#13
- Nie zostawiaj nas...- zmarszczył brwi. - Mnie zwłaszcza.
Zarumieniłam się mocniej niż dotychczas i pomachałam głową na tak, wcale nie podejmując jeszcze decyzji o zostaniu....I tak zostaliśmy! Leżałam z nim na łóżku, opierając głowę o jego klatę. A on bawił się moimi włosami. Aż nagle coś mi się przypomniało.
- Ej, Guren....
- Hm?
- Ten wampir z wcześniej powiedział coś niepokojącego. Wspomniał o jakimś blondynie o imieniu Rokuro.
- I co z tego?
- Nazwał go półwampirem.
W tym momencie, widać było w obliczu playboy'a wielki szok. Czule mnie odsunął i wstał gwałtownie. Wziął z wieszaka górną partie swojego uniformu i popatrzył agresywnie.
- Ubieraj się, idziemy do tego "blondasa".
Zaszokowałam się i pośpiechu zaczęłam się ubierać.
- J-jak to?!
- Złapaliśmy go!
*****
Guren z dużą siłą otworzył drzwi do pomieszczenia gdzie był Rokuro. Pokój różnił się od tego co mi przydzielili na początku....Ściany były poobklejane pieczęściami, jakby chroniły przed jakimś zaklęciami wiedźmy. Łóżka nawet nie było, tylko czarne krzesełko na środku.
( Yh....Przerażające.)
Podirytowany Guren przywalił z pięści w ścianę. Jednak, gdy zauważył, że jestem zaniepokojona, wziął głęboki wdech i dał sobie spokój z wściekłością. Włożył ręce do kieszeni i staną swobodnie przed wybrykiem natury.
- Rokuro...Jesteś półwampirem. To znaczy, że jeszcze nie wypiłeś krwi człowieka. Dlaczego?
- Oya? Dowiedzieliście się wcześniej niż myślałem.
- Nie zadzieraj, tylko odpowiadaj. - powiedział Guren.
- Haha, nie zasługujecie na to! Nie chce waszej ohydnej krwi. - wskazał palcem na mnie. - Chce jej. Pożywienie się jej krwią, aż do śmierci, będzie idealną zemstą i korzyścią.
Wzdrygnęłam się i podirytowałam.
- Nie bredź głupot! Nic ci nie da wypicie krwi wilkołaka po raz pierwszy. - powiedziałaś.
- Ha! Otóż mylisz się bestio. Będe wtedy silniejszy, niż pozostali. Myślisz, że dlaczego tak bardzo żądamy waszej krwi? Że dlaczego wampiry zaatakowały twój klan? Dla krwi. Jesteście nadrzędnymi istotami tak samo jak wampiry! Jesteście tak samo okropni jak one! Hahaha!
Warknęłam. Podeszłam do błazna i wysunęłam ostry pazur.
- Za takie odzywki szybko zginiesz.-powiedziałam.
Poczułam dotyk na ramieniu.
- Spokojnie. - uśmiechnął się do mnie czarnowłosy. - Masz powiedzieć nam wszystko co wiesz.
- Chyba śnisz!
- Mów i to juź! - wydłużyłam pazura.
Blondyn popatrzył na mnie z chęcią mordu.
- Nie sprzedam się potomkowi domowego pieska.
Zaczął szaleńczo się śmiać. Wyciągnął pistolet z kieszeni i szybkim ruchem wycelował we mnie. Fioletowooki złapał mnie i pędem odsunął się do tyłu wraz ze mną, dzięki czemu uniknęłam pocisku. Następnie szaleniec wycelował w swoje serce. Zaszokowana wyciągnęłam ręke przed siebie.
- N-nie!
Padł strzał. Wraz z Gurenem stałam tak w bez ruchu. Ocknęłam się i podeszłam do zadymionego siedzenia.
- Z-zabił się...
Chłopak podszedł do mnie i wziął objęcia.
- Ten byt już nie był od dawna zdrowy psychicznie. - podszedł do drzwi. - Wracamy.
- D-dobrze.
Jeszcze raz spojrzałam na krzesło. Wzdychnęłam i poszłam za fioletowookim.
CDN......
................................
( 449 słów) Do zobaczenia za kilka tygodni^^ ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro