#2
Wszystkie wampiry zebrały się do mnie. Otaczało mnie powyżej siedmiu. Wbiłam miecz w serce jednej z pijawek. ( Jednego mniej. ) Ludzie się tylko przypatrywali że zdziwieniem i zainteresowaniem. Podskoczyłam i zrobiłam zamach mieczem zabijając większość wrogów. Kiedy obracałam się w powietrzu uśmiechnęłam się dumnie i podstępnie do lowelasa, który mi się uważnie przyglądał. Musiałam pokazać mu, że jestem niezła. ( Został jeszcze jeden. ) Ostatni z krwiopijców był najbliżej ludzi. Podbiegłam do niego. Lekko niepewnie wyciągnął miecz i krzycząc zrobił zamach w moją stronę, zrobiłam unik i wbiłam ostrze w jego brzuch. Krew rozprysła się na mnie. Kiedy wampir zamienił się już w popiór przetarłam twarz z krwi. Zasalutowałam ludziom, którzy stali nieruchomo i zaczęłam uciekać. Jedynie czarnowłosy się otrząsnął i zaczął biec za mną. ( Haha nie masz szans. Zaraz cie zgubie. ) ....( Powinnam już go zgubić. ) Po chwili biegu odwróciłam się. ( Co?! ) Chłopak dalej za mną biegł. Widziałam kontem oka jak jakiś znak, który był skierowany do budynku. ( Co to było? Jak on dotrzymuje mi kroku? ) Zdziwiona przyspieszyłam. Zestresowałam się. Doganiał mnie. Już prawie mnie miał, kiedy nagle odskoczył. ( He? ) Odwróciłam szybko głowę w stronę dachu jednego rozwalonych budynków. Usłyszałam dobiegający z stamtąd silny i szybki świst. ( Co? ) Zrobiłam unik. Strzał rozkruszył się i wylatywał z niego dziwny opar. Nagle zasłabłam. Popatrzyłam się na czarnowłosego. Uśmiechał się oczami zakrywając nos rękawem. Robiło mi się coraz bardziej słabo, coraz ciemnej przed oczami. Nogi mi się ugieły i zaczęłam upadać. Ostatnie co zobaczyłam to casanove, który mnie złapał przed upadkiem. ( Zostawcie mnie... )
***
- Mmm...- mruknęłam przeciągając się. - To dzisiaj....Czekaj. - gwałtownie się podniosłam.
Wszystko sobie przypomniałam. Popatrzyłam się na moje dłonie i nogi, miałam kajdanki przypieczętowane pieczęcią. Przejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w jakiś białym pokoju z oknem, z którego padało światło dzienne. Usłyszałam za ścianą.
- Poczekaj dowódco to może być nie bezpieczne, nie wiemy czym ona dokładnie jest!
- Cicho! Wiem co robię.
( Hmm...Czekaj! Czekaj nie mam na sobie ubrań! ) powiedziałam myślach.
Mężczyzna wparował do pokoju. Nastała niezręczna cisza. Byłam w samej bieliźnie. Trzymałam w rękach pozostałe ubranie i stałam z podniesioną nogą w górze. On przeskanował mnie wzrokiem i prychnął z uśmiechem na twarzy. Zarumieniłam się i schowałam pod kołdrą. Ubrałam się, następnie wyszłam z pod kołdry i usiadłam po turecku na łóżku. Chłopak włożył ręce do kieszeni.
- Jak się czujesz ?
- ....
- Jakiej rasy dokładnie jesteś ? Co TAM robiłaś?
( Czy on naprawdę myśli, że mu cokolwiek powiem ? )
Patrzyłam mu się prosto w jego fioletowe oczy. Nie speszył się ani trochę. Uśmiechnął się i podszedł do mnie bliżej. Wyszeptał mi do ucha.
- Chyba nie chcesz, żebym się tobą odpowiednio zajął, hmm?
Podskoczyłam i odepchnęłam go.
- Tsk. Cholerny pies na baby. - powiedziałam z rumieńcem.
Uśmiechnął się zadziornie. Drzwi do pokoju się otworzyły. Jakiś facet z kwaśną miną wszedł i stanął obok lowelasa. Fioletowooki popatrzył się na niego po czym kontynuował.
- Ile masz lat?
- Psich czy człowieczych? - uśmiechnęłam się szyderczo patrząc z pod byka. ( Czemu akurat dzisiaj? Nie mam ochoty się teraz z wami bawić. )
- Ty mała ! - drugi facet się oburzył jednak kobieciarz go uspokoił.
- Heh możesz to i to.
( Nie wygram z nim...)
- Ach...- położyłam opuszki palców na skroń. - Dobra, i tak nie mam większego wyboru, więc...Syberyjska wilczyca z klanu Shuuya, 1,5 lat psich i 21 ludzkich, imię Chiyo.
- Syberyjska...To by wyjaśniało dlaczego masz białe włosy.
Facet który dołączył tu później, wzdychnął i powiedział.
- Tsk wychodzę. Nic tu po mnie.
- Chiyo...Tysiąc pokoleń co ? - zaczesał swoją grzywkę do tyłu. - Kontynuując. Skąd jesteś? Co tu robisz ?
- Jestem stąd.
- No tak, ten klan jest stąd. Słyszałem o nim, ale szybko po dowiedzeniu się o nim został cały wymordowany. Ukrywałaś się przez wampirami?
- Heh nie. Po prostu jako jedyna byłam neutralna. Nie byłam ani po waszej stronie ani po ich. Gdybym się ujawniła to jeden i drugi chciałby mnie w jakiś sposób wykorzystać.
- Hmmmm...Więc czemu nam pomogłaś i dałaś się złapać ?
- Nie jestem nastroju, żeby teraz o tym gadać. - zwróciłam wzrok w podłogę i zamknęłam oczy.
- Rocznica, co ?
Wróciłam spojrzeniem na mężczyznę, popatrzyłam się na niego z nienawiścią, ale i zaskoczeniem. ( Skąd on wie? )
CDN......
.................
( 669 słów ale się rozpisałam)
Chyba będę robiła krótsze rozdziały A nie takie długie.
Do zobaczenia ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro