Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#2

Wszystkie wampiry zebrały się do mnie. Otaczało mnie powyżej siedmiu. Wbiłam miecz w serce jednej z pijawek. ( Jednego mniej. ) Ludzie się tylko przypatrywali że zdziwieniem i zainteresowaniem. Podskoczyłam i zrobiłam zamach mieczem zabijając większość wrogów. Kiedy obracałam się w powietrzu uśmiechnęłam się dumnie i podstępnie do lowelasa, który mi się uważnie przyglądał. Musiałam pokazać mu, że jestem niezła. ( Został jeszcze jeden. ) Ostatni z krwiopijców był najbliżej ludzi. Podbiegłam do niego. Lekko niepewnie wyciągnął miecz i krzycząc zrobił zamach w moją stronę, zrobiłam unik i wbiłam ostrze w jego brzuch. Krew rozprysła się na mnie. Kiedy wampir zamienił się już w popiór przetarłam twarz z krwi. Zasalutowałam ludziom, którzy stali nieruchomo i zaczęłam uciekać. Jedynie czarnowłosy się otrząsnął i zaczął biec za mną. ( Haha nie masz szans. Zaraz cie zgubie. ) ....( Powinnam już go zgubić. ) Po chwili biegu odwróciłam się. ( Co?! )  Chłopak dalej za mną biegł. Widziałam kontem oka jak jakiś znak, który był skierowany do budynku. ( Co to było? Jak on dotrzymuje mi kroku? ) Zdziwiona przyspieszyłam. Zestresowałam się. Doganiał mnie. Już prawie mnie miał, kiedy nagle odskoczył. ( He? ) Odwróciłam szybko głowę w stronę dachu jednego rozwalonych budynków. Usłyszałam dobiegający z stamtąd silny i szybki świst. ( Co? ) Zrobiłam unik. Strzał rozkruszył się i wylatywał z niego dziwny opar. Nagle zasłabłam. Popatrzyłam się na czarnowłosego. Uśmiechał się oczami zakrywając nos rękawem. Robiło mi się coraz bardziej słabo, coraz ciemnej przed oczami. Nogi mi się ugieły i zaczęłam upadać. Ostatnie co zobaczyłam to casanove, który mnie złapał przed upadkiem. ( Zostawcie mnie... )

***

- Mmm...- mruknęłam przeciągając się. - To dzisiaj....Czekaj. - gwałtownie się podniosłam.

Wszystko sobie przypomniałam. Popatrzyłam się na moje dłonie i nogi, miałam kajdanki przypieczętowane pieczęcią. Przejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w jakiś białym pokoju z oknem, z którego padało światło dzienne. Usłyszałam za ścianą.

- Poczekaj dowódco to może być nie bezpieczne, nie wiemy czym ona dokładnie jest!

- Cicho! Wiem co robię.

( Hmm...Czekaj! Czekaj nie mam na sobie ubrań! ) powiedziałam myślach.

Mężczyzna wparował do pokoju. Nastała niezręczna cisza. Byłam w samej bieliźnie. Trzymałam w rękach pozostałe ubranie i stałam z podniesioną nogą w górze. On przeskanował mnie wzrokiem i prychnął z uśmiechem na twarzy. Zarumieniłam się i schowałam pod kołdrą. Ubrałam się, następnie wyszłam z pod kołdry i usiadłam po turecku na łóżku. Chłopak włożył ręce do kieszeni.

- Jak się czujesz ?

- ....

- Jakiej rasy dokładnie jesteś ? Co TAM robiłaś?

( Czy on naprawdę myśli, że mu cokolwiek powiem ? )

Patrzyłam mu się prosto w jego fioletowe oczy. Nie speszył się ani trochę. Uśmiechnął się i podszedł do mnie bliżej. Wyszeptał mi do ucha.

- Chyba nie chcesz, żebym się tobą odpowiednio zajął, hmm?

Podskoczyłam i odepchnęłam go.

- Tsk. Cholerny pies na baby. - powiedziałam z rumieńcem.

Uśmiechnął się zadziornie. Drzwi do pokoju się otworzyły. Jakiś facet z kwaśną miną wszedł i stanął obok lowelasa. Fioletowooki popatrzył się na niego po czym kontynuował.

- Ile masz lat?

- Psich czy człowieczych? - uśmiechnęłam się szyderczo patrząc z pod byka. ( Czemu akurat dzisiaj? Nie mam ochoty się teraz z wami bawić. )

- Ty mała ! - drugi facet się oburzył jednak kobieciarz go uspokoił.

- Heh możesz to i to.

( Nie wygram z nim...)

- Ach...- położyłam opuszki palców na skroń. - Dobra, i tak nie mam większego wyboru, więc...Syberyjska wilczyca z klanu Shuuya, 1,5 lat psich i 21 ludzkich, imię Chiyo.

- Syberyjska...To by wyjaśniało dlaczego masz białe włosy.

Facet który dołączył tu później, wzdychnął i powiedział.

- Tsk wychodzę. Nic tu po mnie.

- Chiyo...Tysiąc pokoleń co ? - zaczesał swoją grzywkę do tyłu. - Kontynuując. Skąd jesteś? Co tu robisz ?

- Jestem stąd.

- No tak, ten klan jest stąd. Słyszałem o nim, ale szybko po dowiedzeniu się o nim został cały wymordowany. Ukrywałaś się przez wampirami?

- Heh nie. Po prostu jako jedyna byłam neutralna. Nie byłam ani po waszej stronie ani po ich. Gdybym się ujawniła to jeden i drugi chciałby mnie w jakiś sposób wykorzystać.

- Hmmmm...Więc czemu nam pomogłaś i dałaś się złapać ?

- Nie jestem nastroju, żeby teraz o tym gadać. - zwróciłam wzrok w podłogę i zamknęłam oczy.

- Rocznica, co ?

Wróciłam spojrzeniem na mężczyznę, popatrzyłam się na niego z nienawiścią, ale i zaskoczeniem. ( Skąd on wie? )

CDN......
.................
( 669 słów ale się rozpisałam)
Chyba będę robiła krótsze rozdziały A nie takie długie.
Do zobaczenia ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro