#14 KONIEC..
-....yo....iyo. Chiyo.
Obudziłam się słysząc miły głos. Mruknęłam i się przeciągnęłam. Popatrzyłam na osobę, która mnie obudziła.
(Ian?!)
Wkurzyłam się i zaczęłam agresywnie szeptać.
- Ian, co ty tu robisz do cholery?! Nie widzisz, że jest tu Guren?
- Wybacz mi moja wilczyco. - powiedział.
- Jaka twoja?!
Chłopak musnął ustami moje wargi i uśmiechnął się. Trochę się zaczerwieniłam.
- Chyba teraz wiesz co czuje. Dlatego moja.
- A-ale jak? Od kiedy?
- Od zawsze, piękna.
- E-eh...
- Chiyo! Uciekajmy póki czas! Dopóki wszyscy śpią.
Chłopak pociągnął mnie za ręke i szczęśliwie zaczął biec.
- C-co?!
Byliśmy już na zewnątrz. Wychodziło powoli słońce, lekki wietrzyk bawił się moimi włosami.
( Świetnie, idealna pora na wybór życia...)
- Zostaw mne! - wyrwałam się od niebieskookiego - I-Ian, ja wcale nie mówiłam, że chce uciec!
- Co? J-jak to?
Wyszczerzyłam ząbki i podrapałam się po karku.
- Heh, w prawdzie...Ian ja....Lubie ciebie i Gurena.
Popędził do mnie nerwowo, złapał za mnie ramię i zaczął je mocno ściskać. Zmarszczył brwi a jego wargi zaczęły dygotać. Wyglądał jakby miał zaraz płakać. Chyba nigdy nie widziałam go tak przygnębionego i wkurzonego na raz.
- Chcesz mnie zostawić? Chcesz mnie opuścić na zawsze dla takich bezwartościowych ludzi?!
- Wilczku, posłuchaj....
- Nie! Wybieraj teraz alb...
Mężczyzna gwałtownie się powstrzymał i mnie odepchnął. Odwróciłam się za siebie i ujrzałam Gurena, jak zawsze mającego ręce w kieszeniach. Poczułam ciepło w środku i ciut się zaumieniłam.
- "Wilczku" bez nerwów. - fioletowooki posmutniał. - To jej decyzja...
- Zatem dajmy jej wybrać. - powiedział wilkołak.
Ian popatrzył z przewagą na psa na baby. Obydwaj stanęli przed blaskiem wschodzącego słońca i wyciągnęli do mnie dłonie. Całkowicie się zmieszałam.
( No, Chiyo to jest teraz bardzo ważna decyzja w twoim życiu, może i najważniejsza. Nie zepsuj tego.)
Zamknęłam oczy i wzdychnęłam, wyciszając się. A teraz pytaniem czy uciekam z Ianem, czy może zostaje z Gurenem.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Wyciągnęłam ręke w stronę mojego kapitana i przyszłego chłopaka. Złapałam Gurena za jego dłoń i uśmiechnęłam się radośnie i troszeczkę też zadziornie.
- Witaj, mój Gurenie.
Następnie popatrzyłam na wilczka. Był najwyrazniej smutny. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
- Wybacz....
Zakończyłam uścisk i wróciłam do fioletowookiego. Ten wziął mnie w objęcia i razem popatrzyliśmy jak Ian żegna się z nami i znika za budynkami.
Uśmiechnęłam się i wróciłam z Gurenem do naszego pokoju.
KONIEC....
...................
(372 słowa) Rozdział nie sprawdzany za jakieś błędny przepraszam.
Yyy....No too zobaczenia w innych książkach ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro