#7
Spuściłam głowę na dół i zaczęłam drżeć jak galareta. Popatrzyłam z powrotem na chłopaka. Popatrzyłam na niego że złością i rozbawieniem.
- Z-zabije !!!
Skoczyłam na niego i razem wylądowaliśmy na podłodze. Siedziałam na nim. Biłam go lekko pięściami i śmiałam się. Guren i ja. Razem się śmialiśmy...Ktoś nagle chrząknął pod nosem stając przy nas. Popatrzyliśmy się równocześnie na niego i uśmiechy znikły nam z twarzy. Zarumieniłam się, jak popatrzyłam na chłopaka to też był czerwony. Zeszłam z niego. Podałam mu rękę i pomogłam mu wstać. Stanęliśmy na przeciw człowieka, który okazał być tym przystojnym blondynem z wcześniej. Kaszlnęłam , poprawiając ubiór. Shinya uśmiechnął się.
- Widzę, że nasze gołąbki dobrze się bawią. -przybliżył się do mnie - A myślałem, że chciałaś uciec Chiyo.
- Emm....
Podrapałam się po policzku i drasnęłam palcem smycz nie pozwalającą mi na to.
- Cóż , nieważne. Guren. Dotarły do mnie informacje, że....-wymownie spojrzał na mężczyznę - ON uciekł z hodowli, mamy go przejąć.
Ichinose popatrzył się na mnie i zmarszczył brwi.
- Chiyo. Nie idziesz.
- Co?! Przecież sam powiedziałeś, że będziesz mnie nadzorować i zabierać na misje, racja?
- Nie dyskutuj ze mną. Nie idziesz i koniec. - powiedział Guren.
- A-a jak ucieknę? Nie pomyślałeś o tym? Nie ma pokoju, którego bym nie rozwaliła!
- Pieczęci już nie złamiesz, prawda? Ta smycz też jest przypieczętowana, więc jej nie porwiesz.
- A-ale - Guren....
Zrobiłam spojrzenie szczeniaczka. Żigolak lekko się zarumienił. Następnie prychnął i odwrócił się.
- D-dobra. Nie idziesz jednak Na przodzie, tylko będziesz w tyle. Będziesz zabijać potwory lub ewentualnie wampiry jak się zbliżą. Rozumiesz ?
- Tak! - zachichotałam.
***
( EEech....Gurennn....Nie mówiłeś mi, że będzie tak nudnooo. Mam tylko siedzieć na tej głupiej lampie i obserwować, czy nie ma jakiegoś zagrożenia? Jeszcze żadnego potwora nie było! )
Zeszłam z lampy i nie słuchając się poleceń zmieszałam do grupy, która ma przejąc tego ktosia. Było dzisiaj bardzo spokojnie. Wiosna robi swoje. Ptaszki ćwierkały, słoneczko grzało i kwiatki wychodziły z ziemi. Delikatny wiaterek leciutko muskał moje włosy. Kwiatki drzewa wiśni szykowały się do pączkowania.
( Ach...Co może pujść nie tak w tym milutkim dniu. )
Stałam już na przeciw ludzi, którzy odebrali już tego człowieka. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Wszystkie wspomnienia z TAMTEGO dnia nagle się przypomniały. Byłam w totalnym szoku.
( Jak to? Przecież to niemożliwe! Jak? Jak? )
Nogi miałam jak z waty. Zaczęłam płakać. Guren mnie zauważył. Puścił z rąk tego gościa i podbiegł do mnie.
- Chiyo?! Co ty tu robisz? Miałaś pilnow-
- Guren? - powiedziałam przerywając Gurenowi i wskazałam palcem na uratowanego. - C-co to ma znaczyć ? Dlaczego nie mogłam się o tym dowiedzieć ?
Mężczyzna przytulił mnie i zasłonił mi oczy. Przybliżył się do mojego ucha.
- Wiedziałem, że nie jesteś na to gotowa. Już od dawna mieliśmy go przejąć. Wybacz, że ci nie powiedziałem.
( Ten ON to wilkołak...Mój krewny. Ale jak to możliwe? Przecież wszystkich wymordowali. Nie. Przypuszczałam, że niektórych mogli wziąć do niewoli. )
Nagle uspokoiłam się w objęciach mężczyzny. Zarumieniłam się ze szczęścia. Jednak dalej się lękałam tego faktu.
( Mój krewniak....Ian dawno się nie widzieliśmy...Naprawdę jesteś darem od Boga.)
Chłopak zauważył mnie. Rozpromienił się i rozpłakał. Pobiegł do mnie . Żigolak puścił mnie i dał mi się przytulić z Ianem. Oboje płakaliśmy jak dzieci. Przyjaciel z dzieciństwa...Tak samo trudno ubolewało się jego śmierć jak rodzicieli.
- O matko! - odepchnęłam od siebie chłopaka i łapiąc go za ramię dałam mu z liścia. - Ian jak mogłeś mnie tak zostawić?! Ty dupku! -znów zaczęłam beczeć i ponownie go przytuliłam. - Eeee J-jak m-mogłeś ?
- Chiyo! Jak ja tęskniłem! Też nie wiedziałem, że żyjesz. Tak się ciesze.
Zakończyłam uścisk i popatrzyłam na chłopaka. Gwałtownie się załamałam. Poobijany, wychudzony, brudny....Jak te pijawki mogły? Upadłam na kolana. Chłopacy podeszli do mnie i zaczęli panikować co się ze mną stało.
( N-nie dość, że jego stan....Teraz Jak będę patrzeć na Iana to wszystko będzie mi się przypominać. J-ja tego nie wytrzymam. Guren miał rację, nie byłam gotowa na ujrzenie ocalałego krewnego. )
Popatrzyłam się na wilkołaka. Przeszły mnie dreszcze. Chłopak dotknął mnie w ramię. Szybko odepchnęłam go i odsunęłam się przerażona.
- Chiyo? - zakłopotany Ian podszedł do mnie.
Foletowooki podniósł mnie i przybliżył do siebie.
- Chiyo teraz musi to wszystko przetrawić. Nie zbliżaj się teraz do niej.
Wilkołak popatrzył się nienawistnie na mężczyznę. Było widać zazdrość w jego oczach.
CDN......
........................
( 704 słów ) Do zobaczenia za kilka tygodni. ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro