do grupy, która ma przejąc tego ktosia. Było dzisiaj bardzo spokojnie. Wiosna robi swoje. Ptaszki ćwierkały, słoneczko grzało i kwiatki wychodziły z ziemi. Delikatny wiaterek leciutko muskał moje włosy. Kwiatki drzewa wiśni szykowały się do pączkowania.

( Ach...Co może pujść nie tak w tym milutkim dniu. )

Stałam już na przeciw ludzi, którzy odebrali już tego człowieka. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Wszystkie wspomnienia z TAMTEGO dnia nagle się przypomniały. Byłam w totalnym szoku.

( Jak to? Przecież to niemożliwe! Jak? Jak? )

Nogi miałam jak z waty. Zaczęłam płakać. Guren mnie zauważył. Puścił z rąk tego gościa i podbiegł do mnie.

- Chiyo?! Co ty tu robisz? Miałaś pilnow-

- Guren? - powiedziałam przerywając Gurenowi i wskazałam palcem na uratowanego. - C-co to ma znaczyć ? Dlaczego nie mogłam się o tym dowiedzieć ?

Mężczyzna przytulił mnie i zasłonił mi oczy. Przybliżył się do mojego ucha.

- Wiedziałem, że nie jesteś na to gotowa. Już od dawna mieliśmy go przejąć. Wybacz, że ci nie powiedziałem.

( Ten ON to wilkołak...Mój krewny. Ale jak to możliwe? Przecież wszystkich wymordowali. Nie. Przypuszczałam, że niektórych mogli wziąć do niewoli. )

Nagle uspokoiłam się w objęciach mężczyzny. Zarumieniłam się ze szczęścia. Jednak dalej się lękałam tego faktu.

( Mój krewniak....Ian dawno się nie widzieliśmy...Naprawdę jesteś darem od Boga.)

Chłopak zauważył mnie. Rozpromienił się i rozpłakał. Pobiegł do mnie . Żigolak puścił mnie i dał mi się przytulić z Ianem. Oboje płakaliśmy jak dzieci. Przyjaciel z dzieciństwa...Tak samo trudno ubolewało się jego śmierć jak rodzicieli.

- O matko! - odepchnęłam od siebie chłopaka i łapiąc go za ramię dałam mu z liścia. - Ian jak mogłeś mnie tak zostawić?! Ty dupku! -znów zaczęłam beczeć i ponownie go przytuliłam. - Eeee J-jak m-mogłeś ?

- Chiyo! Jak ja tęskniłem! Też nie wiedziałem, że żyjesz. Tak się ciesze.

Zakończyłam uścisk i popatrzyłam na chłopaka. Gwałtownie się załamałam. Poobijany, wychudzony, brudny....Jak te pijawki mogły? Upadłam na kolana. Chłopacy podeszli do mnie i zaczęli panikować co się ze mną stało.

( N-nie dość, że jego stan....Teraz Jak będę patrzeć na Iana to wszystko będzie mi się przypominać. J-ja tego nie wytrzymam. Guren miał rację, nie byłam gotowa na ujrzenie ocalałego krewnego. )

Popatrzyłam się na wilkołaka. Przeszły mnie dreszcze. Chłopak dotknął mnie w ramię. Szybko odepchnęłam go i odsunęłam się przerażona.

- Chiyo? - zakłopotany Ian podszedł do mnie.

Foletowooki podniósł mnie i przybliżył do siebie.

- Chiyo teraz musi to wszystko przetrawić. Nie zbliżaj się teraz do niej.

Wilkołak popatrzył się nienawistnie na mężczyznę. Było widać zazdrość w jego oczach.

CDN......

........................
( 704 słów ) Do zobaczenia za kilka tygodni. ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro